Kłopotliwa Białoruś (3)

 |  Written by Godziemba  |  9
Dopiero utworzenie Korpusu Ochrony Pogranicza i zmiana polityki Kremla doprowadziła do uspokojenia sytuacji na północno-wschodnich kresach Polski.

        W dniu 12 września 1924 roku gen. Sikorski wydał rozkaz o utworzeniu Korpusu Ochrony Pogranicza, a pięć dni później Sztab Generalny określił wojskową strukturę formacji. W skład korpusu wejść miały: dowództwo wraz ze sztabem i służbami specjalnymi, brygady ochrony pogranicza oraz kompanie i strażnice jako najmniejsze jednostki organizacyjne. KOP miał liczyć ogółem 27 687 żołnierzy w tym 904 oficerów, 6263 podoficerów zawodowych oraz 20 520 podoficerów i szeregowców służby zasadniczej. Dowódcą formacji mianowany został gen. bryg. Henryk Minkiewicz.

     Korpus podporządkowany został dwóm resortom: Ministerstwu Spraw Wojskowych - pod względem personalnym, organizacyjnym, operacyjnym i wyszkolenia oraz Ministerstwu Spraw Wewnętrznych - pod względem ochrony granicy, bezpieczeństwa w pasie granicznym oraz budżetu.

     Podstawową jednostką taktyczną KOP był batalion ochrony pogranicza i szwadron kawalerii. Batalion ochrony pogranicza liczący według etatu 828 żołnierzy, składał się z czterech kompanii piechoty, plutonu łączności i drużyny dowódcy batalionu. Szwadron kawalerii liczył 87 ludzi, miał w swym składzie cztery plutony liniowe i drużynę dowódcy szwadronu.

    W październiku 1924 roku dowódca KOP wydał do żołnierzy wyruszających na granicę rozkaz, w którym podkreślił, iż „Na ziemiach umęczonych długoletnią wojną zapanował znowuż gwałt i terror. Cichy, pracujący w pocie czoła mieszkaniec wsi i miast nie jest pewny dnia ani godziny. W tych warunkach cała ludność Województw Kresowych spogląda na żołnierzy KOP, jako na swoich właściwych obrońców. Żołnierze, nie możecie tego zaufania stracić. Musicie stać się naprawdę obrońcami biednej, żyjącej w ciągłej obawie o swoje życie i mienie ludności. Musicie wierną i wytrwałą służbą zapewnić ludności ład i spokój, zagwarantować bezpieczeństwo. Imię wasze, imię żołnierza Korpusu powołanego do ochrony granic musi być z ufnością i szacunkiem wymawiane przez całą ludność, a jednocześnie być postrachem dla bandytów”.
 
         Kolejną głośną akcją, która odbiła się szerokim echem, był dokonany w dniu 25 września 1924 roku napad na pociąg relacji Brześć-Łuniniec, w czasie którego  bandyci pozostawili wojewodę poleskiego Downarowicza oraz Komendanta Okręgowego Policji Państwowej w Brześciu, Mięsowicza, bez ubrania.  W zamian za zabrane ubrania i zrabowane pasażerom dobra napastnicy pozostawili pokwitowanie, podpisane: Ukraińsko-Białoruskie Stowarzyszenie.
 
          Ten upokarzający atak sprawił, iż obok powołanego wcześniej na wojewodę nowogródzkiego generała Mariana Januszajtisa, nowym wojewodą poleskim został gen. Kazimierz Młodzianowski. Wojewodowie w randze generałów otrzymali uprawnienia do kierowania wszystkimi oddziałami wojskowymi skierowanymi na ich teren do akcji przeciw dywersyjnej. Otrzymując nowe uprawnienia w kierowaniu akcją przeciw dywersyjną, wojewodowie-generałowie przejęli rym samym część zadań będących do tej pory w gestii gen. Rydza-Śmigłego.
 
         W myśl wprowadzonych nowych zasad na terenie województwa nowogródzkiego zlokalizowano Nowogródzki Odcinek Bezpieczeństwa, podzielony na rejony Głębokie i Lida.  Z kolei Poleski Odcinek Bezpieczeństwa obejmował swym zasięgiem rejony Łuniniec, Stolin Pińsk.
 
