„Od początku powoływano się na wcześniejsze, przedstołowe ustalenia (…) Łącznie z prezydentem umówionym wcześniej, podanym na „stole politycznym” na początku rozmów” – mówił miesiąc po obradach Okrągłego Stołu Krzysztof Wyszkowski współzałożyciel WZZ, uczestnik strajków w Stoczni Gdańskiej w 1980 i 1988 r. w rozmowie z Krzysztofem Czabańskim.
Zamieszczamy całość rozmowy „Spod stołu”, ostatnio opublikowanej w książce „Głową w mur” Krzysztofa Wyszkowskiego.
KRZYSZTOF CZABAŃSKI: Czy jest sens rozmawiać o Okrągłym Stole, skoro tyle było o nim relacji na bieżąco?
KRZYSZTOF WYSZKOWSKI: Szum informacyjny służył ukryciu tego, co ważne. Propaganda oficjalna specjalnie mąciła odbiorcom w głowie, prasa niezależna nie miała praktycznie dostępu do stołu i jej relacje też nie ukazywały istoty sprawy. Rzecznicy „Solidarności” wiele rzeczy ukrywali. Przede wszystkim nie ujawniono, w jaki sposób doszło do Okrągłego Stołu. Nie było przecież tak, że X Plenum KC PZPR coś postanowiło i rozpoczęły się rozmowy. Kościec porozumienia został zbudowany wcześniej. Okrągły Stół był właściwie teatrem odgrywanym na użytek publiczny.
K.C.: Kto zawierał to poufne porozumienie?
K.W.: O treści porozumienia będę mówił później, zacznijmy od spraw porządkowych. W grę wchodzi kilka osób, Mazowiecki, Geremek, Stelmachowski, Wielowieyski, Michnik, Kuroń. Jaka była rola każdego z nich – nie wiem. W każdej fazie rozmów mogła być inna, z tym że w miarę upływu czasu – w moim odczuciu – na czoło wysuwali się Geremek, Kuroń i Michnik.
K.C.: Kiedy zaczął się proces poufnego porozumienia?
K.W.: Władze ostrożnie szukały kontaktu. Wydaje się, że sam proces rozpoczął się w lipcu 1988 r. (Mazowiecki nie uczestniczył chyba jeszcze w tym wszystkim). Strajki sierpniowe postawiły ten dialog w trudnej sytuacji. Władze wycofały się, stwierdzając, że powrócą do rozmów, ale bez pistoletu strajkowego. Udział Wałęsy w strajku zablokował przygotowane wcześniej spotkanie z Kiszczakiem. Żadna z osób uwikłanych w rozmowy z władzami nie brała bezpośredniego udziału w akcji strajkowej. Uważali, że fala jest zbyt słaba, by przełamać opór władzy, należy zatem strajki szybko zakończyć. Powstał konflikt między tą grupą a strajkującymi, którzy uważali, że strajk jest silny, może trwać bardzo długo i może przynieść przełamanie. Wałęsa i grupa doradcza (Borusewicz, Kaczyński, Merkel, ja) zażądała spotkania z Kiszczakiem podczas strajku, ze strajkującym Wałęsą. Kiedy po wizycie Geremka w stoczni okazało się, że nie ustąpimy – władza poszła na ustępstwo. Kiszczak spotkał się z Wałęsą strajkującym, co było naszym olbrzymim zwycięstwem. Po powrocie Wałęsa powiedział, że będzie Okrągły Stół. Przedstawił zręby projektu, który dość dobrze pokrył się z tym, co podpisano osiem miesięcy później. Rozmowy miały rozpocząć się w ciągu kilku dni.
K.C.: A poufne rozmowy?
K.W.: Powołanie w grudniu 1988 r. Komitetu Obywatelskiego było dowodem, że proces jest zaawansowany. KO stał się nadbudową ruchu, mającą trzymać ten ruch „w ryzach”. Ukuto formułę, że budowanie „od dołu” (do czego zawsze dążyli strajkujący) zastąpi się budowaniem „od góry” – odpowiednia elita „Solidarności” i opozycji będzie od góry kształtować organy związku, blokujące i racjonalizujące spontaniczne tendencje.
K.C.: Kiedy zawarto kontrakt?
K.W.: Komitet Obywatelski był jego elementem, kontrakt musiał więc być umówiony wcześniej. Sądzę, że jesienią.
K.C.: Ale władza bardzo pokrzykiwała wówczas na opozycję!
K.W.: Uzyskano dzięki temu uboczny efekt – władza jest twarda, a my robimy swoje, nie oglądając się na nic. Jesteśmy więc twardzi.
K.C.: Gdzie toczyły się rozmowy?
K.W.: Nie wiem.
K.C.: Jak reagowali na nie członkowie Komitetu Obywatelskiego?
(...)
http://wpolityce.pl/artykuly/73640-wyszkowski-juz-w-lipcu-89-r-okragly-s...