Orville, The

 |  Written by Smok Eustachy  |  1

Porozmawiajmy o lewackiej propagandzie:

Istnienie burżuazyjnego prawa własności yntelektualnej i materialnej i autorskiej powoduje, że jedni maja prawo własności do Star Treka a inni nie mają. I jeśli ci drudzy chcą robić serial to muszą udawać, że nie robią. Nie że nie robią serialu tylko że nie robią Star Treka. Fox spłodził serial Orville i udaje, że to nie Trek. W wywiadach, nie w wywiadach, przy każdej okazji opowiadają jak to Orville nie jest Trekiem tylko jest nietrekiem. Ponoć już były wcześniej takie seriale: Babilon 5 i Andromeda, które też niby nie były Trekami. W każdym razie ważne jest, że właściciel praw CBS-Paramount robi swój serial Discovery, w którym są grzyby. Całe towarzycho jest na grzybkach, bo grzybnia zapełnia kosmos i umożliwia prędkość natychmiastową. Tyle na razie o tym.

Orville zachowuje wbrew pozorom sporo z zasad Gienka Roddenberry'ego, które przyniosły sukces Star Trekowi: brak konfliktów wewnątrz załogi. Wbrew pozorom zasada ta jest zachowana. Z budową okrętów jest już inaczej: W ST obowiązuje kształt kosmolotu taki: omlet z dwoma rurkami na widelcach. I mostek na wierzchu (bez sensu). Orville ma bezsensowny mostek na wierzchu ale rurek już nie ma, ze względu na groźbę procesu. Ma takie śmieszne trzy motorki świecące na niebiesko. Wygląda wg mnie gorzej niż Enterprajs. Kształt statków to wg mnie jedna z niewielu rzeczy o które mogliby się sądzić, bo poza tym co jest takiego oryginalnego w Star Treku? Że po kosmosie latają? Że mają przygody? Kapitana mają? Promy? Nie ma teleportacji (w Orvilu), i słusznie. Teleportacja początkowo była zabiegiem obniżającym koszty odcinków, bo nie trzeba było pokazywac promów gdzieś lecących, lądowań itp. Zaplumkali i już. Potem zaczęli za bardzo wchodzić w tą teleportację i jej absurdy. Nie ma też Borga i Q. W ogóle nie ma jakieś super zaawansowanych cywilizacji. I słusznie.  Jest poczucie, że religie zanikną w ramach postępu co jest cofniecięm do poziomu intelektu Zenona Kliszko. Żenada.

Tajemnica sukcesu Orville jest taka: Star Trek The Next Generations wyszedł już trzydzieści lat temu i od tej pory nie było fajnego Treka, z różnych przyczyn, o których kiedy indziej. Zestarzał się trochę i minęło tyle lat, że bez problemu można robić recycling wątków i motywów. Orville ma trochę własnych pomysłów, ale sporo zżyna po prostu. Przy czym jak już powiedziałem lata lecą i wyrosło nowe pokolenie, dla którego będzie to pierwsze zetknięcie z tematyką. A starsi zapomnieli już i sobie przypomną. Dlatego nie przeszkadzają te zapożyczenia, czyli zrzynki. Bo mam ochotę na ponowne zderzenie z tematyką w nowym wydaniu. Uspokajam: zachowali takie cechy Treka jak technobełkot: losowo wybrane ze słownika technicznego terminy układane w ciągi mające sugerować sens zaawansowanej technologii. Statki dalej podlatują do siebie na odległość rzutu beretem i dopiero potem strzelają. Wszystko po staremu. Co zmienili: załoga współpracuje mimo różnych ansów i romansuje na potęgę. Na takim statku nie ma nic do roboty no to co będą robić? Randkować. Aha taszczą ze sobą tez cywilów i dzieci, nie wiadomo po co, działania statku gwiezdnego są bardzo ryzykowne. Federacja się nazywa Unią, gatunki gwiezdne są trochę inne, takie tam. WARP się nazywa napędem kwantowym.

