Pornonaukowcy na UW

 |  Written by Mona  |  2
Przeleciałam się okiem  najpierw przez "salon", ale nikt z państwa, w końcu na najbardziej uczęszczanym "poletku" sprawy chyba nie zauważył. A szkoda - uśmiałam się do łez.
Wiadomość ukazała się bladym świtem (14 lutego), na niezastąpionym "Onecie". Nie wiem, jak długo wisiała, ale jeszcze zdążyłam się załapać.
Jednak szybko przestało mi być "do śmiechu".

Proszę szanownych! Oto na Uniwersytecie Warszawskim trwa awantura: miało się mianowicie odbyć seminarium wielce naukowe, które się nie odbyło, łamiąc tym samym prawo do wolnego wyrażania myśli, czyli wolność słowa, zagwaratowaną wszak w Konstytucji.

"Wstyd i hańba!" - odwołano "PornoDzień" na UW  - takim tytułem opatrzył "Onet" wiadomość, zapodaną o 6:30 czasu naszego. Seminarium miało kształcić zainteresowanych w kwestii sporządzania biczyka ze starych dętek  - i to nie jest żart:

Warsztaty 'Do It Yourself'
"Na warsztacie będziemy tworzyć pejcze ze zrecyklingowanych dętek rowerowych. Tworząc własnoręcznie pejcze możemy stworzyć wegańskie i ekologiczne zabawki dostosowane do swoich preferencji i fantazji - nie trzeba wydawać grubych pieniędzy - zrób je sam_a! Pejcz może też być ciekawym prezentem dla bliskiej nam osoby."
http://natemat.pl/91719,ciag-dalszy-sporu-o-pornodzien-uw-wylacza-strone...

Nie dała się nabrać na tę wegańską i ekologiczną zabawę prof. Małgorzata Fuszara, szefowa Instytutu, choć seminarium dodawało sobie powagi w tytułach kolejnych propozycji "naukowych". Ale organizatorzy dzielnie walczą.

Prof. Fuszara nie jest bynajmniej z Ciemnogrodu, jest współzałożycielką gender studies, jednak z tego, co wiem - równy status płci rozumie nieco inaczej, niż "seminarzyści". I o co innego Jej chodzi.

Ta cała heca byłaby może bardziej zabawna, gdyby nie nazwiska.

Oto prof. Monika Płatek - tu muszę się zatrzymać na moment: zdarzyło mi się podsłuchać "Babilon", akurat w chwili dyskusji o katastrofie smoleńskiej, kiedy to MP wydarła się - bo trudno nazwać to inaczej - na wspóldyskutantkę - oponentkę.
 "Czytała pani raport Anodiny? No, czytała pani?" Jak rozumiem - Płatek tą sistiemą miała zamiar zamknąć dyskusję.
Wyszłam z tej jaskini zła, w której mój własny telewizor serwuje mi badziewiactwo ( zawsze kogoś podkusi to włączyć...) - i nie wiem, czy zaatakowana osoba czytała objawienie doznane przez Płatek - raport Anodiny.

Ale oto kolejny występ osoby:
  "Kościół funduje nam obłędną tresurę i wdraża do praktyk, które przyzwalają, by ludzi dzielić, jednych drugimi szczuć, tworzyć wrogów i nawoływać do krucjat. Wczoraj Żyd, dziś Gender."

http://natemat.pl/89627,prof-monika-platek-ostro-o-dziennikarzach-polity...
Monika Płatek postanowiła wytresować studentów w całkiem innej praktyce: sporządzania biczyków z recyklingu.

Dr.hab. Jacek Kochanowski - a jakże, to ten sam, który proponował niejakiej "komunistce" (sic!) Bratkowskiej, aby "wyskrobaną w Wigilię zygotę" zapeklowała w słoju i wysłała Kościołowi, w celu zrobienia nowej świętej - "Świętej Zygoty".
Zaiste, gdzie są granice głupoty i ignorancji? Bratkowska  uczy młodzież! Kto się ze mną załozy, że nie czytała Sołżenicyna?

Oczywiście także  Mariusz Drozdowski, transwertyta i pedofil, posługujący się ksywką "Jej Perfekcyjność" - wykładowca tegoż UW.

No i parę innych nazwisk z wysokiej półki Queer, które w pierwotnym znaczeniu przymiotnikowym oznaczało "dziwaczny", aż przestano się z tym cackać. Dziś Queer - to po prostu gej, czy zwyczajnie - pedał. A samemu środowisku bardzo się to widać podoba, jeśli używają tegoż w nazwie tych "dziwacznych" stowarzyszeń.

Ciekawi mnie, czy seminarium miało zamiar pokazać także praktyczne zastosowanie ekologicznego i wegańskiego biczyka?
Bo to z pewnością przyciągnęłoby studentów, którzy, jak mniemam, chętnie przyłaczyliby się do użycia. Można przyjąć w ciemno, że przynajmniej część studentów bardzo żałuje...

Właściwie jest mi to obojętne, czy państwo Queer będą praktykować, w sensie kulturowej ideologii gender ( czyli testować własną płeć kulturową), kopulując z Babą Jagą ( z Jasiem i Małgosią niestety, nie mogą...) i kozą, z Beduinem i jego wielbłądem, a może - z tym wszystkim na raz? Z wegańskim biczykiem, czy nie - i tak jest mi to obojętne, co ci państwo robią.
Myślę, że ważne jest, aby nie robili tego na Uniwersytecie.

I niech mi tu nikt się nie mądrzy, że freski pompejańskie, że Khaduraho...etc, etc, etc
Tyle, że to jednak elementy kultury,  nie - żywej rozpusty, którą usiłują epatować środowiska Queer, w dodatku w murach szacownej uczelni.

Link podaję, poczytajcie sami.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/wstyd-i-hanba-odwolano-pornodzien-na-uw/7...


Fot.Krzysztof Miller / Agencja Gazeta
5
5 (5)

2 Comments

Traube's picture

Traube
Zawsze gdy trafiam na wzmianki o "Jej Perfekcyjności" zastanawiam się dlaczego władze, ale przede wszystkim pracownicy i studenci UW godzą się na taką kompromitację swojej uczelni, na jej ośmieszanie i szarganie jej dobrego imienia.
Czemu nie słychać o oddolnych akcjach z żądaniami usunięcia tej kuriozalnej figury ze środowiska akademickiego?
 
Mona's picture

Mona
Lemingoza jest wszechogarniająca. Dlaczego władze uczelni mają uchdzić za v-Europejczyków z katolskiego Ciemnogrodu?

Więcej notek tego samego Autora:

=>>