Co się stało? Tego nie wiemy. Są trzy hipotezy główne:
1. PiS stracił kontrolę nad Policją, gdzie do głosu doszedł stary układ postubecki z czasów PO. Tam wszyscy zaprawieni w zwalczaniu 11 Listopada czy 15 Sierpnia. Albo jeszcze sami utrwalali poprzez zwalczanie albo rodzinne wartości po dziadku kultywują. Pałowanie patriotów itp. Przypominam że Stalin nakazał wyzywanie porządnych ludzi od faszystów i kultywują to do tej pory. Znany lewicowy publicysta Otoka-Frąckiewicz wywodzi właśnie w tym stylu.
2. PiS przeszedł na pozycję PO i na tej stronie areny politycznej szuka swojej szansy.
3. Nie może być nikogo po prawej stronie PiSu - taka idea przyświeca Kaczorowi, który wziął się za zwalczanie narodowców, niechęć do nich łączy go bowiem z Michnikiem.
4. Szef Policji miał wylecieć trzynastego listopada, postanowił więc odejść w chwale zwalczyciela narodowców. Czy też komendant Policji w Warszawie.
Zobaczymy czy będą jakieś dymisje a jeśli będą to kto poleci? Wtedy coś się wyjaśni.
W każdym bądź razie mam szopenfreuda. Nie to nie jest Szopen-Freud tylko to jest coś innego. Takie coś że się cieszysz z cudzego upadku. Kto pamięta ałtoryteta Wyborczej ględzące dekadami o poziomie debaty publicznej, żeby pięknie się różnić, że kibolia prymitywna itp. No to teraz rozróby strajku kobiet uczyniły te wynurzenia śmiesznymi. Ale ab ovo:
Policja powróciła do metod robienia zadymy sprzed roku 2015. Z 2014 i wcześniejszych. Dziwnym trafem jak nie było w Marszu Niepodległości policyjnych prowokatorów po cywilnemu, czy też policyjnych grup zadymiarskich po cywilu z pałkami teleskopowymi to nic się nie fajczyło. Wrócili i od razu mamy Empik i nadpaloną chatę. I zadymę koło stadionu. Rok 2015 i następne to okres spokoju. Współpraca Marszu z Policją, radosny, spokojny przemarsz itp. Byłem, to wiem. W 2018 roku jakieś 250 000 ludzi się zeszło i ja już dochodziłem do Stadionu Narodowego a koniec jeszcze nie ruszył. Wynurzenia funkcjonariuszy reżimu napawają tu najwyższym niepokojem.
Czasy są ciężkie, mamy tego koronawirusa, mamy zachorowania, mamy kwarantannę. Ale jednocześnie przez kilkanaście dni szalała dzicz gimbonaziolska prowadzona przez Lempart. Epatowała ona obrazem degeneracji i przywiązaniem do wszelakiego rodzaju występku, przy biernej postawie Policji. Policja posuwała się nawet do wspierania ich przy okazji ataków na kościoły. Gdyby spacyfikowała strajk kobiet to byłaby inna rozmowa. Jest epidemia, kto fika to dostaje w kły i już. W nielegalnych zgromadzeniach brali udział Budka, Trzaskowski i inni prominentni funkcjonariusze opozycji. To mógł być makiaweliczny plan Kaczora, że niby się pozarażają na tych demonstracjach, trafią do szpitala a tam respiratorów brak i do piachu. Zobaczymy.
Organizatorzy Marszu Niepodległości zademonstrowali swoją przewagę intelektualną proponując Marsz samochodowy. Kawalkada przejechałaby przez miasto, ludzie by se potrąbili, jest to bezpieczne rozwiązanie a na tle lewackich spędów protestacyjnych niebo a ziemia. Tymczasem Policja zaczęła blokować auta, nie przepuszczać ich, ludzie musieli parkować i dalej na piechotę ruszać. Dalej mieliśmy te grupy policyjnych prowokatorów, którzy atakowali ludzi. Jest tu już dość bogata dokumentacja filmowa. Do akcji przy Stadionie Narodowym jeszcze nie dotarłem, niejasna jest też rola Winnickiego i Brauna.
Jeśli chodzi o sfajczenie mieszkania to mamy już doświadczenia ze spaleniem budki pod Ruską ambasadą, o czym dowiedzieliśmy się z rozmowy Bieńskowskiej z Wojtunikiem:
gdzie Sienkiewicz został postawiony w zdecydowanie złym świetle, jako prowodyr. Swoją drogą Sienkiewicz nie jest zbyt lotny bo po tych swoich wyczynach poszedł na zadymy i zarobił gazem w papaje. Karygodny brak instynktu samozachowawczego.
Zostawmy jednak go na boku bo podfajczenie chaty na tle to nic takiego. Standardy współżycia społecznego wyznaczyła bowiem Lempart i na jej tle Marsz Niepodległości prezentuje się okazale. Na tych jej protestach dochodziło do znacznie gorszych ekscesów, a to zranili policjanta racą, a to obrzucali ludzi kamiorami i butelkami, a to wdzierali się do kościołów, a to dewastowali. Że nie wspomnę o wdzieraniu się z nożem czy atakowaniu obrońców kościołów nożem i trzonkiem od siekiery.
Jeśli ktoś aprobuje te ekscesy to znaczy, że aprobuje ekscesy w ogóle i nie powinien mięć żadnych wątów do chaty.
