Nie ma racji redaktor Ziemkiewicz wywodząc:
"Totalsi to naprawdę półmózgi. Narracja "nie uda się tych wyborów zorganizować tak szybko, będzie bajzel i kompromitacja" mogłaby chwycić. Narracja "śmiercionośne koperty, wybory korespondencyjne zabijają" (z dodatkiem: blokujemy by pozostawić tradycyjne osobiście) jest samobójcza"
Narracja racjonalna wymaga bowiem racjonalnej analizy. Trzeba by przeanalizować istniejący stan prawny, który jest słaby. I nie stworzył go Kaczor, tylko ekipa konstytucjonalna z Aleksandrem Kwaśniewskim i innym autorytetami na czele. Donald Tusk stoi za ustawą o zagrożeniu epidemiologicznym. Pisiory stoją zaś tylko za ustawą o zwalczaniu Koronawirusa. Jest to jakieś curiosum, powinna wystarczać uniwersalna ustawa antyepidemiczna. Ale jest jak jest. Tarcza antykryzysowa ostatecznie mogła by mieć swoją ustawę. Teraz na każdego wirusa będą oddzielną ustawę uchwalać? Przejdę teraz do owej szkody, o której pisałem ostatnio. Niestety szkoda jest terminem ogólnym u nas. Może on być użyty przez koncerny zagraniczne do żądań odszkodowań. Kto pamięta Galopującego Majora? Zwrócił on uwagę, że ustawę o stanie klęski żywiołowej można było zmienić w trzy dni. Opozycja nie zaproponowała jednak tej zmiany, bo jej celem jest wydojenie nas przez owe koncerny. Koronawirus to nie jest wina reżimu tylko zdarzenie losowe, jak powódź czy trzęsienie ziemi. W takiej sytuacji pomoc powinna zapewnić przetrwanie trudnego okresu a nie pokryć straty. I do najbardziej potrzebujących powinna iść. O szkodach na razie tyle
II
Art. 131. powiada: Marszałek Sejmu tymczasowo, do czasu wyboru nowego Prezydenta Rzeczypospolitej, wykonuje obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej w razie:
/.../
3) stwierdzenia nieważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej lub innych przyczyn nieobjęcia urzędu po wyborze,
Czyli jak coś obowiązki prezydenta przejmie marszałek Witek. Dlatego też totalni próbują wykonać jakieś wolty z Gowinem, żeby on został marszałkiem i jak coś to pełniącym obowiązki prezydenta. Zawiła intryga może doprowadzić do objęcia tej fuchy przez marszałka senatu Grodzkiego.
Mamy tu podobnie wyrafinowane działania jak wiosną zeszłego roku, kiedy to strajk nauczycieli grożący zawaleniem matur miał zmusić reżim do dania podwyżek nauczycielom, a wtedy cała budżetówka by zastrajkowała żeby też dostać taką podwyżkę i Kaczor miał kwiknąć. Nic z tego nie wyszło. Plan jest taki, że Sąd Najwyższy nie zatwierdzi wyborów, bo totalni narobią takiego chlewu że się nie da zatwierdzić. Wtedy kadencja PADa wygaśnie i Grodzki będzie drugim w kolejce. Jakieś zamieszanie w Sejmie ze zmianą marszałka i jest. Gowin wczoraj miał być wybrany na marszałka głosami opozycji i Porozumienia. Został? (Powtarzam ten wywód bo jest ważny).
Powiedzcie mi jeszcze, czy autorytety konstytucjonalności jak prezes Rzepliński czy prof Zoll przeanalizowały konstytucyjność propozycji Budki? Czy nabrały raczej wody w usta. Propozycje te były nieuzgodnione z resztą opozycji co dowodzi, ze żrą się tam raczej. Aktywiści totalni boleją nad tym snując rojenia o opozycyjnym porozumieniu kaczofobicznym.
III
Ludzie widzą że u nas jest kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych dziennie a we Włoszech, w Anglii, w Hiszpanii setki a nawet i tysiące. Docierają do nas informacje o braku respiratorów i selekcji chorych jak do gazu. Ten za stary na respirator i do piachu. Zbiorowe groby widzą ludzie. I na tym tle reżim pisoski nie wypada najgorzej. Kryzys wywołany koronawirusem ma zasięg światowy i nadzieja, że się skupi jakoś specjalnie na PiSie jest płonna. Może im wcale nie spaść, tym bardziej, ze narzucają trendy w Europie. Weźmy samolot An 225. Przyleciał do Niemiec, gdzie witała go tamtejsza minister. Ewidentnie zrzynają z kaczystów. Ograniczenia jakie wprowadzają itp.
