„Szukajcie przyjaciół” - ta fundamentalna zasada skautingu sformułowana przez lorda Baden-Powella obowiązuje we wszystkich dziedzinach. Także w dyplomacji, która w Polsce tradycyjnie robiona jest przez amatorów, bo tzw. specjaliści siedzą w kieszeni obcego mocarstwa. Jako amator zatem postaram się przedstawić mój „stan świadomości” o przeciwnikach, sojusznikach i konkurentach Polski.
Z góry zaznaczam, że na dyplomacji się nie znam i moje refleksje oparte są raczej o ogólną orientację historyczną, niż o rzetelną wiedzę na temat sytuacji teraźniejszej. Niemniej jednak trzeba pamiętać, że w sytuacji zaostrzających się konfliktów międzynarodowych, tradycje dyplomatyczne nieoczekiwanie okazują się mieć większe znaczenie, niż zwariowane koncepcje intelektualistów (takie choćby, jak Zjednoczona Europa). Mam nadzieję, że brać blogerska zechce skorygować moje mniemania i przypuszczenia lub dołożyć swoje „trzy grosze”, a może w ten sposób powstanie nasz wspólny stan świadomości i program ratowania Polski w skali międzynarodowej.
Przeciwnicy
Od przeciwników zacząć najłatwiej, bo są najbardziej wyraziści. Jest to mianowicie „wielka czwórka”, lub – jak chcą niektórzy - „wielka piątka”. Wielka czwórka tradycyjnie zainteresowana jest w tym, aby Polska w najgorszym dla nich wariancie nigdy nie wyrosła ponad przeciętność. Wariant dla nich najlepszy: Polski nie ma. Stopień wrogości krajów „wielkiej czwórki” oznaczam w skali 1-3, gdzie „3” oznacza najwyższy stopień wrogości. A zatem:
-
Rosja z Białorusią, Kazachstanem i Armenią – stopień wrogości: 3;
-
Niemcy – stopień wrogości: 3;
-
Francja – stopień wrogości 2. Tu gwoli wyjaśnienia: Francja tradycyjnie prowadzi politykę prorosyjską; jeden raz w historii – za Napoleona – Francja zmieniła swoją politykę, ale wtedy było już za późno, a koszty tej zmiany były zbyt wysokie. Tradycyjnie „dobre” relacje Polski z Francją polegają na nieporozumieniu ze strony Polaków.
-
Anglia – stopień wrogości 1. Tu znów wyjaśniam, że to długa tradycja dyplomatyczna, bo już I RP była w obozie katolickim, a Anglia – w protestanckim. O postawie Churchilla nie muszę wspominać. Gówniany sojusznik.
-
żydowscy Rosjanie w Izraelu – stopień wrogości: 3.
Oprócz przeciwników większych, mamy też przeciwników pomniejszych, rozmaitych karzełkowatych etno-nacjonalistów takich jak Czesi, Słowacy, Bułgarzy czy Serbowie. W obozie wroga jest też zapewne Grecja. Za Berlusconiego również Włochy sprzymierzone były z Rosją. Tradycyjnie dobre stosunki z Rosją ma też od wieków Dania.
Sojusznicy (potencjalni)
Z sojusznikami mamy najwiekszy kłopot, bo jak wynika z różnych doświadczeń historycznych i współczesnych, nie umiemy ich prawidłowo rozpoznać, a ewentualne konflikty interesów są przez nas (i naszych sojuszników) wyolbrzymiane. Musimy wspólnie oduczyć się myślenia w kategoriach sojusznik = bliski krewny. Tak nie jest, sojusznik to raczej partner w interesach, a nie przyjaciel „na śmierć i życie”. Pozyskanie sojusznika nie jest rzeczą łatwą i należy ich rozumieć jako sojuszników jedynie potencjalnych.
Jeden jest tylko potencjalny sojusznik, który nie ma wobec Polski żadnych kompleksów, ale też nie bardzo ma pomysł jak wobec Polski postępować, bo Polska pod rządami postkomunistów stale dryfuje w stronę Moskwy. Mam na myśli oczywiście Stany Zjednoczone. Wydaje mi się – wyprowadźcie mnie z błędu, jeśli się mylę – że Stany Zjednoczone stale poszukują w Europie kontynentalnej partnera, któremu mogłyby powierzyć rolę swojego ambasadora. Najlepszy partner dla USA byłby słabszy od Niemiec, bardziej europejski, niż Turcja i położony mniej więcej centralnie z flanką wysuniętą na wschód. Po katastrofie smoleńskiej Polska wydaje się o wiele za słaba do tej roli, więc wzrok USA prędzej czy później padnie na Ukrainę – o ile tylko opór ukraińskiej armii okaże się skuteczny, a USA wystarczająco silne, aby prowadzić politykę na całym globie.
