
Gdybyście Państwo jedak mimo wszystko mieli wolę przeczytać jakie jest moje spojrzenie na jeden z wielu wątkow wojny na Ukrainie to będzie mi bardzo miło.
wawrzek
Istotą sowieckiego komunizmu było pozbawienie narodów ich tożsamości – tradycji, poczucia wspólnoty etnicznej, historycznej i narodowej. Celem była możliwość swobodnego pasożytowania elit proletariatu na jak najszerszej liczbie pracowników, ośrodków produkcyjnych i terenów posiadających bogactwa naturalne. Centralnie sterowana gospodarka potrzebowała jak największej przestrzeni na jakiej mogłaby żerować bez żadnej odpowiedzialności i bez żadnych kompetencji.
Zaprojektowano więc tożsamość nowej populacji – tzw „człowieka radzieckiego”. I tak przez lata pieczołowicie wychowywano ludzi radzieckich – całe masy społeczeństwa upodlone biedą, bezprawiem, korupcją, niezdolne do obywatelskiej aktywności i wyzute ze wszelkiej wiary w sprawiedliwość społeczną i własną wartość społeczną. Mafia proletariacka była poza zasięgiem wszelkiego protestu, poza zasięgiem wszelkiej interwencji – to był terror który miażdżył w zarodku każdy przejaw sprawiedliwości. Na każdy sygnał o rodzącej się ambicji i samodzielności obywatelskiej reagował terrorem, więzieniem lub likwidacją biologiczną. Jedyną drogą poprawy swojej sytuacji było wejście w układ z władzą i uzyskanie zapłaty za wspomożenie jej w terroryzowaniu swoich współobywateli.
To upodlenie biedą i poczuciem nieuchronnej krzywdy – a przede wszystkim całkowite pozbawienie wiary w uczciwość i sprawiedliwość społeczną – udało się komunistycznej mafii zaszczepić trwale w tożsamości i świadomości przeszło 200 milionów ludzi, których państwa i społeczności etniczne zostały wchłonięte przez imperium ZSRR.
Nie udało się to w takich państwach jak Polska – gdzie infekcji złem uległa tylko pewna część społeczeństwa. A i to raczej w stopniu zdefiniowanym niegdyś przez księdza Józefa Tischnera jako homo sovieticus. Z Polaków nie udało się jednak zrobić w pełni ukształtowanych ludzi radzieckich. Podobnie było też w przypadku Łotyszy i Estończyków którzy kulturowo czuli zbyt mocne więzi z kulturą skandynawską czy z Litwinów którzy mogli czerpać przemycane wzorce patriotyczne z bogatej historii. Homo sovieticus to jednak nawet nie namiastka upodlenia moralnego jakie nosił w sobie wychowywany i kształtowany przez pokolenia człowiek radziecki.
Dramat Ukraińców polega dziś w dużej mierze na tym, że społeczeństwo to próbuje się w dramatyczny sposób wyrwać spod terroru i mentalności człowieka radzieckiego. Prawdziwą tragedią Ukraińców jest jednak to, że przez pokolenia mentalność ludzi radzieckich – upodlenie, brutalną agresję, poczucie bezradności wobec korupcji i bezprawia – a ponad wszystko wzorce bezprzykładnej agresji i sadyzmu przy rozwiązywaniu konfliktów, także im skutecznie zaszczepiono.
I choć dziś ten naród próbuje się z tego mentalnego zła uwolnić to napotyka na sadyzm i zbydlęcenie nie tylko swoich niedawnych bądź co bądź po-radzieckich rodaków w Donbasie, ale też brak zrozumienia ze strony dużej części wspólnoty międzynarodowej. Ot – wybijają się w pień przedstawiciele tego samego „sortu” - jedni i drudzy są zbrodniarzami, tyle że jednym zapachniała europejska kasa a inni wierzą wciąż w kasę rosyjską. Kiedy patrzymy na rozszarpane zwłoki „cyborgów” broniących ruin donieckiego lotniska, albo odwracamy wzrok od ofiar leżących przed sklepami osiedli mieszkaniowych Mariupola, to zbyt mocno wciąż wierzymy że ten dramat mógł się zdarzyć każdemu mieszkańcowi tamtego regionu. Po prostu śmiertelne pociski leciały akurat w tą a nie w drugą stronę. A strzelać mógł każdy.
