Legia Akademicka (1)

 |  Written by Godziemba  |  8
W końcu listopada 1918 roku został utworzony 36 pułk piechoty Legii Akademickiej.
 
       Następnego dnia po powrocie Józefa Piłsudskiego do Warszawy, w dniu 11 listopada 1918 roku na murach Uniwersytetu Warszawskiego, Politechniki , Wyższej Szkoły Gospodarstwa Wiejskiego oraz Wyższej Szkoły Handlowej pojawiły się odezwy Akademickiego Komitetu  Wykonawczego wzywające młodzież akademicką do „do zapisywania się do Legjonu Akademickiego, pozostającego pod rozkazami Komendanta Józefa Piłsudskiego”.
 
      Jeszcze tego samego dnia do biura werbunkowego na Uniwersytecie zgłosiło się kilkudziesięciu ochotników, a w następnych dniach kolejni. Utworzono z nich pluton, a potem kompanię. Pierwszym dowódców kompanii został b. oficer Legionów porucznik Kazimierz Sawicki.
 
       W pierwszych dniach niepodległości nieumundurowani jeszcze studenccy ochotnicy pełnili służbę wartowniczą przy odebranych Niemcom składach wojskowych. Jednocześnie byli sukcesywnie szkoleni – największe zasługi w tym dziele położyli porucznicy Tadeusz Fiweger i Roman Umiastowski.
 
        W końcu listopada 1918 roku na koszary kompanii studenckiej wyznaczono gmach przy ul. Nowowiejskiej, gdzie ochotnicy zostali ostatecznie umundurowani i wyekwipowani. Początkowo planowano przydzielić kompanię studencką do 5. pułku piechoty, jednak Józef Piłsudski zadecydował o utworzeniu osobnego pułku akademickiego, którego dowódcą w dniu 26 listopada 1918 roku mianował mjr Zygmunta Bobrowskiego.  W ten sposób Legia Akademicka została 36 pułkiem piechoty. Dziesięć dni później jej żołnierze złożyli na Placu Saskim w obecności Naczelnego Wodza uroczyste ślubowanie na wierność Rzeczypospolitej.
 
       Pułk składał się wówczas z dwóch czterokompanijnych batalionów, dwóch kompanii karabinów maszynowych oraz kompanii szkolonej, która miała być zawiązkiem III batalionu. Dowódcą I batalionu został kpt. Witold Sadowski, II batalion objął kpt Sawicki, a szefem kompanii szkolnej został kpt Piotr Salnicki.
 
       Do końca grudnia 1918 roku pułk osiągnął gotowość bojową,  w dniu 4 stycznia 1919 roku otrzymał rozkaz wymarszu na front ukraiński. Oba bataliony zostały przewiezione kolejną przez Lublin i Rejowiec do Rawy Ruskiej i włączone do grupy wojsk gen. Romera, których zadaniem  było uzyskanie kontroli nad linią kolejową do  Żółkwi i Lwowa.
 
       I batalion pułku został przydzielony do brygady płk. Kulińskiego, który otrzymał zadanie uderzenia na Ukraińców wzdłuż linii kolejowej na Żółkiew, natomiast II batalion w składzie oddziału wydzielonego ppłk. Zarzyckiego ubezpieczał prawe skrzydło nacierających wojsk polskich.
 
       W dniu 7 stycznia 1919 roku I batalion 36 pp odrzucił nieprzyjaciela z wsi Zagórna, biorąc kilkunastu jeńców, natomiast II batalion atakując wroga na południe od Rawy zdobył kolejno wsie Jonyczę, Dąbrówkę, Moszczany i Horajec. W tej ostatniej wsi oba bataliony zakwaterowano na noc. 
 
        Następnego dnia gen. Romer wznowił natarcie na Żółkiew, w czasie którego I batalion uderzył na miasto od południa, wcześniej wychodząc na tyły Ukraińców.  Pierwszy wdarł się do miasta patrol 1 kompanii pod dowództwem plutonowego Maciejowskiego. Wkrótce całe miasto dostało się w ręce Polaków.
 
      Kontynuując ofensywę, w dniu 9 stycznia Polacy zdobyli Kulików, w trakcie walk wyróżnił się II batalion 36 pp uderzając na skrzydło Ukraińców i zmuszając ich do wycofania się z miasta. Tego dnia pułk poniósł jednak dotkliwą stratę – w walkach pod Macoszynem poległ jego dowódca mjr Bobrowski.  Nowym dowódcą został kpt Sadowski, którego w dowództwie batalionu zastąpił por. Mieczysław Rudzki.
 
       Kolejnego dnia w czasie bitwy pod Hamulcem II batalion rozbił silny oddział ukraiński, biorąc do niewoli ponad 200 jeńców. Ten sukces otworzył ostatecznie drogę do Lwowa, do którego żołnierze 36 pp wkroczyli w dniu 10 stycznia 1919 roku, entuzjastycznie witani przez mieszkańców miasta.
 
