Relacja Anastazji Stańko

 |  Written by alchymista  |  5
"Gdy zatrzymali nas ludzie z automatami, pomyślałam: >no to nas zaraz rozstrzelają<" - relacjonuje Anastazja Stańko, dziennikarka hromadske.tv, porwana przez rosyjskich terrorystów Łuhańsku. W mieście działa siedem różnych ugrupowań przestępczych, które nie posiadają jednolitego dowództwa (przynajmniej na miejscu). Stańko próbowała uzyskać akredytację od "rządu" terrorystycznej organizacji łuhańska Republika Ludowa. Niestety zostali zatrzymani i porwani przez grupę przestępczą, która nie poważa "rządu" ŁNR. Wspólnie ze swoim kamerzystą Anastazja Stańko siedziała w więzieniu, gdzie przetrzymywano wielu innych ludzi, pozbawionych prawa do jakiegokolwiek kontaktu ze światem zewnętrznym. Rzadko kiedy więźniowie są wyprowadzani "za potrzebą". Jeńcy z armii ukraińskiej są poddawani torturom. W Łuhańsku działają organizacje o swojsko brzmiących nazwach: NKWS ("NKWD") oraz Smiersz ("Smiert szpionom"). W dalszym ciągu w niewoli pozostają dziennikarze innych ukraińskich massmediów.

Inne w tym temacie:
http://www.youtube.com/watch?v=Mg-SwFFL1Nk
http://youtu.be/D778PdQ-pRw

POST SCRIPTUM: przesłuchałem relację jeszcze raz i widzę, że schemat porwania był następujący:
1. dziennikarka starała się o akredytację, ale powiedziano jej, że to potrwa zbyt długo.
2. zapłacili organizacji "Smiersz", żeby ich chroniła, żeby mogli zrobić reportaż.
3. Smiersz oddał ich w ręce NKWD.
Czyli tak: "legalna" droga niemożliwa. Jak zapłacisz, to aresztują cię za szpiegostwo. Proste?

ilustracja z: http://kresy24.pl/wp-content/uploads/2014/07/hromadske.tv_.jpg
Hun
5
5 (2)

5 Comments

chryzopraz's picture

chryzopraz
To co napiszę zabrzmi cynicznie: "zwyczajne" zamieszanie podczas rewolucji - nikt nic nie wie. I tylko na filmach wygląda ciekawie.

A całkiem poważnie to chcę powiedzieć, że podziwiam gotowość podejmowania ryzyka i odwagę każdego korespondenta wojennego. Wielu ich zginęło podczas pracy. 

 

alchymista's picture

alchymista
W takich chwilach tylko dzięki korespondentom wojennym możemy się czegoś dowiedzieć i wyłowic pojedyncze migawki z kurzu i dymu..
Warto podkreslić, że w chwili wypuszczenia ich z więzienia, pod drzwiami czekała już sfora rosyjskich dziennikarzy, którzy namolnie zadawali im pytania. Pani Stańko całkowicie ich olała i słusznie - z notorycznymi kłamcami i patologicznymi oszustami się nie rozmawia.
ro's picture

ro

Gdyby nie to, że korespondenci wojenni zbyt często posiłkują się "ustawkami", od słynnego Aleksandra Gardnera poczynając. Choć zapewne Gardner nie był prekursorem, tylko pierwszy został przyłapany na fałszerstwie. (Przeniósł ciało zabitego żołnierza w inne miejsce, żeby zrobić "bardziej dramatyczne" ujęcie, gdy już wykonał jedno, po czym odjechał spokojnie, porzucając zwłoki - znaleziono je podobno dużo później w stanie głębokiego rozkładu).

Postać nieustraszonego korespondenta wojennego, który "z rewolwerem w jednej, a z notatnikiem w drugiej dłoni, rzucał  się w największy wir bitwy, jak zwykle uchodząc z życiem", wykpił Jules Verne w "Tajemniczej wyspie". 

Oczywiście, wielu korespondentów wykonuje swoją pracę uczciwie, czasem narażając życie, a czasem nawet ginąc. Ale przyznam szczerze, że praktycznie nie korzystam z owoców tej ich pracy. W sensie, że nie ogladam materiałów z przebiegu walk, ani nie czytam opisów "na żywo". Nie widzę w tym większego sensu. Bitwa jest procesem o tak złożonej strukturze, szczególnie emocjonalnej, że  nie da się jej poukładać z pojedynczych epizodów, nawet wielu.
Sens ma opis późniejszy: historyczny lub literacki, bo nawet jeżeli jest bardzo wierny, to zawsze pamiętamy, że podlega pewnej umownej konwencji i pozostawia miejsce na refleksję, że jednak mogło być inaczej.
W relacji "na żywo" o tej konwencji zapominamy, przyjmując wszystko za dobrą monetę. 

 
ro's picture

ro
Przyznam, że nie śledzę zbyt uważnie konfliktu na Ukrainie. Wiem, że jest, to wszystko.

Dla mnie - mówiąc oględnie, to tak jakby sąsiad, z którym kontaktów staram się unikać, posprzeczał się ze swoim szwagrem, za którym też nieszczególnie przepadam. 
 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>