Musimy wreszcie dostrzec że Ukraińcy to dziś ludzie, społeczeństwo, wspólnota obywatelska która chce się wyrwać spod dyktatu tożsamości człowieka radzieckiego. Naród który bardziej niż kasy na lepsze ciuchy i fajniejsze samochody potrzebuje zrzucić z siebie moralne upodlenie i optykę sowieckiego obywatela. Bezradnie wołając o pomoc w walce z człowiekiem radzieckim który tak jak tzw prorosyjscy separatyści wciąż wierzą że poprawią swoją sytuację tylko poprzez pomoc Rosji w wymordowaniu niepokornych i tych którzy chcieli poczuć się wolni i niezależni.
Być może Ukraińcy płacą dziś moralną karę za zbrodnie których sami dopuścili się wierząc kilka pokoleń temu, że zbrodnicza i bezlitosna tożsamość człowieka radzieckiego da im więcej korzyści. Być może tą karę ponieśli na Majdanie, na Krymie, a teraz cierpią niewyobrażalne cierpienie w Donbasie.
Ale nie możemy być ślepi na to, że ci ludzie walczą dziś z szatańskim dziełem jakim było wychowanie człowieka radzieckiego. Ze złem które także ich lata temu zaraziło, ale dziś są gotowi oddać życie aby to zło odrzucić. Ta wojna to być może największy w Europie bój cywilizacyjny ostatniego ćwierćwiecza.
Img.: http://stosunki.pl/?q=content/ukraina-i-krym-pod-sowieck%C4%85-w%C5%82ad... @kot
8 Comments
Waw
02 February, 2015 - 14:30
Sugeruję używanie przymiotnika "sowiecki", bo Radziecka to jest... apteka w Bydgoszczy.
Działająca nieprzerwanie gdzieś od czasów bitwy pod Oliwą.
A ponadto: w osobliwy sposób ze słowem "radziecki" radzi sobie osobisty tłumacz wujaszka Gugla.
Ro
03 February, 2015 - 20:42
Mówienie "ludzie sowieccy" pewniebyło by równoznaczne ale do mojego klucza skojarzeniowego w przeszłości by nie pasowało. Ale najwazniejsze że to samo mamy na myśli.
Melduję się, zgodnie z
02 February, 2015 - 23:24
Melduję się, zgodnie z obietnicą :)
Przede wszystkim bardzo dziękuję Ci za opublikowanie tego tekstu także i tutaj, choć - jak widzę - nie zyskał tu popularności. Jak już wczesniej napisałam pod poprzednią Twoją notką, uważam, że tekst jest naprawdę dobry i pokazuje ten aspekt ukraińskiego buntu, o którym rzadko się mówi.
Nie uważam, abyśmy akurat my, Polacy, jako potomkowie niedawnych przecież ofiar wyjątkowo okrutnie potraktowanych przez ukraińskie oddziały UPA, byli w jakikolwiek sposób zobligowani do szukania usprawiedliwień, których wszak nie ma. Nie tylko ten jeden naród walczył o swoje samostanowienie, a jednak nie posuwał się do zbrodni ludobójstwa, do tego przeprowadzanej w tak okrutny i nieludzki sposób, że stworzono dla niej odrębne określenie: "Genocidum atrox" , czyli ludobójstwo straszne, okrutne - co jest klasyfikacją silniejszą od zbrodni niemieckich i sowieckich. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie próbował tej straszliwej zbrodni wybielać. Jestem jednak zdania, że warto dowiedzieć się czegoś więcej z historii, niźli tylko przyjąć, że nagle Ukraińcy żyjący dotąd w zgodzie z polskimi sąsiadami obrócili się przeciw nim z tak niespotykaną zajadłością. Bo nie nagle. Całkiem słusznie napisał Ro, aczkolwiek powstrzymał się już przed wyciągnięcie z tego dalszych wniosków. Przypomnę jego komentarz, by było wiadomo, do czego się odnoszę:
Z natury i przyrodzenia łagodnym jak gołąbki Ukraińcom tę mentalność "ludzi radzieckich" zaszczepiono?
Sienkiewicz antycypował?
OK! Może.
A Singer? Też? No dobrze.
W październiku 1648 roku niejaki Krzywonos Maksym dostał zadanie: zdobyć Wysoki Zamek. Na zdobycie samego Lwowa Chmielnicki był za krótki. Dlaczego zatem obrońcy miasta zgodzili się na okup, skoro wzorce bezprzykładnej agresji i sadyzmu przy rozwiązywaniu konfliktów miano Ukraińcom zaszczepić dopiero za trzysta lat?
Przepraszam za ten sarkazm, ale na prawdę!...
Wzorce sowieckie, to był strzał w tył głowy.
