Narodowi socjaliści dbali o dobre samopoczucie niemieckich robotników.
Konkurencyjna walka o niemieckich robotników zmusiła wiele firm do podniesienie zarobków, co sprzeciwiało się podstawowym kanonom narodowo-socjalistycznej ekonomii. Aby temu zapobiec, Göring polecił pełnomocnikom do spraw zatrudnienia ustalać od lata roku 1938 raczej maksymalną - niż, jak dotąd, minimalną - płacę w niektórych gałęziach przemysłu.
Odkąd powszechne zamrożenie płac wyeliminowało podstawową formę zachęt produkcyjnych, tym większą rolę zaczęły odgrywać wynagrodzenia zastępcze. Deputaty nie tylko pełniły - zamiast podwyżek - rolę materialnych bodźców produkcji, ale zostały uznane za istotny element „socjalizmu czynów” - nowej formuły socjalizmu lansowanej przez narodowych socjalistów.
Świadczenia dodatkowe, choć nie mogły w pełni zastąpić podwyżek płac, miały jednak wpływ na poprawę sytuacji socjalnej robotników - na przykład, firmy uczestniczące w konkursie na wzorowe przedsiębiorstwo narodowosocjalistyczne wybudowały dla swych robotników 60 tysięcy nowych mieszkań.
Innym świadczeniem dodatkowym, które wpływało na poczucie zadowolenia klasy robotniczej, były urlopy. Po pierwsze, w porównaniu z czasami republiki weimarskiej płatne urlopy robotników zostały przedłużone dwukrotnie: z 3-8 dni (zależnie od stażu pracy) do 6-16 dni.
Po drugie, wielu robotników uzyskało możliwość spędzenia urlopu poza domem. Kraft durch Freude - Siła przez Radość - agencja Frontu Pracy zajmująca się organizacją czasu wolnego, niezmordowanie aranżująca kursy wieczorowe, amatorską działalność kulturalną, recitale, objazdowe wystawy artystyczne, zbiorowe wyprawy do teatrów itd. - była przede wszystkim gigantycznym niekomercjalnym państwowym biurem turystycznym. Nie zorganizowany czas wolny mógł stanowić – wedle narodowych socjalistów - niebezpieczną próżnię w strukturze życia codziennego.
„Masa energii fizycznej, umysłowej i emocjonalnej w takich dziedzinach jak muzyka, imprezy sportowe, majsterkowanie domowe itd. nie przynosi żadnej korzyści - pisał w latach dwudziestych inżynier Arnhold, prekursor ideologii Kraft durch Freude. - Problem współczesnej wydajności człowieka polega na tym, aby ta ogromna energia duchowa i emocjonalna przyczyniła się do produkcji dóbr.”
Mimo tej rzeczowo-produkcyjnej motywacji, działalność „Siły przez Radość” dawała robotnikom niemieckim wiele satysfakcji, zwłaszcza w czasie urlopów. Na statkach turystycznych tej organizacji, jaskrawym symbolu jedności narodowej, kajuty załogi i kajuty pasażerów były takie same.
Robert Ley deklarował, iż „Robotnik widzi tutaj, że poważnie myślimy o podniesieniu jego pozycji społecznej. To jego, a nie tak zwane klasy oświecone, wysyłamy w świat jako reprezentanta nowych Niemiec.”
W rzeczywistości pasażerowie rejsów wycieczkowych, na przykład na Maderę lub do fiordów Norwegii, stanowili mieszankę społeczną, w której robotnicy byli składnikiem liczącym się, choć nie dominującym. Do rytuału tych rejsów należało wstępne losowanie kabin, w którym uczestniczyli wszyscy pasażerowie, od prostego robotnika po wielkiego dyrektora przemysłowego.
W 1938 roku uczestniczyło w tych rejsach 180 tysięcy Niemców, a 10 milionów - w tym trzy piąte stanowili robotnicy - wzięło udział we wszystkich zorganizowanych przez Kraft durch Freude wyjazdach wypoczynkowych.
Przy ogólnej liczbie 20 milionów robotników oznaczało to, że co dwusetny robotnik wziął udział w rejsie zagranicznym, a co trzeci uczestniczył w wycieczkach po krajach.
