
Obserwując ostatnie poczynania Bronisława Komorowskiego, mam nieodparte wrażenie że postanowił on wymienić część swojego elektoratu na elektorat Pawła Kukiza i związkowej lewicy. No chyba że prezydent naprawdę uwierzył już w ślepy fanatyzm swoich wyborców. Mam nadzieję że się przeliczy – ale chyba bardziej dlatego, że chciałbym zachować resztkę szacunku dla wielu swoich przyjaciół.
Jednak trudno nie zauważyć, że swoimi ostatnimi poczynaniami– jakimi było ogłoszenie gotowości do zmiany konstytucji, poparcie dla referendum w sprawie JOW-ow czy przede wszystkim ostatni hit tygodnia, czyli zapowiedzi nowelizacji ustawy emerytalnej po przegranej w pierwszej rundzie – Komorowski postawił wielu swoich wyborców w bardzo kłopotliwej sytuacji. Pozostało im bowiem albo otwarcie przyznać, że są „pacynkami władzy” albo zasłonić się antypisowską agresją. Narzędzie retoryczne, jakim było dotychczas głoszenie światłych idei racjonalnego zarządzania państwem, Komorowski im niestety wytrącił z rąk. W efekcie każda próba odszukania „produktu intelektualnego” który uzasadniłby reelekcję Komorowskiego, przypomina już tyko dawne porzekadło :” kto jest twoim idolem i dlaczego właśnie Komorowski?”.
Niezależnie od tego na czyją szalę przechyli się zwycięstwo w tegorocznych wyborach prezydenckich, to „wajcha” w społeczeństwie się przestawiła. I – cytując słowa samego Komorowskiego: „trzeba być ślepym żeby tego nie zauważyć”. Pierwszą bardzo wyraźnie dostrzegalną rzeczą jest choćby to, że dziś o wiele bardziej kłopotliwe jest deklarowanie poparcia dla PO niż dla PiS-u. Nie twierdzę oczywiście, że popieranie Prawa i Sprawiedliwości stało się modne, ale niechęć do tej partii jest dyktowana już przede wszystkim zwątpieniem, że jest ona zdolna posprzątać Polskę po Tusku, Platformie i Komorowskim.
Trudno też przecenić lekcję jaką tydzień temu dał Polakom Paweł Kukiz. Ja jestem dla tego faceta pełen najwyższego podziwu, i naprawdę nie dlatego że komuś tam przytarł nosa. To nie ma znaczenia, ale przede wszystkim Kukiz, jak przystało na lidera społecznego, zdefiniował prawdziwe potrzeby obywateli. Można powiedzieć że dzięki Kukizowi miliony Polaków zrozumiało nie tylko własne oczekiwania ale też źródło swoich emocji i niepowodzeń. Paweł Kukiz wyszedł na środek i pokazał to w punktach, w „pigułce”, bez dygresji i nowomodnej bajery. Namalował kontrast i Polacy złapali nowy punkt odniesienia – dodajmy: zdrowy punkt odniesienia. Paweł Kukiz odideologizował debatę.
Pytaniem kluczowym jest jednak kto z tej nauki wyciągnie wnioski. W słynnych rozmowach Sienkiewicza i Belki pada teza że jeśli najpóźniej osiem miesięcy przed wyborami parlamentarnymi „pieniądze nie buchną” i społeczeństwo nie zostanie „zapchane” propagandą dobrobytu to, jak to ujął Sienkiewicz: „będzie pozamiatane”. Na razie pewne jest to, że pieniądze nie „buchnęły” (częściej zresztą wychodzi na jaw że raczej ...ktoś je „buchnął”) a cztery miesiące przed wyborami rośnie w społeczeństwie fala niezadowolenia. Ale elektorat jaki zdefiniował Paweł Kukiz, to ani chwilowo obrażona frakcja Platformy ani sojusznicy PiS-u. Samymi hasłami już się tych ludzi nie zbajeruje – po pierwsze dlatego, że oczekują konkretów a po drugie- a może przede wszystkim dlatego – że odrzucili fetysz pogardy dla motłochu. To oni są „motłochem” i żądają szacunku.
