
Historia żołnierzy wyklętych była przez dekady zakłamywana, przemilczana i prawie zupełnie nieznana. Inżynierom polskich dusz wydawało się, że to, co wykreślone z księgi, wymaże się także z pamięci.
Historia żołnierzy wyklętych była przez dekady zakłamywana, przemilczana i prawie zupełnie nieznana. Inżynierom polskich dusz wydawało się, że to, co wykreślone z księgi, wymaże się także z pamięci.
Zachwycił mnie olimpijski kask Kamila Stocha. Kiedy zobaczyłem na nim polską szachownicę, pomyślałem: w takim kasku powinien zdobyć złoty medal! W felietonie "Gest Kamila Stocha" napisałem: "niespodziewaną radość wywołuje “gest Kamila Stocha”, który zaprezentuje na igrzyskach wspaniały kask, opatrzony emblematem polskich sił zbrojnych. Tak szybujący ponad rosyjską skocznią polski zawodnik na pewno pokrzepi nasze wątpiące serca."
Kiedy już wydawało się, że kłamcy smoleńscy wyczerpali pomysły podłej dezinformacji, dopuszczając się najgorszych niegodziwości - posuwają się jeszcze dalej. Kolejne absurdy, upokorzenia i szydercza obojętność wobec rodzin ofiar i wobec domagających się wyjaśnienia prawdy ma na celu odjęcie mowy oburzonej części Polaków. Trudno bowiem wykrztusić z siebie słowo, po ostatnio objawionych rewelacjach. Badania polskich archeologów, ukrywane w tajemnicy przez ponad trzy lata są kolejnym dowodem na zamach.
Jako dziecko miałem wiele marzeń. Jednym z piękniejszych był start w igrzyskach olimpijskich. W tych zapomnianych czasach uważano, że najważniejszy jest sam udział i szlachetne współzawodnictwo. Kult zwycięstwa i medali przyszedł dopiero później, w miarę, jak degradowały się standardy rywalizacji sportowej. Marzenie olimpijskiej glorii nie miało szans spełnienia i moje aspiracje ograniczyły się do planów uczestniczenia w igrzyskach w charakterze widza. Najpierw jednak należało uzyskać paszport, co w realiach prl-u zajęło dziesiątki lat: kilka olimpiad letnich i zimowych.
Światowe media niechętnie relacjonują protesty na ulicach Ukrainy. Początkowe masowe demonstracje, zdelegalizowane przez manipulowany z Rosji reżim Janukowicza, zamieniają się w brutalne policyjne pacyfikacje, posługujące się ponurym wahlarzem najgorszych totalitarnych praktyk z przeszłości. Są ranni, zabici, zaginieni. Śmiertelne ofiary to nie tylko bestialsko pobici, ale także zastrzeleni z broni snajpera. Trudno więc mówić, że sytuacja wymknęła się spod kontroli: ktoś wydaje rozkazy i pochyla się nad sztabową mapą.
Czterdzieści pięć miesięcy po katastrofie smoleńskiej wiemy już bardzo wiele, ale przerażająca prawda, potwierdzona przez badania i opinie niezależnych naukowców zatrzymała się jakby na etapie wiedzy tajemnej, niepojętej dla niewrażliwej większości Polaków i odwróconego od niewygodnych tematów świata.