Prawicowi celebryci kontra Marysia

 |  Written by Gadający Grzyb  |  37

Wyskoczyła ta cała panna Marysia z Gorzowa Wielkopolskiego i nazwała Tuska zdrajcą. Pozwolił jej ktoś? Zapytała się Warzechy z Mazurkiem i tym trzecim, czy jej wolno?

I. Nawrót prawicowego celebrytyzmu

Reakcje panów Warzechy, Mazurka i Adamskiego na udostępnienie przez tygodnik „wSieci” nieco miejsca na swych łamach Marysi Sokołowskiej są chyba najdobitniejszym w ostatnim czasie przykładem choroby „prawicowego celebrytyzmu”. Choroba ta przejawia się między innymi tym, że panowie napompowani medialnym rozgłosem do tego stopnia uwierzyli we własny geniusz, że czują się w naturalny sposób predestynowani do przewodzenia patriotycznej części opinii publicznej i są wielce niezadowoleni, kiedy ktoś w ich mniemaniu niepowołany wkracza w zarezerwowane dla nich poletko. Jakoś zawsze tak się składa, że taki uzurpator okazuje się być w ich optyce nieodpowiedzialnym radykałem, który psuje misterną moderację poglądów prawicowej gawiedzi i pełną głębokiego namysłu pracę nad ucywilizowaniem „ludu smoleńskiego” w duchu umiarkowania i odpowiedzialności.

Choroba ta co jakiś czas daje znać o sobie nagłymi atakami – a to przy okazji dyskusji o „drugim obiegu” medialnym, kiedy to strasznie na ten termin zżymał się Warzecha, to znów za sprawą wypowiedzi Grzegorza Brauna w Klubie Ronina, których efektem było prokuratorskie śledztwo (tu kamieniem obrazy było również zaproszenie trójki blogerów – Coryllusa, Toyaha i Kamiuszka, widział kto takie rzeczy?), ostatnio zaś objawów doświadczył Rafał Ziemkiewicz gdy słuchaczom Niepoprawnego Radia PL nie spodobały się jego wypowiedzi na temat Tragedii Smoleńskiej, w związku z czym zostali wraz z redakcją Radia oskarżeni przez pana redaktora o agenturalność.

II. Esteta Mazurek

No a teraz wyskoczyła ta cała panna Marysia z Gorzowa Wielkopolskiego i nazwała Tuska zdrajcą. Pozwolił jej ktoś? Zapytała się Warzechy z Mazurkiem i tym trzecim, czy jej wolno? I co odbiło Karnowskim, żeby dawać ją na okładkę zamiast wyniośle przemilczeć? I jeszcze to nieeleganckie słowo „zdrajca” - a fe, panno Marysiu...

Zresztą, ta skłonność do estetyzacji jest pewną stałą, przewijającą się w różnych wypowiedziach konserwatywnych celebrytów. Takiemu Mazurkowi w 2012 nie spodobały się transparenty na smoleńskiej rocznicy, w związku z czym poczuł się w obowiązku zakomunikować, że więcej na Krakowskie Przedmieście się nie uda. No bo jak – tu „upolitycznione” transparenty wyzywające Tuska od morderców, a między nimi wyrafinowany esteta Mazurek ze swoim szaliczkiem i flaszką francuskiego wina, czy czym tam akurat lubi się raczyć. Zgrzyt noża po szkle po prostu.

Jeszcze przez chwilę o Mazurku - chciałbym przytoczyć coś, co dość dobrze obrazuje jego mentalność. Otóż przy okazji jakichś winiarskich targów opisał on zabawną w jego mniemaniu anegdotkę z młodzieńczych czasów, kiedy to wynajmował mieszkanie wspólnie z Arturem Andrusem. Postanowili zrobić parapetówkę i dla draki zakupili na nią kilka jaboli, które ku konsternacji zaproszonych gości postawili na stół. Szybko jednak wyjaśnili, że to taki, he he, przedni dowcip i następnie wszystkie te jabole komisyjnie wylali – nie pamiętam już czy do kibla, czy do zlewu – a na stole wylądowały właściwie trunki. Czujecie to? Oto lepsze towarzystwo maleńkich starych postanowiło sobie pożartować w duchu poczucia wyższości nad motłochem. Jak sądzę, śmiechu – ale takiego modulowanego, wiecie, kąciki ust pod kontrolą – było co niemiara. I do łbów im nie przyszło, by te tanie wina po prostu wynieść przed blok i postawić przy jakiejś ławce dla różnych „wiecznie spragnionych”, których wieczorową porą zawsze kręci się trochę po osiedlach. Taki już jest ten Mazurek, którego poczucia etyki i estetyki nie zaburza broń Boże publikowanie u Hajdarowicza, natomiast razi go niepomiernie robienie z Marysi „ikony polskiej prawicy”, co dowodzić ma „zidiocenia”.