       Ukraińcy nie zamierzali jednak zrezygnować z odzyskania Lwowa, ściągając w jego okolice nowe oddziały. W czasie krwawego boju pod Sokolnikami zginęło 30 żołnierzy pułku, w tym por. Fiweger, a 80 zostało rannych (m.in. por. Umiastowski). Wykrwawiony pułk został wycofany z frontu. W czasie odpoczynku dokonano jego reorganizacji,  tworząc z dotychczasowych 8 kompanii strzeleckich i 2 kompanii karabinów maszynowych, jeden batalion o czterech kompaniach strzeleckich i jednej kompanii karabinów maszynowych, którego dowódcą został kapitan Sawicki.
 
      Po powrocie na pierwszą linię, 36 pp przejął obronę Lwowa na odcinku Skniłów-Skniłówek, który zamykał dostęp do miasta od rogatki gródeckiej i był najsilniej atakowany przez Ukraińców. Żołnierze Legii Akademickiej zajmowali tę pozycję do połowy kwietnia 1919 roku, kiedy to zostali przesunięci na inny odcinek frontu, znajdujący się w okolicy Rzęsnej Ruskiej. W dniach 16-17 kwietnia kompanie 36 pp wzięły udział w zwycięskiej bitwie pd Winnikami, w czasie której wyjątkowym męstwem odznaczyli się sierżant Bolesław Adamczewski (dowódca plutonu 3 kompanii) oraz sierżant Stanisław Winiarski (dowódca plutonu karabinów maszynowych). Zdobycie Winnik umożliwiło przygotowanie nowej ofensywy, mającej na celu ostatecznie odrzucenie Ukraińców spod Lwowa.
 
        W tym też czasie dochodzi do kolejnej reorganizacji 36 pp, związanej z powstaniem z kompanii zapasowej III batalionu, którego dowódcą został kpt Salnicki. Z Warszawy, gdzie dotąd stacjonował III batalion został w czerwcu 1919 roku wysłany do Różana i Ostrołęki, gdzie przebywał do połowy sierpnia 1919 roku. Po krótkim pobycie w Lidze, na początku września 1919 roku został skierowany na front pod Połock, gdzie połączył się z innymi oddziałami 36 pp.
 
        Równocześnie do pułku zostaje wcielony oddział kpt. Tadeusza Trapszy,  który wsławił się heroiczną obroną Bełza w lutym 1919 roku i w dowód uznania został nazwany „batalionem śmierci”. Oddział ten staje się podstawą nowego zreorganizowanego II batalionu 36 pp.
 
       W trakcie rozpoczętej w połowie maja 1919 roku polskiej ofensywie I batalion 36 pp działał w ramach dywizji płk. Sikorskiego, której początkowym celem było zajęcie Rohatyna. Żołnierze Legii Akademickiej zmusili Ukraińców do wycofania się za rzekę Gniłą Lipę. Przeciwnikowi udało się jednak zniszczyć most. „Nie bacząc na to, 4-a  kompanja porucznika Ziemskiego przechodzi rzekę w bród, a kompanja 1-a podporucznika O rleańskiego przebiega palący się most i kontynuuje natarcie aż pod Czartową Górę,  przez którą biegła druga linja oporu. W ataku tym wyróżnia się sierżant Stanisław Wyderka,  który, będąc ranny, nie opuścił szeregów, dopóki nowa rana nie obezwładniła go całkowicie, oraz sierżanci Rudnicki, Trojanowski  i Biernacki”. W ślad za nimi rzekę przechodzą inne polskie oddziały, umacniając się na jej wschodnim brzegu.
 
       W wydanym specjalnym rozkazie płk. Sikorski podkreślił, iż  „brodząc w głębokiej wodzie i nie zwracając uwagi na gęsty ogień artylerji nieprzyjacielskiej i ciężkich karabinów maszynowych, dzielni oficerowie i żołnierze I batalionu 36-go pułku piechoty rzucają się błyskawicznie naprzód, by następnie  wziąć szturmem Rohatyn i zdecydować o cofnięciu się całej linji nieprzyjacielskiej".
 
      Zajęcie miasta sprawiło, iż Ukraińcy zostali zmuszenie do wycofania się na całej linii frontu, co pozwoliło Polakom na zajęcie Stanisławowa, Złoczowa oraz uzyskanie łączności z dywizją gen. Żeligowskiego, spieszącą z Odessy przez Czerniowce do Polski.
 
 
CDN.
 
