W sferze kulturalnej coś tam się dzieje. Nadciąga "Godzilla kontra Kong"
Trochę się boję o ten film. Przypominam, ze 1 części Godzilli zarzucano zbyt małą obecność Godzilli w filmie. W 2 części "Godzilla II: Król potworów" z kolei widzowie chcieli oglądać walczące potwory a ci epatowali publikę tzw. dramą: wrzucali na pierwszy plan jakiś ludzi, jakieś emonastolatki, jakieś coś. Co spaszczą teraz?
Aby Kong miał jakiś start do Godzilli musieli sporo naciągnąć. Od ostatniego filmu cały czas rósł i urósł. Co za porażka. Co go napędza w ogóle? Godzilll ma reaktor a on nic nie ma. Co żre?
Mam nadzieję, że potwory najpierw dadzą se po razie a potem połączą siły przeciw jakiemuś wspólnemu wrogowi. Obawiam się, że zrobią z tego dramat psychologiczno-potworowy.
To z nowości. Z nienowości zapoznałem się z trylogią kosmiczną Liu Cixina Wspomnienie o przeszłości Ziemi: Problem trzech ciał, Ciemny las, Koniec śmierci i jest to niezłe.Pisze to Chińczyk a wiadomo: Chińczyk ma obowiązki chińskie. Nie ma tu wampirów w kosmosie i podobnego popierniczenia. Hyperion nie ma startu też z podróżowaniem pod prąd czasu i innymi ekscesami. I teraz będą spoilery więc nie płakać mi tu, że są:
SPOILER
Zaczynamy w czasach rewolucji kulturalnej w Chinach. Jak ktoś nie miał świadomości tamtych czasów to się zapozna. Jest to treść niezwykle aktualna obecnie, bo w USA dzieje się to samo. W sensie zaczyna dziać. Netflix robiąc serial na podstawie powinien przenieść akcję do USA i zamiast rewolucji kulturalne obecne amerykańskie zwyczaje powinien przedstawić. Liu pokazuje absurdy lewactwa: jak mają pisać w raporcie, że badają radarem czerwone Słońce skoro czerwonym Słońcem nazywają Przewodniczącego Mao? I inne takie tam: podporządkowanie wszystkiego polityce itp.
O czym to jest jednak w ogóle?
Kosmos taki jaki obserwujemy jest wynikiem dewastacji wszechświata przez istoty rozumne. Początkowo Uniwersum było dziesięciowymiarowe, ale cywilizacje gwiezdne są w stanie zredukować liczbę wymiarów, co jest niszczące. Tak właśnie zostanie zniszczony Układ Słoneczny: bomba dwuwymiarowa wrzuca nas do dwuwymiarowej rzeczywistości i po nas. najpierw trafiają na ostatni relikt rzeczywistości czterowymiarowej a potem obserwuję zrzucenie do rzeczywistości dwuwymiarowej.
Zasadniczo cywilizacje gwiezdne są mocno nieżyczliwe i wykańczają każdą, o której się dowiedzą. O ile wiem jest to zgodne z teorią gier, dylematem więźnia itp. Zawsze bardziej się opłaca wykończenie potencjalnej konkurencji. U nas na Ziemi zasady społeczne ograniczają stosowalność wykańczania, ale w kosmosie? Nie śledziłem teoretycznych podstaw ale coś tu jest na rzeczy. W każdym razie jak ktoś sfrajerzy i wyśle dane o sobie to wykańczają go od razu np. tzw fotoidą czyli niewielkim obiektem rozpędzonym do prędkości bliskiej światłu. Uderza on w gwiazdę zamieniając energie ruchu na impakt i kaboom. Nie wiem, na ile to jest realne ale niech mają.
Warstwa niższa to nasza wojna z układem Alfa Centauri. To tam, gdzie się dzieje Avatar. Tamci mają problemy z stabilnością orbity i co jakiś czas ich cywilizacja ulega zniszczeniu. Na ile przedstawione protuberancje są prawdopodobne? Też nie wiem. W każdym bądź razie Proxima jest za daleko i jest za mała żeby miała coś do gadania. Zostają Alfa i Beta. W książce planeta jest przechwytywana przez jedną albo drugą gwiazdę. Nie ważne. Kosmity dowiedziały się o naszym istnieniu i wysyłają flotę inwazyjną, która będzie lecieć 400 lat. Hiperprzestrzeni nie ma ale jest sposób komunikacji bezpośredniej przez splątanie: można wysłać proton splątany z drugim. Dodatkowo proton ów rozwijamy w dziesięciu wymiarach dzięki czemu stanie się on wielki i możemy go przekształcić w komputer zwiadowczy. Coś tu nie pasi bo jak doleci do Ziemi to już z prędkością światła nie da rady podróżować bo się zderzy z innym, zwykłym protonem. W każdym razie musi to być żeby dało się gadać z tamtymi.
I reakcje ludzi są ciekawe: pojawia się kult ufoków, inni chcą uciekać, w każdym razie nie ma próby odwetu: wysłania tam statków z megatonami. Są pokazane jednak w sposób zajmujący różne zwichrowania społeczne. Eksploracja kosmosu. Nic dziwnego, że ludziom się podoba i uznanie cykl zyskał mimo słabości: naukowcy zajmują się tam nauką a nie kołowaniem sobie grantów. Widać, że to inny świat. Trochę za obszerne tomiszcza, za to interesujące zwroty akcji są. Taki antyStar Trek