
Czterdzieści pięć miesięcy po katastrofie smoleńskiej wiemy już bardzo wiele, ale przerażająca prawda, potwierdzona przez badania i opinie niezależnych naukowców zatrzymała się jakby na etapie wiedzy tajemnej, niepojętej dla niewrażliwej większości Polaków i odwróconego od niewygodnych tematów świata.
Czy wobec tego jest sens rozpowszechniać prawdę, skoro fakty są ignorowane, dowody ośmieszane i poza tymi, którzy wiedzą (nazywanymi pogardliwie wyznawcami wiary smoleńskiej) mało kto chce jeszcze poznawać szczegóły zbrodni, zakodowanej w medialnym kłamstwie, jako katastrofa lotnicza.
Nie mamy dowodów bezpośrednich: wrak, czarne skrzynki pozostają w Rosji, ekshumacje ofiar wstrzymano, a te, które przeprowadzono, z góry skazane były na niepowodzenie, eliminując udział niezależnych ekspertów (profesor Baden) i niewygodne, a podstawowe przecież badania (takie, jak prześwietlenie rentgenowskie).
Kłamstwo smoleńskie, rozpowszechniane od momentu ogłoszenia tragicznej wiadomości przepoczwarza się stosownie do propagandowych wymagań. Jak mówi Antoni Macierewicz “ma pozostać nietknięte”. Dokładne prześledzenie narracji rządowych pseudo – komisji Millera i Laska; przeanalizowanie tępej, jednokierunkowej wersji medialnych inżynierów bezduszności może być jednak dowodem – nie wprost – na zamach. Tak metodycznie bełkotana nieprawda nie może być przecież wynikiem pomyłki.
Kłamstwo smoleńskie jest zbudowane na haniebnych oskarżeniach i bezczelnym odrzucaniu faktów. Większość z uparcie głoszonych tez nie miała podstaw w materiale dowodowym. Drastycznym przypadkiem są informacje o czterokrotnym podchodzeniu do lądowania, nieudolności pilotów, pijaństwie generała, presji Prezydenta, ignorowaniu poleceń z wieży kontrolnej lotniska. Próbowano nawet obwinić Jarosława Kaczyńskiego. Żadne z tych oskarżeń, upokarzających rodziny ofiar nie okazały się prawdziwe. Nikt, nigdy za nie nie przeprosił.
Wygląda na to, że w ciągu ostatnich paru miesięcy całkowicie zrezygnowano już z zachowywania pozorów obiektywności i racjonalnych prób ratowania skóry. Kompletnie ignoruje się rewelacyjne wyniki badań naukowców o światowej renomie. Zaprzecza obecności materiałów wybuchowych na wraku, pomimo wcześniejszych ustaleń. Na przełomowe analizy Chrisa Cieszewskiego, dowodzącego, że brzoza, która miała urwać skrzydło Tupolewa i być bezpośrednią przyczyną katastrofy złamana już była kilka dni przed 10 kwietnia – zareagowano niewiarygodnym oskarżeniem profesora o współpracę z SB.
Czarna propaganda skierowana jest wobec zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza, rodzin ofiar i domagających się rzetelnego śledztwa oraz powołania międzynarodowej komisji. Nagradza się upadłych dziennikarzy, bierze na żołd dyspozycyjnych naukowców, a w godzinach najwyższej oglądalności kłamstwo nazywa prawdą. Wszystko po to, by odwrócić uwagę od krwi na rękach złoczyńców. “Terror czcicieli pancernej brzozy sięga zenitu”*
* Tytuł felietonu jest cytatem z prywatnej korespondencji do autora
4 Comments
Czy jest sens rozpowszechniać prawdę?
18 January, 2014 - 02:47
Dziękuję za trafne odczytanie
18 January, 2014 - 03:04
Odpowiedź jest tylko jedna; nie możemy się poddawać ani zwątpieniu, ani szyderstwu kłamców smoleńskich.
Nie ma zgody na te kacapskie kłamstwa
18 January, 2014 - 08:22
POlscy POmocnicy Putina,w końcu staną przed sądem,za tą zbrodnie.
pozdrawiam
@autor
18 January, 2014 - 21:56
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles