Operacja "Hannibal" - pruska ucieczka (2)

 |  Written by Godziemba  |  0
30 stycznia 1945 roku wraz z kilkoma tysiącami osób zatonął niemiecki statek „Gustlof”
 
 
     Sowiecka Flota Bałtyku pomimo coraz bardziej sprzyjających warunków nie działała zbyt efektywnie. Powody były rozmaite. W. Bieszanow wskazuje na niekompetencję jej dowódcy, adm. Tribuca, który zawdzięczał awans Wielkiej Czystce (przed przejściem do sztabu floty był zaledwie kapitanem niszczyciela). Z kolei P. Buttar uważa, że Stalinowi był na rękę nasilający się odpływ ludności niemieckiej z terenów podzielonych w przyszłości między Polskę i ZSRS, dlatego nie miał interesu w zakłócaniu niemieckiej ewakuacji.
 
 
      Największe straty niemiecka flota na Bałtyku poniosła w wyniku alianckich nalotów. W nocy z 18 na 19 grudnia 1944 roku port w Gdyni doświadczył ciężkiego nalotu brytyjskiej Royal Air Force, który spowodował ogromne straty w urządzeniach portowych i warsztatach stoczniowych. Choć najważniejszy cel, zadanie jak największych strat niemieckiej broni podwodnej, nie został osiągnięty, to ucierpiały liczne jednostki nawodne. Zatonęły dwa stare pancerniki:  Schleswig-Holstein oraz Zähringen (pełniący rolę okrętu–celu na ćwiczeniach). Niemcy musieli też spisać na straty przebywający od ponad dwóch lat w remoncie pancernik Gneisenau. Bardzo dotkliwe było zatopienie okrętów pomocniczych niemieckiej floty podwodnej: jednego z najnowocześniejszych okrętów-baz, Waldemara Kophamela, a także tendra Leverkusen oraz hulku Heinz.
 
 
     Do operacji „Hannibal” przydzielono 18 dużych okrętów. Były to: 3 wielkie statki pasażerskie o wyporności ponad 25 000 BRT (Cap Arcona, Robert Ley, Wilhelm Gustloff), 3 średnie o wyporności ok. 22 000 BRT (Hansa, Hamburg, Deutschland), 7 o wyporności od 11 250 do 17 600 BRT (Potsdam, Pretoria, Berlin, General von Steuben, Monte Rosa, Antonio Delfino, General San Martin) oraz 5 poniżej 10 000 BRT. Z czasem do akcji ewakuacyjnej dołączyły inne jednostki — dosłownie wszystko, co mogło pływać.
 
 
     Zależnie od wielkości jednostki te pomieścić mogły 1000–2000 osób, w praktyce zabierały czasem nawet kilkanaście tysięcy.
 
 
     Wzmożony ruch morski nie umknął uwadze sowieckich podwodniaków, tym bardziej, że Kriegsmarine nie była w stanie zapewnić licznym konwojom stosownej eskorty. Największą tragedią było zatopienie 30 stycznia w okolicach Ławicy Słupskiej statku „Gustloffa”.
 
 
     Statek został zwodowany w stoczni Blohm und Voss w Hamburgu w 1937 roku. Został nazwany na cześć zastrzelonego w 1936 roku szefa oddziału NSDAP w Szwajcarii, Wilhelma Gustloffa, zabitego przez studenta medycyny Dawida Frankfurtera, syn rabina. Śmierć Gustloffa wykorzystano propagandowo, ukazując go jako męczennika ruchu nazistowskiego.
 

     Od momentu wejścia w marcu 1938 roku do służby jako statek pasażerski do września 1939 roku „Gustloff” odbył 50 rejsów, w tym na Półwysep Apeniński, Maderę i do Norwegii. Był kluczowym statkiem nazistowskiej organizacji „Kraft Dur Freude” [Siła przez Radość], odpowiedzialnej za organizowanie imprez turystycznych i sportowych. W ekskluzywnych warunkach fundowano robotnikom pracującym w III Rzeszy bezpłatne rejsy wakacyjne po Morzu Śródziemnym. 
 