Drugim ewidentnym potencjalnym sojusznikiem Polski mogłyby być komunistyczne Chiny, jako stała alternatywa dla USA. Pytanie, które mnie jednak dręczy brzmi następująco: czy Chiny gotowe są wspierać Polskę rządzoną przez postkomunistów, czy Polskę niepodległą? Inaczej mówiąc: czy Chiny widzą nas jako sojusznika tylko w obozie mongolskim (w roli przeciwwagi dla Rosji), czy także w obozie zachodnim? Przykład inwestycji chińskich na Białorusi pokazuje, że przejście Polski do obozu zachodniego niekoniecznie byłoby przez Chiny mile widziane. Z drugiej strony uniezależnienie się Polski od Rosji i Niemiec być może skłoniłoby Chiny do większego zaangażowania w Europie Środkowej.
Trzecim najbardziej oczywistym potencjalnym sojusznikiem Polski jest Szwecja oraz inne kraje bałtyckie, z wyjątkiem Danii. Są one tradycyjnie antyrosyjskie. Wkład Polski w tworzenie sojuszu bałtyckiego musiałby polegać na tym, aby Polska nie odwracała się od morza i odbudowała marynarkę wojenną, ze szczególnym uwzględnieniem łodzi podwodnych (z bronią pokojową na pokładzie). Powinny też istnieć plany przerzutu wojsk szwedzkich do Polski i wojsk polskich do Szwecji (i innych krajów bałtyckich) w sytuacji lokalnego konfliktu zbrojnego podobnego do wojny na Donbasie.
Czwartym oczywistym potencjalnym sojusznikiem Polski jest Turcja. Jak pokazała historia, sojusznik zdradliwy, bizantyjski, bardziej podobny do „przyjaznego przeciwnika”, ale niewątpliwie antyrosyjski. Historycznie rzecz biorąc Rosja i Turcja konkurowały w tej samej dziedzinie: to znaczy kto stworzy lepszą kopię Bizancjum. Rosja okazała się w tym lepsza, ale nic straconego – historia jeszcze sie nie skończyła... Do dobrych tradycji można jeszcze powrócić...
To jest chyba ta – jesli tak można nazwać - „wielka czwórka” potencjalnych sojuszników Polski. Oprócz nich są inne kraje, potencjalnie użyteczne, jak choćby Norwegia, Holandia, Irlandia, Hiszpania, Rumunia czy nawet Izrael.
Konkurenci lub sojusznicy
Do trzeciej grupy należą tylko dwa państwa, a mianowicie Węgry i Ukraina. Sądzę, że kraje te będą z nami konkurować w rywalizacji o dobre relacje z Chinami, USA i Izraelem. Niewykluczone, że nasze szanse się zwiększą, gdy połączymy siły. Sama Ukraina jest za słaba intelektualnie w roli partnera USA; Polska ma wiekszy potencjał, ale jest bezwolna. Węgry to kraik mały, ale na doczepkę może bardzo zyskać na znaczeniu.
Na obrazku widzimy mój stan świadomości o szansach i zagrożeniach Polski w Europie. Być może warto się nad nim chwilę zadumać i gruntownie skrytykowac, a może nawet obalić...
Jakub Brodacki
13 Comments
@alchymista
25 August, 2014 - 21:31
Na państwa bałtykcie nie mamy co liczyć (niestety), w wypadku inwazji ze strony Królewca Polska jest zdana na samą siebie.
Pozdrawiam.
p.s.
Po nocach mi się śni scenariusz, w którym rosyjska armia okupuje Suwałki i północne Mazury, przy całkowitej bierności i chaosie "Warszawy".
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
@Danz
26 August, 2014 - 06:52
Radek Sikorski odkrył niedawno, że sojusz Polski z Ameryką jest nic nie wart. To realistyczna konstatacja. Ostatnia defilada w Warszawie to raczej przygotowania do wojny z Zachodem, nie z Rosją :-)
@autor
26 August, 2014 - 06:57
@polfic
26 August, 2014 - 07:28
@alchymista
26 August, 2014 - 07:32
@polfic
26 August, 2014 - 08:00
@alchymista
26 August, 2014 - 08:11
@polfic
27 August, 2014 - 08:19
@alchymista
27 August, 2014 - 09:18
Dlaczego mamy martwić się, że USA ma z czymś kłopoty. Wykorzystajmy to a nie martwmy .
Generalnie chodzi mi o zmiane sposobu myślenia.
