Nota o Lamparcie Sierakowskim

 |  Written by alchymista  |  0
Nie ma chyba historyka-nowożytnika, który by się nie zetknął z Lampartem Sierakowskim. Barwna ta postać przewija się przez najróżniejsze źródła przez całą pierwszą połowę XVII wieku. Wszędzie go pełno, a ostatnio natrafiłem nań przy okazji analizowania przywilejów związanych z dawnym ujezdem rosławskim sławnego województwa smoleńskiego.

Może się mylę, ale o Lamparcie chyba nikt nie napisał żadnego przyzwoitego biogramu, chociaż „wszyscy go znają”. Niestety wypełnienie tego zadania jest bardzo trudne. Ten najwyraźniej zdolny i ruchliwy człowiek może się znaleźć wszędzie. Jego talenty nie były doceniane, skoro stał się obiektem niewybrednych żartów, wierszyków, pseudo-genealogii i plotek. Pretekstem do nich musiało być osobliwe imię Lambert, które kojarzyło się z lamparcimi skórami, zakładanymi przez husarzy podczas uroczystych parad. Podejrzewany o nieprawe urodzenie, kojarzony z praktykami zoofilskimi, musiał być powszechnie znienawidzony.

Według Trepki protoplasta rodu Mikołaj chłop z Przasnysza żonaty był z Barbarą, z którą miał bękarta Matiasza (Macieja) lub Marinusza. W 1561 roku przed świętem świętego Jana Chrzciciela pozywał owego Matiasza niejaki Goz mieszczanin, że mu wóz ukradł. Za króla Stefana na sejmie pan Suskrajowki podsędek sandomierski z ziemi sieradzkiej zadał Matiaszowi, że jest synem nałożnicy. Został wydany dekret do ksiąg warszawskich w roku 15891. Rzeczywistą genealogię zamieszczono na stronie rodzinnej Sierakowskich. Niesiecki twierdzi, że Matiasz ożenił się z Borzykowską i miał z nią Marcjana żołnierza smoleńskiego i Lamparta. Z drugiej zaś żony Krzętowskiej Aleksandra i Jędrzeja2. Z kolei Trepka utrzymuje, że Marcjana porodziła chłopska nałożnica z Przasnysza, zaś z Borzykowską miał Lamperta, Oleksego, Abrama i Jurka. Marcjan jeszcze w 1633 roku służyć miał u księcia Dominika Zasławskiego, Lampert w Wielkopolsce ożenił się (jak uważał Trepka) około 1620 roku. W rzeczywistości było to w roku 1617. Pojął za żonę Katarzynę, jedynaczkę miecznika poznańskiego Janusza z Kosiczyna Jaromirskiego, na której ród Jaromirskich się kończył. W roku 24.08.1620, urodziła mu bliźniaczki – Marinę i Dorotę. Z nią miał syna Marcjana jezuitę i Konstantego Jana. Jezuita ów był misjonarzem (wspomina o nim Duc Ha Nguyen w pracy Polscy misjonarze na Dalekim Wschodzie w XVII-XVIII wieku, niestety nie mam książki pod ręką, więc nie pamiętam szczegółów).

O Lamparcie niewiele wiadomo poza żartami. Był dworzaninem królewskim. Z całą pewnością to właśnie on jechał z Andrzejem Szołdrskim 10 października 1618 roku, wioząc pobory wielkopolskie 60 tysięcy złotych dla wojsk walczących z Moskalami3. We wrześniu 1634 roku starosta horodelski Zborowski, odpowiadając na wyrzuty Lamparta, że nie witał króla w Lublinie, wystosował obraźliwy list, wyśmiewając miecznika niemiłosiernie. „Nigdy nie był w większej Cesarz Turecki trwodze, jako kiedy usłyszał, że już nie tylko Rycerstwa Polskiego czoło […] ale ogromne zwierzęta i mężni Lamparci z łożysk się swoich, i wczasów, ruszają”. Starosta wspomina znane przysłowie, że z Afryki zawsze jakoweś monstra4, jednak „większą rzecz daleko w oczach świata Europa Nasza wystawi, gdy wywiedzie w pole Lamparta”. W cedule dołączył niewybredny wierszyk autorstwa Hieronima Morsztyna:

Na Lamparta Sierakowskiego

Lampart co grzbiet dzielnego rycerstwa skrywa

Już u mnie w mniejszej cenie, bo i na kurwie bywa.

Insze Panienki sobie Perlusie chowały

Coby im pod pierzyną marmurki lizały

Lecz Kachna Jaromirska z nich najśmielsza była

Bo też sobie Lamparta k’temu przysadziła

Na tegoż

Sierakowskiego żona dwoje dzieci rodzi

Nie dziw, bo jedno człowiek, drugie Lampart płodzi5

A czemuż i Lamparta na stos drew nie włożą?

Że sypia z Jaromierską, o co prawa grożą

Następuje więc

Dekret na Lamparta Sierakowskiego

Boskie prawo, i ludzka każe sentent[y]ja

Spalić, kiedy się złączy z człowiekiem Bestyja6.