Ceny tych wyjazdów były różne: od tygodnia w górach Harzu (28 marek) lub tygodnia nad Morzem Północnym (35 marek), po dwutygodniowy pobyt nad Jeziorem Bodeńskim (65 marek) i podróż po Italii (155 marek). Średnia tygodniowa płaca w przemyśle równała się kosztowi tygodniowego pobytu w górach Harzu. Dla niezamożnych robotników organizowano wyjazdy w mało odwiedzane tereny, takie jak lasy Bawarii, rejony Rhön i Eifel lub Pojezierze Mazurskie.
Wielu robotników, którzy nigdy by zapewne nie wyjechali poza przedmieścia swego rodzinnego miasta, znalazło się teraz w głównej grupie beneficjantów „socjalizmu czynów”, tak powszechnie reklamowanego na płotach i murach.
Zamiast „zdegenerowanych” ekscesów weimarskiego „okresu systemowego”, jak nazywano przedstawienia wystawiane rzekomo tylko dla dekadenckiej elity kulturalnej, teraz na scenach pojawiały się wzniosłe inscenizacje bliskie narodowi, przede wszystkim autorów takich jak Schiller, Goethe, Kleist. Przyniosło to wymierny sukces: w latach 1938–1940 liczba widzów teatralnych wzrosła o jedną trzecią, do czterdziestu milionów. Joseph Goebbels stwierdził z satysfakcją: „Ludzie i teatr to teraz dwa pojęcia, które wzajemnie się uzupełniają i potrzebują”.
W 1940 roku Hitler zarządził kontynuowanie Festiwalu Wagnerowskiego w Bayreuth także w czasie wojny i jednocześnie udostępnił go nowym warstwom publiczności: „zamiast burżuazyjnych widzów w odświętnych strojach, jak bywało dotąd, na Zielone Wzgórze przywożono teraz na koszt państwa robotników i żołnierzy”.
Cieszący wsparciem państwa narodowo-socjalistycznego robotnicy niemieccy nie buntowali się, a strajki wybuchały sporadycznie.
Choć opór robotników był w istocie znacznie słabszy, niż to przewidywało gestapo, Ley wystąpił z napomnieniami: „Żołnierz nie kieruje się koleżeńską solidarnością, ale jest dla innych towarzyszem broni, uczestniczącym w szlachetnym współzawodnictwie sprawności. Robotnicy niemieccy, odrzućcie anachroniczną i głupią zasadę solidarności i stańcie się towarzyszami pracy współzawodniczącymi w wydajności, a będziecie dobrymi socjalistami.”
Z chwilą wybuchu wojny zaczął działać dodatkowy czynnik osłabiający postawy buntownicze w fabrykach: prawo „dowódcy przedsiębiorstwa” do reklamowania - lub nie - z wojska szczególnie przydatnych pracowników.
We wrześniu 1939 roku przestały także działać obowiązujące w czasach pokoju gwarancje przeciwko wyzyskowi, takie jak ustawowe ograniczenie czasu pracy oraz obowiązek płacenia wyższych stawek za nadgodziny i pracę w nocy; ta ostatnia zmiana trwała jednak krótko, ze względu na silne i powszechne protesty, a bardziej jeszcze ze względu na taktykę reżimu, by tworzyć nastroje prowojenne przez pozytywny rzekomo wpływ wojny na życie w kraju.
Pewne kategorie wykwalifikowanych robotników aż do ataku na Rosję w roku 1941 miały prawo - nawet po formalnym wcieleniu do wojska - wrócić do macierzystej fabryki na bezterminowy „urlop roboczy”.
Równocześnie z sukcesywnym wydłużaniem w czasie wojny tygodnia pracy robotników wzrosły także świadczenia na ich rzecz.
Przedsiębiorstwa rekompensowały braki naturalnych witamin rozdając swoim pracownikom pigułki i przeciwdziałały zmęczeniu wprowadzając w godzinach pracy przerwy na gimnastykę. Zakłady mające własne stołówki starały się żywić robotników lepiej i obficiej, niż pozwalała na to reglamentacja; inne zapewniały prowizoryczne mieszkania robotnikom, którzy w wyniku ewakuacji zakładu nie mogli co dzień powracać do własnych domów.
Zwiększenie wydajności pracy pozwoliło na znaczny wzrost produkcji uzbrojenia. Tak więc niemieccy robotnicy, których Karol Marks uznał za awangardę międzynarodowego proletariatu, a Lenin za podporę rewolucyjnych przemian w powojennej Europie, wydatnie przyczynili się do „rozszerzenia przestrzeni życiowej” Trzeciej Rzeszy, a ich trud omal nie doprowadził do zwycięstwa hitlerowskiej idei.
