Dlaczego nie ma franczyzowych krawcowych

 |  Written by waw75  |  0

Tytułowe pytanie dotyczy oczywiście nie tylko krawcowych ale wszystkich tych profesji w których nie mieliśmy do czynienia z wejściem na rynek zagranicznych sieci handlowych, które w ciągu dwóch dekad, za pomocą silnego lobbingu i nakładów finansowych podporządkowały dla własnych interesów całe systemy podatkowe takich państw jak Polska.

Nie stawiam oczywiście cienia zarzutu drobnym sklepikarzom, którzy żeby przetrwać przystępują do sieci franczyznowych – stawiam jednak pytanie dlaczego żadna przykładowa pani Krysia czy żaden pan Heniek, których rodziny od pokoleń prowadziły rodzinne biznesy (nawet w trudnych dla gospodarki czasach) i o prowadzeniu sklepu mogliby pisać książki, dziś nie mają najmniejszych szans jeśli nie przystąpią do żadnej sieci handlowej. Odpowiedź jest oczywiście bardzo prosta – bo system podatkowy i „przypadkowe” luki prawne, ( przez całe lata w tajemniczy sposób nie do zlikwidowania ), są tak skonstruowane żeby sieci handlowe mogły wyeliminować indywidualną konkurencję. To że dziś próby naprawienia tych patologii uderzają w indywidualny biznes, który żeby przetrwać musiał się skupić w sieciach franczyznowych, pokazuje tylko jak głęboko sięga już wieloletnia choroba tego systemu.

Z drugiej strony pierwszy być może raz możemy się przekonać jak zakłamana jest unijna teoria wolności i równości gospodarczej. W istocie chodzi o coś całkiem przeciwnego – czyli o parasol ochronny nad silnymi grupami interesu i zapewnienie im preferencyjnego systemu podatkowego żeby mogły bez problemów wyeliminować z rynku drobną rodzimą konkurencję i przejąć jej klientelę. Gdyby nie wprowadzono w Polsce systemu podatkowego promującego sieci handlowe to nikomu by nie wpadło do głowy budować sieci franczyznowych, tak jak nie wpadło to do głowy krawcowym, zegarmistrzom, kwiaciarzom czy setce innych profesji.

 

To, że uderzenie w przywileje podatkowe dla dużych graczy rynkowych, uderzył jednocześnie w drobny biznes który w samoobronie musiał się dopasować do tego schematu, pokazuje jedynie jak głęboko przeżarty jest cały system. I nawet jeśli państwo próbuje dziś ukrócić kreatywną księgowość w firmach mających powyżej 1,5 miliona miesięcznego obrotu netto, to musi mierzyć w „żywe tarcze” z drobnych przedsiębiorców, którzy o takim obrocie nawet nie śnią. Mało tego – uderzenie w gigantów fałszujących wyniki finansowe w celu uniknięcia podatku nagle, zupełnie nieoczekiwanie masakruje drobnych sklepikarzy którzy choć działają uczciwe to ledwo utrzymują się ponad kreską dochodów. Tak to zostało skonstruowane! To że dziś tak strasznie trudno to naprawić to efekt „zaniedbań”, że nie zrobiono z tym porządku 10, 15 czy 20 lat temu, kiedy początki tego systemu masowo rujnowały tysiące indywidualnych przedsiębiorców – za to jak grzyby po deszczu mnożyły się supermarkety należące do uprzywilejowanych podatkowo sieci handlowych. Gdyby zablokowano te patologie zanim powstały sieci franczyznowe dziś nie byłoby tego klinczu.

 

PiS jest dziś w bardzo trudnej sytuacji głównie z jednego powodu: zobowiązał się zrobić porządek z patologiami, które zżerały państwo od wielu lat. I w przeciwieństwie do Platformy Obywatelskiej, będzie z tych deklaracji rozliczany. Czy poprzednia władza, odpowiedzialna za rządzenie państwem tych problemów nie dostrzegała? Albo czy tych problemów nie było? Czy wreszcie nie powodowały one gigantycznych strat dla budżetu albo nie wprowadzały nieuczciwej konkurencji? To wszystko oczywiście pytania retoryczne. Różnica polegała jednak na tym że o ile Platforma Obywatelska głośno definiowała te problemy i wprost o nich mówiła to jednocześnie wiadomo było że nic z nimi nie zrobi. A w tych sektorach gospodarki, w których w rachubę wchodziły interesy dużych grup interesów z zagranicy, ten zagadkowy impossibilizm stał się niemal dogmatem państwa.

Nikt więc nie zaprzeczał że duże zagraniczne sieci handlowe wycinają rodzimy handel, że kantują na podatkach wykazując straty i masowo stosują tzw „karuzelę podatkową” przez co nie tylko traci budżet państwa ale przede wszystkim zaprzecza to zasadom uczciwej konkurencji wobec rodzimych przedsiębiorców. Nikt też specjalnie nie zaprzeczał że mamy najwyższe w Europie ceny usług bankowych a jednocześnie np. jeden z najbardziej bezlitosnych w Europie systemów egzekucji w przypadku niewypłacalności kredytobiorców hipotecznych. Ale przecież problemy te nie dotyczyły wyłącznie kwestii gospodarczych – nikt nie miał tez wątpliwości że kwota wolna od podatku na poziomie 3091 zł rocznie ( ok. 256 zł miesięcznie) to po prostu kpina, albo że miesięczne zarobki w zarządach spółek skarbu państwa na poziomie dziesięcio – czy dwudziestokrotności średniej krajowej ( dwa, czy cztery razy więcej niż zarabia prezydent czy premier państwa) to po prostu skandal w biały dzień. Nie robiono też przesadnej tajemnicy z tego że jesteśmy w absolutnym ogonie świata (nawet nie Europy ale świata!) we wskaźnikach demograficznych i za pięć, osiem lat nawet według raportów NIK fundusz ubezpieczeń społecznych w Polsce rozsypie się jak domek z kart. Nikt tego nie ukrywał – ale nikt też nie ukrywał że Platforma Obywatelska choćby nie wiem z jaką troską definiowała te problemy to jako partia estabilishmentu nie draśnie końcem paznokcia żadnej kwestii która mogłaby naruszyć czyjeś interesy.

 

Dlatego kiedy Donald Tusk czy Ewa Kopacz wylewali z siebie godzinne elaboraty o naprawie państwa to nikomu nawet do głowy nie przyszło że interesy silnych grup nacisku zostaną ruszone. Dziś – kiedy politycy PiS mówią dokładnie o tych samych problemach – i nawet jeśli dokładnie tak samo je definiują to nagle zapanował trudny do zrozumienia harmider. Z jednego jedynego powodu – oni naprawdę mogą się za te patologie zabrać.

Img.:http://gf24.pl/w-grupie-razniej/  @kot

5
5 (3)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>