
No to było wesoło. Najbardziej cieszyły słynne pontony z armatkami wodnymi, heroicznym wysiłkiem turystycznych silniczków i pagai podwożące pod most armatki wodne wraz z pompami. A potem serwujące nam sceny jak ze slapstikowych komedii. Facet strzela z obrzyna i siłą odrzutu ląduje plecami na ścianie. A strumień nie dolatuje. Erotyka III RP.
Później było jeszcze lepiej. Dzisiejszy poranek zapewne przyniósł Gronkiewicz taką porcję strachu, jakiej nie zaznała w całym, swoim, azjatyckim życiu. Na skutek wściekłego telefonu z pretensjami z rosyjskiej ambasady w związku z tym, że pożar Mostu Łazienkowskiego podobno zniszczył linię światłowodową, odcinając MON od Internetu.
A ludzi żywotnie zainteresowanych tym, co się w polskim ministerstwie obrony narodowej dzieje, oraz dziać powinno, od bieżących informacji, a może nawet kontroli. I to jest wersja lekko kabaretowa i w sumie dla gangu, z którego pochodzi HGW, oraz dla niej samej najłagodniejsza.
Bo wersja bardziej ponura każe nam się zastanawiać, kto poinformował dziennikarzy o tej "awarii", a także co to odcięcie MON od elektronicznego kontaktu ze światem może w praktyce oznaczać. Przy czym najprostsze tłumaczenia w rodzaju "tam przecież pracują rozsądni ludzie" i że to były, co najwyżej, kłopoty ze stroną internetową i oficjalnym mailingiem, musimy, niestety, z bulem serca odrzucić, jako najmniej prawdopodobne.
Co do narzekań, pomstowań oraz rwania sobie włosów z glowy (kto, kiedy i komu sprzedał dwa statki gaśnicze, stacjonujące w Porcie Praskim itd.) - Point de reveries, mesdames et messieurs. I lepiej sobie oszczędźmy na przyszłość bólu, strzygąc kapitele swojego ciała do gołej skóry.
Nawet gdy Wisła spłonie do ostatniej flaszki J23, zagrzebanej w śmierdzącym mule, na samym dnie, wzrost popytu na gumiaki, niezbędne do indywidualnej przeprawy na drugi brzeg, popchnie słupki poparcia dla podpalaczy w górę. A woda? Wodę będzie się importować. Tak jak syberyjskich szamanów do zaklinania deszczu.
Nie ma co się przejmować, ani zajmować - więcej, ani dłużej niż trzeba - tym, co w gruncie rzeczy jedynie nas wk...wia, szokuje i doprowadza do rozpaczy. Egzotyka katastrof niektórych wyłącznie podnieca, korki to w Warszawie codzienność, a do zjadaczy tefałenu trafi - jeśli w ogóle - jedynie odciągnięcie ich od medialnej tresury i zwrócenie uwagi np. na kalendarz (wiek emerytalny) oraz na ich kieszenie.
A tak spektakularnym upadkiem symbolu gierkowskiej potęgi, jakim jest Wisłostrada, oraz kustoszy tych symboli, niech się martwią polityczne ogórki i mizerie.
Img.: http://fakty.interia.pl/mazowieckie/news-most-lazienkowski-pozar-ugaszon... @kot
10 Comments
Ach!
15 February, 2015 - 15:05
Ja już jakiś czas temu,
15 February, 2015 - 16:06
Uwaga, bo na tym portalu jeszcze tego nie wyjaśniałem. "Słoik" to jest dla mnie mentalność, a nie pochodzenie. Pustka do natychmiastowego, medialnego wypełnienia, Bezrefleksyjny nośnik wszystkiego, z najgorszymi truciznami włącznie.
Karlinie,
15 February, 2015 - 16:38
Dodałabym, że te słoiki, które pochodzą z prowincji, wstydzą się tego pochodzenia. Miejsce, w którym się wychowały jest dla nich powodem strasznego "obciachu" i gdyby mogły, wymazałyby to ze swojego życiorysu, razem z całą "prowincjonalną" rodziną.
Są jeszcze słoiki, które z małych miejscowości nigdy nie wyjechały (nie muszą wozić zapasów przygotowanych przez mamę, więc to słoiki w sensie mentalnym;)), ale zrobiłyby wszystko, aby wyrwać się ze znienawidzonej prowincji.
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Współczesna Polska ma obfitą
15 February, 2015 - 16:59
Ale w USA jest również bardzo silny nurt dumy z własnej "wsiowości", czy korzeni w najmniejszych nawet mieścinach, kultywowanych tam, tradycyjnych wartości, z których w sferze polityki mało kto próbuje szydzić, a rolnik to nie jest dla wszystkich symbol obciachu.
Tego drugiego nurtu niestety w Polsce nie ma praktycznie w ogóle. Może dlatego, że kolejni najeźdzcy wyrżnęli jedyny, jak się wydaje, możliwy, kulturowy nośnik takich tradycji, czyli polską szlachtę?
Karlinie
15 February, 2015 - 18:34
Coś takiego, jak wierszyk, którego kazali mi się uczyć w podstawówce:
Dymią bure kominy,
Piece hutnicze płoną,
Dudnią, dudnią maszyny
Łuną palenisk czerwoną
Czarna zasnuwa się się dal...
ONI byli autentycznie dumni z tych dymiących kominów. Jak nie kopciło, to znaczyło, że sabotaż.
Gdy jeszcze mieszkałem w
15 February, 2015 - 22:56
Komentarz z "WP"
16 February, 2015 - 15:44
@ro
16 February, 2015 - 15:49
Polficu
16 February, 2015 - 19:36
Otrzymałem mailem info
17 February, 2015 - 13:57