
Aleksandra Kovaleva, aktywistka z Majdanu, oblatana zresztą po Europie, napisała list do "panów Europejczyków", bez specjalnej nadziei, że zostanie przeczytany. List zawiera taki fragmencik:
"Najwyraźniej, pieniądze są obecnie główną europejską wartością. W tym czasie gdy Ukraińcy umierają, walcząc przeciwko niesprawiedliwości, o zwykłą godność, która w Europie została już zapomniana. Nie dlatego, że Europejczycy jej nie mają; oni jej nie potrzebują. Nie korzystają z niej. Godność to przeszłość".
To mi nasunęło coś z niedalekiej przeszłości - w każdym razie Majdan już stał, choć jeszcze nie walczył.
Przypadkiem dowiedziałam się, jak znikają unijne pieniadze, których nie było, no - w żaden sposób nie było dla Ukrainy! Bo przecież o to chodzi: jak nie wiadomo, co co chodzi, to z całą pewnością - o kasę. Bez pieniędzy nie wyrwie się Ukrainy z niedźwiedzich łap, teraz - kiedy została już zrujnowana ekonomicznie, kiedy od byle czynownika czy policjanta poczynając, a na sądach kończąc, nic nie załatwi się bez bakszyszu - jeśli w ogóle pensja lub emerytura została wypłacona i ma się środki na ten bakszysz.
Dobra, przejdźmy do unijnych "gangsta". Nie od dziś wiadomo: literatura uczy, pozwala zajrzeć w świat, po którym media robią zwykle przelotną "oficjałkę".
Oto Annie Hawes, Szkotka, która najpierw - jako młoda dziewczyna - zamieszkała w zupełnie egzotycznej dla niej Ligurii, a potem wydała się za mąż za Liguryjczyka. Jej książki to fajna lektura na czas polskiej zimy: pełne słońca, oliwek, egzotycznych potraw, życzliwych ludzi - czyli "lekkie, łatwe i przyjemne".
Pewnie wszyscy wiedzą: Liguria to taki skrawek ziemii włoskiej, ściślej - genueńskiej, który - między innymi - "za płotem" ma Monaco, Mekka "wewnętrznych emigrantów" z biednego południa. Tacy emigranci to właśnie teściowie Annie, którzy, już "dorobieni", wględnie zamożni - postanowili wybrać się do rodzinnej Kalabrii ( sam koniuszek "buta", bieda i mafia), w której nie byli od 20 lat. A razem z nimi - autorka.
No i oto, po dłuższych perypetiach, wjeżdżają do tejże Kalabrii - i co widzi Annie Hawes?
Ano, widzi pobojowisko: jakieś przedziwne hale fabryczne, zostawione " w pół drogi", niszczejące i bezużyteczne, przedziwne mostki i mosty "nad niczym", albo nad byle rowem, domy - zamieszkałe, albo nie, w każdym razie na pewno niedokończone: od tych w trakcie budowy nie płaci się podatków.
No i sterczą te szkielety kalabryjskiej "lepszej przyszłości", przynajmniej na kalabryjskiej północy - co krok, ale wcale niekoniecznie tylko tam.
Oczywiście to badziewie zostało "zbudowane" za unijną kasę, której tak rozpaczliwie brakuje dla Ukrainy. Ktoś wziął na to pieniądze, coś tam ruszył na tyle, na ile to było konieczne - i znikł, nie przejmując się Unią, a już tym bardziej jej kontrolą.
Autorka jest, powiedzmy, nieco zdziwiona, ale cała liczna rodzina, podróżująca "cygańskim taborem" razem z nią, doskonale rozumie sytuację. Wiadomo, kto mógł taki biznes przeprowadzić i dlaczego uszło mu to bezkarnie.
Nie jestem specjalistką od ekonomii, ale rozumiem, co czytam: zjawisko występuje w skali masowej. Nie przypuszczam, żeby Kalabria była wyjątkiem, po prostu to ta kraina została opisana przez autorkę.
