
I
O masz podkusiło mnie i poczytałem 1 numer Więzi z tego, jakże nieszczęśliwego 2014 roku. O żęderze tam piszą różne dziwne rzeczy. Całe szczęście że tylko to, co na stronie przeczytałem. Małgorzata Bilska napisała tam m. i.:
Kościół w Polsce zrobił wielki błąd, zaczynając gorączkową debatę wokół gender tuż po nagłośnieniu afer pedofilskich.
Co świadczy o stopniu orientacji w realiach (znikomym). Kościół niczego nie zaczął, Kościół siedział cicho dopóki nie poszła grubsza kasa na forsowanie gender i się nie zaczęła ofensywa. Kontentowali się opowiadaniami o dziczy, jaka się panoszy na tzw. Zachodzie i tyle. Ale jak się zaczęło to co mieli zrobić? Ten i ów się ruszył, a nie stało by się tak gdyby nie oddolny ruch, który animowały np. Terliki. Przy czym Terlikowski jest straszliwy i bestia potworna, ale Terlikowska jeszcze gorsza. Zresztą między nagłośnieniem afer pedofilskich a wejściem dżendera jakiś związek przyczynowo-skutkowy może być.
Jak można pisać: "...katoliccy rzecznicy antygenderyzmu wyraźnie czują się uprawnieni do operowania „sztywnymi schematami” „narzucania innym własnej koncepcji prawdy i dobra”?
Katolicy nie mogą nikomu narzucać bo nie mają komu. Bez kasy z Unii itp nie ma zwolenników gendera. Za własne nie będą działać. Na tą chwilę to jest garstka pasąca się na dotacjach. Kościół nie chce im niczego narzucać tylko chce obronić swoich przed tyranią żęder-mniejszości.
Wracając jednak do Kościoła: wahałbym się wymagać od Episkopatu deklaracji o równej godności kobiet i mężczyzn. Sprawdziłbym, czy przypadkiem nie przypisuje on kobiecie godności szczególnej, czyli czy kobitkom się nie pogorszy przez ten gender?
II
I tak zgrabnie przeszliśmy do urawniłowki: my już to skądś znamy. Jednym z zarzutów podnoszonych wobec genderu jest jego marksistowska geneza. Jest to mówiąc krótko neomarksizm: klasa robotnicza i jej przewodnia rola okazała się niewypałem no to się wzięło i zastąpiło ją kobietami. Jak podnosi Terlik (ten mniej straszny) zapożyczyli to wprost od Engelsa. Fundamentalnym dogmatem wszalakiego marksizma jest przekonanie, że istnieje jakaś jedna, podstawowa przyczyna rozmaitego nieszczęścia trapiącego ludzkość. I jest to prześladowanie, czy to klasy robotniczej, czy płci czy co tam komu przyjdzie do głowy. Jak ten problem się rozwiąże to nastanie wieczna i doczesna szczęśliwość. Tego jednak się z artykułu Małgorzaty Bilskiej nie dowiemy. A w naszej ciężko doświadczonej marksizmem Ojczyźnie analogia komuno-dżenderowa powinna być oczywista.
Mamy do czynienia tu za to z tzw mądrością etapu. Na obecnym etapie podnosić można sprzeczność między ideologią gender a "obiektywną, neutralną koncepcją gender" (kiedyś oczywisty był np. centralizm demokratyczny czy cuś, a teraz to). Czytelnik nie dostąpi jednak objaśnień, które wytłumaczą, czym jest ta koncepcja gender. Nikt jej bowiem nie widział. Pytanie też jest, czy kasa z Unii idzie na koncepcje czy na ideologię? No na ideolo. Próbuję się czegoś dowiedzieć o owej rzekomej koncepcji i jakoś feministki-dżenderystki się nie kwapią z konkretnymi wyjaśnieniami. Terliki twierdzą, że tej koncepcji nie ma, jest to ściema. A jak z definicji coś może być "obiektywne i neutralne" - to jest wielka tajemnica Autorki. Neutralne nie może bo jest strona w sporze a nie arbitrem a zamiast obiektywne należało by użyć terminu "intersubiektywne".
Jak już jesteśmy przy definicjach to ktoś inny w tej Więzi sadzi następujące texty: "Dla podejścia gender człowiek jest nie osobą, lecz jednostką."I bądź tu mądry: to osoba nie jest jednostką? A może człowiek jest tu użyty w sensie "ludzkość"? Też nie pasuje. Ja tam mogę być i osobą, i jednostką - przysługują mi te przymioty bowiem jako smokowi.
III
Bym zapomniał o badaniach genderowych, które ponoć istnieją. Jest pytanie, czy w ogóle to da się badać i uzasadnić? Jak można udowodnić płeć kulturową? No można wziąć tysiąc dziewczynek i połowę chować jako chłopców i można wziąć tysiąc chłopców i połowę chować jako dziewczynki. I zobaczymy, co wyjdzie. Żeby wykluczyć wpływy kultury (patriarchalnej) zamykamy je w obozie w głuszy i wymyślamy oddzielny język pozbawiony samczych naleciałości. Ale kto na to pójdzie? Przynajmniej na razie. Niestety badania pokazują, że jest dokładnie odwrotnie: między płciami istnieją różnice.
Niestety zabrakło w tym numerze Więzi zwięzłego objaśnienia problemu, nie napisali o co chodzi rzekomej koncepcji gender, o co chodzi ideologii, jak postrzega to zjawisko krytyka itp. Nie wiemy też, czemu akurat Kościół feministkami się ma przejmować? A gdzie inne mniejszości kobiece? W jaki sposób problematyka feministyczno-genderowa uwzględnia postulaty i aspiracja np. środowiska tzw blachar?
Feministki nie tłumaczą o co chodzi w tym dżenderze podobnie jak nie tłumaczą, co to aborcja. Jak cie tam chlasta bachora, że co któryś przeżywa i trzeba zadławić itp. Szukałem konkretnych informacji i słabo. Tamci podają przynajmniej gdzie i czego szukać.
A tu inkryminowany artykuł: http://www.wiez.pl/czasopismo/;s,czasopismo_szczegoly,id,578,art,16005
2 Comments
Rzecz w tym
10 March, 2014 - 06:58
Smok Eustachy
10 March, 2014 - 08:35
Serdecznie pozdrawiam.