Na Legii jak na wojnie

 |  Written by Zebe  |  1
Coraz bardziej zaczynam mieć przekonanie, że  środowisko polskich kibiców piłkarskich przypomina  stado gęsi. Gdy takie stado, a w zasadzie dwa stada spotkają  się na stadionie, to efektem tego nie jest zwyczajne gęganie, ale też wymachiwanie skrzydełkami na wszystkie strony tak, że puch pierzasty unosi się długo w powietrzu.

Przecież niespełna dwa tygodnie temu warszawscy kibice uczcili transparentem rozwieszonym na trybunach stadionu Legii pamięć  zmarłego senatora Romaszewskiego. Po tym jednak co stało się wczoraj w trakcie meczu Legii z Jagiellonią nie można akceptować żadnych akcji kibiców związanych z Żołnierzami Wyklętymi, rotmistrzem Pileckim i wszelakimi manifestacjami dotyczącymi rzekomego patriotyzmu kibicowskich barbarzyńców. Oto relacja jednego ze świadków wczorajszych zajść:

"Atmosferę podkręcano od samego początku meczu. Kibice Legii śpiewali "Gdzie macie flagi?!". Fani Jagi reagowali obelżywymi przyśpiewkami na oponentów. Jeszcze przed rozpoczęciem meczu atmosferę podkręcił spiker Legii - Wojciech Hadaj. Sprowokował on gości, kiedy skomentował ich wulgarne śpiewy na gospodarzy w ten sposób: - Kibice z Białegostoku... zajmijcie się swoim klubem. I tak nigdy nie będziecie mistrzem. To wywołało oczywiście gromkie brawa ze strony legionistów, a białostoczan tylko nakręciło. To było jednak nic, prawdziwy punkt zapalny miał miejsce w mniej więcej 31. minucie meczu.
Z trybuny wschodniej powoli schodziła legijna sektorówka "...miasto moje a w nim...", odsłaniając zagarnięte flagi Jagiellonii. Oczywiście były one wywieszone do góry nogami. To wywołało eksplozję złości fanów z Białegostoku. Nieliczna grupka żółto-czerwonych pobiegła pod płoty dzielące ich od strefy buforowej, zaczynając się szarpać z ogrodzeniem. Zareagowała ochrona, która potraktowała kibiców gazem. Fani Jagi nie ustawali, a swoje siły skoncentrowali na zamkniętej bramce, która znajdowała się na górze sektora gości i dzieliła ten rejon od pozostałej części stadionu. Nie minęły dwie minuty, a na trybunie południowej zaczęli pojawiać się chuligani Legii, którzy z początku trzymali dystans od ogrodzenia sektora gości. Zaczęto obrzucać się petardami, stroboskopami, poleciało parę rac i to, co było pod ręką jednych i drugich. Stewardzi i parę jednostek ochrony było raczej biernym obserwatorem tych wydarzeń. Generalnie większą uwagę skupili na garstce kibiców gości, którzy próbowali wyłamać bramkę dzielącą ich od strefy buforowej. Kiedy przybyli fanatycy Legii trzymali się z boku. Chuliganów Wojskowych zresztą przybywało i, na oko, było ich w kulminacyjnym momencie ok. 100. W końcu legioniści ruszyli do natarcia, koncentrując swoje siły na tej samej bramce, którą męczyli od dłuższego czasu fani Jagiellonii.
Obie strony ciągnęły ją, wyginając to w jedną, to w drugą stronę. Nieliczni chuligani próbowali przedrzeć się górą, ale nie było to takie łatwe i nikomu się raczej nie udało. Szczytowy moment nastąpił w ok. 42. minucie spotkania. Bramka, dzieląca obie, zwaśnione strony padła. Kibice Legii zainteresowani awanturą byli w przewadze i falą wdarli się na sektor Jagi. Legioniści dosyć szybko zdobywali kolejny teren. Byli w przewadze, bo choć na sektorze gości więcej było fanów z Białegostoku, to nie wszyscy byli zainteresowani bójką. Natomiast wszyscy ze strony Legii, którzy przybiegli na sektor Jagi, mieli tylko jeden cel. Legia zepchnęła Jagiellonię w dół sektora, ale wtedy zareagowała policja, która wreszcie pojawiła się na stadionie. Zajęło im to ładne parenaście minut, kiedy chuligani Legii byli już prawie na środku sektora gości. Chuligani Legii zaczęli pospiesznie się wycofywać. Policjanci próbowali wyłapać legionistów, traktując ich serią ciosów pałkami i oparami gazu pieprzowego. Prawie udało się złapać jednego, który nie zdążył uciec z sektora. Niespodziewanie pomocy udzielili mu... kibice Jagiellonii, którzy ukryli go w tłumie swoich. Przegnani legioniści uciekli, a policja otoczyła kordonem sektor gości. Mniej więcej wtedy zakończyła się pierwsza połowa meczu, który nie miał już zostać dokończony."

Nie wiem co zrobi PZPN. Nie wiem co zrobi właściciel Legii. Decyzje zapadną w ciągu dwóch dni. Przykre jest to, że kibice nie potrafią docenić pięknych stadionów, wysiłku działaczy sportowych oraz samego widowiska sportowego. Wiem, że jeżeli z boiska wieje nudą, to kibice też się nudzą. Tylko czy receptą na nudę musi być zwyczajne zezwierzęcenie ?
 
5
5 (3)

1 Comments

alchymista's picture

alchymista
nie od dziś wiemy, że kibice nie są aniołkami. A jak liderów pacyfikuje policja, to łatwiej resztą manipulować i oddzielać ich od reszty opozycji. Mi kibice ani brat ani swat, ale widze, że tu nastąpiła zwykła prowokacja.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>