III. Lekcja pogardy

W jak głębokiej pogardzie oni nas wszystkich mają, niech zaświadczy złota myśl Łukasza Warzechy, który niegdyś oznajmił, że nie będzie dyskutował z Toyahem, jednym z najlepszych blogerów jakich nosi ziemia, ponieważ on – Warzecha – jest „pilotem Boeinga”, a Toyah to przy nim „traktorzysta”. Przypomnijmy, że napisał to facet, który spłodził wywiad-rzekę z Radkiem Sikorskim pod tytułem „Strefa zdekomunizowana”. Taki to przenikliwy gość. Jego alergiczna reakcja na rozgłos wokół Marysi Sokołowskiej jest tylko kolejną erupcją przyrodzonego mu nadętego bucostwa. Takiego Mazurka przynajmniej dobrze się czyta i nie można mu odmówić poczucia humoru, podczas gdy publicystyka Warzechy jest tak drewniana i bez krzty polotu, że faktycznie zostaje mu tylko zgredowskie rozstawianie po kątach (cyt. Życzę jej, żeby dziennikarze ze wszystkich stron jak najprędzej przestali się nią zajmować, a ona sama nabrała pewnej, by tak rzec, skromności i wstrzemięźliwości gdy idzie o wyrażanie opinii na temat naszej rzeczywistości, która bywa jednak nieco bardziej skomplikowana niż może się wydawać osobie w wieku lat 17”). Proszę sobie skonfrontować powyższy fragment z różnymi publicystycznymi żalami, jak to prawica nie potrafi zagospodarować „młodego pokolenia” i będziemy mieli odpowiedź, dlaczego tak się dzieje: dlatego mianowicie, że narracja zdominowana jest przez bandę bufonów, którzy samozwańczo ustawili siebie w roli „pilotów Boeinga”, a reszta ma łykać z rozdziawionymi gębami ich mądrości, podawać dalej i nie zadawać pytań, a tym bardziej nie formułować jakichkolwiek samodzielnych, nie uzgodnionych wniosków. Krótko mówiąc – ma być jak w michnikoidalnym Salonie, tylko przekaz orkiestrować ma kto inny.

Na tym tle stosunkowo najniewinniej wygląda Łukasz Adamski, który powtarza co należy po starszych kolegach i uprawia swój ogródek wyłuskując konserwatywne treści z odmętów popkultury – nawet tam, gdzie ich nie ma. Aczkolwiek fraza o „ludowej satysfakcji” z jaką można co najwyżej „przyklasnąć” wystąpieniu Marysi Sokołowskiej warta jest zapamiętania, świadczy bowiem o tym, że również pan Adamski do roli „pilota Boeinga” coraz intensywniej aspiruje. Będzie musiał jednak jeszcze trochę posiedzieć w kabinie awionetki, bo stek pensjonarskich egzaltacji, jakie zafundował nam niedawno w swej książce „Bóg w Hollywood” jest obrazem żenującego wprost infantylizmu. Innymi słowy, badacz popkultury dostosował się poziomem do przedmiotu swych badań. W jednym ma rację – mamy problem z publiczną debatą, ale leży on nie tam, gdzie widzi go Adamski. Ten problem polega na uzurpacji i zabetonowaniu przekazu przez gromadkę tasujących się w różnych konfiguracjach tych samych nazwisk. Casus Marysi z Gorzowa i odzew opisywanej tu trójki celebrytów (no, może dwójki i jednego aspiranta), obnażył tę patologię w całej okazałości.

No i jeszcze jedno - „wSieci” ma podtytuł „Odważny tygodnik młodej Polski”. Mówi to coś Panom?

IV. Czego boją się prawicowi celebryci?

A tak poza wszystkim, oni najzwyczajniej w świecie poczuli się zagrożeni, bo jeśli prawicowy lud zacznie słuchać panny Marii Sokołowskiej z jej jednoznacznym przekazem, to do kogo będzie mówił Warzecha z kolegami? Kto kupi ich kolejne książki, nawet jeśli jakimś trafem będzie to akurat coś mądrzejszego niż wywiad-rzeka z Radosławem Sikorskim, czy poszukiwanie „Boga w Hollywood”? Komu będzie chciało się rozgryzać ich publicystyczne esy-floresy, no i płacić im dalej takie wierszówki do jakich zdążyli się przyzwyczaić? Nie dajmy się nabrać na zawodzenie Warzechy, że nagle w prawicowym dyskursie z powodu jakiejś nastolatki zabraknie miejsca dla profesorów Staniszkis, czy Krasnodębskiego. Zresztą, co to w ogóle za argument? Jeśli Marysia byłaby w stanie swą młodzieńczą bezpretensjonalnością wyrugować z rynku opinii intelektualnych luminarzy polskiej prawicy wraz z obsługującymi ich dziennikarzami, to znaczyłoby że z nimi jest gorzej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.

Ale, być może faktycznie jest coś na rzeczy z tym poczuciem zagrożenia u niepokornych celebrytów. O jakości ich politycznych analiz może świadczyć choćby to, że całkiem niedawno spora część tego środowiska zupełnie serio upatrywała nadziei na odnowienie prawicy i stworzenia „ulepszonego” PiS-u w secesjonistach z PJN. Prawicę mieli nam zbawić Misiek z Bielanem, Migalskim i Jakubiak. Koniecznie w hippisowskich strojach. To miała być prawica cywilizowana, ładniejsza i nowoczesna, a przede wszystkim – bez Jarosława Kaczyńskiego. Ostatnio zaś, przed eurowyborami, przerzucili swe zapały na formację Gowina, mającą być ziszczeniem marzeń sierot po PO-PiSie. Przyznają Państwo, że skoro w powietrzu fruwają tak skrzydlate diagnozy, to dla jakiejś tam Marysi zwyczajnie miejsca być nie może. Ona ze swym przyziemnym pyskowaniem premierowi zwyczajnie nie mieści się w spektrum akceptowalnych poglądów. No bo, dziś Marysia, a jutro, kto wie, może z biznesowych kalkulacji wyjdzie, by na łamy poważnej prawicowej prasy zaprosić jakichś blogerów, a wtedy Warzecha z Mazurkiem i Adamskim będą zmuszeni ocierać się o tych „traktorzystów” na redakcyjnych korytarzach i wąchać ich nieświeże oddechy.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

P.S. Tak dla równowagi – przytomnością wykazali się na szczęście Wojciech Wencel, Marek Pyza i Krzysztof Feusette. Dobrze wiedzieć, że nie wszystkim w tym towarzystwie odbiła mania wielkości.