Dlaczego nikt się tym nie przejmuje? Nikt, czyli komisarze unijni? A to już zagadka dla szanownych.
Tak oto rozpływa się "unijna solidarność": jest dla tych, którzy potrafią "załatwić" przymknięcie oka na żywą działalność mafijną. Bo chyba nie ma sposobu, żeby NIKT, literalnie nikt, nie zauważył tej krainy betonowych szkieletów.
Rozumiem, że Włochy to szósta gospodarka świata, z czym należy się liczyć. Ale w taki sposób? Gołym okiem widać - unijny urka, długo myślacy nad prostowaniem bananów i "cudowną przemianą ślimaka w rybę" - zapadł na ślepotę i głuchotę w kwestii uczciwego skontrolowania urki - autochtona, wyrzucającego najbezczelniej w błoto unijną kasę.
Ciekawe "za ile" napadła unijnego urkę ta ślepota?
A swoją szosą - w książce padają uwagi na temat biednych Polek: "co byśmy bez nich zrobili? Kto by się opiekował naszymi starcami?". Przypominam - chodzi o najbiedniejszy region Włoch, gdzie jednak domy są ogromne, wygodne w sposób, o którym nam się nie śni, a stoły ugnają się non stop od żarciuszka.
Już mi się nawet nie chce truć - co myślę o tych, którzy taką sistiemę "pomocy unijnej" wymyślili, dlaczego to się w ogóle nazywa "Unia Europejska", jeśli dzieli Europę na gorszą i lepszą, jakby nie mogła skojarzyć - to jeden mały kontynent, który bez obiecywanego wyrównania szans będzie miał wkrótce tę gorszą na kolanach.
Bliższa prawdy byłaby nazwa "Unia Złodziejska". Nie mówiąc już o godności. "Godność - to przeszłość" - jak napisała Aleksandra Kovaleva.
"Najwyraźniej, pieniądze są obecnie główną europejską wartością. W tym czasie gdy Ukraińcy umierają, walcząc przeciwko niesprawiedliwości, o zwykłą godność, która w Europie została już zapomniana. Nie dlatego, że Europejczycy jej nie mają; oni jej nie potrzebują. Nie korzystają z niej. Godność to przeszłość".
To mi nasunęło coś z niedalekiej przeszłości - w każdym razie Majdan już stał, choć jeszcze nie walczył.
Przypadkiem dowiedziałam się, jak znikają unijne pieniadze, których nie było, no - w żaden sposób nie było dla Ukrainy! Bo przecież o to chodzi: jak nie wiadomo, co co chodzi, to z całą pewnością - o kasę. Bez pieniędzy nie wyrwie się Ukrainy z niedźwiedzich łap, teraz - kiedy została już zrujnowana ekonomicznie, kiedy od byle czynownika czy policjanta poczynając, a na sądach kończąc, nic nie załatwi się bez bakszyszu - jeśli w ogóle pensja lub emerytura została wypłacona i ma się środki na ten bakszysz.
Dobra, przejdźmy do unijnych "gangsta". Nie od dziś wiadomo: literatura uczy, pozwala zajrzeć w świat, po którym media robią zwykle przelotną "oficjałkę".
Oto Annie Hawes, Szkotka, która najpierw - jako młoda dziewczyna - zamieszkała w zupełnie egzotycznej dla niej Ligurii, a potem wydała się za mąż za Liguryjczyka. Jej książki to fajna lektura na czas polskiej zimy: pełne słońca, oliwek, egzotycznych potraw, życzliwych ludzi - czyli "lekkie, łatwe i przyjemne".
Pewnie wszyscy wiedzą: Liguria to taki skrawek ziemii włoskiej, ściślej - genueńskiej, który - między innymi - "za płotem" ma Monaco, Mekka "wewnętrznych emigrantów" z biednego południa. Tacy emigranci to właśnie teściowie Annie, którzy, już "dorobieni", wględnie zamożni - postanowili wybrać się do rodzinnej Kalabrii ( sam koniuszek "buta", bieda i mafia), w której nie byli od 20 lat. A razem z nimi - autorka.