        Przeznaczone do działań przeciw dywersyjnych oddziały wojskowe winny były stać w ciągłej gotowości do podjęcia akcji pościgowej. W czasie walki z napotkaną grupą oddział wojskowy, w myśl zaleceń dowódcy Okręgu Korpusu Nr III, „ nie należy szczędzić wysiłku ani ludzi, ani koni. Skuteczna ochrona naszego kraju łączy się w tej chwili z kwestią autorytetu i honoru wojska (…). Banda natrafiwszy na opór choć kilku ludzi ustępuje mimo swej przewagi liczebnej i uzbrojenia. W walce z nią energiczne i zdecydowane postępowanie daje sukces.”
 
          Po napadzie na ww. pociąg do ochrony bezpieczeństwa pasażerów skierowano oddziały wojskowe. Do  każdego składu pasażerskiego w województwach wschodnich dołączano wagon pancerny z kilkudziesięcioma żołnierzami obsługi. Ochroną bezpieczeństwa podróżnych w czasie jazdy zająć się miała również policja. Na najbardziej zagrożonych liniach tory miały być patrolowane godzinę przed przejazdem pociągu przez specjalne oddziały policji.
 
         W celu poprawy stanu bezpieczeństwa w 1924 roku w województwie nowogródzkim wybudowano 400 km linii telefonicznych, a w 1925 planowano instalację dalszych 1500 km. Na zjeździe starostów województwa nowogródzkiego rozważano możliwość uzbrojenia osadników wojskowych, którzy podzieleni na oddziały na czele z oficerem tworzyliby formacje przysposobienia wojskowego.
 
           Pomimo tych przedsięwzięć  w drugiej połowie 1924 roku doszło do szeregu  napadów dywersyjnych.  W obawie o swoje bezpieczeństwo miejscowa ludność białoruska nie współpracowała z polskimi władzami.  Osoby współpracujące z władzami mogły się liczyć z represjami ze strony oddziałów dywersyjnych, wśród których znaczną część stanowiła miejscowa młodzież dobrze zorientowana w lokalnych stosunkach.
 
          Na początku 1925 roku powszechnie zaczęto obawiać się wybuchu powstania białoruskiego. Liczono, że na wypadek podjęcia działań część Białorusinów - żołnierzy służących w Wojsku Polskim odmówi wykonywania rozkazów. Najlepiej do wystąpień przygotowane miały być organizacje komunistyczne, działające w powiatach nowogródzkim, słonimskim, kobryńskim, pińskim, bielskim, grodzieńskim oraz częściowo białostockim.
 
          Potwierdzenia o planowanej akcji napływały też z ambasady polskiej w Moskwie; wywiad brytyjski przekazał polskiej placówce informację o nadesłaniu do dowództwa Armii Czerwonej raportu przygotowanego przez członków Białoruskiego Komitetu, z którego wynikało,  że był to najlepszy okres do podjęcia działań zbrojnych.  Znacznie trudniejsze, co stwierdzono w raporcie, miało być w najbliższej przyszłości przerzucanie grup z Białorusi do Polski, związane to było z organizującą się nową wojskową formacją graniczną - Korpusem Ochrony Pogranicza. Dlatego też zalecano rozpoczęcie ataku jak najszybciej. Plan działań przewidywał jednoczesne uderzenie na wszystkie dwory i osiedla polskie na kresach północno-wschodnich.
 
        W obliczu tych informacji władze polskie zorganizowały w dniu 1 kwietnia 1925 roku wielką obławę na wschodnich ziemiach II Rzeczypospolitej. Na tere nie województwa nowogródzkiego w akcji brało udział 1700 policjantów i 4000 żołnierzy. W jej wyniku zatrzymano ponad 350 osób, przeprowadzono ponad 1600 rewizji,  w czasie których znaleziono znaczne ilości broni i amunicji.
 
         Jakkolwiek lokalna społeczność białoruska łatwo ulegała wpływom propagandy antypaństwowej daleka była  od czynnego, masowego wystąpienia zbrojnego. Prowadzona przez organizacje komunistyczne akcja, w dużej mierze polegająca na wykorzystywaniu wszelkich działań nawet o charakterze bandycko-kryminalnym do poczynań politycznych, w rzeczywistości nie sprzyjała tworzeniu zwartej powstańczej organizacji. Nakłonienie ludności białoruskiej do wystąpień o charakterze kryminalnym, skierowanych przeciwko polskim ziemianom i urzędnikom, było o wiele łatwiejsze niż zorganizowanie wielkiej jednolitej akcji powstańczej.
 
         Poprawa bezpieczeństwa zaczęła być widoczna w drugiej połowie 1925 roku.  W roku 1926 liczba napadów radykalnie zmalała.
 