CDN.
Konkurencyjna walka o niemieckich robotników zmusiła wiele firm do podniesienie zarobków, co sprzeciwiało się podstawowym kanonom narodowo-socjalistycznej ekonomii. Aby temu zapobiec, Göring polecił pełnomocnikom do spraw zatrudnienia ustalać od lata roku 1938 raczej maksymalną - niż, jak dotąd, minimalną - płacę w niektórych gałęziach przemysłu.
Odkąd powszechne zamrożenie płac wyeliminowało podstawową formę zachęt produkcyjnych, tym większą rolę zaczęły odgrywać wynagrodzenia zastępcze. Deputaty nie tylko pełniły - zamiast podwyżek - rolę materialnych bodźców produkcji, ale zostały uznane za istotny element „socjalizmu czynów” - nowej formuły socjalizmu lansowanej przez narodowych socjalistów.
Świadczenia dodatkowe, choć nie mogły w pełni zastąpić podwyżek płac, miały jednak wpływ na poprawę sytuacji socjalnej robotników - na przykład, firmy uczestniczące w konkursie na wzorowe przedsiębiorstwo narodowosocjalistyczne wybudowały dla swych robotników 60 tysięcy nowych mieszkań.
Innym świadczeniem dodatkowym, które wpływało na poczucie zadowolenia klasy robotniczej, były urlopy. Po pierwsze, w porównaniu z czasami republiki weimarskiej płatne urlopy robotników zostały przedłużone dwukrotnie: z 3-8 dni (zależnie od stażu pracy) do 6-16 dni.
Po drugie, wielu robotników uzyskało możliwość spędzenia urlopu poza domem. Kraft durch Freude - Siła przez Radość - agencja Frontu Pracy zajmująca się organizacją czasu wolnego, niezmordowanie aranżująca kursy wieczorowe, amatorską działalność kulturalną, recitale, objazdowe wystawy artystyczne, zbiorowe wyprawy do teatrów itd. - była przede wszystkim gigantycznym niekomercjalnym państwowym biurem turystycznym. Nie zorganizowany czas wolny mógł stanowić – wedle narodowych socjalistów - niebezpieczną próżnię w strukturze życia codziennego.
„Masa energii fizycznej, umysłowej i emocjonalnej w takich dziedzinach jak muzyka, imprezy sportowe, majsterkowanie domowe itd. nie przynosi żadnej korzyści - pisał w latach dwudziestych inżynier Arnhold, prekursor ideologii Kraft durch Freude. - Problem współczesnej wydajności człowieka polega na tym, aby ta ogromna energia duchowa i emocjonalna przyczyniła się do produkcji dóbr.”
Mimo tej rzeczowo-produkcyjnej motywacji, działalność „Siły przez Radość” dawała robotnikom niemieckim wiele satysfakcji, zwłaszcza w czasie urlopów. Na statkach turystycznych tej organizacji, jaskrawym symbolu jedności narodowej, kajuty załogi i kajuty pasażerów były takie same.
Robert Ley deklarował, iż „Robotnik widzi tutaj, że poważnie myślimy o podniesieniu jego pozycji społecznej. To jego, a nie tak zwane klasy oświecone, wysyłamy w świat jako reprezentanta nowych Niemiec.”
W rzeczywistości pasażerowie rejsów wycieczkowych, na przykład na Maderę lub do fiordów Norwegii, stanowili mieszankę społeczną, w której robotnicy byli składnikiem liczącym się, choć nie dominującym. Do rytuału tych rejsów należało wstępne losowanie kabin, w którym uczestniczyli wszyscy pasażerowie, od prostego robotnika po wielkiego dyrektora przemysłowego.
W 1938 roku uczestniczyło w tych rejsach 180 tysięcy Niemców, a 10 milionów - w tym trzy piąte stanowili robotnicy - wzięło udział we wszystkich zorganizowanych przez Kraft durch Freude wyjazdach wypoczynkowych.
Przy ogólnej liczbie 20 milionów robotników oznaczało to, że co dwusetny robotnik wziął udział w rejsie zagranicznym, a co trzeci uczestniczył w wycieczkach po krajach.
Ceny tych wyjazdów były różne: od tygodnia w górach Harzu (28 marek) lub tygodnia nad Morzem Północnym (35 marek), po dwutygodniowy pobyt nad Jeziorem Bodeńskim (65 marek) i podróż po Italii (155 marek). Średnia tygodniowa płaca w przemyśle równała się kosztowi tygodniowego pobytu w górach Harzu. Dla niezamożnych robotników organizowano wyjazdy w mało odwiedzane tereny, takie jak lasy Bawarii, rejony Rhön i Eifel lub Pojezierze Mazurskie.