Na podobny temat:

http://niepoprawni.pl/blog/346/spor-o-drugi-obieg-z-blogerskiego-punktu-widzenia

http://niepoprawni.pl/blog/346/zniesmaczeni-2012

http://niepoprawni.pl/blog/346/prawicowi-celebryci-a-sprawa-grzegorza-brauna

http://niepoprawni.pl/blog/346/prawicowi-celebryci-i-zakon-swietych-jerzykow

4.666665
4.7 (12)

37 Comments

tł's picture

Dałem Ci, Grzybie, 3 bo zupełnie nie rozumiem, dlaczego tzw. publicyści prawicowi mieliby być jednogłośnie zachwyceni Marysią ;-)?

Nie jestem prawicowym celebrytą publicystycznym, tekst Marysi i jej konsekwencja bardzo mi się podobają, ale gdy gdzieniegdzie  czytam o "naszej"  Joannie d`Arc  lub "nowej" Ince, to pusty śmiech mnie ogarnia.

Pozdrawiam
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Tu nie chodzi o to, czy Marysia jest nową Inką, tudzież Joanną d'Arc, tylko o zachowanie celebrytów dla których kamieniem obrazy jest "nieautoryzowane" dopuszczenie przez "ich" media do głosu kogokolwiek spoza tego towarzystwa wzajemnej adoracji.
pozdr.
GG
tł's picture

To tylko interpretacja oparta na dość wątłych podstawach. Z równym powodzeniem można stwierdzić, że to po prostu różnica zdań n/t  "zjawiska Marysia". 
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Nie. To nie jest zwykła "różnica zdań", co zresztą trafnie wychwycił Feusette pytając w swej polemice o co im tak naprawdę chodzi...
Zajrzyj do podlinkowanych pod tekstem wcześniejszych notek w których opisuję kolejne wykwity "celebrytyzmu" - sprawa Marysi jest logiczną konsekwencją ich wcześniejszego postępowania.

 
pozdr.
GG
tł's picture

Nie będzie. I nie musi mieć. Niemniej jednak snucie tego typu analogii nie wydaje mi się właściwe. Nawet jeśli miałyby one służyć dobrej sprawie.
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Ten kto takie analogie snuje, przesadza w drugą stronę - sama Maria Sokołowska niczego takiego na swój temat nie sugerowała. Porównania są raczej domeną co bardziej egzaltowanych komentatorów. Niemniej, nie daje to opisanym celebrytom prawa do flekowania dziewczyny w imię zachowania środowiskowej hierarchii.
pozdr.
GG
tł's picture

A gdzież to stwierdziłem, że to Marysia coś takiego sugerowała na swój temat?

Proszę abyś zechciał nie przenosić na mnie swoich ciepłych uczuć wobec "prawicoiwych celebrytów" ;-)! Dorośli ludzie, Grzybie, nie powinni przywiązywać nadmiernej wagi - i emocji - do dziennikarskicvh enucjacji. A tym bardziej oczekiwać "jednosci moralno=politycznej" od tzw. swoich.
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Nie oczekuję jedności moralno-politycznej. Oczekuję gry fair. Oni natomiast wolą pilotować swoje boeingi, pilnując skrupulatnie przy okazji, by nikt nie wysadził ich z fotela i zanosić się oburzeniem, że licealistka nazwała Tuska "zdrajcą". W tekście starałem się udowodnić, że taki "wyższościowy" dyskurs w przypadku opisywanych panów ma bardzo wątłe podstawy. A już argument Warzechy, że zamiast Zybertowicza i Krasnodębskiego będzie Marysia, to czysta demagogia. Pytanie (dla mnie retoryczne) - czy owa demagogia nie jest aby uprawiana w imię obrony własnej pozycji w hierarchii prawicowego mainstreamu?
pozdr.
GG
tł's picture

Tę samą ilośc "pilnujących swojego fotela" obserwuję w blogosferze. Sam nie grasz fair odwołując się do anegdot o bełtach i ustawiając się w ten sposób na pozycji wyższości moralnej. To też demagogia ;-)))!

Mogę to popwiedzieć spokojnie, bo w przeciwieństwie do wielu innych nie walczę o swoja pozycję lub jej zachowanie. Ani w prawicowym mainstreamie, ani w prawicowej blogosferze.

Skończyłem, bo dalsza dyskusja nie ma sensu. Zamierzam nadal czytywać zarówno Mazurka, jak i Feusette`a. Ale nie nałogowo ;-).
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Wiesz, gdybym miał tak pilnować swego "fotela" to nie odszedłbym z kilku poczytnych prawicowych portali z których odszedłem  - kliki i popularka nie są dla mnie najważniejsze :) W przeciwieństwie do tych, którzy najpierw gromko obwieszczali, że z Hajdarowiczem nie będą w aliansach, a potem wychodziło, co wychodziło ;) Nie łudzę się zresztą, że jestem w stanie jakoś poważnie zaszkodzić panom "pilotom boeinga" - no bo, co w końcu może jeden z blogerskich "traktorzystów"? Nie godzę się jednak na lansowane przez tych panów podejście "nie podskakuj, nie podskakuj, siedź na d... i przytakuj" - a tego w gruncie rzeczy oczekują od swoich czytelników.