A teraz pora na SPOILER:

Mamy małżeństwo i zdradę. Ona (Kelly Grayson) zdradza, on (Ed Mercer) się unosi i rozwodzi. Popada w depresję. Ona załatwia mu stanowisko kapitana i zostaje pierwszym oficerem. W momencie, kiedy on prosi ja, żeby nie odchodziła relacja ich osiąga stabilny poziom: udają, że się nie kochają, romansują z innymi osobnikami, itp. Nie mogą jednak pokonać swojej natury. Kochają się i już. Mamy tu podstawę do mnóstwa zabawnych sytuacji. Druga para jest awangardowa i opiera się na niedopowiedzeniach: rasa Moclan ma jedną płeć, mężczyzn, którzy znoszą jaja i wysiadują.

image

(poważna tematyka kufnia)

Nie wiemy dokładnie, czy wszyscy mogą znosić, czy to są obojnaki, czy to czy sio. W każdym razie okazuje się, że dziewczynki się rodzą raz na jakiś czas. i nie wiemy, czym się różnią od samców, którzy się wszak mogą rozmnażać. W każdym razie homoseksualne społeczeństwo samców moklańskich jest kobietofobiczne i dziewczynki poddawane są operacji zmiany płci, która polega na niewiadomoczym. Nie wiemy. W każdym razie mamy tu odzwierciedlony współczesny spór różnych prześladowanych mniejszości czy tam wiekszości: homoseksualiści kontra kobiety. Bardzo pouczający wątek. W Orvillu fajnie działa, najpierw poznajemy parę Moclan, potem 2 oficer Bortus znosi jajko i je wysiaduje, potem okazuje się, że to dziewczynka. Jego towarzysz, betonowy tradycjonalista mizoginistyczny Klyden okazuje się sam być dziewczynką po naturalizacji. Trwa walka o zachowanie płci dziecka. Okazuje się, że kobiet jest więcej i konspirują one. Wątek pojawia się w kilku odcinkach (co jest fajne) i winien doczekać się rozwiązania w 3 sezonie. Moclanie są popierniczoną rasą, jedzą wszystko, rozwód biora poprzez wbicie partnerowi sztyletu w plecy. Sikają raz na rok i jest to wydarzenie kulturowo-cywilizacyjne. Wyglądają bardzo drewnianie, jak wyciosani ciupagą. Kryzys w związku Bortusa z Klaydenem jest pretekstem do poruszenia problemu uzależnienia od pornografii.

Mamy tez tam takiego żelka, znanego z gier gluttona, gluta. Bezkształtną amebę. Mamy robota Isaaca, pełniącego funkcję Daty. Robot nic nie kuma z zagadnień kulturowych i co chwila popełnia fauxpasy. Pochodzi z rasy mechanicznej Kaylonów, której odbija palma w pewnym momencie. Szefową ochrony jest Alara, pochodzące z wyjątkowo silnej rasy Kselajanów, mieszkających na planecie o wyjątkowo silnej grawitacji.

Wszystko to się kotłuje na statku, z początku w klimacie pastiszowym, potem już niepastiszowym. Poznawanie kosmosu (eksploracja), problemy w kontaktach z rasami rozumnymi. W końcu wojna i paradoksy temporalne. Jak w klasycznym Treku. I wszystko podobnie uproszczone, pełne logicznych błędów i babołów. Serial wyróżnia optymistyczny nastrój, jest tu duch TNG z Łysym. Zmiany, które porobili paradoksalnie to wrażenie pogłębiają.

Goście, którzy maja prawa do Treka poszli tymczasem w dramę, która się słabo przyjmuje. Wymyślili sobie, że mrocznie ma być, że konflikty, ze traumy, Klingonów przerobili na Uruk-Hai, inaczej by się widz nie domyślił, że niedobrzy są. Ludzie nie chcą tego oglądać i anulują. Wyliczyć mogę tu Star Trek Enterprise; Deep Space Nine, Discovery, Picard. Co za nędza.

Ogólnie oceniam serial na + a tu link do Wiki:

https://en.wikipedia.org/wiki/The_Orville

A tu wcześniejszy wpis o Star Treku:

5
5 (2)

1 Comments

stronnik's picture

stronnik
Przeczytałem z ciekawości bo "kina" już od bardzo dawna nie oglądam. Nie pamiętam kiedy byłem ostatni raz w kinie. Netflix i temu podobne dla mnie nie istnieją. Z telewizją mam podobnie, tyle że jak chcę sobie coś sprawdzić to mam subskrypcję na dostęp do nagrań archiwalnych i wyciągam co mnie tam interesuje.

Nie piszę tego żeby sugerować cokolwiek. Raczej żeby pokazać, że bez kina, telewizji, filmów itp itd można żyć. Pewnie gdybym miał czas... Ale go nie mam. Dlatego czasem czytuję twoje notki o świecie którego już nie znam. Ale czasem warto poczytać choćby dla higieny psychicznej, skonstatować że ktoś, gdzie robi jakieś filmy a ktoś inny je chce recenzować.

Tak czy owak, jestem wdzięczny innym ludziom że mnie w tak wielu rzeczach jak i w tej mogą wyręczyć i chętnie to robią.

Pozdrawiam

Więcej notek tego samego Autora:

=>>