Wywiesić flagę każdy umi ale żeby jej bronić to nie ma komu. Tu widać też przewagę patriarchalizmu nad matriarchalizmem: o ile szef Marszu Niepodległości Robert Bąkiewicz ma odwagę stanąć w obronie kościołów pod gradem kamieni to Marta Lempart nie ma odwagi stanąć w obronie czegokolwiek. Każdy kto stanął pod kościołem żeby bronić go przed napadem może poczuć się jak Aragorn w Helmowym Jarze. Może się poczuć jak rebeliant walczący ze złowrogim Imperium Galaktycznym. Uczestnik strajku może się zaś poczyć co najwyżej jak ork szturmujący Gondor. Pomijam, że Lempart najpierw powinna se postawić własną świątynię wqrwu i tam się wdzierać i mazać farbą. Powinna też zaprosić tam Marsz, aby stanąć bohatersko w obronie owego kościoła pod gradem kamieni i wyzwisk. Tylko w kupie jest mocna i [potrafi jedynie wrzeszczeć. A jak trzeba stanąć w obronie to jej ni ma. Swój adres powinna podać żeby tam pod jej chatą narodowcy urządzili sobie konwentykl. By se jeszcze auto zdewastowała. Czy mnie ogólne wrażenie nie myli i w Święto Niepodległości jakoś strajk kobiet się nie odbył we Warszawie? A gdzie się odbył? A dzisiaj (12-go)?
Wezwała też do robienia dymu:
„W niedzielę robimy dym w kościołach!”
Co zacytowała Wyborcza. Redaktor Ziemkiewicz słusznie zauważa, że będzie się tłumaczyć następująco: chodzi o palenie kadzideł a nie o terror. Taka jest odważna. Ale skoro uznaje ona i zgraja jej akolitów robienie dymu za słuszne to znaczy, że nie mogą mieć pretensji o robienie dymu, bo jest ono słuszne. Ludzie z lubością cytują jej wynurzenia o wojnie (zapewne ma na myśli rodzaj trawy w Pernambuko) w*****leniu i inne. Cóż, jak jest wojna to muszą być ofiary. Różni tam tacy się tłumaczą, że w wojnie nie chodzi o wojnę tylko o niewojnę, o co innego. Żałosne to jest. Szukałem analogii liderek strajku i przychodzi mi do głowy tylko dwóch gości z Mrocznego Widma, szefów Federacji Handlowej. Pasują bo byli tylko pionkami w rękach. Kto widział ten wie o kogo chodzi. Wypada docenić sposób pokazania intrygi politycznej w tym badziewiu czyli w tzw prekłelach.
O gimbonaziolstwie będzie wpis, wymaga osobnego omówienia. I o naszych perspektywach, które nie są wesołe. Chuliganeria atakująca kościoły będzie miała wsparcie oficjalne Policji, która zaatakuje obrońców i będzie ich puszkować. Wspomniany lewicowy publicysta Rafał Otoka-Frąckiewicz uprzejmie donosi, że kuria warszawska wydzwaniała z opierniczem do proboszczów, że pozwolili bronić kościołów. Powinni pozwolić na wandalizm, zniszczenie, dewastację i wszelaką profanację.
PS: schadenfreude
PS2: O tu jest bohater
https://twitter.com/rafalhubert/status/1326886247080583169
https://twitter.com/PatrykSykut/status/1326687511473778688
https://twitter.com/DariuszMatecki/status/1326941196829282306
https://twitter.com/pikus_pol/status/1326861193085128704
2 Comments
PIS nigdy nie miał kontroli nad policją
13 November, 2020 - 15:11
Stary układ siedział cicho, bo nie widział swojej szansy. Teraz ją zwęszył i podnosi łby. A PIS najprawdopodobniej będzie ich bronił, żeby się nie okazało, że nie ma nad niczym kontroli.
Wątpię, żeby coś takiego przetrwało trzy lata.
Co to znaczy...
14 November, 2020 - 06:11
Być może moje wywody są bardzo naiwne, a rzeczywistość jest zupełnie inna i daleka jak do Księżyca od mojego rozumienia funkcjonowania służb, ale w końcu mamy cywilny nadzór? Chyba że to też jest jakaś fikcja, że ludzie tam pracujący robią tam co chcą, poza wszelką kontrolą?
W moim umyśle zrodziło się jeszcze inne przypuszczenie, które mnie samego przeraża.
Być może w kręgach ludzi, spośród których jest możliwe rekrutowanie kandydatów na stanowiska takie jak komendant policji (I nie tylko) nie ma w ogóle ludzi oddanych Polsce w taki sposób, w jaki my, patrioci, prawicowcy, katolicy czy zwyczajni, uczciwi ludzie, sobie ich wyobrażamy? Być może w Polsce, w środowiskach z których rekrutują się kandydaci na najważniejsze funkcje państwowe, nie ma już prawdziwych patriotów Polski? A nawet jeśli są to, nigdy się z tym nie ujawnią i prędzej dadzą się kupić lub przekupić niż otwarcie sprzeciwią się otoczeniu w którym im przyszło pracować?
Czy pokłosiem komuny, ostatnich trzydziestu lat mogła być jedynie Polska ludzi bez kręgosłupa moralnego, etycznego, kulturowego i wreszcie patriotycznego?
Nie ma już w ogóle elit? Prawdziwych polskich elit?
Jesteśmy bezbronni?
A oni dalej maszerują przez instytucje?