Natomiast wstawka o jabolach według mnie dobrze oddaje pewien typ mentalności charakteryzujący się wyższościowymi urojeniami, że o pospolitym snobizmie nie wspomnę. Nie chodzi mi o własne moralne wywyższenie, tylko o wykazanie, że opisane osoby są akurat ostatnie w kolejce do stawiania Marysi do kąta. A jeśli tak robią, to z pewnością nie z troski o poziom debaty publicznej. 
 
pozdr.
GG
Danz's picture

Danz
Pozwól, że wyrażę pozytywną opinię na temat Twoich wpisów. Moim skromnym zdaniem, to "dziennikarscy celebryci" z "Do rzeczy" i "W Sieci" mogliby się wiele nauczyć właśnie od Ciebie.  Swoją drogą, to ciekawy jestem kto robi korektę artykułów w "Do Rzeczy", błędy stylistyczne, logiczne i bezczelne lanie wody w co drugim artykule.  No ale jeśli piszę się dla 123 różnych "publikatorów", tak jak to robi Ziemkiewicz, to nie dziwota, że poziom jest marny.
To już nie rzemiosło, ale chałturka publicystyczna.
Pozdrawiam.
p.s.
Ostatnio dużo częściej czytam Pereirę z GP-ola, dobry warsztat publicystyczny.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Podziękować :)

Co do chałturzenia - szczera racja. Dlatego przestałem kupować gazety :)
 
pozdr.
GG
ro's picture

ro
Kończąc czytać felieton Grzyba już, już chciałem kliknąć w prawą gwiazdkę, gdy ku mojemu zdumieniu zobaczyłem średnią 4.3
-Co u licha? - Pomyślałem. - Czyżby sam Adamski zawitał na "Blog-n-roll"? Bo przecież nie Warzecha, a tym bardziej Mazurek?!
No i zrobiłem rzecz, do której wstyd mi się teraz przyznać: zamiast wykazać się odrobiną samodzielności i kliknać tę nieszczęsną gwiazdkę, zacząłem czytać komentarze...

Cóż mam teraz powiedzieć?
- Sorry tł! Kliknąłem w prawą gwiazdkę pod felietonem Grzyba. Tym razem bez wachania. 
I chętnie kliknąłbym jeszcze parę razy.

Gwiazdorki!
Nie powiem, lubiłem Mazurka, Warzechę zresztą też (Adamski? Kto to jest Adamski?). Zabawnie się czytało Mazurka w duecie z Zalewskim.
Ale mi się "wSieci" urwało gdy naocznie przekonałem się, co warte jest środowisko Karnowskich.
I z każdym dniem nieczytania "wSieci" i niewchodzenia na "wPolityce.pl" coraz mniej żałuję tego kroku. 
Za Warzechą i równym mu pod względem ego Ziemkiewiczem, podobnie nie tęsknię. Zdaje się, że obaj panowie napisali już wszystko, co mieli do napisania. 
 
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Karnowscy akurat zachowali się ok, choć pytanie, na ile szczerze, a na ile z wyrachowania, by zalapać się na trend. Co do reszty - zgoda, wielkie ego obrandowane etykietką opozycyjności, niepokorności i czym tam jeszcze - nonkonformizm jako metka handlowa i tyle.
pozdr.
GG
tł's picture

A za cóż mnie przepraszasz (bądz wyrażasz ubolewanie) ;- )?!

Mnie nie przeszkadza inna niż moja ocena tekstu GG, podobnie jak nie przeszkadza mi inna niż moja ocena "fenomenu Marysi".

Widzę, że Ty też potrzebujesz "jedności moralno-politycznej". Nie, to nie Adamski. To ja. Niedobrze? Trudno.
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Wiesz kto potrzebuje jedności moralno-politycznej? Opisywani tu celebrysie. Bez tego leżą i kwiczą - i dlatego tak alergicznie zareagowali na Marysię - bo nagle ktoś spoza ich grona zostal dopuszczony do głosu. Czy nie wydają Ci się karykaturalne te publicystyczne armaty wymierzone w tę dziewczynę? W przypadku reżimowych mediodajni jest to zrozumiałe, bo zrobiła małe kuku Tuskowi, ale w przypadku uznanych publicystów "obozu patriotycznego"? Boją się, jakby Marysia lada moment miała ich wyrzucić z obiegu. Paranoja.

