"Szef" i Pułkownik (1)

 |  Written by Godziemba  |  2
Dwóm wybitnym przedstawicielom obozu piłsudczykowskiego -  Kazimierzowi Sosnkowskiemu i Ignacemu Matuszewskiemu - nie dane było w pełni służyć Polsce.
 
       Kazimierz Sosnkowski w wieku 20 lat w 1905 roku został jednym z dowódców Organizacji Bojowej PPS. W 1908 roku był założycielem Związku Walki Czynnej, a potem zastępcą Piłsudskiego i szefem sztabu Związku Strzeleckiego, a następnie I Brygady Legionów Polski. W grudniu 1918 roku został jednym z najmłodszych generałów WP, a w 1919 wiceministrem spraw wojskowych. Wiosną 1920 roku dowodził z sukcesami Armią Rezerwową, a na początku sierpnia 1920 roku został ministrem spraw wojskowych, które to stanowisko z niewielką przerwą pełnił do lutego 1924 roku. W czasie zamachu majowego podjął nieudaną próbę samobójczą. Po wyzdrowieniu, w 1927 roku został inspektorem armii. Pomimo rozluźnienia relacji z Piłsudskim zastępował go w Generalnym Inspektoracie Sił Zbrojnych podczas jego zagranicznych wyjazdów.
 
        Sześć lat młodszy Ignacy Matuszewski od 1914 roku  służył w armii rosyjskiej, a po rewolucji lutowej organizował Zjazd Wojskowych Polaków w Petersburgu, później uczestniczył w formowaniu Korpusów Polskich w Rosji. W lutym 1918 roku  na czele polskiego oddziału wojska zajął Mińsk Litewski, przepędzając z miasta 25-tysięczny garnizon bolszewicki. W kwietniu tegoż roku został członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej. Po odzyskaniu niepodległości został  skierowany do Oddziału II Naczelnego Dowództwa WP, aby podczas wojny z bolszewikami w lipcu 1920 roku zostać jego szefem. W marcu 1921 roku uczestniczył w rokowaniach pokojowych w Rydze. Kontynuując pracę w Oddziale II ukończył w 1924 roku Wyższą Szkołę Wojenną i awansował do stopnia pułkownika dyplomowanego. Jeszcze w tym samym roku Matuszewski objął funkcję attaché wojskowego w Rzymie. W latach 1928-1929 był posłem RP w Budapeszcie.
 
      W latach 1929-31 był ministrem skarbu w kolejnym pięciu rządach. Na tle rozwiązań budżetowych poróżnił się ze swoim mistrzem - Józefem Piłsudskim i odszedł z rządu. Mimo tego komendant pozostał jego największym autorytetem. Zapytany, jak godzi swój zimny realizm z romantyzmem Piłsudskiego odparł: " Każdy młody jest romantykiem i każdy kocha swoją młodość. Później przychodzą rozczarowania i trzeba sobie zdać sprawę, że rzeczywistość nigdy nie odpowiada marzeniom i nadziejom”. W latach 1932-36 pełnił stanowisko redaktora naczelnego "Gazety Polskiej".
 
       Po śmierci Józefa Piłsudskiego najważniejsi przedstawiciele obozu piłsudczykowskiego zadecydowali o powierzeniu funkcji Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych gen. Edwardowi Rydzowi-Śmigłemu, a nie najstarszemu stopniem gen. Kazimierzowi Sosnkowskiemu, legendarnemu szefowi sztabu I Brygady Legionów, dowódcy Armii Rezerwowej w 1920 roku oraz wieloletniemu ministrowi spraw wojskowych.
 
       W tym okresie Matuszewski był zwolennikiem rozpisania nowych wyborów i pozbawienia Mościckiego stanowiska prezydenta, które miał objąć Walery Sławek. Jednocześnie opowiadał się za powierzeniem stanowiska premiera Aleksandrowi Prystorowi lub gen. Sosnkowskiemu. W przypadku gdyby premierem został Prystor, gen. Sosnkowski miał zostać Generalnym Inspektorem Sił Zbrojnych.
 
       Realizacja tego planu zakładała poparcie Walerego Sławka, który jednak zachował się pasywnie, zgadzając się na kandydaturę Rydza-Śmigłego, a po wyborach ustępując z funkcji premiera, przez co pogrzebał cały plan.
 
       Po 1935 roku Matuszewski na dobre przeszedł do opozycji. Nie zgadzał się zarówno z polityką gospodarczą Kwiatkowskiego, jak i z całym systemem rządów po 1935 roku. Ekipa Śmigłego i Becka zaczęła cenzurować jego artykuły, toteż Matuszewski zaczął publikować na łamach "Polityki Gospodarczej" pod pseudonimem. Należał do najwybitniejszych publicystów dwudziestolecia. Wacław A. Zbyszewski umieścił go w jednym szeregu z takimi mistrzami pióra jak Stanisław Mackiewicz, Stanisław Estreicher i Stanisław Stroński.  Jego dokonania doceniano za granicą wyrazem czego było przyjęcie Matuszewskiego do elitarnego grona Philadelphian Academy od Sciences. Przed wojną  był redaktorem naczelnym miesięcznika "Polityka Narodów".
 
