Feministyczne Unijne Centrum Kolonijne, część 5

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Gruby Maciek miał wtyczkę w kolonijnej kuchni. Pani, która gotowała polubiła go od pierwszego wejrzenia i dawała mu co raz to smakowite kąski i jeszcze smakowitsze informacje.
...pojęcia nie mam jak to ugotować - pożaliła się raz Grubemu Maćkowi. - Ja się gotowania uczyłam od babci i mamy. Nawet nie wiem co to właściwie jest.
- A co? - zainteresował się Gruby Maciek.
- Tofu - wyznała pani kucharka. - Wygląda toto jak stary ser zmieszany z błotem, a smakuje... Nawet nie wiem jak, bo nigdy nie jadłam. Ale mam zrobić na obiad i tyle, bo przyjeżdża jutro jakaś wizytatorka. Ważna. I lubi tofu. Nawet nie wiem skąd je wziąć. - Może jest w sklepiku we wsi - odparł machinalnie Gruby Maciek.
Przypomniał sobie o tej rozmowie, kiedy po południu przechodzili przez wioskę. Pani zezwoliła im na szybkie zakupy.
- Wiecie co, muszę coś kupić - powiedział Gruby Maciek i zniknął w sklepiku z szyldem "artykuły spożywczo-monopolowo-dopalaczowe". Wyszedł z kilkoma paczkami pod pachą.
- Czyś ty zwariował? - spojrzał na nie okularnik. - Po co ci tyle tofu?
- Zostało jakieś? - zainteresował się Łukaszek.
- Wykupiłem wszystko - uśmiechnął się Gruby Maciek.
- Jak to będziesz jadł? - napierał okularnik. - Na surowo?
- Wcale nie będę tego jadł - odparł Gruby Maciek i zostawił swoich przyjaciół pełnych zaskoczenia.
Wieczorem w ośrodku kolonijnym działy się dantejskie sceny. Pani kucharka płakała, a pani kierownik turnusu krzyczała.
- ...nie ma i już! - pani kucharka chlipała w chusteczkę. - Rano jeszcze było, ale po południu jakiś dzieciak je wykupił! Wszystkie!! Przecież jesteśmy na wsi, nie ma innego sklepu! Internet? Dowiozą za trzy dni, a ja muszę mieć na jutro! I co ja teraz zrobię?!
- Co my zrobimy - rzekła pani kierownik turnusu i zasępiła się srodze. - Niech pani już idzie.
Pani kucharka wyszła pochlipując, a Gruby Maciek odczekał dłuższą chwilę i wszedł.
- Mam tofu - oznajmił od progu.
- Wybawco!!!
Gruby Maciek wymienił cenę będącą dwukrotnością ceny ze sklepu.
- Wybawco... - sarknęła pani kierownik turnusu i sięgnęła po kopertę z napisem "wyjście do kina" i zapłaciła Grubemu Maćkowi. A Gruby Maciek dostarczył jej tofu.
Następnego dnia przyjechała pani wizytatorka, skonsumowała tofu, pochwaliła co trzeba i pojechała. Awantura wybuchła później, kiedy to pani kierownik turnusu wpadła do pokoju chłopców.
- Bezczelny gnojku! Wyciągnąłeś informacje od pani kucharki i wykupiłeś całe tofu! I sprzedałeś za podwójną cenę! Wiem wszystko! Sprzedawczyni rozpoznała cię na zdjęciu w telefonie! Ja ci...! Ja ci...!
- Jak pani może - przerwał jej Łukaszek. - Przetwarzała pani dane osobowe bez zgody.
- Zazdrości mu pani - dodał okularnik. - Bo on potrafi a pani nie, jest pani nieudaczniczką.
- A fe, tak grzebać ludziom w przeszłości.
- Boję się tej inwigilacji. Tu jest duszny klimat podejrzliwości. Nie zabijajcie nas!
- Każdy może kupić tofu, tyle ile chce. To wolny kraj.
- Nikt pani nie zmuszał, żeby od niego kupić.
- I tak pewno nie płaciła pani ze swoich.
- A właśnie, pieniądze! - ocknęła się pani kierownik turnusu. - Oddawaj pieniądze!
- Nie mam - rozłożył ręce Gruby Maciek. - Zainwestowałem. W telekomunikację.
- Że co?!
- Doładowałem telefon.
Pani kierownik turnusu wyszła złorzecząc.
- Trudno jest być wizjonerem biznesu w Polsce - westchnął Gruby Maciek.
- Dobrze, że nie powiedziałeś "w tym kraju" - dodał okularnik.


--------------
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>