 
pozdr.
GG
ro's picture

ro
Sorry! To była tylko forma, nie treść (mam tak czasem).wink

Treść była pod spodem, o Warzesze, Mazurku i... tym trzecim, jak mu tam.
Pozdrawiam serdecznie. 
ro's picture

ro
Ale wiesz?!
Po zastanowieniu przyznaję Ci rację. Potrzebuję "jedności moralno-politycznej".
Dlatego tu przychodzę.
W najbliższym "realu" mam Lemingrad, albo jeszcze gorzej. Poza żoną i córką oczywiście!
Tym bardziej uradowała mnie wczoraj rozmowa z pewnym młodym człowiekiem, w jego firmie. Ni stąd ni zowąd rozmowa zeszła na wybory, a potem od słowa do słowa, okazało się, że jakieś trzy lata temu przeszedł na kaczyzm. I rozmawiając z nim poczułem się na prawdę znakomicie. W dobrym towarzystwie. Jak na tym blogu.
Ważne, choć nie najważniejsze w tym wszystkim jest to, że gość ma dwa fakultety i jeden doktorat, a oprócz działalności gospodarczej, ma kilka godzin na uczelni. 
Ursa Minor's picture

Ursa Minor
Tak a propos, na portalu Karnowskich ukazała się dość symptomatyczna dla tematu zajawka

Sonda
Rafał Ziemkiewicz wezwał by czytelnicy wybierali: albo "w Sieci" i Marysia Sokołowska, albo "Do Rzeczy" i Joanna Szczepkowska. Co wybierasz?
  • "w Sieci" i Marysię Sokołowską czyli prawdę, odwagę, młodość, czysty polski kapitał
  • "Do Rzeczy" i Joannę Szczepkowską czyli wiadomo jakie pieniądze wydawcy "Wprost" i publicystkę pozyskaną z "Wysokich Obcasów GW"
http://wpolityce.pl/

Stosunkiem 2911 : 435 wygrało "w Sieci" z Marysią.

Ot, wojenka na... piórka?

Pozdrawiam.Ursa Minor
Ursa Minor's picture

Ursa Minor
ps.
Oj, przepraszam za wielki format czcionki.
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Ta wojenka toczy się od dawna - i obie strony są równie, hm, wiarygodne. Patriotyczny rynek jakby się kurczy, smoleńska fala wzmożenia opada (widac to zresztą również w blogosferze), zatem walka o klienta się zaostrza.

Natomiast pytania w sondzie - równie dobrze mogliby zapytać: czy wybierasz nas bo jesteśmy ładni, czy tamtych, którzy są brzydcy? ;)

Osobną sprawą jest kretyński tweet Ziemkiewicza - to coś jak "argument" Warzechy, że jak media będą zajmować się Marysią to zabraknie miejsca dla profesorów Krasnodębskiego, Zybertowicza, Thompson... - a przy okazji dziennikarzy których misją jest przybliżanie zrozumiałym językiem myśli uczonych mężów, tak by były zrozumiałe dla prawicowej gawiedzi.
 
pozdr.
GG
Ursa Minor's picture

Ursa Minor
Mniejsza tutaj o Marysię, bo jej casus to odrębna sprawa.
Chodzi o ego wymienionych panów.  Żeby zasłaniać się autorytetem profesorów i tym, że dla opinii uczonych miejsca braknie jak ludzie będą głośno mówić co myślą o polityce, władzy i kondycji państwa? To ma być argument? Kto takie farmazony publikuje? Tuzy naszych najważniejszych gazet.
To jest tak żenująco małe, że aż komiczne. I ogłaszają to światu ludzie, naprawdę na poważnie, którzy są inteligentni niewątpliwie.
Mówi się, że inteligencja idzie w parze z poczuciem humoru, więc...? (To musi być jakaś  podpucha!  ;-)

A serio, nie dziwmy się, taka wojenka jest wszędzie, bo dziennikarz wszędzie widzi konkurencję i zagrożenie tą konkurencją dla siebie. Niemal każdy z nich, jeśli już zdobył jakąś pozycję w tym światku, w pakiecie otrzymuje aurę wielkości, która z czasem przeradza się u niektórych w manię. Pycha rośnie i człowiek się zmienia. Traci pokorę, przestaje słuchać i widzieć. Za to móóóóówi (albo piiiiiiisze) i upaja się swoimi słowami, mądrością z nich płynącą. Mało tego, pragnie, wręcz żąda, aby inni spijali mu te jego mądrości z ust i stosowali się do przykazań samozwańczego mędrca.
Znamy takich: i dziennikarzy, i posłów, i profesorów, i działaczy, i aktorów, i literatów, i różnych dyrektorów (o kierownikach nie wspomnę ;-). Znamy ich wszystkich.
A  nawet, o zgrozo, blogerów takich znamy ;-))

Oni zawsze kończą tak samo, a więc te wojenki zawsze będą. Przykre to i szkodliwe. Śmieszne  byłoby, gdyby nie to, że nas samych, tj. prawą stronę boleśnie dotyka.

"Pycha matką wszystkiego grzechu" i "upadku", jak mówi Pismo.
Dobrze mówi, szkoda, że  mało kto z tzw. wielkich czyta tę lekturę.

Pozdrawiam.Ursa Minor
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Oj, znamy takich, znamy ;) Na blogerskiej niwie też to się zdarza, gdy ktoś za bardzo przyzwyczai się do poklasku wirtualnych fanów.