Bronisław Komorowski jest dziś w sytuacji dramatycznej, bo nawet jeśli zdoła przekonać do siebie większość elektoratu Pawła Kukiza i wygra wybory, to Platforma będzie miała cztery miesiące na to żeby zrealizować niegdysiejsze machiaweliczne plany Belki i Sienkiewicza. Jeśli wyborcy Kukiza dadzą dziś Komorowskiemu kredyt zaufania, ale na koniec wakacji bagno nieznośnej biurokracji, kolesiostwa i medialnej propagandy nie zniknie z polskiej codzienności, to ludzie przegonią Platformę kijami. A wiadomo, że te patologie nie znikną bo od dwóch kadencji są wpisane w filozofię obecnej władzy.
W zupełnie odmiennej sytuacji jest za to Prawo i Sprawiedliwość. Jeśli partia ta chce przekonać do siebie ludzi obudzonych przez Pawła Kukiza, to przede wszystkim musi zrobić porządek w regionach. Udowodnić ludziom ze tam gdzie PiS rządzi w miastach czy powiatach, nie ma gnojenia petentów w urzędach i zaklętego kręgu niekompetentnych kumpli partyjnych rozdających sobie nawzajem lokalne stanowiska.
Z przykrością musze stwierdzić, że nie wiem kto ma do wykonania trudniejsze zadanie. Ale jak mawiał mój znajomy: zawsze jest coś za coś.
10 Comments
@autor
21 May, 2015 - 08:50
@Autor
21 May, 2015 - 10:47
Obawiam się, że do jesieni z elektoratu Kukiza zostanie w porywach 5%, powtórzy się sytuacja z Palikotem. Kto pamięta o tym, że on również zdobył w 2011 znaczne poparcie (dokładnie 10,02%)? I co zostało z "Twojego Ruchu"?
Jedyne, co zjednoczyło wyborców Kukiza, to chęć powiedzenia "nie".
Ale na samej negacji istniejącego stanu rzeczy nie da się nic zbudować - a żadnego sensownego planu działania Kukiz nie zaprezentował, być może go w ogóle nie posiada.
Oczywiście, można powiedzieć: lepiej żeby głosowali "na nie" i "za niczym" niż gdyby mieli popierać PO i Komorowskiego. Ale "lepiej" wcale nie oznacza "dobrze".
Bo kim są, w istocie, wyborcy Pawła? To konglomerat: rozczarowane lemingi, wspomniane sieroty po Palikocie, byli zwolennicy podupadłego SLD, trochę korwinowców, wreszcie kilku "naszych", którzy i tak od początku mówili "a w drugiej turze na Dudę".
Co, summa summarum, zrobili? Ano, poparli kandydata, którego "program" można sprowadzić do:
a) usunięcia religii ze szkół;
b) wprowadzenia JOW;
c) mało znaczących detali, typu legalizacja prostytucji.
Czy coś pominąłem?
I jak to świadczy o wyborcach Pawła Kukiza?
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
@Max
21 May, 2015 - 10:59
No dobrze, a w którym miejscu
21 May, 2015 - 11:39
Głosowali na "nie", (przepraszam: "antysystemowo") niewiele dbając o program kandydata? Głosowali.
Ich wcześniejsze wybory i przekonania były takie jak napisałem? Bardzo, bardzo prawdopodobne - zauważ, kto z kandydatów dostał 10 maja mniej niż zazwyczaj, a komu nie ubyło.
Słomiany zapał, który wypali się do jesieni? Tak, tak przewiduję.
Zresztą Bóg z nimi.
Jak pisałem, mogli zrobić coś, z punktu widzenia interesów Polski, gorszego.
Ale coś bardzo złego dzieje się już nie tylko z państwem, ale z wyborcami. Wynik Palikota w 2011 był bulwersujący. Teraz mam podobne odczucia.
Wychodzi na to, że co dziesiąty Polak zatracił zdrowy rozsądek i instynkt samozachowawczy. Gdyby w Polsce wybierano szeryfów, ci ludzie głosowaliby na 77-letniego inwalidę, bo ma ładnego owczarka alzackiego - no i z potrzeby zmian...