No i oto, po dłuższych perypetiach, wjeżdżają do tejże Kalabrii - i co widzi Annie Hawes?
Ano, widzi pobojowisko: jakieś przedziwne hale fabryczne, zostawione " w pół drogi", niszczejące i bezużyteczne, przedziwne mostki i mosty "nad niczym", albo nad byle rowem, domy - zamieszkałe, albo nie, w każdym razie na pewno niedokończone: od tych w trakcie budowy nie płaci się podatków.
No i sterczą te szkielety kalabryjskiej "lepszej przyszłości", przynajmniej na kalabryjskiej północy - co krok, ale wcale niekoniecznie tylko tam.
Oczywiście to badziewie zostało "zbudowane" za unijną kasę, której tak rozpaczliwie brakuje dla Ukrainy. Ktoś wziął na to pieniądze, coś tam ruszył na tyle, na ile to było konieczne - i znikł, nie przejmując się Unią, a już tym bardziej jej kontrolą.
Autorka jest, powiedzmy, nieco zdziwiona, ale cała liczna rodzina, podróżująca "cygańskim taborem" razem z nią, doskonale rozumie sytuację. Wiadomo, kto mógł taki biznes przeprowadzić i dlaczego uszło mu to bezkarnie.
Nie jestem specjalistką od ekonomii, ale rozumiem, co czytam: zjawisko występuje w skali masowej. Nie przypuszczam, żeby Kalabria była wyjątkiem, po prostu to ta kraina została opisana przez autorkę.
Dlaczego nikt się tym nie przejmuje? Nikt, czyli komisarze unijni? A to już zagadka dla szanownych.
Tak oto rozpływa się "unijna solidarność": jest dla tych, którzy potrafią "załatwić" przymknięcie oka na żywą działalność mafijną. Bo chyba nie ma sposobu, żeby NIKT, literalnie nikt, nie zauważył tej krainy betonowych szkieletów.
Rozumiem, że Włochy to szósta gospodarka świata, z czym należy się liczyć. Ale w taki sposób? Gołym okiem widać - unijny urka, długo myślacy nad prostowaniem bananów i "cudowną przemianą ślimaka w rybę" - zapadł na ślepotę i głuchotę w kwestii uczciwego skontrolowania urki - autochtona, wyrzucającego najbezczelniej w błoto unijną kasę.
Ciekawe "za ile" napadła unijnego urkę ta ślepota?
A swoją szosą - w książce padają uwagi na temat biednych Polek: "co byśmy bez nich zrobili? Kto by się opiekował naszymi starcami?". Przypominam - chodzi o najbiedniejszy region Włoch, gdzie jednak domy są ogromne, wygodne w sposób, o którym nam się nie śni, a stoły ugnają się non stop od żarciuszka.
Już mi się nawet nie chce truć - co myślę o tych, którzy taką sistiemę "pomocy unijnej" wymyślili, dlaczego to się w ogóle nazywa "Unia Europejska", jeśli dzieli Europę na gorszą i lepszą, jakby nie mogła skojarzyć - to jeden mały kontynent, który bez obiecywanego wyrównania szans będzie miał wkrótce tę gorszą na kolanach.
Bliższa prawdy byłaby nazwa "Unia Złodziejska". Nie mówiąc już o godności. "Godność - to przeszłość" - jak napisała Aleksandra Kovaleva.
(9)
26 Comments
@Mona
24 February, 2014 - 19:02
Co do Włoch, to państwo to wcześniej czy później zbankrutuje. Jednak w kolejce po unijne pieniądze to właśnie Włosi, Grecy i Hiszpanie mają pierwszeństwo. Ukrainie, nikt przecież nawet nie chce pomóc.
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
Podobno jednak chcą pomóc.
24 February, 2014 - 19:20
@Mona
24 February, 2014 - 19:29
Mówiąc szczerze, to czarno to widzę.
