
Jasne. Analizy, dywagacje, poobgryzane paznokcie, demokratyczne, procedurne procedury.
Czekanie.
Na Godota marki Kornhauser.
Tylko że zegar tyka, a czas na to, żeby zamoczyć piki polskiej husarii najpierw w Renie, a potem w Sekwanie, może bezpowrotnie przeminąć.
Oby się kiedyś nie okazało, że było o jedno "Uraaaa..." za mało.
I o jeden kompromis za daleko.
Bo tam właśnie, do dowcipów, słodzących koniec, prowadzi lęk przed tym, że mogłoby być odwrotnie.
(2)