
Po cichu
po wielkiemu cichu
idu sobie ku miastu na zwiadu
i idu i patrzu... *
Miło jest pobujać w oparach. Absurdu, oczywiście. Bo życie codzienne w oparach absurdu ciężkie jest niewymownie. Ale cicho! Sza!
Gdy już wygrają ci dobrzy i właściwi, będzie czas pomyśleć o nowym kanonie lektur. Oto jego fragment zachowujący ciągłość historyczną. Ot, taka arka przymierza między dawnymi a nowymi laty...
Janina Broniewska, O człowieku, co się kulom nie kłaniał