Gorący Ursus (2)

 |  Written by Godziemba  |  0
Władze komunistyczne brutalnie spacyfikowały strajkujących robotników „Ursusa”.

    Jakkolwiek w sztabie MSW rozważano możliwość przeprowadzenia siłowej interwencji w Ursusie już przed południem, ostatecznie odłożono ją na później ze względu na brak zgody władz partyjnych.

    Tuż po godzinie 18. doszło do posiedzenia Biura Politycznego PZPR, w trakcie którego Gierek miał uznać, iż następnego dnia należy spodziewać się zaostrzenia protestów w całym kraju i w związku z tym zasugerował wstrzymanie decyzji i podwyżce cen. Zebrani zgodzili się z tym wnioskiem, gdyż – jak wspominał Kazimierz Barcikowski – „już wcześniej widoczny był brak determinacji w nowej sytuacji przybrał formę dystansowania się i poszukiwania sposobu wycofania się z podwyżek. Obawa przed utratą jakiegokolwiek poparcia działała paraliżująco”. 

    Pierwsze konkretne przygotowania do użycia siły podjęto dopiero przed godziną 19.00. Zlecono sformowanie kilku grup interwencyjnych SB, który o przewiezieniu do Ursusa, mieli wraz z przebywającymi tam milicjantami zatrzymywać demonstrantów w chwili ataku dwóch batalionów ZOMO. Rozkaz o wysłaniu oddziałów ZOMO wkrótce odwołano ze względu na decyzję władz o wycofaniu się z podwyżki cen, o czym miał poinformować Jaroszewicz o godzinie 20.00 w wystąpieniu radiowo-telewizyjnym.

   Wcześniej o godzinie 19.15 przez zakładowy radiowęzeł poinformowano robotników o decyzji władz, podjętej – jak podkreślono – po wpłynięciu całego szeregu „zgłoszonych wniosków, których rozpatrzenie wymaga dłuższego okresu czasu”. Demonstrantów na torach, którzy nie mogli słyszeć komunikatu, zawiadomił jeden z sekretarzy komitetu zakładowego PZPR, który stanął w drzwiach pociągu podmiejskiego, aby go lepiej słyszano.

    Przed godziną 20.00 około 2000 osób zgromadziło się przed budynkiem dyrekcji, gdzie na dachu zakładowej stołówki ustawiono telewizor. Z przemówienia premiera demonstrujący dowiedzieli się, że władze zrezygnowały z podwyżki. Wedle relacji Stanisława Szybilskiego wielu strajkujących zamiast okrzyków zwycięstwa powitało decyzję władz okrzykami: „Wy sku…! Wy czerwone ch…! Ruska hołota!”

    Po przemówieniu Jaroszewicza demonstranci powoli zaczęli rozchodzić się do domów. Ponieważ jednak nie wszyscy opuścili plac przed budynkiem dyrekcji oraz tory, około 21.00 sztab MSW zdecydował się na użycie siły. Do Ursusa wysłano ponad 520 funkcjonariuszy ZOMO, którzy dotarli na miejsce pół godziny później. W bezpośrednim starciu z demonstrantami wzięło udział 320 zomowców oraz kilkudziesięciu cywilnych funkcjonariuszy SB. Około 21.45 przez megafon wezwano demonstrantów do rozejścia się, a następnie obrzucono ich granatami z gazem łzawiącym.

    Manifestanci w nierównej walce posługiwali się kamieniami, śrubami oraz butelkami. Bezpośrednie stracie trwało zaledwie kilkanaście minut, później zaczęło się regularne polowanie na ludzi. W ferworze starć pobito także kilkunastu członków aparatu administracyjno-partyjnego zakładu, którzy próbowali przyłączyć się do walki po stronie zomowców.

    „Zomowcy wychodzili już z samochodów – wspominał Roman Bieliński – już z tarczami, pałami i resztą wyposażeni a. Wzywali do rozejścia się. Tłum się nie rozchodził, ale nie był agresywny. Wydawało mi się, że jeszcze chwila i ludzie rozeszliby się do domów. (…) W pewnym momencie zomowcy ruszyli do ataku. Z tłumu poleciały w ich kierunku kamienie. Milicjanci strzelali jakimiś pociskami, gzem, a także pociskami świetlnymi. Nie wiem, czy strzelali celowo, czy przez przypadek, w każdym razie pociski te spowodowały pożar w wagonie. Potem oskarżono protestujących o podpalenie wagonu. Widziałem na własne oczy pociski wybijające szyby w wagonach pociągu dalekobieżnego, do którego schroniła się część ludzi”.

