Krytyka Ziemkiewicza. Krytyka realizmu?

 |  Written by Smok Eustachy  |  10

Po dłuższym namyśle przyznaję, że PZL P 43 można nazywać Karasiem, chociaż na prawdę nazywał się Czajką, czyli Mewą. Podobnie po zastanowieniu nie polecam pozycji "Prototypy samolotów bojowych i zakłady lotnicze. Polska 1930-1939" Edwarda Malaka. Brak tu jakiejś wyraźnej myśli stojącej za Autorem, syntetycznego przedstawienia zasadniczych problemów. To już mój cykl o myśliwcach lepiej przedstawia problematykę. W sensie - na tle zagranicy, podstawowe zagadnienia jakościowe i ilościowe itp. Malak zalewa czytelnika spekulacjami mającymi wybielić ówczesnych działaczy, w tym gen Rayskiego, którego negatywna rola nie ulega dziś wątpliwości. Rożne wynurzenia, zeznania i wspomnienia dokonywane po 1939 roku nie zostały dostatecznie wyzyskane, a wtedy jedni wybielając siebie obrzucali błotem drugich. Rayski cała sanacje zmasakrował.

Stanisław Żerko w ciekawym artykule: Polityka Józefa Becka w krzywym zwierciadle http://www.iz.poznan.pl/news/1086_Polityka_Becka.pdf zarzuca Ziemkiewiczowi przypadkowość lektur. No ale ni ma co czytać, choćbyś pękł. Nie polecę tu nic kompletnego opisującego zagadnienia przemysłu obronnego i samolotów. Bo nie ma. Koncepcja budowy przemysłu była bowiem błędna. Nie - że słuszna w zasadzie tylko wypaczenia niedobre. Niesłuszna była.
Przemysł miał osiągnąć moc produkcyjną w 6 miesięcy po mobilizacji, czyli w realiach 1939 roku pod koniec lutego 1940 roku. Żeby było to możliwe musiałyby zajść następujące nierealne zdarzenia:

  1. Wojna powinna mieć przebieg podobny jak I Wojna Światowa na zachodzie: pozycyjny, z ustalonymi frontami, okopami itp.
  2. Lotnictwo bombowe powinno nie istnieć. A istniało.

Widzę, że zdziwiło kolektyw przyrównanie przeze mnie PZL 37 "Łoś" z Pendolino. Do działania wymagają one całego systemu:

  1. Łoś: samolot-bomby-paliwo-lotnisko.
  2. Pendolino: pociąg-tory-zasilanie (prąd)-kierowanie ruchem.

Wyobraźcie sobie, że Łoś dostał silniki od torpedowca - niskopułapowe (samoloty torpedow latają nisko żeby zrzucić torpedę). Bo wyliczyli, że skutecznie trafiać da się co najwyżej z 3 kilometrów wysokości. Ale na 3 kilometrach Łoś będzie łatwym celem dla artylerii przeciwlotniczej i co? Powinien latać na 5 kilometrach ale wtedy nie trafi. Dodatkowo żeby projekt Łosia miał sens to wojna musi być taka jak pierwsza: stałe fronty, okopy itp. Tylko wtedy bombardowanie fabryk ma sens. W warunkach Września 1939 roku bombardowanie fabryk nie miało sensu bo Wermacht i tak opierał się na zapasach a nie na produkcji.

I
Przechodzę teraz do zasadniczych idei zawartych w artykule Stanisława Żerko. Są tam i słuszne:

(...) nawet  historyk  piętnujący alternatywne rozważania sam często nieświadomie – niczym molierowski pan Jourdain – właśnie  po  alternatywne  rozważania  sięga. Twierdzenie  bowiem,  że  jakaś  decyzja była słuszna zakłada, iż oceniający poddał choćby pobieżnej analizie inne wchodzące w grę  rozwiązania.  

Tłukę to w różne puste łby od lat i nie dociera. Może teraz dotrze. Przyznam się też, że sam jestem autorem tez alternatywnych np.:

  1. Gdyby Polska w Dwudziestoleciu przygotowywała się realnie do obrony - miała szanse odeprzeć Niemcy w 1939.
  2. Ale skoro stwierdzamy, że nie mamy szans to poddajemy się i co nas obchodzi los świata, Ziemi, Galaktyki, Uniwersum etc. Niech tamci walczą.

II
Kluczem do zrozumienia teraźniejszej batalii polemicznej jest konstatacja, którą już czyniłem: mamy 3 stronnictwa fanatyczno-zaślepione: frankfony, germanofilce i komuchy. I dodatkowe 3 stronnictwa anty: antyruskie, antyszkopskie i antyzachodnie. Wszystko to się nakłada na siebie ale o interesie Polski przez to nikt nie myśli. Nie wiem np., czy ów Studnicki był taki przewidujący, czy też może bezrefleksyjnie szedł po swojej linii ideowej - fascynacji Niemcem. I się nie dowiem bo powie ktoś? No nie powie. ICzęść krytyki tutaj ma też genezę polonofobiczną: Furię wzbudza kierowanie się interesem Polaków.