I fakt, Marysia to jedynie przykład - nikt przytomny przecież nie będzie wymagał, by licealistka produkowała pogłębione analizy politologiczne. Tu chodzi o prawo głosu z pominięciem samozwańczych pośredników i moderatorów publicznej debaty. Jest jeszcze jedna kwestia - jeśli któryś z nich zacznie plakać, że prawica nie jest w stanie zagospodarować "młodzieży", to warto będzie zadać pytanie: a w jakiej roli tę młodzież widzicie? Klakierów? Sztubaków do pryncypialnego obsztorcowywania? Jako podmiot, czy przedmiot w debacie o Polsce? Nie bez przyczyny młodzież najbardziej angażuje się w inicjatywy typu Ruch Narodowy, czy kolejne projekty Korwina, a prawicowego mainstreamu jakoś unika.
 
pozdr.
GG
Ursa Minor's picture

Ursa Minor
Masz świętą rację z oceną stosunku do młodzieży. Na początku może to pohukiwanie i pouczanie młodzi jeszcze zdzierżą (płaczu raczej nie ;-), o ile autentycznie darzą estymą mądrzejszego  od siebie. Dopóki widzą, że jest odważny, mądry, bezkompromisowy i autentyczny w tym co robi, dopóty uznają go za wodza i słuchają chętnie. Nawet zdolni są wiele poświęcić w obronie swojego guru. Nic jednak tak ich (tych młodych, ale przecież starych również) nie wkurza, jak fałszywe tony i kłamstwo, kunktatorstwo i tchórzostwo. A wiadomo, że raz stracone zaufanie - stracone na zawsze.
Zatem rację masz bez dwóch zdań. Mnie jeszcze jedno okropnie mierzi, kiedy po naszej prawej stronie barykady słyszę i widzę gęby pełne frazesów, gęby wyrzucające w ślinotoku tony "zaprzańców" i "agentow". Gęby,  obrzucające na lewo i prawo najsmrodliwszym, przepraszam, gnojem, byle unurzać niewygodnego nomen omen kolegę/koleżankę-konkurenta (albo np. jakiegoś młodego, uważanego za konkurenta, bo mu "się chce działać"). Znamy tych, co po takich akcjach, chwilę później obłudnie klękają na widoku w pierwszym (żeby kamera ostro złapała ;-) rzędzie kościoła, a potem znów - bez najmniejszych skrupułów - walących na odlew. Albo skrycie podkładających jakieś świnie jakimś plugawym kłamstwem, manipulacją godną SB. I tak w koło Maciuś.
To właśnie dzieje się na tzw. prawicy, gdzie powinni być sami "prawi i sprawiedliwi". Bo, że Tak jest po lewackiej stronie, to chyba nikogo nie dziwi, ani nie gorszy.

Właśnie to w prawicy jest najgorsze - rozdęte ego, pycha, tchórzostwo i nieprzyzwoitość. Trudno wybaczyć tak paskudne ułomności.

Pozdrawiam.Ursa Minor

ps.
Zapomniaaaaaaaaaałam! Przecież do grona samozwańczych mędrców należy absolutnie zaliczyć  jeszcze jednego prezydenta (jeśli nie więcej ;-)
Ursa Minor's picture

Ursa Minor
Polecam jeszcze rozmowę o kondycji duchowej młodego pokolenia Polaków. Dobre wieści :-)
Pozdrawiam.Ursa Minor
***

Rozmowa z historykiem i ekonomistą, byłym europosłem prof. Wojciechem Roszkowskim.

Stefczyk.info: Film o Powstaniu Warszawski, oparty na kronikach powstańczych, zobaczyło już niemal pół miliona Polaków. Czy w Pana ocenie to o czymś świadczy?

Prof. Wojciech Roszkowski: Sądzę, że to jest ważny fakt. Szczególnie, gdy mówimy o młodym pokoleniu. To jest bardzo ciekawe zjawisko. Historia jest marginalizowana w podręcznikach, młodzi są przekonywani, że historia to już przeżytek i odległa sprawa, nie na nasze czasy. Natomiast okazuje się, że zainteresowanie młodzieży jest duże. To, że na ten film przychodzą starsi, mnie nie dziwi. Jednak młodzież... to już coś ciekawego.

Może po prostu film jest dobry.

Film oczywiście jest unikatowy i bardzo dobry. To jest wręcz wydarzenie w świecie mediów. Przecież nikt nie zrobił wcześniej filmu fabularyzowanego na podstawie dokumentalnych zdjęć. Dodatkowo, te zdjęcia były przecież często nieznane wcześniej. Wiele zdjęć nie było wcześniej publikowanych.

Tęsknota widoczna w młodym pokoleniu z czego może wynikać?

Mam wrażenie, że następuje w tej sprawie pewna zmiana. W najmłodszym pokoleniu obywateli, dorastającym, przygotowującym się do udziału w wyborach, widać następującą zmianę w kierunku trwałych wartości. To widać było również w wynikach wyborów. W sumie na Kongres Nowej Prawicy i PiS głosowała większość młodego pokolenia. To o czymś świadczy.

Takie głosowanie świadczy o przywiązaniu do wartości?

Można pytać, czy deklaracje i słowa Korwin-Mikkego są wiarygodne, czy konsekwentne. Jednak faktem jest, że ten rodzaj wrażliwości na wolny rynek, własność, rodzinę, tradycję zaczyna być dostrzegalny w młodym pokoleniu. Oni widzą, że to jest dla nich ważne.

W takim razie można być spokojnym o polską przyszłość? Skoro młode pokolenia są przywiązane do wartości, to zdaje się optymistyczna sytuacja.

Tak sądzę, choć nie należy obecnie w tej sprawie niczego przesądzać. Ludzie się zmieniają. Być może odwrót np. w kierunku KNP jest jedynie poszukiwaniem radykalnych haseł. Sądzę, że sytuacja młodego pokolenia raczej skłania jednak młodych do myślenia konserwatywnego, a nie liberalno-lewicowego.