    W momencie wyjścia z portu w Gdyni na pokładzie statku znajdowało się 918 oficerów, podoficerów i marynarzy z 2. Dywizji Szkolnej Łodzi Podwodnych, 162 ciężko rannych żołnierzy, 373 pracowniczki pomocnicze Kriegsmarine, 173 członków załogi oraz bliżej nieokreśloną liczbę uchodźców — szacunki wahają się od 4424 do 6200, a nawet więcej.
 
 
      O godz. 21:16 „Gustloff” został trafiony trzema torpedami, wystrzelonymi z pokładu sowieckiego okrętu podwodnego „S-13” pod dowództwem kmdr. ppor. Aleksandra Marineski. Pierwsza rozerwała dziób okrętu, dwie kolejne trafiły w maszynownię i burtę na wysokości basenu pływackiego. W przeciągu 65 minut od trafienia, ok. godz. 22.25, „Gustloff” całkowicie zatonął. Zdołano uratować  zaledwie 1215 osób, tak więc liczba ofiar mogła sięgnąć nawet 9000 ludzi.
 
 
     Zatopienie „Gustloffa” było zgodne z Traktatem w sprawie ograniczenia uzbrojenia morskiego  z 25 marca 1936 r. Głosił on m.in. możliwość storpedowania jednostki pomocniczej idącej w konwoju okrętów wojennych. „Gustloff” płynął bowiem w eskorcie  torpedowca „Löwe”. 
 
 
      Tragedia Gustloffa wywołała poruszenie w kierownictwie III Rzeszy. Jednak 31 stycznia na konferencji z Hitlerem adm. Dönitz w rozbrajający sposób dał wyraz swojej bezradności: „W sprawie straty statku pasażerskiego [sic!] Wilhelm Gustloff, spowodowanej torpedami okrętu podwodnego na trasie na północ od Ławicy Słupskiej, głównodowodzący Kriegsmarine oświadczył, że z uwagi na bardzo liczne transporty na Bałtyku straty musiały być z góry wzięte pod uwagę i chociaż każda strata jest bolesna, to jednak trzeba uważać za szczególne szczęście, iż nie było ich dotąd jeszcze więcej” .
 
 
     Ten sam okręt podwodny S-13 pod dowództwem kpt. Aleksandra Marineski 10 lutego zatopił  kolejny transportowiec z rannymi i uchodźcami na pokładzie — płynący z Piławy Steuben. Tym razem z 4200 pasażerów, uratowało się tylko 659. W ten sposób kpt. Marinesko osiągnął najlepszy wynik spośród wszystkich sowieckich podwodniaków pod względem łącznego tonażu zatopionych okrętów.
 
 
      Sowieccy podwodniacy zatopili jeszcze  transportowiec Borbeck (9 marca), frachtowiec Robert Müller (22 marca),  transportowiec Cap Guir (16 kwietnia)  i okręt pomocniczy Goya (16 kwietnia – ponad 6000 ofiar).
 
 
     Zatonięcia Wilhelma Gustloffa i Goyi stały się dwoma największymi katastrofami morskimi w historii.
 
 
     Do tych strat zadanych przez łodzie podwodne doliczyć należy znaczną liczbę mniejszych jednostek zatopionych bądź uszkodzonych przez lotnictwo i wojska lądowe, na przykład w trakcie zdobywania pruskich i pomorskich portów. W wyniku jednego z nalotów amerykańskiej 8. ALotn na Świnoujście (12 marca) zginąć mogło nawet 23 tys. ludzi, głównie świeżo przybyłych uchodźców.
 
 
     Jednak pomimo tych strat ewakuację uciekinierów ze Wschodu uznać należy za udaną. Prawdopodobnie drogą morską z portów Pomorza, Prus, Kłajpedy i Kurlandii w ciągu 115 dni trwania operacji przewieziono do Niemiec ok. 2,3 mln cywilów i żołnierzy. Zatonęły 123 jednostki (464 340 BRT), na których śmierć poniosło 19 150 ludzi, co stanowi zaledwie 0,8% ewakuowanych.
 
 
     Znacznie więcej – ok. 150 tysięcy Niemców zginęło na drogach, uciekając przed sowieckimi żołnierzami.
 
 
 
 
Wybrana literatura:
 
 
M. Leszczyński – Pomorze 1945
 
 
K. Golczewski, Przymusowa ewakuacja z nadbałtyckich prowincji III Rzeszy 1943-1945
 
 
W. Sawicka – Wilcze dzieci
 
5
5 (3)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>