        Przyczyn zakończenia działań grup dywersyjnych w 1925 roku było kilka. Za jedną z nich trzeba uznać aktywną działalność sądów doraźnych, wydających surowe wyroki na osoby skazane za działalność wywrotową.  Władze, doceniając siłę przekazu prasowego zalecały publikowanie zarówno wiadomości o likwidowaniu kolejnych grup, jak i o procesach oraz wyrokach sądów doraźnych. Wrażenie robiły zwłaszcza wiadomości o karze śmierci, tym bardziej, iż wyrok był wykonywany w ciągu 24 godzin. W relacjach prasowych eksponowano bandycki i kryminalny charakter działań skazanych.
 
         Coraz lepsze efekty przynosiła działalność służb bezpieczeństwa. Władze miały dobre rozeznanie w terenie, aresztowano aktywnych członków partii komunistycznej. Dobrze wykonywała swoje zadanie nowa formacja graniczna, Korpus Ochrony Pogranicza, skutecznie blokując napływ niepożądanych elementów ze Związku Sowieckiego.
 
        Jednak faktyczna przyczyna zaprzestania działalności dywersyjnej leżała po stronie sowieckiej. Umacnianie się Stalina u władzy związane było ze zmianą taktyki. Eksport komunizmu do państw zachodnich został odłożony na czas późniejszy.
 
         Utrzymywanie zatem stałych oddziałów dywersyjnych na Białorusi Sowieckiej przestało być celowe. Jako pretekst do likwidacji grup władze sowieckie wykorzystały istniejące pomiędzy oddziałami konflikty i doprowadziły w sierpniu 1925 roku do wybuchu w Kojdanowie walk pomiędzy nimi, co w rzeczywistości było aktem kończącym zorganizowaną działalność grup dywersyjnych wspieranych przez Związek Sowiecki.
 
         Cechą charakterystyczną białoruskich działań dywersyjnych w latach 1920-1925 była ich silna inspiracja z zewnątrz. Najpierw głównym państwem wspierającym ruch partyzancki była Litwa, a następnie Związek Sowiecki. Oba państwa, choć przyświecały im inne cele polityczne, chętnie szafowały narodowościowymi hasłami białoruskimi, umiejętnie wykorzystując niewątpliwie istniejącą w części społeczności białoruskiej niechęć do Rzeczypospolitej.
 
          Zakończenie wspierania ruchu dywersyjnego przez Związek Sowiecki faktycznie oznaczało jego koniec. Ponownie do masowych wystąpień przeciwko osobom i instytucjom uważanym za symbol polskiego panowania dojdzie dopiero po 17 września 1939 roku, gdy to na wiadomość o wkroczeniu Armii Czerwonej spokojna i lojalna do dotąd ludność białoruska zacznie z inspiracji emisariuszy sowieckich, jak i samorzutnie, tworzyć oddziały zbrojne, i często w okrutny sposób rozprawiać się z urzędnikami, policjantami, żołnierzami oraz właścicielami ziemskimi.
 
 
Wybrana literatura:
 
 
W. Śleszyński – Walka instytucji państwowych z białoruską działalnością dywersyjną na ziemiach północno-wschodnich II rzeczypospolitej (1920-1925)
 
J. Milewski - Stosunek wojsk polskich do ludności oraz władz cywilnych na ziemiach północno-wschodnich w latach 1919-1920
 
Europa nieprowincjonalna. Przemiany na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej (Białoruś, Litwa, Łotwa, Ukraina, wschodnie pogranicze III Rzeczypospolitej Polskiej
 
Polska- Białoruś 1918-1945
 
O. Łatyszonek - Białoruskie formacje wojskowe 1917-1923
 
O. Łatyszonek, E. Mironowicz - Historia Białorusi od połowy XVIII do końca XX wieku

 

 

5
5 (3)

9 Comments

MD's picture

MD
Zatem cały problem z Białorusią w okresie II RP sprowadzał się do konieczności skutecznego odcięcia od napływu dywersyjnych grup ze Związku Sowieckiego. Ludność białoruska widząc gwaranta swego bezpieczeństwa w administracji polskiej nie podejmowała działań przeciw Polsce. Szkoda tylko, że nie było pomysłu na stworzenie warunków do rozwoju kulturalnego Białorusinów w symbiozie z Polską tak aby to polska część Białorusi była magnesem przyciągającym inteligencję białoruską zamiast spychać ją na manowce propagandy sowieckiej.
Godziemba's picture

Godziemba
Białoruska inteligencja była bardzo słaba, ale oczywiście jej pozyskanie byłoby bardzo wskazane.
W przypadku białoruskich chłopów sprawą decydującą była poprawa ich bytu, państwo polskie było zbyt biedne aby znacząco poprawić ich los.