Dlaczego?

Oni nie mają powodów, by się bawić. Oni się martwią o przyszłość.

Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Tak, ludzi autentycznych młodzież słucha chętnie i cała nadzieja, że zrzędliwych zgredów pokroju Warzechy po prostu zabiją śmiechem.

Co do szafowania zarzutami o agenturalność - podzielam Twoją opinię, to istna plaga. "Agent" stał się pospolitą inwektywą zastepującą polemikę. Wystarczy, że ktoś odstąpi na krok od jedynie słusznej linii i z miejsca staje się "agentem" - ruskim, amerykańskim, żydowskim - w zależności od poglądów rzucającego oskarżenie. To już stało się powszechną metodą dyskredytowania oponentów i dotyka wszystkich - od blogosfery, poprzez "poważne" gazety po świat polityki.
pozdr.
GG
Ursa Minor's picture

Ursa Minor

W ciągu ostatnich dni na Twitterze pojawiły się opatrzone moim imieniem i nazwiskiem fałszywe wpisy, jednoznacznie sugerujące, iż posiadam tam konto i jestem ich autorką. Oświadczam, że nigdy nie miałam i aktualnie nie mam konta na Twitterze. Nie udzieliłam pełnomocnictwa, ani nie upoważniłam nikogo do reprezentowania mnie na żadnym portalu społecznościowym. Aktualne, jedyne autoryzowane miejsce moich wypowiedzi, to prywatne konto na facebooku, asku i blogu - marissoo.blogspot.com.

W stosunku do osób, które podejmą nieprawne działania, godzące w moje dobre imię będę zmuszona podjąć adekwatne czynności prawne.

CZYTAJ TEŻ: Dorota Łosiewicz: Łapy precz od Marysi Sokołowskiej! Dziewczynę zaatakowali nie tylko głosiciele wolności słowa, ale i zwykli hejterzy, którzy podszywając się pod nią, próbują ją ośmieszyć

Zdjęcie Maria Sokołowska

autor: Maria Sokołowska

Urodziła się w 1997 r. Chodzi do liceum w Gorzowie Wielkopolskim. Projektuje, maluje, szkicuje, śpiewa, pisze wiersze.

http://wpolityce.pl/polityka/200090-oswiadczenie-marii-sokolowskiej-nigd...

fritz's picture

fritz
widze znacznie prosciej.

Marysia swoich suchym, bezemocjalnym stwierdzeniem, "jestes pan zdrajca" dokonala dwoch rzeczy na raz.

1. Stwierdzila prosty fakt, oczywisty fakt, ze herr Tusk jest zdrajca. I tu nie chodzi o Smolensk, ktory jest rowniez przykladem klasycznej zdrady wrecz.. Tu chodzi o totalne niszczenie gospodarki Polski  a narod bez gospodarki przestaje istniec. Symbolem tego zniszczenia jest rezygnacja Polski z wlasnej energetyki i wyniku tego z wlasnego przemyslu energochlonnego (cala chemia i hutnictwo) co powoduje roczne straty dziasiatkow milliardow zloty. A wszystko to herr Tusk osiagnal zmieniajac (a zrobila to tylko Polska) rok odniesienia pomiarow emisji CO2 z roku 1990 (koyoto protocol) na rok 2005.
Normalnie, zeby zmusic kraj do takiej zgody na zniszczenie wlasnej ekonomii trzeba wygrac z nim wojne.

2. To stwierdzenie stanu rzeczy, jest pan zdrajca, bylo rownoczesnie wrecz powstanczym kontruderzeniem na glowny taran niemieckiej adminstracji likwidujacej Polske teraz pod dowodztwem herr Tuska. I nie tylko Tuska. Bylo rownoczesnie kontruderzeniem na rzeczywistosc III RP.

Moralna sila tego stwierdzenia jest wrecz porazajaca.
I bedzie rosla z kazdym dniem jak ludzi zaczna rozumiec ze z pozoru bezsenowne rzeczy sa wynikiem precyzyjnej dzialalnosci niszczenia gospodarki i tym samym narodu, sa wlasnie wynikiem zdrady.  Przyklad:  niemozliwosc wybudowania spojnego ciagu autostrad koniecznych do rozwoju gospodarczego.

Dlatego stwierdzenie to wywolala takie  przerazenie antypolskiego rzadzacego i likwidujacego Polske establishmentu.  I dlatego wlasnie cala antypolska agentura wplywow, niemiecka i rosyjska zostala rzucona do ataku na Marysie. Na poklad zostaly rzucone wszystkie rece agentury, na lewicy i prawicy.

Dlatego musimy to stwierdzenie "jestes pan zdrajca" wrecz jak kredo uzywac, do calego establishmentu stosowac i ciagle przypominac.

Agentura robi wszystko, zeby je wygasic, przy tym ta na prawicy jest szczegolnie niebezpieczna, poniewaz cieszy sie zaufaniem.
 
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Nie wiem, czy Warzecha i inni to zaraz "agentura" - zbyt łatwo szafujemy tym słowem, odbierając mu wagę i traktując jako inwektywę. Oni raczej bronią swego "stanu posiadania" w środowiskowej hierarchii - że skrajnie głupio, to osobna sprawa.

