Wojna wybuchła 10 kwietnia 2010

 |  Written by Waldemar Żyszkiewicz  |  8
Może nie wybuchła, tylko się zaczęła, bo zostaliśmy zaatakowani bez ostentacji, ale straty od razu były ogromne: dotkliwe, degradujące państwo, upokarzające Polskę i Polaków. Jednak, jako zbiorowość, nie przyjęliśmy tego do wiadomości. Wojna, jaka wojna? Intelektualiści jęli od razu wymachiwać brzytwą Ockhama.

Rządzący zwyczajnie stchórzyli. Co, mieliśmy wypowiedzieć wojnę, pytali z głupia frant i off the record, jakby wokół nie było słychać trzasku druzgotanych szlabanów granicznych. A przecież wystarczyło zawiesić bezpośrednie stosunki dyplomatyczne i reprezentantem naszych interesów w Rosji uczynić jakieś poważne państwo.

Ludzie słuchali o błędzie pilotów, przemożnej mgle, czterech podejściach i rzekomej nieznajomości rosyjskiego. Patrzyli w widmowe ekrany telewizorów, na których spanikowany kontroler lotów próbował daremnej ucieczki. I przed myślami budzącymi lęk próbowali skryć się w objęciach przyjaciół Moskali.  

W Smoleńsku wnuczek Wincentego Kraśki wykupywał za Rosjan znicze. Premier Tusk ściskał się z Putinem. Tomasz Turowski, prawie zakonnik i były młody poeta, mówił o posiewie krwi męczenników, na której warto budować przyjazne stosunki z Rosją. Później nawet sąd prawomocnym wyrokiem potwierdził jego słowa: owszem, przynależność do służb zataił, ale lustracyjnie nie skłamał.

Tak, nasze pokolenie gładko pozwoliło się okraść z rewolucji 1980 roku. Kiszczak pozbawiony pamięci i rozpasany Jaruzelski stanowią wymowny symbol solidarnościowego niezgulstwa. Pokolenie naszych dzieci uwierzyło w pracę dla korpo i clubbing. Mowa oczywiście o egzystencji w wersji wypasionej, bo dla reszty proponuje się piwo na bydlęcej żółci oraz bezrobocie. Ewentualnie zmywak na Wyspach.
 
Jeśli pozostała jeszcze jakaś nadzieja dla Polski, a wbrew racjonalnej ocenie nie chcemy się wyrzec tej wiary, to szansę stanowi pokolenie naszych wnuków, rówieśników tej harcerki o bujnych rudawych włosach, którą wciąż jeszcze mamy przed oczyma, jak krząta się wśród tysięcy zniczy płonących przed pałacem prezydenckim.
 
10 kwietnia 2014
 
5
5 (4)

8 Comments

Szary Kot's picture

Szary Kot
deklaracja, że za dobre stosunki z Rosją warto zapłacić każdą cenę. Bo cudzym życiem łatwo się płaci, łatwo szafuje.
Szkoda, że swojego nie dali w ofierze, skoro warto...
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Waldemar Żyszkiewicz's picture

Waldemar Żyszkiewicz
...bo to są klasyczni dwustandardowcy.
Bycie płatnikiem netto zachwalają innym.
 

Waldemar Żyszkiewicz

chryzopraz's picture

chryzopraz
Tak, nasze pokolenie gładko pozwoliło się okraść z rewolucji 1980 roku. Kiszczak pozbawiony pamięci i rozpasany Jaruzelski stanowią wymowny symbol solidarnościowego niezgulstwa.

Za to niezgulstwo ponieśliśmy jako naród ciężką karę.


 

 

Aleksander Rybczyński's picture

Aleksander Rybc...
Pewien niepokój budzi też pokora, z jaką niesiemy nasze sztandary 10 kwietnia, czekając spokojnie, az zdrajcy ustapią. Nie ustąpią, sfałszują wybory i będą zmieniać twarz, dostosowując się do sytuacji.

Waldemar Żyszkiewicz's picture

Waldemar Żyszkiewicz
Od dwóch-trzech lat dziwię się ludziom, że nie poszli niewielką grupą, ot, tak 1-2 miliony osób pod KPRM, pod gmach sejmu i w ramach demokracji bezpośredniej nie zmienili sytuacji w kraju. Ale tego nie zrobią związkowe dziadki, już bardziej bojowe są moherowe babcie, dlatego nadzieja właśnie w pokoleniu wnuków. Tamci sami władzy nigdy nie oddadzą.
 

Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz's picture

Waldemar Żyszkiewicz
Miło Cię widzieć, choć zgubiłeś gdzieś Trójmiasto :)

PS Z zainteresowaniem przeczytałem Twój sopocki tekst w S24. 
A dom z fotografii wydał mi się znajomy... 
 

Waldemar Żyszkiewicz

Więcej notek tego samego Autora:

=>>