Pleśniowe mocarstwo

 |  Written by alchymista  |  3

Z uwagą i rosnącym niepokojem słuchałem wykładu profesora Cenckiewicza oraz dyskusji z dnia 27.07.2015 roku, dostępnej na portalu youtube. W części pierwszej, w oparciu o informacje ogólnodostępne, Sławomir Cenckiewicz opowiedział o tym, jak doszło do rozwiązania WSI i jak przebiegały prace komisji weryfikacyjnej. Mariusz Marasek opisywał, w jakiej atmosferze przebiegała jego praca, Antoni Macierewicz uzupełniał wykład Cenckiewicza o cenne i szerzej nieznane szczegóły, a mianowicie o tym, że znaczna część funkcjonariuszy wywiadu wojskowego przeszła do pracy w ABW. Piotr Woyciechowski przestrzegał przed replikantami usadowionymi w żandarmerii wojskowej i oficerami pod przykryciem, pracującymi w MSZ.

Wyłonił się z tego budzący wstręt obraz pleśni, porastającej i psującej polskie państwo od środka. Nic dziwnego zatem, że w pytaniach słuchaczy pojawił się niepokój, w jaki sposób poucinać wszystkie łby tej hydrze. Główni prelegenci uspokajali, że choć wpływy dawnych WSI są znaczne, to jednak nie tak potężne, jak przed ich rozwiązaniem. Piotr Woyciechowski zaproponował audyt państwa polskiego i odbudowę polskiego kontrwywiadu. Antoni Macierewicz dodał, że trzeba mieć na oku cele maksymalne, ale też mieć świadomość, że nie wszystko da się zrobić z dnia na dzień. Ś. P. Lech Kaczyński i tak działał bardzo szybko, albowiem sprawą WSI zajął się już w trzy miesiące po objęciu urzędu prezydenta. Cenckiewicz dodał, że Prezydent niemal codziennie zajmował się tą sprawą, sprawował nad nią ciągły nadzór.

Największe kontrowersje obudziły we mnie dwie informacje. Pierwszą z nich były wspomniane przez Cenckiewicza dziwne reakcje pracowników kancelarii prezydenta Kaczyńskiego, na pojawiające się wówczas informacje o związkach tłumaczki prezydenta z generałem Dukaczewskim. Drugą z nich był fragment wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. Przyznam, że nie wszystko jest w niej dla mnie zrozumiałe, ale jedno jest pewne: Kaczyński rozmawiał z jakimś wysoko postawionym politykiem amerykańskim w sprawie WSI i przekonywał go, że rozwiązanie tej formacji jest konieczne, gdyż wprowadza ona skrajny nieporządek w państwie. Ciśnie mi się na usta pytanie, w jakim celu Kaczyński rozmawiał z politykiem amerykańskim o wewnętrznych problemach państwa polskiego, ale w gruncie rzeczy – aby być dobrze zrozumianym - ująłbym to pytanie szerzej: w jaki sposób mówić do polskiego społeczeństwa o sprawach służb specjalnych i naszych relacjach z sojusznikami, by generować poparcie dla obecnego Prezydenta i – miejmy nadzieję – rządu Beaty Szydło.

Jedną z istotnych nadziei młodej części polskiego społeczeństwa jest odzyskanie suwerenności, a przede wszystkim wyrwanie się z zależności wobec Moskwy i Berlina. Nie oznacza to jednak, że suwerenność tę należy powierzyć w ręce, powiedzmy, klanu Bushów. To za mało, aby Polska była bezpieczna. Takoż w związku z utratą rynku rosyjskiego, niezbędne jest poszukiwanie nowych rynków zbytu dla polskiego rolnictwa i w ogóle dla polskiej gospodarki. Na przykład nawiązanie dobrych relacji handlowych z Chinami (o które ciągle zabiega Centrum Studiów Polska-Azja) mogłoby bardzo pomóc w odzyskaniu suwerenności. W tym celu konieczna jest dekonstrukcja całej struktury MSZ, czyli okresowe zarządzanie poprzez kryzys, z pełną świadomością, że przeciwnik będzie się bronił i podkładał świnie na każdym kroku. Trzeba zastąpić pleśniadków ludźmi zdrowymi, entuzjastami i specjalistami w dziedzinie Orientu, bo relacje z Orientem mogą być kluczowe do odzyskania suwerenności.

