
Doszły mnie słuchy, że minister marszałek Radek Sikorski wyznał, że 80 tysięcy poszło na dojazdy na rozdawanie ulotek. A zabronione jest wykorzystywanie publicznego do agitacji wyborczej. Gdzie standardy europejskie itp? Bieńkowska z drugiej strony podpadła w Europie chamstwem. Jak wysyłali kulturalnych to jakoś szło. Buzek jaki był taki był ale grzeczny w miarę był. Jego długoletni asystent palił z gana na autostradzie ale to szczegół jest. Ważne, żebyście pojęli, że elektorat to pochwala i jest za. Pisiory nie rozumieją i potem ciężko zdziwione. Nie o tym jednak chciałem pisać.
Ministra Kluzik-Rostkowska napisała list do rodziców, że mogą wysłać dzieci do szkoły we wolne. Podniosła się klaka, że Karta Nauczyciela, socjał, że to że sio. Ale pytam się: czemu ministra listy pisze a nie może załatwić tego na drodze służbowej? Okólnik do kuratoriów itp. Genderu jakoś nie wprowadza listami do rodziców: rodzice, sprawdzajcie, czy w szkole każą przebierać się chłopcom za dziewczynki itp., tylko nasyła pontony itp.
II
Problem dotyczy tylko szkół podstawowych, no nie mówcie że gimbaza sama w domu nie zostanie. I to początkowej podstawówki. Po drugie: ile dzieci przyjdzie? Jakby wszystkie przyszły to normalne lekcje by trzeba było prowadzić. Ale nie przyjdą. Nauczyciele przyjdą i nie ma to nic wspólnego z sensownym działaniem. Po co mają siedzieć i nic nie robić? Jest to kompletna durnota. I na koniec pytanie: czy do tej pory był jakikolwiek problem z zapewnieniem opieki dzieciom we ferie świąteczno-noworoczne?
III
A co łączy marszałka i ministrę? No przypomnijcie sobie.