        U schyłku II Rzeczpospolitej zawiązała się bliska znajomość Matuszewskiego ze Stanisławem Mackiewiczem, który zaczął publikować artykuły byłego ministra w swoim "Słowie Wileńskim”. Przewidując rychły wybuch wojny, w marcu 1938 roku  na łamach "Słowa"  rozpoczyna kampanię na rzecz zwiększenia budżetu wojskowego i sformułowania trzech dywizji pancernych. Po zajęciu przez Niemców Pragi Matuszewski pisze w "Polityce Gospodarczej" artykuł o konieczności podwojenia szeregów polskiej armii. Zaniepokojona elita władzy konfiskuje tekst Matuszewskiego, który ostatecznie ukazuje się w nieco zmienionej wersji w "Słowie Wileńskim".
 
      Matuszewski uważał, że Polski nie stać na wojnę z Niemcami. "Przewaga wojskowa Niemiec jest tak ogromna - powtarzał w przededniu tragicznego września - że w ciągu trzech miesięcy musimy tę wojnę przegrać z kretesem". Prorokował też "rozstrzelanie" Rzeczpospolitej przez dwóch agresorów - Niemcy i Sowiety.
 
      Podobnie jak Matuszewski, generał Sosnkowski pozostawał po 1935 roku poza centrum dyspozycyjnym obozu rządzącego. Po dymisji rządu Mariana Zyndrama Kościałkowskiego, w maju 1936b roku Sosnkowski przedstawił Rydzowi-Śmigłemu propozycję objęcia przez siebie stanowiska premiera, przeprowadzenia reform ekonomiczno-finansowych oraz unormowania stosunków z opozycją. Propozycja ta została odrzucona, a na premiera desygnowano Felicjana Sławoja Składkowskiego. W obliczu groźby wybuchu wojny na wiosnę 1939 roku Generał zaproponował zawarcie porozumienia z opozycją i utworzenie rządu jedności narodowej. I ta propozycja nie zyskała akceptacji elity rządzącej.
 
       We wrześniu 1939 roku Matuszewski przeprowadził przy pomocy m.in. mjr. Henryka Floyar-Rajchmana oraz swej żony Haliny Konopackiej – pierwszej polskiej medalistki olimpijskiej, brawurową operację ewakuacji polskiego złota do Francji.
 
       Po klęsce w wojnie z Niemcami gen. Sosnkowski przedostał się na Węgry, a stamtąd do Paryża. Do Paryża przybył w momencie, w którym najważniejsze funkcje państwowe zostały już rozdzielone pomiędzy gen. Sikorskiego, który został premierem rządu, a potem także Naczelnym Wodzem, a Władysławem Raczkiewiczem, który objął funkcję prezydenta RP. Gen. Sosnkowski nie zdecydował się na objęcie stanowiska prezydenta z rąk Raczkiewicza, deklarującego gotowość ustąpienia na rzecz Generała. Zadowolił się przyjęciem godności konstytucyjnego Następcy Prezydenta, wejściem do rządu w charakterze ministra-przewodniczącego Komitetu Ministrów dla Spraw Kraju oraz objęciem funkcji Komendanta Głównego Związku Walki Zbrojnej.
 
       Przybycie do Francji gen. Sosnkowskiego przedstawiciele obozu piłsudczykowskiego, oskarżanego o doprowadzenie do bezprecedensowej, jak się wówczas wydawało, klęski Polski w wojnie z Niemcami, przyjęli ze sporymi nadziejami. „Szef” był jedyną osobą, która posiadała wystarczający autorytet, aby skonsolidować rozbity obóz piłsudczykowski.
 
       Jednak Generał od początku uznał za stosowne unikanie wszystkiego, co mogłoby dać niechętnym mu ministrom rządu Sikorskiego argument do „oskarżania: go o wspieranie „sanatorów”. Z tej też przyczyny nie angażował się w żadne działania mające na celu wzmocnienie obozu piłsudczykowskiego. Sosnkowski był człowiekiem o olbrzymim potencjale intelektualnym, a jednocześnie ujmujący, skromny i traktujący działalność publiczną w kategoriach służby.
 
       Nie stanął w obronie płk. Matuszewskiego, któremu Sikorski nie zezwolił na wstąpienie do wojska polskiego. Powołana przez Sikorskiego komisja uznała, iż Pułkownik „dobrze spełnił” powierzone mu obowiązki, ale kłamliwie dodała, iż poniósł zbyt wysokie koszty przewozu osób towarzyszących konwojowi.
 
       „Pan Kazimierz – pisał rozżalony do Floyar-Rajchmana – zaś, jak dotychczas ma słuszne poglądy, nieodpowiedzialny bałagan koło swej osoby, brak czasu dla rzeczy ważnych, masę czasu dla rzeczy i ludzi bez sensu i znaczenia, i tę samą niepotrzebną głupią i rycerską „lojalność” wobec przeciwników”.
 
CDN.
5
5 (1)

2 Comments

katarzyna.tarnawska's picture

katarzyna.tarnawska
"Rycerska i glupia lojalność wobec przeciwników" - czy nam to czegoś dziś także nie przypomina? A Sikorski z Modelskim organizowali później obozy dla piłsudczyków - w Wielkiej Brytanii. Mamy wybitne szczęście z jednej strony do "rycerzy", z drugiej - do bezwględnych karierowiczów, socjalistów i zwykłych, ordynarnych zdrajców.
Zapewne ci "rycerscy" zapomnieli Mickiewicza - "Gwałt niech się gwałtem odciska...".
Należy teraz zacząć przypominanie "literatury ojczystej". I Historii!
Dziękuję za następny, świetny wpis.
Serdecznie pozdrawiam,
Godziemba's picture

Godziemba
"Szef" nigdy nie był zwolennikiem zasady: "gwałt niech się gwałtem odciska".

To był dżentelmen w każdym calu.

Pozdrawiam

Więcej notek tego samego Autora:

=>>