Ale ad artykuł: mamy tam zarysowany niechcący kryzys intelektualny społeczeństwa polskiego: raz sanacja wkręciła je w mitomanie mocarstwową, dwa - doprowadziła do zanarchizowania opozycji. I nie ma rady albo ci nas musieli poprowadzić ku zgubie, albo tamci po przewrocie. A wątek planów puczu w Polsce nie został dotąd zbadany przez tzw zawodowych historyków, no bo po co?

Jak już pisałem oczywistym jest, że Anglia i Francja w 1939 roku nie miały żadnych, żadnych - powtarzam tkwiącej w oparach bezrozumnej furii karnowszczyźnie - możliwości realnego wpływania na sytuacja w Europie Środkowej. I w tym sensie gwarancje były bluffem. Po Monachium wiarygodność Anglii i Francji była zresztą przyzerowa: dla rzekomego ratowania pokoju poświecili Czechosłowację, a może by tak dali dobrą wole i coś swojego oddali? Manchester mogliby oddać Hitlerowi na znak dobrej woli. United wystarczy, City niech tam sobie zostawią. Ale nie. Swojego nie dadzą. O filozofii politycznej Anglii już pisałem: raz że antypolska, dwa że linia Curzona pożądana, trzy że se myśleli, że wyślą 2-3 dyplomatów i wszyscy będą padać przed nimi na ryj. A Hitler nie zamierzał i Stalin nie zamierzał czyli siła brytyjska zmalała do zera. Przypominam też, że jeszcze na początku 1939 roku klęska Polski nie zmieniała w rachubach nic - i tak Niemcy musieliby trzymać wojsko na granicy z Sowietem, dla osłony. Dopiero Ribbentrop-Mołotow przyniósł tu zaskoczenie, ale było za późno. Długofalowo ten pakt był dla Anglii korzystny, bo otwierał pole do konfliktu Niemcy-Rosja (a takimi kategoriami myśleli).

III
Drugą co do ważności tezą jest stwierdzenie, że nie możemy oceniać ówczesnych  z perspektywy dzisiejszej wiedzy. Tyle, że głośni heroldzi tejże tezy zwykle od razu przechodzą do epatowania holokaustem, który jakoby miał być oczywistością w 1939. Jak był taki oczywisty to czemu ten cały statek z Żydami został zawrócony z Anglii i USA do Niemiec? Pisze o nim Ziemkiewicz ale nie w książce. A czy Anglia podpisując traktat morski z II Rzeszą i akceptując zbrojenia niemieckie działała ze świadomością holokaustu? Tak czy nie? A zgoda na remilitaryzację Nadrenii? Karnowszczyzna wie o czym pisze?
Zresztą jakby Polska odparła Hitlera w 1939 roku to by nie było w ogóle tego holokaustu. I co społeczność żydowskie światowe zrobiło dla ocalenia społeczności żydowskiej? A miało możliwości: otwarcie linii kredytowych, transfer nowoczesnych technologii, sprzedaż myśliwców.

Podsumowując:
Artykuł Stanisława Żerko (blog http://stanislawzerko.salon24.pl/) wart przeczytania przez karnowszczyznę, żeby wiedziała, do czego się przyczepić. Obraz stosunków przedstawionych w nim pozostawia jednak pole do dyskusji i wyjaśnienia kontrowersji. Owszem, Ziemkiewicz może i pewne tematy przedstawia powierzchownie, ale rzeczywistość była raczej gorsza niż przedstawia a nie lepsza. Mnie z kolei fascynuje zrozumienie, jak przechodzą rozwiązania kompletnie nie mające szans na realizację. Gierkowszczyzna kiedyś i teraz. Chory prestiż pogrążający.
CDN 

3.8
3.8 (5)

10 Comments

Hun's picture

Hun
...o jakiej pisaninie Ziemkiewicza wspominasz? O tej książce, która została ostatnio zjechana za cały szereg błędów merytorycznych? Jeślii tak, to jaki jest sens w ogóle dyskutować/odnosić się do czegoś takiego?
Teraz poczytam to, co w linkach...
Pzdr, Hun

"...And what do you burn, apart from witches?   - More witches!..."
max's picture

max

Owszem, Ziemkiewicz może i pewne tematy przedstawia powierzchownie, ale rzeczywistość była raczej gorsza niż przedstawia a nie lepsza. 

Po pierwsze primo, jak się już o czymś pisze, cytuje daty, fakty, dane - należy to robić porządnie i rzetelnie. Albo sobie odpuścić. Bo jaka natchniona by nie była teza, cały wywód traci na wiarygodności, ponieważ traci na wiarygodności autor - tak to działa.