@polfic
27 August, 2014 - 10:22
Alchymisto
26 August, 2014 - 16:23
Ale że nie zdążyłem "porozmawiać o tym z moim starostą powiatowym", więc tak z amatorska:
1. Anglię na tej mapie podbarwiłbym bardziej na czerwono, "odbarwiając" jednak trochę Churchilla. Chłopisko nie był aż tak nieprzyjaźnie nastawiony do Polski, jak mu się zwykło przypisywać. W Jałcie Winston był paprotką. Często też jemu przypisuje się krzywdząco, że to on był premierem, gdy odbywała się Parada Zwycięstwa. Był później. Trochę za późno.
To (nomen omen) Roosevelt zachwycał się demokracją w Sowietach. (Dolary przeciw orzechom, że albo mąż pani Eleonory lepiej znał się z Josipem Wissarionowiczem, niż by to wynikało z oficjalnych dokumentów historycznych, albo sama pani Eleonora była AŻ TAK wielką aktywistką na płaszczyźnie "Human Rights", zaś małżonek nie potrafił jej niczego odmówić.
Wszystko już było...
Natomiast sama Anglia od wieków pilnowała, kto ma grać w europejskiej ekstraklasie, a kto w drugiej lidze. A że od wieków ministrem spraw zagranicznych Polski jest Radek Sikorski...
2. Pomalowanie Ukrainy na żółto uważam za błąd. Duży błąd.
I piszę to w imieniu 2/3 stanu osobowego mojej rodziny sprzed 70 lat.
3. Podobnie jak Litwy na zielono.
Lietuvisi nigdy nie zapomną, że to dzięki Polsce stali się nieco bardziej cywilizowani. Podziękowali już raz, w Ponarach, podziękują znowu. Myślę, że nieodległy jest dzień, kiedy stwierdzą, że nadszedł czas ostatecznego rozwiązania sprawy polskiej. A my po raz niewiadomo który powtórzymy "Jeśli bym kiedy o nich zapomniał, Ty Boże na niebie zapomnij o mnie"
4. Uważam też, że Słowację też przedstawiasz w zbyt różowych barwach.
Gdzie zatem szukać państw przyjaznych Polsce?
Myślę, że tym najbliższym jest kraj, którego głową jest pan Hary Martial Rokotoarimanana Rajaomarimanapianina.
ro
27 August, 2014 - 08:18
Żółty kolor nie oznacza automatycznie sojuszu, ale alternatywę: sojusznik albo konkurent w tej samej dziedzinie. Tak jak Turcja mogłaby być na żółto razem z Rosją jako konkurent albo sojusznik. Konkurent to nie to samo co przeciwnik, który różni sie wszystkim z nami. To kraj bliski kulturowo, ale zazdrosny. Być może masz rację, że Litwa powinna byc na żółto. Ale to jest kraik tak mały, że będzie musiał się podporządkować, jesli my urośniemy w siłę. Oczywiście Niemcy będą judzic Litwinów, ale każdy kogoś judzi przeciw komuś, więc problem pomijam jako należący do innego tematu.
Wiesz, jeśli szukać krajów przyjaznych Polsce, to pewnie i Brazylia z ogromną polonią. Ale Brazylia gra z Rosją i to chyba od dawna... Może dałoby się znaleźć też sojusznika w Indiach, które co prawda grają w BRICS, ale boją się Chin, a do Rosji mają stosunek przyjazny, ale zdystansowany. Kraje ASEAN (Malezja, Indonezja) to potencjalnie też sojusznicy kulturowi w tym znaczeniu, że "duchem ASEAN" jest zasada nie stosowania przemocy we wzajemnych relacjach. Malezja jest o tyle interesująca, że ma ustrój monarchii elekcyjnej, choć na zupełnie innych zasadach niż I RP.
Alchymisto
27 August, 2014 - 10:28
Słowacy, owszem, walczyli (po naszej stronie) w Powstaniu, ale o ile mnie pamięć nie myli, to we Wrześniu ich oddziały wkroczyły do Polski razem z Niemcami.
Trochę to skomplikowane, bo Czesi, z którymi mieliśmy ostrzejszy spór o Zaolzie, niż ze Słowakami o Spisz, walczyli już w 39 po naszej stronie (kompania kadetów płk. Swobody).
Tak, wiem, że Ukraina w konflikcie z "mongolią" jest naszym sojusznikiem. Na zasadzie "wróg mojego wroga nie zawsze jest moim wrogiem".
Jednak uważam, że z punktu widzenia polskich interesów byłoby korzystniej, gdyby Rosja (siłą) połknęła Ukrainę. Mogłaby się nią udławić, albo przynajmniej dostać niestrawności na czas wystarczający do odbudowy naszego państwa.
Oczywiście gdyby Niemcy nie...
Ech!
Z tym Madagaskarem to był oczywiście żart. Ani Madagaskar, ani Brazylia, ani nawet Wyspy Zielonego Przylądka - Polacy powinni najpierw zaprzyjaźnić się z Polską!
Pozdrawiam