Wyświęcanie generała

 |  Written by Waldemar Żyszkiewicz  |  7
Na krótko przed zaplanowanymi z wielką pompą uroczystościami pogrzebowymi kanclerz Kurii Polowej WP ks. dr Jan Dohnalik w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej zapewnia, że Wojciech Jaruzelski 12 maja po południu pojednał się z Bogiem.

Na życzenie chorego miała się odbyć spowiedź, namaszczenie olejami oraz wiatyk, więc z doktrynalnego punktu widzenia niezbędne warunki zostały spełnione. Zważywszy na radykalny kontrast między rewelacjami z udzielonego KAI wywiadu a konsekwentnie ateistyczną i antyeklezjalną postawą zmarłego, biorąc także pod uwagę zakres jego powszechnie znanych przewin wobec praw Bożych i ludzkich, zastanawiać musi całkowity brak szczegółów, które mogłyby jakoś uwiarygodnić tak fundamentalną (i bardzo pożądaną) przemianę nawróconego przed samą śmiercią grzesznika.

W porównaniu z suchą wzmianką sprzed paru dni, ograniczającą się do słów: „jak się dowiaduje KAI...”, wywiad ks. Dohnalika to spory krok naprzód. Szkoda tylko, że mocno spóźniony, przez co trudno oprzeć się wrażeniu, że został opublikowany głównie z obawy przed zapowiadanymi i wobec rażącego deficytu ludzkiej sprawiedliwości całkiem zrozumiałymi protestami odnośnie planów pochówku Jaruzelskiego na wojskowych Powązkach.
 
Pojednanie człowieka z Bogiem to sprawa nader intymna, do której postronni z natury rzeczy nie mają żadnego dostępu. Jeśli Wojciech Jaruzelski odwołał się tuż przed śmiercią do tych pokładów duszy, które zaszczepione przez chrzest wzrastały później w szkole u księży Marianów na warszawskich Bielanach, to należy się tylko z tego cieszyć. Skoro jednak sam zainteresowany nie uznał za stosowne ujawnić swego nawrócenia przed światem, to również ostentacja Kościoła nie jest w tym przypadku wskazana.

Decyzje tego człowieka zaciążyły i to ze strasznymi skutkami na losach milionów ludzi w Polsce, odcisnęły się na losach naszej Ojczyzny i Kościoła. Zamordowani księża, górnicy, stoczniowcy, ofiary stanu wojennego, więźniowie, ludzie pozbawieni pracy, szykanowani, wypchnięci na emigrację. Chętnie podkreśla się, że Jan Paweł II przyjmował podczas specjalnych audiencji generała, nawet gdy ten przestał już pełnić funkcje państwowe. Trzeba wobec tego przypomnieć i taki fakt, że w grudniu 2001 roku podczas procesu dotyczącego zbrodni na Wybrzeżu Jaruzelski powiedział w sądzie, że „wojsko w 1970 strzelało do chuliganów”. A zaraz potem udał się z wizytą do Watykanu, po której z pewną butą oświadczył w mediach, że „o rozgrzeszenie papieża nie prosił”.

Jeśli – jak zapewnia ks. Dohnalik – tuż przed śmiercią udało się Jaruzelskiemu wreszcie na Boże miłosierdzie zasłużyć, to jednak ludzki wymiar spraw zostawił niezałatwiony. Skruchy żadnej publicznie nie okazał, swych ofiar ani ich bliskich nie prosił o wybaczenie, Polaków za stan wojenny i zmarnowanie szans nie przeprosił, więc w dobrej pamięci ludzi raczej się nie zapisze. Co gorsza, żadnych krzywd nie naprawił, za to od odpowiedzialności tchórzliwie się uchylał. Czy to właściwy kandydat do narodowego panteonu?
 
Kościół musi walczyć o zbawienie każdej duszy. Czym innym jednak jest niezbędna posługa sakramentalna, a czym innym udział w kreowaniu na bohatera kogoś, kto jeszcze na kilka tygodni przed śmiercią był uczestnikiem żenującego skandalu obyczajowego. Nie dziwi, że dawni towarzysze Jaruzelskiego chcą jego publiczny wizerunek podkolorować, ale udział Kościoła hierarchicznego w takich zabiegach może przecież skutkować zgorszeniem wiernych. Największego grzesznika ratować przed piekłem? Owszem, trzeba, ale nie za cenę prawdy albo utraty dusz innych.

 
5
5 (8)

7 Comments

nurni's picture

nurni
"Jeśli ten cud się stał to powinien być on ogłaszany przez jego świadków ze wszystkichdachów, ulic i balkonów" - pisze Paweł Nowacki.

http://wpolityce.pl/kosciol/198343-cud-czy-mistyfikacja-co-naprawde-wiem...

Rodzina Jaruzelskiego o cudzie również nie wspomina, za to występuje o Mszę.
Msże zresztą nie pogrzebową, ale mszę w intencji zmarłego. 
Najprawdopodobniej dlatego że pośpieszono się kremacją (msza pogrzebowa mozliwa jest przed a nie po), a pomysł o nawróceniu pojawił się później.
Z kolei cywilny pogrzeb był już wówczas koniecznością.