Założmy, że staram się udowodnić, że Aleksander Wielki był biseksualny. W ramach wywodu mylę Hefajstiona  z Herodotem, z Bagoasa robię Bogoasa oraz mieszam parę dat. Rozumiem, że moje dowodzenie nie traci nic na sile i wiarygodności, mimo że ktoś wytyka mi szkolne błędy wynikające z niechlujstwa bądź niewiedzy? I czekam na głosy: co z tego, ze tu i tam Max pieprzy trzy po trzy para trzysta dwadzieścia trzy - jak ta jego teza całkiem prawdopodobna...

Po drugie primo (jak mawiał niezapomniany Kolega Kierownik) czegoś tu nie rozumiem. Rzeczywistośc była gorsza niż opisał Ziemkiewicz... Może tak, może nie. Ale nawet jeśli była gorsza -  "szedł w dobrą stronę", to go można rozgrzeszyć? A jakby szedł w złą -  można by wspomnieć o błędach i dopiero wtedy miałyby znaczenie?

pozdrawiam

 

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Danz's picture

Danz
O ile "Polactwo" i przede wszystkim "Michnikowszczyzna" wniosły wiele dobrego do debaty publicznej, o tyle "Jakie piękne samobójstwo" jest książką na pół "political fiction", a na pół rozprawką autora.  Rozprawką, w której Ziemkiewicz mruga do nas okiem, przeczytajcie książkę i zrozumiecie dlaczego przegraliśmy ostatnie pół wieku.
Tymczasem prawda Ziemkiewicza jest tezą, z którą można polemizować, a nawet wytknąć jej zasadnicze błędy (co zresztą zrobili historycy i publicyści).  Jeśli mam czytać political fiction, to już wolę czytać Ciszewskiego, a tym bardziej Zychowicza (Pakt Ribentrop-Beck).
Ziemkiewicz w swojej książce, która ma być w zamyśle pracą publicystyczno-historyczną popełnia błędy, które za starych czasów, byłyby przekreślone czerwonym długopisem przez promotora (praca magisterska, czy nawet zaliczeniowa).
Piszącz o czymkolwiek musimy przedstawić fakty w kontekście historycznym, semantycznym, w krajobrazie epokowym, tego brak u Ziemkiewicza.  Co dominuje?  Teza, że warto byłoby się dogadać z Hitlerem i wspólnie uderzyć na sowiecką Rosję. No cóż, można pisać o tym do znudzenia, że nie było takiej woli politycznej w polskich elitach, że mieliśmy naturalne sojusze z Francją i dobre stosunki z USA, że wśród kadry dowódczej nie było zgody na alians z Niemcami.
Przedwojenna Polska wierzyła, że w jest w stanie obronić swoje terytorium, sama czy w sojuszu z "aliantami"... Że była to wiara złudna mieliśmy się przekonać 1 IX 1939 roku.
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

max's picture

max
Ja juz pomijam sensowność pomysłów Ziemkiewicza (choć akurat się z nim nie zgadzam). Ale nie lubię fuszerek, bylejactwa, chałtury. Jak się nie-historyk zabiera za bazujacą na historycznych faktach , jak nazwałeś, "politicak-fiction" - tym bardziej zadanie domowe powinien odrobić i szkolnych błędów się ustrzec. Wymaga  to tylko odrobinę trudu. Panu Ziemkiewiczowi się nie chciało.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Danz's picture

Danz
Ja myślę, że pan Ziemkiewicz potraktował nas jak "prawicowe lemingi", którym sypnie się karmę publicystyczną, a my będziemy chrząkać z radości, że "nasz pan dziennikarz", tak mądrze sobie wymyślił, że lepiej było z Niemcami na "ruska iść", niż z "ruskiem na Berlin".
Tyle w tym temacie.wink
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

max's picture

max
"Byc Michnikiem, być Michnikiem - marzę ciągle będąc dzieckiem,
być Michnikiem , bo Michniki są występne i zdradzieckie...
Byc Michnikiem, być Michnikiem - oszukiwać, dręczyć, zdradzać
nawet, gdyby komuś miało to przeszkadzać."

A nie? Takim prawicowym.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Danz's picture

Danz
Akurat prawa strona blogosfery czyta dużo, dlatego RAZ powinien odrobić "pracę domową" przed publikowaniem swojej "political fiction", a już zupełnie nie rozumiem, dlaczego tak się obraził na swoich krytyków.
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

max's picture

max
A obraził się? O.
Od dłuższego czasu go lubię za niezależnośc sądów, bezkompromisowość, niezadawanie się z byle kim, dystans do siebie i bystre analizy. Teraz jeszcze bardziej.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>