Jedna konkretna decyzja i litr paliwa za 1 euro

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Tata Łukaszka wracał samochodem na osiedle, na którym mieszkali Hiobowscy. Kiedy przejeżdżał koło stacji paliw Deutschlen (dawniej Orlen) zobaczył, że litr paliwa kosztuje jedno euro i uznał, że mu się przywidziało.
Była to pierwsza z serii niespodzianek jakie na niego czekały.
Na wszelki jednak wypadek zawrócił na rondzie Ofiar Karosława-Jaczyńskiego i przejechał znów koło stacji. Tak! Nie mylił się! Cena paliwa rzeczywiście wynosiła jedno euro za litr!
Tata Łukaszka zawrócił z piskiem opon i wjechał na stację. Ku jego zdumieniu nie było tam żadnych aut. Jakoś nikt nie rzucił się tankować tego taniego paliwa. Jedynie między dystrybutorami przechadzał się samotny pompiarz.
- Jest paliwo?! - zawołał tata Łukaszka.
- Co ma nie być? Jest - odparł smętnie pompiarz.
- W tej cenie?
- Tak.
- Rząd dotrzymał obietnicy wyborczej sprzed pięciu lat?!
- Ano jak pan widzi.
- Niech mi pan powie jedną rzecz, dlaczego nikt inny tego nie tankuje?
Pan pompiarz rozłożył bezradnie ręce.
Tata Łukaszka zmrużył oczy i sięgnął po wąż. Na wyświetlaczu dystrybutora pojawiła się cena: jedno euro za jeden litr.
Wsunął pistolet do baku i nacisnął spust. Po kilku minutach odwiesił pistolet, spojrzał na wyświetlaczy dystrybutora i przeżył drugi tego wieczora szok. Kwota za całe paliwo była taka sama jaką płacił jeszcze niedawno gdy tankował po dwa euro za litr! Zagadka wyjaśniła się w kolejnym okienku. Zatankował dwa razy więcej paliwa!
Poirytowany tata Łukaszka wszedł do sklepu stacyjnego. Przy ladzie przeżył kolejny szok, stał tam pan Sitko, trzymał w ręce butelkę wódki i patrzył na nią jakby ją widział pierwszy raz w życiu.
- Co pan, alkohol na stacji paliw pan kupuje? - zdziwił się tata Łukaszka. - Przecież tu najdrożej.
- Koledzy mówili, że na stacji litr potaniał - wymamrotał pan Sitko marszcząc czoło i patrząc na ceny na półkach.
- Potaniał - przytaknął skwapliwie sprzedawca, młody człowiek z niebieską grzywką, tunelami w uszach, i kolczykach w tylu miejscach, że łatwiej by było wymienić gdzie ich nie miał. - Ale tylko litr paliwa. Inne nie.
- Jak potaniał, jak zatankowanie baku kosztuje tyle samo?! - eksplodował tata Łukaszka. - I jak to jest możliwe, że nagle do baku weszło mi dwa razy więcej paliwa?
- Tak to możliwe proszę pana, że wczoraj rano ministra fizyki zmieniła definicję litra paliwa.
Tata Łukaszka osłupiał. Panu Sitko butelka zaczęła skakać w ręku.
- Tylko litra paliwa - uściślił sprzedawca patrząc na ból malujący się na twarzy pana Sitko. - Litr wódki pozostał bez zmian. Kupuje pan?
- Nie - wymamrotał pan Sitko.
- To niech pan postawi wódkę z łaski swojej do lodówki tu za mną.
- A pan nie może sam? - zapytał pan Sitko.
Sprzedawca pokręcił przecząco głową.
- W drzwiach jest magnes. Kiedyś jak mnie przyciągnęło to musiałem czekać dwie godziny na kolegę z nocnej zmiany, żeby mnie uwolnił. Płaci pan? - skierował pytani do taty Łukaszka.
- Tak, oczywiście. le niech mi pan powie, bo widzę, że pan wie więcej, jak to jest możliwe, żeby minister...
- Ministra.
- ...tak sobie zmienił...
- Zmieniła.
- ...definicję litra paliwa i nikt nie protestuje? Kar nie nakłada? Niemcy się nie burzą? Unia też nie? TSUE nie wydaje wyroków?
- Może wystarczy mieć rząd, który żyje ze wszystkimi w zgodzie? - uśmiechnął się sprzedawca dzwoniąc kolczykami.
- A jak oni, panie, tego, zmienili tę definicję? - dociekał pan Sitko.
- Jak to jak? Jak zawsze. Uchwałą Sejmu.
5
5 (3)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>