Jednak brew tym obraźliwym pomówieniom Sierakowski był bez wątpienia człowiekiem odważnym. W 1634 roku zdobył sobie sławę pod Smoleńskiem, a potem walczył przeciw wojskom tureckim Abazego Paszy7. Miał jednak później opinię gwałtownika, dokonującego nielegalnych zajazdów cudzej własności8 oraz malwersanta9.

Radosław Grześkowiak uważa, że Lampart był wielbicielem poezji Morsztyna i zapewne zadręczał swych rozmówców opowieściami o niej. Wywołało to niezbyt przychylną reakcję wojewody poznańskiego Jana Ostroroga oraz Stanisława Skarszewskiego w 1641 roku. Więcej o tym patrz w artykule Lampart Sierakowski i jego poeta. Lampart przedkładał barokowego poetę nad mistrza Kochanowskiego, co musiało wywoływać kontrowersje, a i sam Morsztyn nie miał dla niego litości (patrz także tutaj).

Data 1641 nie jest zresztą przypadkowa, gdyż właśnie tego roku w dniu 18 czerwca Lampart otrzymał królewską zgodę na ufundowanie miasta swojego imienia – Lampartopola (Lampartopole). Fakt ten znajduje potwierdzenie w Metryce Koronnej nr 189 k. 668. Kto nie wierzy, że takie miasto kiedykolwiek istniało, niech sam sprawdzi na googlemaps. W wikipedii znajduje się też krótka wzmianka o nim. Faktem jest, że w chwili obecnej jest to część Kopanicy, którą Lampart w owym czasie dzierżył.

Po latach Panowie Kalińscy relacjonowali Trepce, że zarzucili Lampartowi nieprawe urodzenie, i wnieśli pozew do grodu krakowskiego. Z diariusza sejmu 1643 roku dowiadujemy się, że sprawa zawędrowała aż do trybunału, skąd odesłana na sejm. Tu sprawy się gmatwają, bo autor diariusza twierdzi, że to Lampart Kalińskiemu, a nie Kaliński Lampartowi zadał nieszlachectwo i nieprawe urodzenie. Sąd duchowny w Trybunale orzekł, że ojciec Kalińskiego żył z konkubiną aż 29 lat, wszyscy więc spłodzeni przed ślubem są potomkami legalnymi. Odesłano sprawę na sejm, przy czym Kalińscy zarzucili nieszlachectwo Lampartowi i podawali, że jest „z Prasnysza”. 23 marca król uznał, że „Kaliński [Kalińscy] lubo Nobiles prawdziwi, jednak z konkubiny urodzony, przez sąd duchowny uznany legalnym10; tak a co przed ślubem jako i po ślubie znów czyści wszyscy w rodzie według przepisów praw11 są legitimi[…] ale jednak dla nieszlachectwa mniemani są z wywodu prawości12, jak dodawał autor diariusza, był to „Pierwszy przykład decreti tego w Polszcze”13 jako że wyrok był jaskrawo nielogiczny: duchowni uznali potomstwo za prawe, świeccy za nieprawe.

Po raz ostatni jako bohater literackich przebojów pojawia się Lampart w roku 1646, gdy król Władysław czynił przygotowania do wojny z Turcją, które Sejm jesienny uznał za nielegalne. Lampart najwyraźniej wspierał królewskie zamierzenia. Zabiegał przy tym o to, by król nadał Lampartopolowi specjalne wolności, również wolności religijne. Zdaje się, że próbował w tej sprawie pośrednictwa podstolego Stanisława Skarszewskiego.

Tego najwyraźniej było już za wiele. Nie dość, że Enfant terrible, ten pół-zwierz, pół-człowiek wszędzie wtykał swój nos, wychwalał poezję Morsztyna, awanturował się o majątki i kradł publiczne pieniądze, to jeszcze chciał na samej granicy Wielkopolski ufundować miasto dla innowerców! On, którego syn został jezuitą!

Skarszewski stanowczo odmówił poparcia. Na to Sierakowski pogroził mu jakimiś sobie znanymi „słobodczykami”. Niewykluczone, że chodziło konkretnie o pewnego Moskwicina, którego Lampart wychował w wierze katolickiej. W Metryce Litewskiej występuje jako Mikołaj Słobodczyk Nieczajewicz. Jakby nie było pogróżki odniosły skutek wręcz odwrotny od zamierzonego.

