
Wracałem późną nocą z kilku ważnych spotkań. W sumie nie byłem zmęczony, rozmowy udane, a silnik, co mu się ostatnio nie zdarzało, rzęził zupełnie miarowo. Mogłem czuć się dobrze po dobrze wykorzystanym dniu. Jednak po wejściu do domu czułem się nieswojo i nieprzyjemnie. Ach, cóż to za nieprecyzyjne określenie! Te eufemizmy pozbawiają nas treści! Po prostu czułem irracjonalny strach i trząsłem się z zimna, chociaż wcale zimno nie było.