    Kilkusetosobowej grupie robotników udało się przez główną wartownię przedrzeć na teren zakładów. Za nimi ruszyła kompania zomowców, jednak obrzucona śrubami wycofała się nie orientując się w ciemności w topografii zakładu.

    W trakcie bezpośrednich starć zomowcy zatrzymali 76 osób, a kolejne były aresztowane w następnych godzinach. Wszyscy zatrzymali przechodzili przez osławione „ścieżki zdrowia”, bezlitośnie bici przez rozzuchwalonych zomowców i milicjantów.

    Po rozpędzeniu zgromadzenia w Ursusie rozpoczęła się systematyczna pacyfikacja. Obrzeża miasta zostały zablokowane przez milicyjne radiowozy, a do Ursusa skierowano kolejne trzy kompanie ZOMO. Funkcjonariusze w pięcioosobowych patrolach przeczesywali miasto, zatrzymując i brutalnie bijąc wszelkich podejrzewanych o udział w proteście, w tym nierzadko przypadkowe osoby.

    Około godziny 23.00 uznano sytuację za opanowaną i skierowano do pracy ekipy techniczne, które pod osłoną milicji przystąpiły do prac porządkowych. Kilka minut po północy wycofano z akcji cztery kompanie ZOMO, a potem zwolniono funkcjonariuszy SB. Nad ranem wycofano pozostałych zomowców, pozostawiając na miejscu jedynie pluton ZOMO i czterech motocyklistów służby ruchu drogowego.

    Oprócz Ursusa, w województwie warszawskim strajkowało jeszcze 15 zakładów pracy, w tym Fabryka Wyrobów Precyzyjnych im. Świerczewskiego, Zakłady im. Nowotki, Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego na Pradze, Zakłady Elektrotechniki Motoryzacyjnej „Zelmot”, Instytut Badań Jądrowych w Świerku, Instytut Łączności, Centralny Ośrodek Badawczo-Rozwojowy „Elektromontaż”.

    Dzień po proteście do pracy ruszyły kolegia do spraw wykroczeń i sądy działające w trybie przyspieszonym. Tego samego dnia w Urzędzie Miasta st. Warszawy odbył się instruktaż dla przewodniczących kolegiów dzielnicowych i kierownictwa Kolegium do spraw Wykroczeń przy prezydencie miasta. Szkolenie prowadzili przedstawiciele MSW oraz Prokuratury Wojewódzkiej. Postanowiono, że zatrzymani w Ursusie nie będą tam karani, ale staną przed kolegiami dzielnicowymi w Warszawie. Powołano również składy orzekające, określono politykę represyjną i zdecydowano, iż obecność milicjantów-świadków nie będzie konieczna, wystarczą och notatki i protokoły przesłuchań.
Prokurator zapowiedział, że zatrzymanych robotników należy traktować jak niepracujących chuliganów, ponieważ „już zostali zwolnieni ze skutkiem natychmiastowym od dnia 25 czerwca”. Jednoznacznie domagano się od członków kolegiów orzekania tylko kar aresztu.

    Już około godziny 21.00 w warszawskich kolegiach zapadło pierwszych sześć orzeczeń. Kolejne miały miejsce w niedzielę 27 czerwca. Obradowano w trzyosobowych zespołach, z udziałem funkcjonariusza milicji, pełniącego rolę oskarżyciela. Większość zarzutów dotyczyła art. 50 i 51 § 2 kodeksu wykroczeń – zakłócania porządku publicznego z pobudek chuligańskich oraz uczestnictwa w zbiegowisku publicznym i nieopuszczenia go mimo wezwań MO. Jedynymi dowodami winy były pisemne oświadczenia świadków-milicjantów i zomowców.

    Pomimo specjalnie dobranych składów orzekających, wydane orzeczenia nie były zgodne z zaleceniami władz – na 129 spraw, w 76 zapadły orzeczenia kary grzywny (od 1 do 5 tysięcy złotych) , w 33 – kary ograniczenia wolności, a jedynie w 20 kary aresztu, przy czym w 16 przypadkach w zawieszeniu.

