W sprawie sarmackiego nazewnictwa na kresach wschodnich Pierwszej Rzeczypospolitej i trochę dalej...
Jakiś czas temu Józef Darski zwrócił mi uwagę, bym pisząc o sprawach ukraińskich, dostrzegał fakt, iż nawet swojsko brzmiące ukraińskie nazwiska typu „Janiewski” po ukraińsku wymawia się i transliteruje jako Janiewskij, zaś imiona typu „Daniło” po ukraińsku brzmią „Danyło”. Przychylając się do tej wskazówki, chciałbym temat nieco rozszerzyć.
Od dłuższego już czasu słyszę w polskich massmediach o nieznanym mi zupełnie mieście „Ługańsk”. Domyślam się, że chodzi o Łuhańsk i mój domysł nie wypływa li tylko z sympatii do Ukraińców, lecz także z szacunku do sarmackiej przeszłości. Naturalnie, podejrzewam, że Łuhańsk do I RP nigdy nie należał. Ale też faktem jest, że miejscowość „Uglicz”, w której zamordowano carewicza Dymitra i która nigdy do Rzeczypospolitej nie należała, jeszcze w przedwojennych opracowaniach naukowych miała swojską formę Uhlicz. Z jakichś powodów przedwojenni Polacy chętnie rutenizowali moskowiańskie nazewnictwo!
Przyczyna tkwi między innymi w tym, że język ruski był jednym z urzędowych języków Pierwszej Rzeczypospolitej. Tymczasem na mapie dzisiejszej Białorusi widzimy dziwnie brzmiące nazwy typu „Mogilew”, podczas gdy jest to nasz swojski Mohylew. Jednak gdy pójdziemy jeszcze dalej na wschód, na smoleńszczyznę, okaże się, że i tutaj carskie władze dokonały moskowizacji lokalnego, ruskiego (a często i wręcz polskiego) nazewnictwa.
W Księdze wymiaru i ograniczenia Adama Zaręby, którą się od lat kilku zajmuję, znajduje się kopalnia sarmackiego nazewnictwa obszaru dawnego województwa smoleńskiego. I tak na przykład, porównując z rosyjską mapą z początku XIX wieku:
miejscowość Малыцево to swojskie Malisowo,
wioska Чистаки to swojskie Cieściaki,
rzeka Спацкая to swojska Spocka,
uroczyszcze Трегибово to nasze Tryhabowo,
pustosz Шенталова to w istocie Szantałowo itp.
Przyszło mi do głowy, że może warto by było niejako podnieść rangę języka ukraińskiego do rangi jednego z „urzędowych” języków wirtualnej, sarmackiej Rzeczypospolitej. A to dlatego, że jest on chyba najbliższy dawnemu językowi ruskiemu, a w dodatku ma przed sobą perspektywy rozwoju (w przeciwieństwie do praktycznie nieznanego języka białoruskiego). Jak to zrobić? Chociażby stosując ukraińskie nazewnictwo na terenie Ukrainy, do czego najgoręcej zachęcam, znużony tłumaczeniem wszystkim po raz N-ty, że tzw. „Gorłowka” w Donbasie to w rzeczywistości lepiej brzmiąca Horliwka. I choć nie chcę dyskryminować języka rosyjskiego, jako języka większości Ukraińców i Białorusinów, to jednak uważam, że w naszym żywotnym interesie leży stosowanie nazw ruskich, a nie moskiewskich.
Jakub Brodacki
8 Comments
Alchymisto
17 January, 2015 - 09:37
Ale chyba mi ten Львів nie przejdzie przez gardło. A tym bardziej Застіноче.
@ro
17 January, 2015 - 09:53
@polfic
17 January, 2015 - 15:37
@ro
17 January, 2015 - 15:37
A propos anegdotka. Moja przyszywana Babunia mówiła, że podczas oblężenia Lwowa przez Ukraińców, gdy strzelały ukraińskie armaty, słychac było "lwiiiiw nasz". A gdy artyleria polska odpowiadała, słychac było: "Lwów, zdrów!".
Alchymisto
17 January, 2015 - 17:05
Ale zacząłbym od naszego podwórka: takie miejscowości jak Aleksandrów (jeden i drugi), Konstantynów...
A Ukraińcom pozostawił to zmartwienie - na ich terenie.
W pobliżu miejsca, gdzie chodzę z psem na spacer, jest urząd celny. Zjeżdżają się się TIRy z różnych krajów. Bardzo dużo jest z Ukrainy, zwłaszcza ze Lwowa i z Kijowa. Kierowcy często rozmawiają ze sobą, dość głośno. Zazwyczaj mówią po rosyjsku (jeszcze nigdy nie słyszałem, żeby po polsku).
@ro
17 January, 2015 - 19:20
Nie wiem, dlaczego Ukraińcy mieliby rozmawiać po polsku.
Alchymisto
20 January, 2015 - 21:06
Ale napisałem o kierowcach z Ukrainy.
Zdarzyło mi się słyszeć kierowców TIRów na litewskich tablicach, rozmawiających między sobą po polsku.
Porebryk
17 January, 2015 - 21:55
Przecież porebryk, to krawężnik.