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
@ Danz
24 February, 2014 - 19:36
@Mona
24 February, 2014 - 19:38
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
@ Danz
24 February, 2014 - 20:09
Kiedy byłem ostatni raz w Kijowie,
24 February, 2014 - 19:19
Taaak, to genialny sposób - wpompować tam duuużo unijnych pieniędzy. Ucieszą się skorumpowani urzędnicy, ucieszy się mafia. A zwykli Ukraińcy będą bogatsi jedynie o kolejne smutne doświadczenie.
"Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie."
Fajny facet
24 February, 2014 - 19:27
@Smok Gorynycz
24 February, 2014 - 19:31
Smoku, nie sądzę aby sytuacja na Ukrainie odbiegała w tym zakresie od sytuacji w Rosji. A tam wszystkie firmy zachodnie - nawet te za najuczciwsze uchodzące - księgują zarówno "wziatki", jak i "krysze". Nie jestem księgowym, więc nie wiem jak nazywają te pozycje w bilansach... ;-).
Relata refero. A relacja była in situ
24 February, 2014 - 19:57
Trzy lata temu Wspólnota Polska musiala sprzedać jeden budynek, bowiem nie mogła rozliczyć się z ok. 2 milionów Pln. Na te 2 miliony posiadała "pokwitowania" z Ukrainy i - w mneijszym stopniu - z Białorusi. Pokwitowania miały najczęściej postać połówki kartki w kartkę z pracowicie wypisanym tekstem w stylu "Wziatka dla gosdoma od wynajmu lokalu na potrzeby Związku - 1000 hrywien".
Sorry tł, taki klimat. Really :))
"Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie."
@Smok Gorynycz
24 February, 2014 - 20:07
Nie rozumiem, dlaczego przepraszasz mnie za klimat. Może chodziło Ci o standardy księgowości ;-)?
No i dlatego stoją na Majdanie.
24 February, 2014 - 19:23
I dlatego fetowali nieskalaną
24 February, 2014 - 19:24
"Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie."
Gorynycz, widzieliśmy co innego?
24 February, 2014 - 19:33
Acha, ten od espreso, o którym wczoraj pisałeś, dziś tłumaczył się na tv Republika, że "ich błędem było nie - ustawienie mikrofonów na tłum. Czyli miał się z czego tłumaczyć - Majdan widocznie nie był zachłyśnięty.
@Smok
24 February, 2014 - 19:33
Współczuję Ukraińcom, nie mają dobrych kandydatów na prezydenta.
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
Tak, Danz :) Żartowałem sobie.
24 February, 2014 - 19:50
A poważnie: przypomnij sobie za co siedziała. Otóż siedziała za to, że okradła Rosję, z którą pełną parą robiła interesy oszukując głównie swój (?) naród. gdy zaczęła jednak nadto bezczelnie okradać Putina... szast, prast, Partia Regionów, Janukowycz, proces i tiurma.
Wyciąganie jej teraz to kpina.
Że się zwykli ludzie odnieśli bez entuzjazmu? Nic to. Przyjdą pieniądze z UE na "rozwój demokracji", dofiansuje się "niezależne media" i zrobi się z każdego każdego. Mediokracja rulez!
"Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie."
Danz
24 February, 2014 - 19:42
Jedno jest pewne: jeśli mają przyjść jakieś pieniądze - z kimś rozmawiac trzeba. I trzeba szybko. Kliczkę wygwizdali, a to w końcu faworyt Merkel. Pewnie jednak na Julce się skończy, póki co.
@Mona
24 February, 2014 - 19:47
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
Kalasz pamięć KARDYNAŁA! :)
24 February, 2014 - 20:13
Wiesz, że mam do niego sentyment.
