Król jest nagi

 |  Written by waw75  |  2

To oburzające: podczas spotkania z wyborcami do pana prezydenta podszedł facet i zadał mu niewygodne pytanie. Czy można sobie wyobrazić większy przejaw arogancji?

Bronisław Komorowski jest prezydentem jednej konstrukcji politycznej. Tak miało być - i nawet w 2010  roku nikt tego roku faktu nie ukrywał. Umowa była klarowna: kiedy w styczniu 2010 roku Donald Tusk ogłosił oficjalnie że nie jest zainteresowany posadą prezydenta to trzeba było  desygnować kogoś kto będzie dyspozycyjny wobec rządu Platformy i nie będzie przeszkadzał Tuskowi w rządzeniu państwem. Komorowski brylował więc po benefisach i eventach, a Tusk rządził. I gównie na tym polegała „zgoda” jaką budował przez ostatnie pięć lat prezydent państwa. Zgrzyty pojawiały się wyłącznie wtedy gdy Tusk zbyt ostentacyjnie pomijał Komorowskiego w zapowiedziach jakichś działań czy nominacji. Naprawdę niezwykle trudno wyobrazić sobie dziś rolę prezydenta Bronisława Komorowskiego w jakimkolwiek innym układzie politycznym niż ten, w którym, w 2010 roku został desygnowany jako - nomem omen - człowiek PO.

Kłopot pojawił się kiedy niemal z dnia na dzień stery państwa – łącznie z decydowaniem  o pozycji Polski w polityce europejskiej - wzięła pani doktor pediatra z Szydłowca. Ale to temat na osobną dyskusję.

Dominacja i monowaładza Donalda Tuska, wprowadziła dość osobliwy model ustrojowy, który sprowadził rolę prezydenta do pozycji pierwszego celebryty. Z czasem przekonano też dużą część społeczeństwa że monowładza  i pozbawienie Prezydenta RP jakichkolwiek istotnych kompetencji jest rozwiązaniem korzystnym dla państwa.  Prezydent przestał być, tym samym, ośrodkiem jakiejkolwiek władzy a stał się jedynie ośrodkiem własnej promocji medialnej. Jednym z efektów takiego stanu rzeczy jest choćby to że dziś, po pięciu latach tej prezydentury, zdecydowana większość społeczeństwa nie ma bladego pojęcia za co odpowiada polski prezydent i jakie ma kompetencje. 

Zresztą sam Bronisław Komorowski też tego rozeznania nie ułatwia – choćby wtedy gdy najpierw oskarża Andrzeja Dudę czy Magdalenę Ogórek o nieznajomość konstytucji, kiedy ci obiecywali się zająć problemami społecznymi, a jednocześnie sam chwali się, że jako prezydent jest współautorem ustaw ułatwiających życie dużym rodzinom.  

I tak funkcjonował prezydent przez całą kadencję. De facto w absolutnym oderwaniu od systemu ustrojowego państwa. Nie tylko nie realizował swoich zadań jako ważny ośrodek władzy – mający przede wszystkim konstytucyjny obowiązek obiektywnej weryfikacji każdej ustawy przegłosowanej przez większość parlamentarną – ale nie uczestniczył też w jakiejkolwiek konfrontacji na tematy ważne dla obywateli. „Ekskluzywne wywiady” jakich, szczególnie po 2012 roku, udzielał z namaszczeniem kilku dziennikarzom „zaprzyjaźnionych mediów” czy „plastikowe” i chwilami niemal śmieszne w swojej sztampie orędzia do narodu, stały się od lat źródłem kpin, i to nie tylko wyborców opozycji. Nawet wśród swojego własnego elektoratu  Komorowski zaczął funkcjonować jako „Bronek”,  czym wprowadził niewątpliwą innowacyjność w pojęciu męża stanu.

