
Dziewiętnastego grudnia 2014 roku, Małgorzata Gosiewska, posłanka na Sejm Rzeczpospolitej Polskiej z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, wraz z posłem Piotrem Pyzikiem z tegoż ugrupowania wyjechała na Ukrainę. Kolejne dni spędziła w Donbasie, na pozycjach ochotniczego batalionu Ajdar. Batalion ten, składa się głównie z członków i sympatyków postupowskich ugrupowań politycznych. Batalion ten i jego dokonania były przedmiotem badania prowadzonego przez Amnesty International. I chociaż lewackie predylekcje AI są bezsporne, to raporty tej organizacji należy czytać z uwagą. Raport AI dotyczący batalionu Aidar przypisuje tej formacji czyny o cechach zbrodni wojennych: tortury stosowane wobec jeńców, dobijanie rannych, represje wobec ludności cywilnej. W objęciach (foto) członków batalionu Ajdar posłanka PiS spędziła następnych kilka dni.
W tym samym czasie na granicy polsko-ukraińskiej stał konwój z darami zebranymi przez kibiców i narodowców: „Z przykrością informujemy, że wczoraj transport z darami zebranymi przez kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego i Resovii Rzeszów dla Polaków mieszkających we Lwowie nie został wpuszczony na terytorium Ukrainy. Po 29 godzinach spędzonych na granicy z dużymi problemami powrócił on z powrotem do Rzeszowa. Sprawa nie została jednak zakończona i trwają procedury mające na celu podjęcie kolejnej próby dostarczenia produktów, miejmy nadzieje, że tym razem udanej. Trzymajcie kciuki!”
W tym samym czasie kilkuset Polaków z Donbasu ściskając w dłoniach nowiutkie polskie paszporty, po sprzedaniu dobytku, czekało na obiecaną przez polski rząd ewakuację do Polski. Ewakuacja została odwołana na osobiste polecenie premiery Kopacz. Termin został przesunięty na bliżej nieokreśloną przyszłość.
Posłanka Gosiewska, po awanturze na lotnisku w Doniecku, syta wrażeń i pełna chwały mołojeckiej wróciła do Polski 25 grudnia. Ponoć na koniec upomniała się również o Polaków. w Donbasie. O Polaków we Lwowie nie upomniał sie nikt, poza jednym z warszawskich radnych PiS. Ponoć we Lwowie nie ma Polaków - to czysto ukraińskie miasto, czczące pamięć Stepana Bandery i dywizji SS "Galizien" (Hałyczyna).
(11)
9 Comments
Dwa rodzaje Rzeczywistosci..
04 January, 2015 - 13:12
Fakt ,ze wraca czesto i z duzym natezeniem swiadczy o jego wadze.
Ten temat i jemu podobne po "zmianach" 1989 determinuja ksztalt zycia politycznego a poprzez to spolecznego .
Pomine w mojej dywagacji stanowiska prezentowane przez Ciemna strone Mocy..
Moje zdziwienie budzi "naszych" stosunek do tego tematu.
Szczegolnie srodowisko GP i jego "ideologicznego bicza" Monsieur Targalskiego..
Fakty zwiazane z Kresami Wschodnimi (Zachodnia Ukraina) sa obiektywnie poznane..
Znajomosc Histori oraz poziom wiedzy i inteligencji Targalskiego nie podlega dyskusji.
Dlaczego wiec on do licha angazuje sie w abstrakcyjne konstrukty myslowe i broni pozycji ,ktorych obronic logicznie nie mozna ?..
Jaka jest i co jest cena GP,Sakiewicza,Targalskiego,za nadanie temu tematowi kierunku w mojej opini sprzecznego z Polska Racja Stanu ?
Cena
04 January, 2015 - 16:56
Jonathanie
04 January, 2015 - 16:52
Co do reszty - chciałbym wierzyć, że mąż pani G. ponoć w prostej linii potomek Hetmana, przewraca sie w grobie.
Chciałbym wierzyć...
Lwów, miasto które pokochałem
04 January, 2015 - 17:16
Be careful what you wish for, cause it may come true.
Ale to chyba nie ta p
04 January, 2015 - 17:43
Faktycznie!
04 January, 2015 - 17:54
Przepraszam panią Beatę i pamięć Jej męża.
Niepotrzebnie się kajasz ro:
04 January, 2015 - 18:01
Be careful what you wish for, cause it may come true.
@Jonathan
05 January, 2015 - 14:12
Gwoli wyjaśnienia:
1. w latach 2005-2007 była posłanką w Sejmie V kadencji, ale nie została wybrana do VI kadencji. Czy ten okres miałeś na myśli?
2. w 2011 wybrano ją do sejmu VII kadencji, a więc w półtora roku po katastrofie smoleńskiej.
Pisałem o kancelarii oraz
05 January, 2015 - 14:30
http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140114/POWIAT0114/140119341
A w tekście powyższym nie wyraziłem ŻADNYCH własnych poglądów na Ukrainę.
Be careful what you wish for, cause it may come true.