IV
Z wyborami było u nas tak: organizacją komisji zajmowało się miasto czy tam wójt czy ktoś. On delegował większość członków komisji. Do tego partie mogły po jednym. I tam, gdzie rządzili totalni pisiory teoretycznie miały jednego przedstawiciela. Ale ponieważ w mniejszych miejscowościach lokalna władza była (i jest) głównym pracodawcą więc ludzie bali się jej podskoczyć i nie było pisowca w komisji. Dodatkowo jest przepis, że członek komisji musi być z okręgu tej komisji więc nie można było przysłać kogoś z miasta. Spoza tej miejscowości. Co najwyżej mąż zaufania mógł być, ale to już na własny koszt musiałby siedzieć cały dzień w lokalu wyborczym. W 2015 roku się to zmieniło bo powstał Ruch Kontroli Wyborów (RKW)i tam, gdzie nie było nikogo pojawił się jeden obserwator, tam gdzie był jeden pojawiło się dwóch itp. Nie lekceważyłbym też funkcyjnych obecnej Konfederacji. Skutek tego był taki, że totalni nie skręcili tych paru procent i Kaczor wygrał. Jeden gościu nic nie zrobi, choćby dlatego że musi iść siku. A nawet jak zrozpaczona szefowa komisji wrzuci do urny stos lewych głosów to co zrobi? Zeznanie jednego jest niewiarygodne. Dodatkowo funkcjonariusze RKW wymuszali proceduralne liczenie głosów, czyli wszyscy debatują nad każdą kartką a nie każdy ma swoją kupkę którą liczy na boku. Inne momenty komisyjne są takie:
Wprowadzenie oddzielnych list obecności w drugiej turze: zdarza się, że ktoś nie głosował w pierwszej turze a głosował w drugiej. Mógłby zobaczyć, że ktoś go wpisał na lewo i zrobić raban. A teraz nie, bo jest nowa lista obecności. Mamy też tzw, martwe dusze. mamy też pobieranie oświadczeń i głosowanie kilka razy, raz w swoim miejscu zamieszkania a potem gdzie indziej na oświadczenie. Mamy też aferę ruskich serwerów, którą mało kto rozumie. Ludzie myślą, że komisja liczy głosy i robi protokół a potem go wysyła elektronicznie. Jest jednak tak, że komisja wysyła dane na serwer i dopiero odsyłają jej protokół do podpisu. I nie ma obowiązku sprawdzania, czy jest tam to samo co wysłali czy coś innego. Wtedy były problemy wydajnościowe i czekali na ten protokół godzinami więc łatwo mogli przeoczyć. Czy ten serwer dodaje prawidłowo czy po uważaniu: ta kwestia jest otwarta. Nie da się tego sprawdzić bo jak się okazało nie ma niezależnego liczenia danych. Czyli ludzie zbierają dane z poszczególnych komisji i dodają.
Sąd Najwyższy i te niższe przyjęły wykładnie aprobująca. Nie wiem co by się musiało wydarzyć, żeby odrzucili wybór. Nawet jak złapiesz kogoś na wałach w jednej komisji to jedna komisja nie ma wpływu na wynik wyborów raz a dwa nie ma kwestii że skoro w jednej chachmęcili to w innych też mogą. Minimalizm obowiązuje. No i jeszcze korwiniści i ich protesty, czemu jest zero na Korwina skoro 20 osób głosowało na niego. Rozpatrując protesty sądy oceniały swoich kumpli-sędziów pełniących funkcje wyborcze.
Taki obraz mam ukształtowany. Jak ktoś chce polemizować to niech przedstawia uwagi.
