
1929
PZL P-1/I
Mając omówiony główny nurt, zajmę się pomysłami alternatywnymi. Część z nich to po prostu ściema, mająca omamić inne państwa, że się robi coś na poważnie i żeby się zaangażowały w nieudane pomysły. Część - robienie w trąbę własnych decydentów, którzy na samolot treningowy kasy nie dadzą a na lekki myśliwiec - może. Niestety muszą się tu pojawić różnice w opisie, odnieść się muszę bowiem do czynników pozamerytorycznych, obecnych i wtedy i w historiografii współczesnej. Niestety w tej części opisuję w dużej mierze różne gruchoty.
Typowy myśliwiec na początku lat trzydziestych ubiegłego stulecia był jednomiejscowy (pilot), jednosilnikowy (z silnikiem gwiazdowym, chłodzonym powietrzem lub rzędowym, chłodzonym cieczą), dwupłatowy, ze stałym podwoziem. Z mniej ważnych: śmigło miały drewniane na ogół, o stałym skoku. Nie chcę się wgłębiać w uzbrojenie ale przeważnie były to dwa karabiny maszynowe. Taki układ stawiał duży opór powietrza, stąd zwiększenie mocy silnika niewiele dawało, gdyż nadwyżka była pochłaniana przez wspomniane opory. I wtedy przyszedł czas na zmiany, mniej lub bardziej radykalne:
Witam!
Przed lekturą zalecam zapoznanie się z recenzja na historia.org.pl:
http://historia.org.pl/2014/05/14/jakie-piekne-samobojstwo-rafal-ziemkiewicz-recenzja/
A teraz ad rem:
Pisiory dokonują obecnie wyskoków przekraczających granice pojmowania. Co prawda prof Legutko rzucił kiełbasą wyborczą w kwietniu, urządzając konferencje o genderze z przyzwoitym bufetem. Jednak to nie był jakiś piknik wyborczy itp. tylko kulturalna impreza dla zainteresowanych. Jak się chce kasować co miesiąc dziewięćdziesiąt tysięcy to coś ludziom trzeba zaoferować. Pozytywne wrażenie, jakie wywołał prof Legutko skutecznie przyćmili fanatyczni zwolennicy PiS, starając się, aby partia Kaczyńskiego przebiła Korwina i abym zagłosował jednak na JKM. Niech mają.
I tak:
Przedstawiam jeden z moich wcześniejszych textów o przedwojennym lotnictwie, w komentarzach do poprzedniego wpisu pojawiają się bowiem odniesienia do prac prof Malaka, który detale opisuje nieźle, syntezy ma jednak słabe. Ja opisuję jednak pewien proces dziejowy, który doprowadził do zapaści naszego lotnictwa. Analogie z współczesnością uprawnione. Swoją drogą ciekawe, czy red Ziemkiewicz wykorzystał należycie fachowe ustalenia w dziedzinie obronności, przypuszczam że nie do końca.
Specjalny wstęp o agentach (odwołujący się do zasadniczego textu). Poprzedni wpis wywołał mała burzę (http://blog-n-roll.pl/pl/agenci-i-ronin). Ktoś tam dowodził, że jednak agenta można rozpoznać: Ja pisze o poważnej agenturze, która jest zakonspirowana. I jako taka musi być pierwsze we wszystkim przed nieagentami. Mamy tu zatem 2 punkty:
1. Agent jest zakonspirowany.