 
5
5 (1)

8 Comments

katarzyna.tarnawska's picture

katarzyna.tarnawska
był jednym z kuzynów mego Ojca. Jego nazwisko to właściwie nazwisko żony. Przed drugą wojną światową - został zamordowany - gdzieś w Rosji Sowieckiej. Co ciekawe - okazywał "fascynację" komunizmem. Z tego powodu zdecydował się na działalność w polskim przedstawicielstwie wojskowym w Sowietach. Źle się skończyło.
Nie mniej również starszy Brat mego Ojca, który po I Wojnie był polskim Attache w Rosji (i nie miał złudzeń co do tamtejszego ustroju) zaginął, bez śladu, w 1927. Rodzina nigdy nie uzyskała wiadomości o Jego losie.
Orleański zginął prawdopodobnie w 1937 (lub 38).
Losy pojedynczych osób, rodzin splatały się wciąż z historią naszej Ojczyzny. Nie da się tego oddzielić.
Dziękuję za kolejny, niezwykły wpis!
Serdecznie pozdrawiam,
Godziemba's picture

Godziemba
"Losy pojedynczych osoób, rodzin splataly się wciąż z historią naszej Ojczyzny"

Otóż to.  Historia Polski to suma historii poszczególnych jej obywateli.

Pozdrawiam
gość z drogi's picture

gość z drogi
za kolejny patriotyczny esej na temat naszej nie tak dawnej Historii :)
dzięki również dla pani Katarzyny za osobisty fragment do niej dodany :)
jestem z pokolenia bardzo szczęśliwego ,bo urodzonego już po wojnie ale z wypaloną "duszą "wspomnieniami i  historią o Bohaterach z tamtych lat 
Los mojej Babci,rodowitej Warszawianki to Droga  z przystankami 
Warszawa Mosciska Warszawa Petersburg,Warszawa ZAGŁĘBIE, i opowieści Przyjaciół Dziadka i Jego Przyjaciół Legionistów,
W  czasach mojego dzieciństwa,w domach przyjaciółek Babci wisiały  jeszcze obrazy przedstawiające Cud nad Wisłą albo portrety Piłsudskiego,ale krótko,bo wojenne Wdowy szybko odchodziły na drugą stronę Zycia,
uważam ze Dobry Bóg podarował mi piękny czas na podróżowanie po drogach i ścieżkach życia ,poznać Tamtych Ludzi,,
słuchać Ich OPOWIESCI i czytać przedwojenne katolickie gazety,to wielki DAR Losu:)

szczęśliwego Nowego Roku Wszystkim i i Naszej Polsce :)
 ukłony

<p>gość z drogi</p>

katarzyna.tarnawska's picture

katarzyna.tarnawska
że jesteś z nami, że zachowujesz pamięć!
W mieszkaniu mojej Babci w Krakowie, po wypędzeniu ze Lwowa, wisiał jeszcze obraz Kossaka - z wymarszem Piłsudskiego z Oleandrów. Po śmierci Ciotek - miał trafić do Muzeum Piłsudskiego. Tylko - to biedne Muzeum nie jest w stanie dbać nawet o konserwację posiadanych "archiwaliów". Co z obrazem - nie wiem. 
Pozostaje nasza pamięć i zapisy Historyków. Wkrótce - pozostaną same zapisy.
Serdeczności, 
Godziemba's picture

Godziemba
Na wspomnieniach rodzinnych budowana jest polska tradycja.
Lewactwo doskonale o tym wie, stąd taki atak na polską rodzinę.

Pozdrawiam

 
gość z drogi's picture

gość z drogi
piszesz,ze za chwilę zostaną tylko zapisyi,a moze aż ZAPISY,Zapisy,tych którzy pamietali i prawdę dalej przekazali ,...:)

dzisiaj o 13  w Gliwicach,jest pogrzeb Blogerki ESKI
zostawiła po sobie wiele,wiele pięknych słów i Obrazów
serdeczna modlitwa za spokój jej Duszy 

serdeczne pozdrowienia z drogi Życia

<p>gość z drogi</p>

gość z drogi's picture

gość z drogi
jestem od dawien,dawna wiernym czytelnikiem Pana i za te piękne historyczne strony raz jeszcze serdecznie dziękuję
niech Młodzi czytają i uczą się Patriotyzmu
a słowa Bóg Honor Ojczyzna
niech bedą IM drogowskazem w tym trudnym dzisiejszym czasie,czasie
do ktorego swietnie pasują słowa zapamiętane z lat pradawnych,czyli z dzieciństwa ktore Rodzice spiewali i grali na 4 ręce na przedwojennym fortepianie

"Zyjemy wsród zamętu i braku sentymenu 
tu sztuczny śmiech,tam znów sztuczne łzy
obłuda ,fałsz to są życia gry,..."
wtedy szalał stalinizm a dzisiaj ?
dzisiaj "róbta co chceta" i kilkanaście odmian ON.ONA
serdeczne środowe pozdrowienia :)

<p>gość z drogi</p>

Więcej notek tego samego Autora:

=>>