"Przy decyzji o kremacji zwłok msza św. pogrzebowa powinna być uprzedzająca spalenie ciała zmarłego. Po kremacji, zgodnie z instrukcją Episkopatu, tylko najbliższa rodzina uczestniczy w ceremonii złożenia urny z doczesnymi szczątkami zmarłego"

http://www.parafiaherby.pl/zycie_religijne,3,1,0

Nie sposób oprzeć się wrażeniu że "nawrócenie łotra" było zabiegiem propagandowym, służącym li tylko ociepleniu wizerunku mordercy
polfic's picture

polfic
"Nie sposób oprzeć się wrażeniu że "nawrócenie łotra" było zabiegiem propagandowym, służącym li tylko ociepleniu wizerunku mordercy"

W pełni się z tym zgadzam. "Nawrócenie" i pogrzeb w tym stylu - takie połączenie jest niemożliwe i alogiczne. Gdyby się naprawdę nawrócił, nie skłócałby społeczeństwa swoim odejściem.
Do końca pozostał tym kim był.

Pozdrawiam

 
Waldemar Żyszkiewicz's picture

Waldemar Żyszkiewicz
Gdyby się naprawdę nawrócił, nie skłócałby społeczeństwa swoim odejściem.

Zgadzamy się, że to teatr. Pytanie, czy zaplanowany przez samego Jaruzelskiego i przez niego rozpoczęty "dobrowolną prośbą o sakramenty", czy też w bitwie o wykładnię historii najnowszej świadomie zagrano umierającym już towarzyszem-generałem. 

Pozdrawiam,

Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz's picture

Waldemar Żyszkiewicz
Nie sposób oprzeć się wrażeniu że "nawrócenie łotra" było zabiegiem propagandowym, służącym li tylko ociepleniu wizerunku mordercy

Z kolei ocieplenie wizerunku było potrzebne, by przeprowadzić pompę funebralną na Wojskowych Powązkach. I ostatecznie po raz kolejny wprowadzić niegodną postać zdrajcy i zbrodniarza do panteonu bohaterów. Bo jeśli nawet Bóg mu w ostatniej chwili przebaczył, to w porządku ludzkim inna kwalifikacja Jaruzelskiego (po takim odejściu) nie jest po prostu możliwa.

I to w zasadzie byłaby normalka, pozwoliliśmy komunistom okraść się po 1989 z solidarnościowej rewolucji, więc trudno się dziwić, że to robią. Dla mnie najgorsze jest, że uczestniczy w tym Kościół hierarchiczny i próbuje w dodatku po faryzejsku wytykać swym wiernym niedostatek miłosierdzia. Miłosierdzie jest przymiotem Boga, niedoścignionym ideałem. Ludzie powinni sobie przebaczać winy, jeśli spełnione są warunki przebaczenia. Natomiast w porządku społecznym, jeśli nie ma dojść do anomii, czyli degrengolady, potrzebna jest elementarna sprawiedliwość.

Według Anny Pietraszek, to była msza za duszę, nie pogrzebowa.
http://www.prawy.pl/z-kraju/5920-tylko-u-nas-jak-jaruzelski-pogrzebal-sw...

Najprawdopodobniej dlatego że pośpieszono się kremacją (msza pogrzebowa mozliwa jest przed a nie po), a pomysł o nawróceniu pojawił się później.

Hipoteza, która tłumaczy brak zborności działań jest taka: Jaruzelski zmarł wcześniej, skremowano go natychmiast, że względu na coraz bardziej upowszechniającą się koncepcję "matrioszki", ale pogrzeb odłożono, przez wzgląd na wybory do PE.

Potem postanowiono dokonać kolejnego testowania apatii i bezwolności Polaków, co skulminowało piątkiem. Nie takie teatry komuniści fundowali już publice, tutaj jednak zdumiewa dyspozycyjność Kurii Polowej, ale i przyzwolenie hierarchów. Nie da się wykluczyć, że na "prośbę przyjaciół generała zanoszących modły" (ks. proboszcz Mokrzycki), namaszczono olejami osobę o ograniczonym już kontakcie ze światem zewnętrznym. Zdumiewa anonimowość kapelana, który miał dokonać tej posługi. Za niego mówią teraz rzecznik, proboszcz, a zaczęło się od lakonicznej wrzutki: "Jak się dowiaduje KAI"... I to boli najbardziej.
 

Waldemar Żyszkiewicz

MD's picture

MD
Jak zatem pogodzić takie fakty jak nawrócenie Jaruzelskiego tuż przed śmiercią i w konsekwencji prośby o pogrzeb kościelny z jednoczesnym zlekceważeniem zaleceń Kościoła w zakresie ceremonii pogrzebowej?
Waldemar Żyszkiewicz's picture

Waldemar Żyszkiewicz
...czego ze sobą godzić. Odpowiedź hipotetyczna na Pańskie pytanie brzmi tak: Żadnego nawrócenia nie było, bo gdyby było, to wszystko musiałoby całkiem inaczej wyglądać. Skoro nie było nawrócenia, to co w istocie było?

Postanowiono świecką quasi-kanonizacją WJ ostatecznie utwierdzić sprzyjającą komunistycznym okupantom i kolaborantom wersję przepoczwarzenia się PRL-u w swój wtórnik. Urządzono funebralny teatr, instrumentalnie (czyli świętokradczo) posługując się ceremoniałem Kościoła katolickiego.

Niestety, stało się to przy współudziale części i przyzwoleniu reszty Kościoła hierarchicznego w Polsce. Złą rolę odegrała również KAI. I nie pojawiły się żadne zdecydowane głosy oburzenia takim nadużyciem praktyk religijnych dla realizacji niegodziwych celów politycznych. W zamian zaczęto strofować co bardziej przytomnych wiernych i zamykać usta krytyce jednostronną, interesowną wykładnią obowiązku przebaczania i Bożego miłosierdzia.
 

Waldemar Żyszkiewicz

Więcej notek tego samego Autora:

=>>