Dzieci Miasta i tęczowe tabliczki parkingowe, część 2

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Tak długo to już trwało, że wszyscy o tym zapomnieli. Pierwszy zauważył to tata Łukaszka. Chociaż nie, właściwie to on pierwszy tego nie zauważył. Było to tak: Siostra Łukaszka oznajmiła, że z ich dozorczynią, panią Sitko, dzieje się coś niedobrego. - Chyba paraliż. Babcia Łukaszka rzuciła się do okna. - Bzdury gadasz, rusza się normalnie, nawet chodnika zamiata! - Ale w kółko ten sam kawałek! I głowę jakoś tak dziwnie trzyma! Babcia zawrzała gniewem i już, już zamierzała udzielić siostrze reprymendy, gdy od okna krzyknął Łukaszek: - Ej, patrzcie na to! Z nią faktycznie jest coś nie tak! Tym razem wszyscy chcieli popatrzyć. Faktycznie, pani Sitko przesuwała się w sposób przypominający oglądanie filmu od końca. Cofała się zamiatając wciąż ten sam kawałek chodnika, a głowę trzymała wykręconą w stronę parkingu. - To może być wylew! - przeraziła się babcia Łukaszka. - Biegnę na pomoc! - My też biegniemy! - Na pomoc? - Nie, popatrzeć! Babcia stwierdziła, że nie ma czasu się kłócić, skoczyła do apteczki i po chwili Hiobowscy gnali do windy. Wypadli przed blok i otoczyli panią Sitko. Zasypali ją pytaniami. - Co pani jest? Czy boli? Jak można pani pomóc? Pani Sitko nie odpowiadała tylko gdzieś pomiędzy ich głowami nadal spoglądała w jednym kierunku w dal. - Nie kontaktuje - zmartwiła się mama Łukaszka. - Jak by tu z nią... - Zaraz - i Łukaszek zwrócił się do dozorczyni: - Pani mąż przysłał mnie po pieniądze. Zabrakło mu dwa euro do wina. - Co?! - pani Sitko momentalnie oprzytomniała i spojrzała na mówiącego. - Żartowałem. - Ty mnie nie zagaduj! A państwo niech się odsuną! Przecież ja w ten sposób nic nie widzę! Hiobowscy rozsunęli się burczeć, a dziadek spytał czego to pani Sitko nie widzi. - Jak to czego, dzisiaj wreszcie ustawili, aktywiści z grupy Dzieci Miasta, tylko mi nie mówcie, że nie widzieliście. O nie, czekajcie, jedzie ktoś, może wreszcie? Może wreszcie?! Przez parking wolno sunęło auto w poszukiwaniu miejsc parkingowych. Miejsca takie były od dawna towarem deficytowym, więc znaleźć je było bardzo trudno, Lecz tym razem, na końcu jednej z alejek było kilka pustych miejsc obok siebie. Kierowca dostrzegł je, dodał gazu, wyjechał zza szpaleru aut... - Tata - powiedziała zdumiona siostra Łukaszka. - Jedzie tam, jedzie tam... - pani Sitko nawet już nie markowała zamiatania. Patrzyła drapieżnym wzrokiem jak trutka na myszy na mysz. - Jest! Hura! Wreszcie! Pani Sitko piszczała i puszczała ślinę kącikiem ust. Bowiem tata Łukaszka zaparkował na pierwszym z wolnych miejsc. Kiedy wysiadał z auta dostrzegł swoją rodzinę i panią Sitko. - Coś nie tak? - zaniepokoił się. - Ale gdzie tam! - pani Sitko dostała rumieńców z radości. - Po prostu cieszę się, że wreszcie się pan ujawnił! - Z czym? - No jak to z czym, zaparkował pan na miejscu dla homoseksualisty! Dzisiaj ustawili tabliczki! Tata cofnął się do samochodu i spojrzał uważnie. Rzeczywiście, przy każdym z pustych miejsc i przy tym, na którym postawił samochód były na słupkach plakietki z kolorami tęczy. Tata złapał się za głowę, siadł z powrotem za kierownicę i błyskawicznie odjechał. Długo potem szukał wolnego miejsca, aż w końcu zaparkował na chodniku. - Nie przesadzaj, postaw tam gdzie stałeś - prosiła mama Łukaszka. - Jeszcze czego! - Dostaniesz mandat! Tata jednak był nieugięty. Pani Sitko posmutniała. Osoby, które przyjeżdżały na parking podjeżdżały oczywiście na tamte miejsca, ale szybko się wycofywała, kiedy ujrzały tabliczki. Wreszcie jeden pan postawił samochód. - Jest pan gejem? - zaczepiła go pani Sitko, gdy szedł w kierunku bloku. - Nie, bo co? - Bo to miejsca tylko dla gejów. - Podstawa prawna. - No... Władze osiedla tak zarządziły. - A mają ku temu prawo? - zapytał pan. Pani Sitko przyznała, że nie wie. Pan wzruszył ramionami i poszedł. Jako drugi zaparkował przedstawiciel handlowe. - To miejsce tylko dla gejów - poinformowała go dozorczyni. - W dupie to mam - odparł i poszedł. Później zaparkowała jakaś pani, która na pewno była homo, tylko zdecydowanie hetero, o czym pół bloku mogło zaświadczyć. Wieczorem wszystkie miejsca były zajęte. Tabliczkami nikt się nie przejmował. Aż wreszcie stało się. -------------- Nowe: grunt-rola.blogspot.com http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html - blog w formie książki https://twitter.com/MarcinBrixen https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen http://kaktus-i-kamien.blogspot.com
5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>