V
Jak na tym tle wyglądają wybory korespondencyjne? Słusznie pisiory oceniły, że ryzyko wałków jest zbyt duże i wycofały je. Cały system opiera się na zastosowaniu 3 kopert: zewnętrznej i dwóch wewnętrznych. W jednej jest dokument z danymi osobowymi (w tym pesel) oraz podpisem. To odpowiednik podpisu na liście w zwykłych wyborach. W drugiej kopercie jest karta do głosowania. Jest to system powszechnie stosowany na świecie, widocznie wały są powszechne. Problem jest z zapewnieniem tajności głosowania bo mogą obie koperty na raz otwierać. Problem jest taki że jedna osoba może zagłosować kilka razy zbierając koperty ze skrzynek sąsiadów np. Albo rodziny. Wybór może nie być wolnym, bo tajność kabiny do głosowania nie jest zachowana. Wszystko się opiera na tym podpisie, że nie sfałszowany. A kto to sprawdzi? Dalej są miliony ludzi którzy gdzieś tam mieszkają daleko i swoich kart nie dostaną. Ci co nie chcą głosować będą te karty wywalać i mnóstwo takich się będzie walać na czarnym rynku. Jest większa szansa na zniszczenie głosów oddanych poprzez wrzucenie spreparowanej koperty palnej i nie powtórzysz wyborów, bo nie wiesz kto do danej urny swój głos wrzucił. Urny wyborcze z tego co widzę mają być przy pocztach i się tam będzie wrzucać? Czy gęsta sieć będzie tych urn w miejscach, gdzie zwykle są komisje wyborcze? Nie da się tego zorganizować w parę dni a być może i w ogóle.
A skoro się nie da to zostają wybory klasyczne w lokalach wyborczych. A jak one się nie odbędą to pełniącą obowiązku prezydenta zostaje marszałek Witek, będąca fanatyczną funkcjonariuszką kaczystowskiej soldateski. Stan klęski nie za bardzo można wprowadzić bo zagrożenie epidemiologiczne wyczerpuje sytuację. A w sferze politycznej:
Domagający się stanu klęski na następny dzień po jego wprowadzeniu zaczną drzeć ryja, że jest on nieuzasadniony i Kaczor gwałci demokrację. Pisiory nie mają chęci wysłuchiwać tego. Dodatkowo notowania Kidawy-Błońskiej spadły do kilku procent i to w kilku sondażach (co jest niewiarygodne) i gdyby ona chciała przekładać wybory mając 60% to by była wiarygodna. W obliczu nieuchronnego tryumfu nie będzie narażać rodaków i rezygnuje z sukcesu. Ale jak ma 4% no to wiadomo, że gorzej nie będzie a może będzie lepiej. Kosiniak-Kamysz dostrzega swoją szansę i nie będzie bojkotował w żadnym razie. Po cudzie nad urną w wyborach do sejmików byłoby to zresztą jakieś curiosum. A w razie jak nie uda się przeprowadzić wyborów i prezydentem zostanie marszałek Witek wybory będą musiały być kiedyś rozpisane od zera i Kidawę uda się wycofać.
VI
Najprostszy mechanizm skręcenia wyborów był taki: organizator wała szedł do komisji, pobierał kartę do głosowania ale nie wrzucał jej do urny tylko zabierał ze sobą i szedł za płot. Tam zaznaczał krzyżyk i dawał menelowi (albo i nie). Menel szedł do lokalu wyborczego, pobierał kartę ale swojej nie wrzucał tylko tą pierwszą. Wracał za płot i oddawał kartę czystą, dostawał flaszkę i se szedł. Wałkowy zaznaczał krzyżyk przy nazwisku swojego kandydata, dawał kartę drugiemu menelowi, który ją wrzucał, przynosił czystą, dostawał flaszkę itd przez cały dzień. Jest to efektywny system szczególnie przy wyborach samorządowych, gdzie głosujących na wójta jest relatywnie niewielu i przechylisz szalę.
VII
Totalni w 2019 roku mieli robić swój ruch kontroli wyborów ale nie mają ludzi do tego raz. Społecznie nikt tam nie będzie tyrał. A dwa; wysunęli argument, że jak nie stwierdzą nieprawidłowości (a nie stwierdzą), to będą musieli przyznać, że uczciwie Kaczor nad nimi zatryumfował. A teraz nieoczekiwanie Andrzej Duda ma nad nimi taką przewagę, że nie dadzą rady skręcić. I analizując rzeczowo jakiś miesiąc temu powinni przyznać, że spłodzone przez nich prawo jest słabe i nie przystaje do rzeczywistości .I trzeba odłożyć na bok formułę totalną i jakieś rozwiązanie wysmażyć. Taki charakter miał plan Gowina. A ja to bym w ogóle skończył z wyborami na prezydenta i wprowadził dziedziczny urząd prezydencki. Kaskę zaoszczędzoną na wyborach można by przeznaczyć na onkologię.
I mam pytanie do totalnych: czy jest coś takiego, o co się możecie przyczepić do pisiorów, żeby się nie okazało że za waszych czasów było gorzej? Wspomnianego Galopującego strasznie uwiera pińcset plus, nic tylko by odbierał. Co za geniusz: nie dość że problemy z pensjami, zwolnienia to jeszcze zabiera ludziom pińcset plusa. Co za porażka.