Prezydent stolicy odwiedza szkołę

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Mama Łukaszka była bardzo niezadowolona.
- Podobno wczoraj u was w szkole był prezydent stolicy? - spytała syna.
- Pierwsze słyszę.
- Nawet był u was w klasie.
- To ciekawe, bo go nie widziałem.
- Może po prostu go nie rozpoznałeś, nie spodziewałeś się...
- Coś ty! Nikt go nie widział. Nie było go i tyle.
Mamie Łukaszka zaczęły trząść się ręce.
- Jak możesz... Szkalować polityka tej formacji... Patrz tutaj...
I mama Łukaszka pokazała mu artykuł w regionalnym dodatku Wiodącego Tytułu Prasowego.
- Widzisz? Prezydent stolicy pokazuje dokument, że wygrał konkurs rzutów osobistych w koszykówce.
- Przecież to... - machnął ręką Łukaszek i sięgnął po smartfona. - Widzisz? To jest profil naszej szkoły. Tu jest wpis o konkursie rzutów. I są zdjęcia. Czterdzieści sześć zdjęć. I nigdzie go nie ma.
Mama zacięła usta, zmarszczyła czoło i wyszła z kuchni. Słychać było jak do kogoś telefonuje. Wróciła później do kuchni i nie odezwała się ani słowem.
- O! - zauważył po paru minutach Łukaszek patrząc przez okno. - To nasz pan od informatyki. Biegnie do szkoły. Dziwne.
Kwadrans później mama Łukaszka dostała esemesa. Przeczytała go z satysfakcją i poprosiła Łukaszka by jeszcze raz zajrzał na profil szkoły. Na ten wpis o konkursie rzutów.
- Przecież to było wczoraj, co dziś mogło się zmienić... - zaczął Łukaszek i zamarł. We wpisie nie było już czterdziestu sześciu zdjęć ale czterdzieści osiem.
- Dwa dodano przed chwilą - dukał zaskoczony Łukaszek.
- No otwórz je, popatrz, popatrz dobrze - naprowadzała go mama. - Widzisz! Widzisz, jest! A mówiłam od początku, że był, tylko go nie rozpoznałeś! A on był na tym konkursie, na tej samej sali gimnastycznej co ty!
- Gdzie on niby stoi? Który to ten prezydent?
- No ten niski, w czapce kominiarce.
0
No votes yet

Więcej notek tego samego Autora:

=>>