„Prezydent wszystkich Polaków”, który „łączy a nie dzieli” i hołduje „zgodzie która buduje” odizolował się kordonem sanitarnym od społeczeństwa i od obowiązku rzeczowej argumentacji, a przede wszystkim od debaty publicznej. Zero trudnych pytań, zero wątpliwości, zero odpowiedzialności. Jak głęboko upośledza optykę życie w takim kokonie, najlepiej świadczył fakt, że zarzuty o powszechną dziś korupcję, paraliż biurokratyczny czy kompletną niewydolność wymiaru sprawiedliwości – czyli najbardziej palące w oczach większości społeczeństwa problemy życia codziennego -  Bronisław Komorowski postrzega jako nieuczciwy zamach na ... „dorobek dwudziestopięciolecia”.

 

Prezydent RP przez pięć lat żył w wyizolowanym świecie, otoczonym wyłącznie przez czołobitne media i pozdrawiających go artystów. Nieprzyzwyczajony do tego że adwersarz może mieć inne poglądy albo z czegokolwiek chcieć prezydenta rozliczać. I choć trudno w to uwierzyć, zaślepienie Komorowskiego doszło do takiego poziomu, że ten człowiek sądził wręcz, że uda mu się wygrać kolejne wybory prezydenckie pozdrawiając tłumy wiwatujące na jego cześć przed ekranami telewizorów, a wzruszony redaktor Kraśko po raz enty skutecznie upewni go ze Polacy go kochają. Nie widział nawet potrzeby aby podróżować autokarem wyborczym kandydata , którego sens i istota na całym świecie polega własnie na tym ze kandydat spotyka się z wyborcami tam gdzie nie dociera tzw wielka polityka. Komorowski uznał że zaskarbił sobie tak wielkie uwielbienie narodu że nawet sam autokar z jego podobizną ludzie uznają za wielki zaszczyt i przejaw troski o ich potrzeby.

To niewygodne pytanie zadane na ulicy, przez młodego człowieka który, jak się okazało,  ponad pół roku temu był na liście PiS-u w wyborach samorządowych, musiało być  dla Komorowskiego szokiem. I pewnie trudno byłoby nawet  przypuszczać, że mogło to być przez sztab obecnego prezydenta uznane za coś innego niż złamanie obowiązujących od pięciu lat zasad. Nikt nie pytał nigdy kim był człowiek który niegdyś publicznie lżył prezydenta Kaczyńskiego słowami o „tchórzliwych szczurach”. Kilka tygodni zajęło też odkrycie faktu że Ryszard C. - zabójca pracownika biura poselskiego PiS-u w Łodzi był niegdyś członkiem Platformy, a przez wiele dni podawano, że był on prawicowym frustratem, preparując wręcz informację że człowiek ten pierwotnie zamierzał się na życie Stefana Niesiołowskiego. Przypadkiem też, po kilku dniach wyciekła niegdyś informacja ze pogróżki wobec Niesiołowskiego przed spotkaniem w Krośnie Odrzańskim były pisane z komputera ojca miejscowego radnego Platformy Obywatelskiej, choć samego Niesiołowskiego otoczono ochroną i przez niemal tydzień lansowano informację że był w niebezpieczeństwie. Dziś, jak widać nawet zadanie prezydentowi niewygodnego pytania na ulicy, jeszcze tego samego dnia kończy się publicznym ujawnieniem danych personalnych „gagatka”, jego sympatii politycznych i wydarzeń z życia. 

Img.: https://www.pinterest.com/pin/454300681136097514/  @kot

5
5 (1)

2 Comments

polfic's picture

polfic
Muszę przyznać, że ci co dawno temu pisali bajki, wiedzieli wszystko o charakterach ludzi :)
Animela's picture

Animela
Tusk został przez kogoś zmuszony do rezygnacji z prezydentury, co było jego jedynym celem aż do końcówki roku 2009 - przyznawał to i on, i PO. Bardzo mocno to przeżył, co widać było po tym bezsilnym, złośliwym i niepotrzebnym pilnowaniu żyrandola.
A aktywność prezydenta jest duża, tylko przejawia się w obszarach obcych zainteresowaniom humanisty: służby, wojsko, bezpieczeństwo.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>