    Władze uznały, że kary te są zbyt łagodne, a uczestników strajku należy przykładnie ukarać. Sekretarz KC Stanisław Kania na spotkaniu z ministrem sprawiedliwości Jerzym Bafią, prokuratorem generalnym Lucjanem Czubińskim oraz kierownictwem MSW wydał polecenie, aby orzeczenia sądowe i kolegium były poddawane weryfikacji przez prokuratury i sądy, tak by wyroki były zaostrzane. Na posiedzeniu sztabu MSW gen. Stachura skrytykował „niewłaściwą pracę kolegiów do spraw wykroczeń, które orzekały bardzo niskie kary” i nakazał odpowiednie zdyscyplinowanie członków kolegiów. Po weryfikacji orzeczeń w Warszawie skazano 93 osoby na kary aresztu (od miesiąca do trzech).

    Równocześnie w dniu 26 czerwca rozpoczął pracę Sąd Rejonowy w Warszawie, wydający wyroki w trybie przyspieszonym. W dwóch procesach robotników z Ursusa skazano siedem osób na kary od 3 do 5 lat więzienia. Pierwszego dnia rozprawy w dniu 16 lipca w sądzie zebrało się kilkanaście osób z kręgów opozycyjnych, w tym Ludwik Dorn, Jan Olszewski, Jacek Kuroń, Antoni Macierewicz i Jan Józef Lipski, jednak nie zostali oni wpuszczeni na salę rozpraw. Spontanicznie zebrano pieniądze i przekazano je rodzinom represjonowanym. Opozycjoniści przychodzili także w kolejne dni rozprawy. Adwokaci Jan Olszewski i Władysław Siła-Nowicki podjęli się obrony pierwszych oskarżonych robotników. W czasie rozpraw rewizyjnych, odbywający się w marcu 1977 roku Sąd Najwyższy utrzymał w mocy wyroki zapadłe w sprawach ursuskich.

    W Warszawie zwolniono dyscyplinarnie z pracy 329 osób z 15 zakładów pracy, w tym 233 z „Ursusa”. Zostały one zwolnione bez okresu wypowiedzenia, na podstawie art. 52 kodeksu pracy, czyli za „ciężkie naruszenie przez pracownika podstawowych obowiązków pracowniczych, a w szczególności zakłócenia porządku i spokoju w miejscu pracy, opuszczenia miejsca pracy bez usprawiedliwienia”. Wszyscy zwolnieni byli rejestrowani przez SB i poddawani inwigilacji. W Warszawie z szeregów partii wydalono 49 osób, w tym z  ZM „Ursus”  25 członków PZPR.

    Niezależnie od tych represji władze komunistyczne  nakazały organizowanie w całym kraju wieców potępienia dla uczestników demonstracji oraz poparcia dla polityki tow. Gierka. Pierwsze wiece odbyły się już w dniu 26 czerwca w Hucie Warszawa i żerańskiej FSO. Największy wiec, z udziałem 100 tysięcy osób, miał miejsce w dniu 28 czerwca na Stadionie Dziesięciolecia. „Przemówienia do aktywu partyjnego to istny Parteitag – analogie są zdumiewające. -  oceniał Stefan Kisielewski – No i cała liturgia, okrzyki, wiwaty – coś nieprawdopodobnego, a ci ludzie, tysiące ludzi uważają to za normalne”. 

    Represje w stosunku do strajkujących w czerwcu 1976 roku robotników stały się pretekstem do utworzenia we wrześniu 1976 roku z inicjatywy m.in. Antoniego Macierewicza Komitetu Obrony Robotników. W celu uspokojenia nastrojów w lutym 1977 roku na mocy amnestii, ogłoszonej przez Radę Państwa,  zwolniono większość skazanych na wyroki więzienia. W maju 1977 roku w więzieniach pozostało 5 spośród 58 osób skazanych w związku z protestami robotniczymi w czerwcu 1976.
 
Wybrana literatura:
P. Sasanka – Czerwiec 1976. Geneza-przebieg-konsekwencje
Czerwiec 1976. Spory i refleksje po 25 latach
A. Dudek, T. Marszałkowski –Walki uliczne w PRL 1956-1989
J. Karpiński – Wykres gorączki. Polska pod rządami komunistycznymi
Wspomnienia warchołów. Rozmowa z robotnikami „Ursusa” o wydarzeniach czerwca 1976 r.

Img.: http://www.bliskopolski.pl/historia-polski/prl/kalendarz-antykomunistycz... @kot
5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>