Co do tego, że polityka Tuska jest ewidentną zdradą polskich interesów, nie ma wątpliwości, podobnie jak to, że jest jedynie pochodną polityki Berlina.
pozdr.
GG
fritz's picture

fritz
...Nie wiem, czy Warzecha i inni to zaraz "agentura"

*** W moim przypadku z cala pewnoscia nie zaraz. Znam panow mniej wiecej od 2007, Ziemkiewicza nieco wczesniej poznalem i w pierwszych latach znajomosci virtualnej oczywiscie, nalezalem do ich fan clubu.

Czytalem ich przede wszystkim w Rzepie a Mazurek w Wprost ( z Zalewskim) byli super.

A teraz do agentury wplywow. Jak ja poznac.
Zadanie bojowe agentury wplywow jest jasne: Polacy maja zostac zderientowna  i przez to bezbronna, podatna na manipulacja  mase spoleczna, ktorej bedzie mozna z latwoscia wybic z glowy racjonalne postepowanie i wybory w obronie swoich fundamentalnych interesow.
Spoleczenstwo broni swoich interesow dokonujac wyboru partii politycznej w czasie wyborow.

Sytuacja w Polsce jest taka, ze wszystkie partie nalezace do establishmentu sa partiami antypolskimi, dzialajacymi wbrew polskiej racji stanu, bedacymi na uslugach panstw wrogich Polsce i ktorych celem jest wlasnie likwidacja Polski i Polakow.

Jedyna partia, ktora temu sie przeciwstawia, ktorej celem jest silna, rozwijaca sie Polska i zamozny narod Polakow, dumny ze swojej histoii, jest PiS Jaroslawa Kaczynskiego.

Ten stan rzeczy jest oczywisty dla kazdego nawet srednio na jeza inteligentnego publicysty na  prawicy.
Jezeli wiec prawice utozsamiamy z niepodlegloscia, to rowniez dla tych publicystow niepodlegla silna Polska musi byc wartoscia nadrzedna.

Tak wiec linia frontu przebiega w ten sposob, ze antypolskie srodowiska za granica i ich przedstawicielstwa w Polsce za wszelka cene nie chca dopuscic do przejecia wladzy  przez partie reprezentujaca polska racje stanu.
Za wszelka cene trzeba rozumiec doslownie, zabojstwo Lecha Kaczynskiego czy obalenie rzadu Olszewskiego sa tego przykladami.

Prawicowi publicysci moga nawet b. nie lubiec JK tylko, ze poniewaz ich glowny cel jest identyczny z celem JK (suwerenna, niepodlegla Polska) ich obowiazkiem w okresie przedwyborczym jest namawienia do wziecia udzialu w wyborach i glosowanie na PiS.

Postepuja dokladnie na odwrot. Prowadza wsciekle demagogiczne ataki na JK, zniechecaja prawice do brania udzialu w wyborach. W tym sensie dzialaja
dokladnie tak, jak agentura wplywow powinna dzialac.

Jezeli cos ma 4 lapy, ogon i szczeka jak pies, to jest psem.
Jezeli ktos dziala tak, jak agentura wplywow dziala, to jest agentem wplywow.

Wystepuja rowniez gwaltownie w obronie systemu atakujac jego zagrozenie jak np. teraz, wypowiedz Marysi.

Te wszystkie formy zachowania mozesz swietnie przesledzic czytajac ich felietony w Rzepie, miniej wiecej od 2007 do zmiany.

Przypuszczenie, ze ci tlusci zapasnicy, wrecz sumos (to te japonskie grubaski) publicystyki atakuja ze zwierzecym rykiem Marysie poniewaz boja sie o wlasne miejsce w hierarchi publicystow, boja sie, ze Marysia licealistka ich jednym zgrabnym kopniakiem powyrzuca do tylnego szeregu przekracza moja wyobraznie.

Pozdrawiam

PS. Chetnie stosowana groteskowa forma ataku agentury wplywow na JK jest zrownywanie z herr Tuskiem, np. stwierdzajac sa obydwaj dwoma stronami tej samej monety.
Jezeli wiec jakis inteligentny prawicowy dzialacz, rezyser, publicysta, ktorego wszyscy bardzo kochamy stwierdzi nagle, ze JK i Tusk to dwie strony tej samej monety, tzn. ze zdjal maseczka w momencie zagrozenia anytpolskich interesow, a jego twarz zdobi monete, ktorej rewersem jest zdrada i agentura wplywow.
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Owszem, oni mogą wydawać się agenturą wpływu - tyle, że ich motywacje są inne. Na tyle zapętlili się we wlasne intelektualno-polityczne koncepcje, że są permanentnie obrażeni na rzeczywistość, która nie nadąża za ich rojeniami. I stąd ten dąs - czy to na Kaczyńskiego i PiS, czy to na Marysię z Gorzowa. A do tego jeszcze strach o własną pozycję i zarobki.

 
pozdr.
GG
ro's picture

ro
Dziś, jak się okazuje, jest jakieś święto Rosji. Z tej okazji Posol'stwo wysłało zaproszenia "czołowym postaciom życia politczynego w Polsce", do złożenia hołdu.

Warto by zainteresować się i odnotować, kto spośród tych czołowych postaci zaproszenie przyjął. Jak na razie Internet podał, że wygwizdany został JKM. O innych "postaciach", czy raczej "polkęczkach" media milczą. 
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
A Engelgarda z Wielomskim nie zaprosili? Chlip, chlip...

 
pozdr.
GG

Więcej notek tego samego Autora:

=>>