Putin-epigon Stalina (1)

 |  Written by Godziemba  |  0
Obawiający się spisków na swe życie Stalin posiadał armię sobowtórów.
 
     Stalin miał nieograniczoną zdolność do wyrządzania zła, w czym znajdował przyjemność.  Olbrzymi, zamieszkany przez 150 milionów ludzi kraj zamienił w totalną machinę zła, w jeden wielki łagier.
 
      Nigdy wcześniej nie stworzono systemu tak upiornego jak sowiecki – systemu, w którym dzieci donosiły na rodziców, rodzice na dzieci, skazańcy w ostatnich słowach wychwalali swoich katów, w którym państwo kontrolowało nie tylko czyny, lecz także myśli swoich obywateli.
 
      Powszechny strach był najbardziej powszechnym uczuciem, jakiego doświadczali ludzie sowieccy. Strach towarzyszył im zawsze i wszędzie. W szkole, pracy, na ulicy, a nawet we własnym domu. „Dławiący, obezwładniający strach był stałym elementem sowieckiej rzeczywistości. Był on istotą, podstawową treścią komunizmu. Bolszewicy zamienili społeczeństwo niezależnych ludzi w szarą masę niewolników, którzy drżeli ze strachu i gotowi byli płaszczyć się oraz upokarzać na najmniejsze skinienie rządzących.
 
      Aleksander Sołżenicyn w Archipelagu GUŁag opisał scenę, która rozegrała się w latach 30. na konferencji partyjnej w okręgu moskiewskim. Na zakończenie spotkania odczytano pismo do towarzysza Stalina z zapewnieniem wierności. „Wszyscy obecni – jak roboty – wstali i zaczęli klaskać. Oklaski trwały minutę, dwie, trzy, cztery, pięć… Sytuacja była coraz bardziej absurdalna, ludziom drętwiały ręce. Bolały ich  dłonie. Nikt jednak nie ośmielił się pierwszy przerwać. Wszyscy stali i klaskali. Do utraty tchu, do omdlenia. Wreszcie jeden z dyrektorów postanowił przerwać ten wiernopoddańczy szał. Przestał klaskać i usiadł na krześle. Oczywiście reszta obecnych natychmiast poszła jego śladem. Wszyscy z wdzięcznością popatrzyli na dyrektora (…) Dyrektor dostał 10 lat łagru”. I tak miał dużo szczęścia, gdyż za „agitację antysowiecką” – a jego czyn był taką „zbrodnią” mógł równie dobrze dostać najwyższy wymiar kary.
 
       Propaganda komunistyczna robiła wszystko, aby przedstawić Stalina jako człowieka wyjątkowo skromnego, który spał w twardym żołnierskim łóżku, ubierał się na co dzień w ten sam przetarty mundur, jadł  i pił bardzo skromnie. W rzeczywistości żył w niesamowitym przepychu. Liczne rezydencje, dacze, limuzyny, służba, wykwintne jedzenie, owoce dostarczane z Gruzji samolotem, uczty, na których stoły uginały się od wyszukanych potraw, a alkohol lał się strumieniami. Na jego utrzymanie wydawano ogromne kwoty, a on sam nie zaprzątał sobie tym głowy.
 
      Jak wielu innych tyranów, Stalin bał się wszelkiej opozycji. Panicznie bał się śmierci w wyniku zamachu. Miał czterech wyszkolonych i sprawnych dublerów. Jeden z nich, Feliks Dadajew ujawnił w 2008 roku, że jako Stalin występował na wiecach, spotkaniach z ludźmi, pozował do zdjęć.
 
     Feliks Dadajew urodził się w Dagestanie, był tancerzem – przez jakiś czas, do wybuchu wojny, występował nawet w narodowym zespole pieśni i tańca Ukrainy, był także aktorem komicznym i iluzjonistą. Jego zdolności aktorskie zjednywały mu sympatię widzów.
 
    Po wybuchu wojny z Niemcami został ranny w czasie walk o Grozny. W szpitalu zwrócili na niego uwagę oficerowie KGB. Został przewieziony do Moskwy i pokazany Ławrentijowi Berii. Ten, mocno zaskoczony jego wyglądem, wydał polecenie, by przeszkolić Dadajewa, tak aby mógł udawać Stalina. Beria wielokrotnie ingerował w proces szkolenia, poprawiał wymowę i mimikę Dadajewa. Mając opanowany warsztat teatralny okazał się pojętnym uczniem. Nie miał większych kłopotów z naśladowaniem Stalina. Miał zastępować Stalina w podróży, pokazywać się zamiast niego, kiedy nie trzeba było wygłaszać długich przemówień, i występować na oficjalnych spotkaniach.
 
      Przede wszystkim miał być tarczą chroniącą Stalina przed ewentualnymi zamachowcami. W ogóle nie zdawałem sobie sprawy z ryzyka – wspominał były sobowtór. „Nie przyjmowałem do wiadomości, - wspominał - że ktoś będzie mógł zlikwidować mnie zamiast niego. Traktowałem to jak normalną pracę”.
 
     Kiedy Stalin wyruszał gdzieś samochodem, z Kremla wyjeżdżało równocześnie pięć aut, ale tylko jedno wiozło prawdziwego Stalina. W pozostałych siedziały sobowtóry.
 
     Był bardzo podobny do oprawcy, miał wąsy, poruszał się jak on, nawet jak on mruczał pod nosem. Choć był znacznie młodszy od Stalina, odpowiednia charakteryzacja zlikwidowała tę różnicę.
 
     Był tak dobry w tej roli, że nawet najbliżsi  współpracownicy Stalina nie poznawali, że mają przed sobą nie tyrana, lecz jego sobowtóra. A jeśli któryś z nich coś zauważył, to i tak wolał milczeć, żeby nie zostać zabitym.
 
      Naśladował go na tyle dobrze, że został nawet zabrany do Jałty – Stalin bardzo się bał, że właśnie tam ktoś będzie próbował go zabić. Nie zastępował oczywiście tyrana na oficjalnych spotkaniach z Rooseveltem i Churchillem.
 
     „Najbardziej jednak niepokoiłem się nie w Jałcie, - wspominał - ale w czasie święta sportu, kiedy wraz z członkami politbiura stałem na try-bunie na placu Czerwonym. Musiałem bez przerwy pamiętać o tym, że Stalin, poruszając się na otwartym terenie, stawia mocne i stanowcze kroki. Kiedy wchodzi do pomieszczenia, zmienia całkowicie sposób poruszania się, jest wyciszony, chodzi w zamyśleniu, a kroki stawia z rozwagą”.
 
     Po śmierci tyrana nie został zgładzony, choć przecież nie był już potrzebny, więcej – mógł przeszkadzać lub być wykorzystany w jakichś rozgrywkach politycznych.
 
      Nikt nie może wątpić, że Dadajew nie mógłby opublikować swoich wspomnień bez akceptacji i zgody Putina, któremu zależy na rehabilitacji Stalina.
 
 
CDN.
 
 
5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>