Pozdrawiam
Danz's picture

Danz
A jak wygląda sytuacja inteligencji białoruskiej dzisiaj, w kontekście zmian historycznych?
Czy jest to polityczne ciążenie w kierunku słowiańskiej Rosji, czy też raczej politycznie-poprawnej unii europejskiej? No i gdzie tu miejsce dla Polski?
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Godziemba's picture

Godziemba
Znaczna część wielkomiastowej inteligencji białoruskiej nadzieję upatruje w UE, reszta albo współpracuje z Łukaszenko, albo spogląda ku Moskwie.
Nie widzę, aby Warszawa miała jakiś strategiczny plan dla Białorusi.

Pozdrawiam
Danz's picture

Danz

Nie widzę, aby Warszawa miała jakiś strategiczny plan dla Białorusi.

Za czasów POPSL, polska polityka wschodnia była odbiciem polityki Berlina.
Niestety, ale w ciągu ostatnich 2 lat nie udało się wypracować efektywnej polityki wschodniej wobec naszych sąsiadów, plus krajów bałtyckich.  Aż prosi się o wspólne działanie MSW i pałacu prezydenckiego.
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Godziemba's picture

Godziemba
Obecne stosunki Pałacu z rządem nie nastrajają optymizmem co do współpracy na tym polu.

Pozdrawiam
MD's picture

MD
W kwestii polityki wschodniej, w moim przekonaniu, powinniśmy zacząć od należytej edukacji społeczeństwa, bo póki co w tej materii bezkarnie hasa towarzysz Miller jak kiedyś Andrzej Lepper głosząc to co aktualnie się opłaca. Po PRL-u otrzymaliśmy spuściznę w postaci jakiegoś dobrodziejstwa od Józefa Wissarionowicza, którym jest ponoć najkorzystniejszy kształt granic a wszelka dyskusja o Lwowie wywołuje torsje u dużej części naszego społeczeństwa gorączkowo odżegnując się od polityki rewindykacyjnej, Ewidentnie brak solidnej edukacji w tym zakresie. Gdzieś na margines został wypchnięty dorobek kulturalny związany z terytoriami utraconymi po II WŚ a już kwestia Polaków, którzy znaleźli się na wschód od granicy ryskiej jest jakimś wielkim tabu, nieśmiało przełamywanym dopiero w obliczu dokonanego na Nich ludobójstwa.

Oczywiście sama edukacja naszego społeczeństwa nie wystarczy. Trzeba jasno sformułować własną narrację historyczną w odniesieniu do ziem należących do I Rzeczypospolitej i to nie tylko w odniesieniu do dziejów narodu polskiego ale również w odniesieniu do tożsamości Litwnów, Białorusinów i Ukraińców. Zwłaszcza, że obecnie dość licznie przedstawiciele tych narodów przybywają do Polski. Czemu nie mielibyśmy wydwać dla nich rzetelnie opracowanej literatury?
Godziemba's picture

Godziemba
Całkowita zgoda.

Pozdrawiam
alchymista's picture

alchymista
Pomysł powinien być realizowany od lat 30, a nie jest. Na Ukrainie przegrywamy prawie wszystko co jest do wygrania. Powód: nasza bierność, zwrócenie uwagi na ciepełko płynące z Zachodu i odwrócenie się od ściany wschodniej, która wieje mrozem. A tymczasem część ukraińskich nacjonalistów (Azow) jest otwarta na współpracę, tylko jakoś z polskiej strony nie widać chęci.
Uchronienie polskiego dorobku kulturalnego na terenach I i II RP to nasz obowiązek wobec Intermarium. I nie chodzi tylko o kultywowania pamiątek. Ten dorobek to przede wszystim wzorce dla samych Ukraińców, które mogą zaimplementowac po odpowiednich przeróbkach. Już teraz gdzieś w jakimś materiale po Ukraińsku obiły mi się o uszy rozwazania, że Ukraina powinna nadawać weteranom wojny z Rosją... działki wojskowe! Czyli, że i oni mają pomysł na skolonizowanie wschodniej Ukrainy i wzmocnienie jej morale w ten sam sposób, który stosowała I RP (województwo smoleńskie) i II RP.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>