Nota bene, nie pamiętam teraz na bank genezy terminu "szara eminencja" i nie jestem pewien czy nie było "kogoś wcześniej". Ale szarą eminencją za czasów mądrego króla Ludwika XIII i jeszcze bardziej mądrego Armanda du Plessis był zwany niejaki Ojciec Józej, z "zawodu" kapucyn, z zamiłowania dyplomata, wierny współpracownik Wielkiego Kardynała. Tak, aby odróżnić go od "czerwonej" eminencji, tej na świeczniku. (a raczej ze świecznikiem... Słynna anegdota opowiada, że kiedy kostyczny i często złośliwy Ludwik XIII, zazdrosny o autorytet swojego pierwszego ministra kazał mu raz, wbrew zwyczajom, iść przodem, mówiąc, ze i tak to Richelieugo mają za prawdziwego władcę - ten ostatni z refleksem ripostował: "tylko, by wskazac co drogę, Sire" - i ująwszy świecznik poprowadził króla....)
A co do Ukrainy. Tak, to możliwy scenariusz. Kandydata - właściwego - na prezydenta by znaleźli, ale nie wśród swoich skorumpowanych polityków i nie wśród lokalnych watażek - oligarchów. Ale że jest, jak jest...
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Danz, co Ty!
24 February, 2014 - 22:11
Ale...ja nie twierdzę, że już nikt nie spróbuje wyciagnąc lepkich łap po "narodowe". Ja tylko twierdzę, że chętni z lepkimi łapami mają się czego bać. Następnym razem może się skończyć znacznie poważniejszymi konsekwencjami. Rozwścieczony lud miewa pomysły.
Tylko wszyscy twierdzą, że na Majdanie ludu było tyle, co kot napłakał. Była ta bardziej światła część społeczeństwa. Nie mam pojęcia p dlaczego, ale słyszalam dziś kilka takich wypowiedzi.
@Mona
24 February, 2014 - 22:24
Pozdrawiam.
p.s.
Cały artykuł tutaj:
http://www.rp.pl/artykul/9157,1089554-Ryzykowna-gra-na-podzial.html?p=2
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
Mona
24 February, 2014 - 19:54
Skoro ma coś na sumieniu, a przecież ma wiele, będzie łatwa do sterowania. Kandydatka wymarzona, do tego wzbudzi ciepłe uczucia wśród ludu...
po edycji: Julia pojedzie na leczenie do Niemiec, na zaproszenie Merkel
http://niezalezna.pl/52213-tymoszenko-bedzie-leczyla-sie-w-niemczech
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
@Danz - zgadza się, Richelieu
24 February, 2014 - 20:20
@Tomasz
24 February, 2014 - 21:16
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
@@@
24 February, 2014 - 21:54
U nas na kolejny zryw "solidarnościowy" już nie było amatorów. Bo my ostatecznie przegraliśmy. Ile razy można uwierzyć?
Moi najmilejsi!
24 February, 2014 - 22:52
Oczywiście Tymoszenko mocno przesadzila z tą prostacką grą na emocjach - fakt. Na tę przynętę Ukraina się wystarczająco długo nabierała, aż przestała.
My wciąż rozumujemy w kategoriach polskich celników - do Ukraińca można, a nawet trzeba per "ty". Są takie teorie, głoszące, że to dzikie chłopstwo trzeba sprowadzić do poziomu, bo właściwie nie wiadomo, czego się po tym spodziewać.
Byli cywilizacją znacznie wcześniej, niż my. Nie przejęli mongolskich genów - jak Moskwa. "Russkije" nie walczą z wszelkiego rodzaju "samodieżawijem", oni nie rozumieją niczego innego, jak niewolnictwo.
Na Ukrainie przetrwało coś zupełnie innego - nieustającee pragnienie wolności.Jakim cudem nie odczytujemy tego we własnych genach?
Dobra, chłopcy, wzięłam leki. Żeby nie było - dostałam prezent- owczarka długowłosego. Owczarek długowłosy został rozwydrzony tak, że trzeba mu - bo sobie życzy - rzucać szyszki, możliwie daleko, żeby piesek polatał, nie nudził się w wielkim ogrodzie.
Szlag najjaśniejszy.
Mąż mówi - "rozwydrzyłaś, to zabawiaj". W dodatku mąż w szpitalu.
No i dla uciechy pieska chyba wyrwałam sobie rękę ze stawu.Od tego rzucania.
Leki są agresywne - jestem norrrmalnie kołowata.