No właśnie. Nic nie stało się "nagle". I nawet nie dopiero w czasach Chmielnickiego. Kozacy, do których tradycji Ukraina odnosi się historycznie do dziś i taktuje ich jako jedno z najważniejszych źródeł swojej tożsamości narodowej, to nie był przecież jakiś odrębny etnicznie lud, ale różnoetniczni zbiegowie z wielu części ziem należących dziś do Ukrainy, a w dawnych wiekach - częściowo do Rzeczypospolitej, częściowo do Rosji carskiej. Uciekali oni z terenów zamieszkałych na stepy zwane Dzikimi Polami, a uciekali od pańszczyzny, od wyzysku, od fałszywych oskarżeń, od danin, od złego traktowania przez swoich panów. Wsród nich byli także pospolici przestępcy i rzezimieszki uciekające przed ówczesnym surowym wymiarem sprawiedliwości. Nie powinno to specjalnie dziwić, bo w tamtych czasach (a mowa jest o XIV-XV wieku), życie chłopa pańszczyźnianego, bez względu na to, gdzie mieszkał, mozna spokojnie porównać do życia czarnego niewolnika na plantacji. Pan decydował o jego życiu i śmierci, a dosyć powszechne było przekonanie, że chłop nie ma duszy. Jakie traktowanie takie przekonanie implikuje, to łatwo sobie wyobrazić. Kozacy więc to początkowo zupełna mieszanka - a od XVI wieku nie brakowało wśród nich także Kozaków-chrześcijan - która z czasem zaczęła się czuć odrębnym społeczeństwem i walczyć o autonomię. Walczyć także sposobami, o których wspomniał Ro, bo nie nalezy zapominać o wpływach tatarskich, przed którymi to zreszta Tatarami Kozacy musieli się bronić. Mocą Unii Lubelskiej Dzikie Pola stały się częścią Korony i od tej pory dla Kozaków główny wróg przeszkadzający im w utworzeniu autonomii został nazwany - to Polacy.Wraz z Dzikimi Polami odziedziczyliśmy kolejne krwawe powstania kozackie.
Jeśli ktoś lekceważąco mówi, że naród ukraiński to twór sztuczny, rodem dopiero z XX wieku, to zapomina o tych kozackich tradycjach i o wielowiekowym pragnieniu ustanowienia własnego państwa.
Zatem nic nie było tak całkiem nagle, bo problem nabrzmiewał, choć możliwe że, gdyby nie sowiecka propaganda napuszczania Ukraińców na Polaków, nie przybrałby tak wynaturzonej skali.
To jest bardzo wielki skrót historyczny, bo warto też wziąć pod uwagę losy tworzenia autonomicznych ukraińskich państewek, warto przypomnieć sobie Wielki Głód, który acz przecież nie na ziemiach ukraińskich należących do Rzeczypospolitej został wywołany, ale we wschodniej Ukrainie, jednak miał ogromny wpływ na ukraińską mentalność, warto też przypomnieć sobie nadzieje, jakie dawał Ukraińcom nie tyle sam Hitler, co Heinrich Himmler i Otto von Wachter.
Zatem rzeczywiście - Ukraińcy nie byli i nie są gołabkami pokoju. A tak już na marginesie, to mało kto wie, że decyzję o eksterminacji ludności polskiej wydał nie Bandera, a najpewniej zapadła ona w gronie trzech dowódców - Wasyla Iwachowa, Iwana Łytwynczuka i głównego inspiratora zbrodni - Dmytro Klaczkiwskiego, ps. "Kłym Sawur".
Jeszcze zdań kilka - już bezpośrednio do notki, bo to, co do tej pory, należałoby nazwać rozległą dygresją :) Ale to za chwilę - w osobnym komentarzu.
Waw i Ro
03 February, 2015 - 00:03
Dramat Ukraińców polega dziś w dużej mierze na tym, że społeczeństwo to próbuje się w dramatyczny sposób wyrwać spod terroru i mentalności człowieka radzieckiego. Prawdziwą tragedią Ukraińców jest jednak to, że przez pokolenia mentalność ludzi radzieckich – upodlenie, brutalną agresję, poczucie bezradności wobec korupcji i bezprawia – a ponad wszystko wzorce bezprzykładnej agresji i sadyzmu przy rozwiązywaniu konfliktów, także im skutecznie zaszczepiono.
Jeśli dobrze rozumiem, Waw-owi nie chodziło o to, że to sowieci są odpowiedzialni za całe zło, jakiego dopuścili się w przeszłości Ukraińcy. Na pewno doświadczyli wywózek i łagrów, prześladowań i mordów, podobnie jak Polacy - a przecież nie skłoniło to Polaków do bestialskich zachowań. Tam prześladowania sowieckie musiały trafić na, istniejący już wcześniej, podatny grunt.