Lampartopol, który WMMMPanie każesz nagotować, na ten czas będzie gotów, kiedy Turecka wojna będzie i expedycja” – pisał rozzłoszczony nie na żarty podstoli – „bo mi też WMMMPanie na ten czas obiecujesz strzelbę wystawić w którym propositum jeśli WM trwasz, kwituję z podarunku […]. Nie wykrzykajże WMM drogi panie mieczniku na tak straszną wojnę, bo już w tym wieku […] miecznicy […] nie zawsze w same pochwy ugadzają mieczem […], spuść to nam WM młodszym […]. Chcesz aby takie wolności i przywileje14 miał Lampartopol, żeby każdy jakokolwiek wierzy chociaż w kotczy ogon i skądkolwiek przyjdzie był wolen i bezpieczny15[…], żeby cła i żadnych podatków nie płacili. Zdziwiłem się to czytając, […] rozumiałbym, że WM Niezbożnopol a nie Lampartopol chcesz zakładać”. Pastuszkowie, którzy złożyli Rzym, dali tam miejsce, gdzie mogli się schronić wszyscy hultaje, jednak prosi Lamparta, by nie zakładał takiej kolonii choćby i na granicach, bo tam cisnąłby się najgorszy element z karczem i „niecnotliwych warsztatów”, bo tam „cisnęliby się Kalwini z Genewy, Lutrzy z Witembergu, adamistae z Holandyi, Arianowie z Podkórza et alia kanalia16 z swoich niecnotliwych gwiazd[…]. Chyba żebyś WM tę konsyderacyę miał, abyś tam syna swego Jezuitę szlachetność tak wiele pogan zgromadzenie?17 do nawrócenia ich posłał, bojąc się, aby go ojcowie Jezuici dla śmierci18 do Indyi jako inszych nie posłali, ale i tamci by go w cześć Bakchusowi i Wenus…19 męczeńska korona nie minęła […]. Lepiej że psuję się obżarstwem i opilstwem20 aniżeli bezbożnie niewiernie i bluźnierstwem21 grzeszyć będzie senat i lud lampartopolski22. Nie spodziewajże się tedy WMMMP tego przywileju, którego WM wydać nie mogę, choćby był król z Ossiek gdzie rządu nie znają, kanclerz z Małdrzykowa gdzie rozumu nie masz, Pieczętarz z Kleparza gdzie cnoty nie pytaj, a mnie po staremu w łasce swojej chowaj23.

Jak pisał Owidiusz w Przemianach:

Bakchus, mając koronę z winogron uwitą,

Macha dzidą, w liść winny dokoła okrytą;

Przy nim dziki ostrowidz i tygrys zażarty

I nigdy krwi niesyte zaległy lamparty…

Skojarzenie Lamparta z Bakchusem nie było więc dziełem przypadku, ale osadzone w kulturze antycznej.

Być może ostatni raz przedmiotem kontrowersji stał się Lampart 30 października 1646 roku. Podczas sejmu gruchnęła plotka, że kasztelanię lądzką konferowano panu Sierakowskiemu. W rodzinie Sierakowskich herbu ogończyk kasztelania lądzka była nieomal dziedziczną24. Jednak żaden z nich nie został tego roku kasztelanem lądzkim. Wskazywano natomiast właśnie na Lamparta Sierakowskiego herbu prawdzic. Być może był to sposób na podgrzanie nastrojów, choć atmosfera i tak była już wystarczająco podgrzana.

No i cóż więcej powiecie, Drodzy Koledzy Historycy i Genealodzy? Czy ktoś prowadził bardziej szczegółowe badania nad tym wybitnym, energicznym i jakże kontrowersyjnym ziemianinem?

Jakub Brodacki

Przy okazji, namolnie i natrętnie chciałbym przypomnieć o organizowanej przeze mnie zrzutce pieniędzy na druk Księgi Zaręby. Każdy datek, nawet wdowi grosz, przybliży mnie do celu!

=====

1 Trepka, s. 363 pod nr 1837.

2 Niesiecki, Herbarz polski, Lipsk 1841, t. VIII, s. 367.

3 Autentyczne świadectwa o wzajemnych stosunkach pomiędzy Rossyą a Polską szczególniej zaś za czasów Samozwańców w Rossyi, Wrocław 1840, s. 165. Źródło to wskazał mi Andrzej Majewski, za co mu serdecznie dziękuję.

4 Ex Africa semper aliquid Monstri

5 Możliwe, że Sierakowski miał też córkę, do której zalecać się miał jakiś „pan Sielski”, por. Krzysztof Opaliński, Listy do brata Łukasza 1641-1653, Wrocław 1957, s. 232.

6 BOZ 826, k. 23 – 6.

7 Opaliński, dz. cyt., s. 25.

8 Tamże, s. 22.

9 Tamże, s. 46.

10 Ex concubinatą nati, licet per iudicium spirituale

11 in genere ex praescriptio legum

12 pro ignobiliby censentur ex oniunda legitimatam

13 Czart 390, s. 561.

14 Immunitates et privilegia

15 securus

16 i insze hultajstwo

17 nitor tot infidelium greges

18 mortyrium

19 in adoratione Bacchi et Veneris ineclarum

20 vitio gulae et luxuriae

21 impietatus et infidelitatis blasphemiaque

22 senatus populusq[ue] Lampartopoliensis

23 Czart 140, s. 353 – 355

24 Kasztelanowie lądzcy: Stanisław Sierakowski (1534 – 1596); jego syn Łukasz (zm 1628, nie miał synów, jego córka z drugiego małżeństwa Regina była żoną Jana Szymona Szczawińskiego wojewody brzeskiego). Kandydatami do kasztelanii byli wnukowie Stanisława: Jan, Stanisław, Władysław (synowie Marcina), Remigian, Stefan, Samuel, Szymon (synowie Janusza).

5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>