Dla takiego działania potrzebna jest osłona medialna i wsparcie chociażby blogerów; jest też potrzebne mówienie jasnym językiem i otwartym tekstem, o co chodzi i do czego się zmierza, jaki cel chce się osiągnąć, dlaczego zburzenie i budowa na nowo struktury MSZ jest niezbędnie konieczna dla odzyskania suwerenności. Ta osłona medialna musi być wielowarstwowa i skierowana do różnych środowisk, także nieprzychylnych prawicy ze względów światopoglądowych.

Obecnie Andrzej Duda jest na fali wznoszącej. Ludzie słuchają tego, co mówi, gdyż jest ich rzecznikiem i mówi to, co chcą słyszeć. Przyjdzie jednak kiedyś czas, że trzeba będzie mówić to, na co ludzie obecnie nie są przygotowani mentalnie. Wtedy będą ulegali wszelkiego rodzaju manipulacjom i dezinformacji strony przeciwnej. Jeśli na przykład Duda zechce ocieplić relacje z Chinami, natychmiast pojawią się dyżurni „obrońcy praw człowieka”, którzy w kuluarach mówią o Dalaj-lamie per „jego świątobliwość”. Pojawią się skądinąd porażające informacje o tragicznej sytuacji praw człowieka w Chinach; nikt jednak nie zająknie się o tym, że nie przeszkadza to państwom takim jak Niemcy czy Francja robić z Chinami świetnych interesów.

Nie wolno dopuścić do tego, by społeczeństwo przestało rozumieć, o co chodzi Prezydentowi i (miejmy nadzieję) przyszłemu rządowi Prawa i Sprawiedliwości. W sytuacji zmasowanej propagandy przeciwnika można oczywiście nic nie mówić, albo puszczać półsłówka i aluzje, co zwykle robi jak najgorsze wrażenie i jest źródłem gigantycznych nieporozumień, do których już agenci nawet nie są potrzebni. Stoi więc przed nami, blogerami, zadanie osłony tych działań naszego przyszłego rządu, które chyba najbardziej popieramy – to znaczy zmierzających do odzyskania suwerenności. Pytanie: jak? Kto? - muszę pozostawić zawieszone w próżni, bo jak na razie widzę wśród blogerów wiele entuzjazmu do prostych haseł antygenderowych czy bogoojczyźnianej retoryki, natomiast niewiele zdolności do choćby wymyślenia kampanii w walce o rząd dusz. Nie mówię tu o pieniądzach, bo wiem, że jest z tym bardzo krucho, ale o zdolności uczenia się rzeczy nowych...

 

Jakub Brodacki

5
5 (3)

3 Comments

polfic's picture

polfic
Tak jak się można było spodziewać. Żadnego komentarza laugh.
Ja coś wymyślę.
Oczywiście wszyscy, widzę, zapomnieli o Kukizie. I my i oni. Przepraszam - ja nie. smiley
Ciekawe czy jego przeciwnicy uznają, że skoro o nim cicho to dobrze czy źle.
alchymista's picture

alchymista
Nie masz poczucia, że odbijamy sie jak piłeczka między środowiskami liberalnych snobów, a środowiskami prawicowych reytanów? Ja mam na ogół taki wybór:
- albo idę do koleżeństwa ze studiów o liberalnych poglądach i udaję, że jestem takim snobem, jak oni;
- albo idę do środowiska patriotycznego i sympatycznego, ale skłóconego i odtwórczego.

W sumie można to podsumować tak: potrzebne jest środowisko, które nie tracąc polskiej tożsamości, nie trzyma się jej kurczowo jak tonący brzytwy. Obrazowe? wink
polfic's picture

polfic
Dobre :)
Ja, jako urodzony optymista, śmiem twierdzić, że takich jak my umiejscowionych pomiędzy; jest zdecydowana większość po "naszej" stronie. Tylko raczej nie wychylają się bo ... o tym "bo" właśnie napisałeś :)
Popatrz - tu odchodzi Smok, my nic nie wiemy o co chodzi, przynajmniej ja laugh. Bo przecież plebs -nie zasłużył żeby coś wiedzieć. Elita b'n'r-owa strzeże nas przed tajemnymi informacjami smiley

Więcej notek tego samego Autora:

=>>