Myślę, że Waw zastosował tu pewien skrót myślowy, który powoduje, że zarówno Ty Ro masz rację, jaki i Waw.
Ukraińcy próbowali po rozpadzie Związku Radzieckiego stworzyć demokratyczne państwo, jednak nigdy nie udało im się do końca uwolnić od rosyjskich wpływów i - niestety - od sowieckiej mentalności, która im zaszczepiono w czasach, gdy Ukraina była republiką związkową. Pod tym względem udało się sowietom wyhodować we wszystkich swoich dawnych republikach „sowieckiego człowieka”, co zresztą było ich nieustannym staraniem. Mieli być upodleni, bezradni i posłuszni tak samo, jak inne narody podległe ZSRR, w tym także sam naród rosyjski. A w jaki sposób to wymuszano, to doskonale wszyscy wiemy. Ile dla sowietów znaczy ludzkie życie, to też wiemy. Kości budowniczych Kanału Białomorskiego czy Martwej Drogi, można odnaleźć tam niepogrzebane jeszcze dziś. Inwestycje takie miały być przede wszystkim demonstracją siły i sprawności władzy sowieckiej wobec własnych obywateli, w tym mieszkańców republik związkowych, nie zaś służyć praktycznym celom ekonomicznym czy choćby politycznym. Pranie mózgu połączone ze strachem przed represjami wyhodowało właśnie „człowieka sowieckiego” ( tu wspieram Ro w sugestii, że lepiej jest używać określenia „sowiecki” niż „radziecki”).
Państwo ukraińskie niejako odziedziczyło całe to „dobrodziejstwo sowieckiego inwentarza”.
Nie kochamy Rosjan, a jednak ich masowy protest przeciwko władzy kremlowskiej przyjęlibyśmy, jak sądzę, z pełnym zrozumieniem i kibicowalibyśmy mu. Dlaczego - to wiemy sami. Widzielibyśmy, że próbują się wyrwać spod terroru, ale i z ram „człowieka sowieckiego” narzuconych przez kremlowskich tyranów. Niczego innego nie próbują dziś zrobić Ukraińcy.
@Ellenai
03 February, 2015 - 00:18
Pozdrawiam.
http://www.fronda.pl/a/andrzej-talaga-rosja-zaostrza-ofensywe-bo-boi-sie...
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
Dzięki Danz
03 February, 2015 - 01:10
Pozdrawiam :)
Ellenai
03 February, 2015 - 21:01
A już zupełnie osobną sprawą jest to ze ludność obecnej Ukrainy faktycznie przez wieki traktowano jak mięso armatnie i właściwie calymi pokoleniami degenerowały tych ludzi jakieś krwawe krucjaty. Kompletnie sie nie znam na historii ale jest na ten temat w sieci napradę świetny wyklad profesora Panfila i obraz naszych kilkusetletnich realcji faktycznie nie wygląda calkiem czarno - bialo. Co oczywiście nie usprawiedliwia nawet w najmniejszej cząsteczce tego, po prostu niewyobrażalnego bestialstwa jakie stosowali Ukraińcy na przyklad na Wolyniu czy w okupowanej Warszawie.
Jedak cała precyzyjni eprojektowana mentalność obywatela ZSRR to bylo ponad pół wieku - kilka pokoleń bardzo konkretnej tożsamości. I to tożsamości która być może jest dziś wlasnie największą przeszkodą w rozliczeniu ze zbrodniami Wolynia. I własnie tą sowiecką tożsamość mialem na myśli.
Dziekuję Bardzo Ellenai - jestem napawdę bardzo zadowolony że wrzucilem tu ta notkę - bo Swoimi komentarzami poukladałaś mi w glowie bardzo dużą rozrzuconych wątków.
dwie uwagi Waw75
03 February, 2015 - 22:23
2. Jako naród ochrzczony rosyjskim twierdzeniem że jesteśmy wersalskim bękartem winniśmy, jak mi się wydaje, z pewną ostrożnością podchodzić do rosyjskiej propagandy powiadającej że Ukraina to inny bękart. Tam są te mołotowskie korzenie takiej optyki.
3. Bardzo dziękuje za ten wątek. I jako niemal już neobanderowiec zastanawiam się czy Ukraińcom starczy sił, starczy zasobów. Czy ta antyrosyjska tożsamość utrzyma się. A życzyłbym przecież i Polakom takiej optyki:
Pomnik najeźdzców ? Nie petycje, nie interpelacje - ale dynamit.