Wielu robotników, którzy nigdy by zapewne nie wyjechali poza przedmieścia swego rodzinnego miasta, znalazło się teraz w głównej grupie beneficjantów „socjalizmu czynów”, tak powszechnie reklamowanego na płotach i murach.
Zamiast „zdegenerowanych” ekscesów weimarskiego „okresu systemowego”, jak nazywano przedstawienia wystawiane rzekomo tylko dla dekadenckiej elity kulturalnej, teraz na scenach pojawiały się wzniosłe inscenizacje bliskie narodowi, przede wszystkim autorów takich jak Schiller, Goethe, Kleist. Przyniosło to wymierny sukces: w latach 1938–1940 liczba widzów teatralnych wzrosła o jedną trzecią, do czterdziestu milionów. Joseph Goebbels stwierdził z satysfakcją: „Ludzie i teatr to teraz dwa pojęcia, które wzajemnie się uzupełniają i potrzebują”.
W 1940 roku Hitler zarządził kontynuowanie Festiwalu Wagnerowskiego w Bayreuth także w czasie wojny i jednocześnie udostępnił go nowym warstwom publiczności: „zamiast burżuazyjnych widzów w odświętnych strojach, jak bywało dotąd, na Zielone Wzgórze przywożono teraz na koszt państwa robotników i żołnierzy”.
Cieszący wsparciem państwa narodowo-socjalistycznego robotnicy niemieccy nie buntowali się, a strajki wybuchały sporadycznie.
Choć opór robotników był w istocie znacznie słabszy, niż to przewidywało gestapo, Ley wystąpił z napomnieniami: „Żołnierz nie kieruje się koleżeńską solidarnością, ale jest dla innych towarzyszem broni, uczestniczącym w szlachetnym współzawodnictwie sprawności. Robotnicy niemieccy, odrzućcie anachroniczną i głupią zasadę solidarności i stańcie się towarzyszami pracy współzawodniczącymi w wydajności, a będziecie dobrymi socjalistami.”
Z chwilą wybuchu wojny zaczął działać dodatkowy czynnik osłabiający postawy buntownicze w fabrykach: prawo „dowódcy przedsiębiorstwa” do reklamowania - lub nie - z wojska szczególnie przydatnych pracowników.
We wrześniu 1939 roku przestały także działać obowiązujące w czasach pokoju gwarancje przeciwko wyzyskowi, takie jak ustawowe ograniczenie czasu pracy oraz obowiązek płacenia wyższych stawek za nadgodziny i pracę w nocy; ta ostatnia zmiana trwała jednak krótko, ze względu na silne i powszechne protesty, a bardziej jeszcze ze względu na taktykę reżimu, by tworzyć nastroje prowojenne przez pozytywny rzekomo wpływ wojny na życie w kraju.
Pewne kategorie wykwalifikowanych robotników aż do ataku na Rosję w roku 1941 miały prawo - nawet po formalnym wcieleniu do wojska - wrócić do macierzystej fabryki na bezterminowy „urlop roboczy”.
Równocześnie z sukcesywnym wydłużaniem w czasie wojny tygodnia pracy robotników wzrosły także świadczenia na ich rzecz.
Przedsiębiorstwa rekompensowały braki naturalnych witamin rozdając swoim pracownikom pigułki i przeciwdziałały zmęczeniu wprowadzając w godzinach pracy przerwy na gimnastykę. Zakłady mające własne stołówki starały się żywić robotników lepiej i obficiej, niż pozwalała na to reglamentacja; inne zapewniały prowizoryczne mieszkania robotnikom, którzy w wyniku ewakuacji zakładu nie mogli co dzień powracać do własnych domów.
Zwiększenie wydajności pracy pozwoliło na znaczny wzrost produkcji uzbrojenia. Tak więc niemieccy robotnicy, których Karol Marks uznał za awangardę międzynarodowego proletariatu, a Lenin za podporę rewolucyjnych przemian w powojennej Europie, wydatnie przyczynili się do „rozszerzenia przestrzeni życiowej” Trzeciej Rzeszy, a ich trud omal nie doprowadził do zwycięstwa hitlerowskiej idei.
CDN.
(1)