Jeśli dorzucimy do nich tłum lemingów i 50%, które w wyborach udziału nie bierze - wyłania się dość ponury obraz społeczeństwa. Ubezwłasnowolnienie, degrengolada intelektualna i "polityczne kibolstwo".
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
@Max
21 May, 2015 - 11:49
A! :)
21 May, 2015 - 11:55
No, na to nie ma lekarstwa. ;)
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Maksie, przepraszam, że się wcinam...
21 May, 2015 - 12:27
Np. robisz błąd rzeczowy, powtarzając na mediami o 'legalizacji prostytucji'.
Prostytucja od dawna jest, niestety, w Polsce legalna. Nielegalne były tylko: stręczycielstwo, kuplerstwo etc. Ogólnie, czerpanie dochodów z cudzego nierządu. I formalnie są nadal nielegalne, ale domy publiczne pod users' friendly nazwą agencji towarzyskich jakoś całkiem bezkarnie działają. Natomiast czerpanie dochodów z własnego procederu przez prostytutki jest cały czas legalne.
Kukiz, używając nietrafnych, mylących słów, postulował potraktowanie prostytucji jako oficjalnego zawodu i opodatkowania dochodów z niej płynących. Niby drobiazg, ale...
Wynik Palikota w 2011 był bulwersujący. Teraz mam podobne odczucia.
Bo i podobne są mechanizmy kreowania tych wyników. W 2011 trzeba było jednak zabić Leppera, żeby praktyczna eliminacja Samoobrony zrobiła wynik popaprańcom. Teraz obyło się bez tego, ale Kukiz miał takich znajomych jak Schetyna czy Petelicki, nie mówiąc już o rzutkich samorządowcach, kiedyś z PO.
PS Odpowiedziałem Ci na komentarze z wczoraj :)
Waldemar Żyszkiewicz
Zaraz przeczytam komentarze -
21 May, 2015 - 14:02
*
Zgoda, prostytucja jest - formalnie - legalna.
Natomiast - tylko cytowałem kandydata... :)
Pierwsze z brzegu źródło: http://niezalezna.pl/66241-kukiz-za-legalizacja-prostytucji
Ale tak, wiadomo o co mogło Kukizowi chodzić, można się domyśleć.
Dalej pozostaje to relatywnie mało ważną sprawą...
Dodatkowo, rozwiązanie niełatwe do wdrożenia (jakie będą naciski lobby "przemysłu rozrywkowego", możemy się domyślać), a i hasło niekoniecznie nadające się na sztandar kampanijny...
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Ja mam łatwiej
21 May, 2015 - 16:16
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Pawel-Kukiz-nie-wciskajcie-ludzio...
Skoro wiadomo, że Kukiz raczej nie przyjdzie do Jarosława Canossy, to trzeba korzystać tam gdzie to tylko możliwe.
Dzisiaj atakowanie Kukiza nic nie da. Przekonywanie, że ma głupi program, czy wystapił w głupim programie nie ma sensu. Dzisiaj atakuje Komorowskiego (a on sie nawet nie ma jak odwinąć) i tylko to się liczy.
Dzisiaj, przed najważniejsza niedzielą w tej dekadzie stulecia, świat jest zerojedynkowy.
Zgadzam się, Panie Romanie, teraz...
21 May, 2015 - 16:56
Zwłaszcza że w gruncie rzeczy nie idzie tu o Kukiza, lecz o powiększenie elektoratu AD w najbliższą niedzielę. Czy kukizowcy zagłosują na niego, czy nie, nigdy się nie dowiemy. Opowieści o tzw. przepływach elektoratu można włożyć między bajki. No, chyba że głosowanie byłoby imienne :)
Natomiast nigdy nie wiadomo, czy oferta skierowana szerzej niż do żelaznego elektoratu PiS nie skłoni kogoś do pokonania apatii obywatelskiej i pójścia na wybory. A to jest w zasadzie warunek sine qua non.
Pozdro,
Waldemar Żyszkiewicz