Roman Kuźniar i Irokezi

 |  Written by alchymista  |  0

Ponieważ rzadko mam przyjemność palić w piecu Gazeta Wyborczą, zazwyczaj omijają mnie bardziej smakowite kąski ze świata wyższych sfer. Tym razem otrzymałem cały pakiet do spalenia i naprawdę takiego kabaretu nie czytałem nigdzie, nawet w „Gazecie Warszawskiej” (z całym szacunkiem dla niektórych jej Autorów, którzy publikują także i w blogosferze).

 

Numer z 19 stycznia. Zacznijmy od przeglądu tytułów:

 

s. 3: Falenta i rosyjska matrioszka

s. 4: Byłes pod Sejmem? Policja cię szuka

Cisza nad inwigilacją. To tajne

s. 5: Kijowski pogarsza swoją sytuację

s. 6: Polska odeśle pacyfistów na wojnę?

s. 7: Profesorze, jest pan faszystą?

s. 9: Służby zajrza do naszych rachunków (na zdjęciu Ziobro z Kamińskim)

s. 10: Turecka demokratura

Barack Obama: Wolne media są sercem demokracji

s. 11: Ciemny pokój Xi (chodzi o prezydenta Chin)

Broń ISIS: podpalenia

 

Suma wszystkich strachów: rosyjska matrioszka, państwo policyjne, prześladowanie pacyfistów, faszyzm, demokratura, totalitarna tyrania i terroryzm. Świat zmierza ku przepaści, a w awangardzie zła kroczy „samozwańczy naczelnik” (s. 12), choć jest iskierka nadziei, że Angela Merkel skłoni go do współpracy. Przynajmniej tak wynika z tekstu pt. Uczyńmy Polskę znowu wielką.

Ale wszystkich i wszystko przebija intelektualista i profesor Roman Kuźniar, który jest także literatem. W tekście Donald, przybij piątkę, twoje zdrowje! Profesor malowniczo przedstawia rozmowę Trumpa z Putinem. Jest to taki stek głupot, łgarstw i ordynarnych manipulacji, że nie wypada serwować cytatów, postaramy się jednak tekst omówić.

Recepta jest prosta. Podobnie, jak inni autorzy GW, także i były doradca prezydenta bazuje na strachu i operuje lękiem dla wytworzenia nastroju grozy, niepewności i czarnej przyszłości. W literackiej próbce rozmawiają dwa diabły, dyszące nienawiścią do praw człowieka (czytaj: prawo do aborcji). Chcą podzielić świat na swoje strefy wpływów (czytaj: zlikwidować NATO). Ofiarą ich negocjacji pada Polska, głównie dlatego, że istocie nie pasuje do Zachodu, jest jakaś taka „wschodnia” (czytaj: mimo że my, intelektualiści, rozpaczliwie chcemy ją zbliżyć do standardów zachodnich). Co gorsza, przywództwo PiS pcha Polskę do wojny domowej, szerzy się bezprawie i nawet nie ma już sądu konstytucyjnego. Parlament został rozpędzony, krajem rządzi jego namiastka, złożona z deputowanych, których mianuje szef partii rządzącej (czytaj: Łukaszenka). Szefowi partii podlega także cała władza wykonawcza – czyli dyktatura komunistyczna (czytaj: Piłsudski). Wszystko to sprawia, że Polska może zostać wyrzucona z NATO. Że może być potraktowana przez mocarstwa jak w wieku XVIII – jako naród niczym nie różniący się od Indian (czytaj: „Biednych tych Irokezów będę się starał oswoić z cywilizacją europejską”), zatem barbarzyński, dziki. Co więcej, łączy Polskę z Rosją wspólnota religii, bo kontakty hierarchii kościelnej obu krajów są bardzo ożywione (wygląda na to, że tzw. "polsko-rosyjskie pojednanie" to wina PiS). Wszystko więc wskazuje na to, że polskich Irokezów żyjących w mitycznym Międzymorzu, powinna ucywilizować Rosja. Dalej następują wspólne prześmiewki z polskiego ministra obrony i znów diabły omawiają chytry plan oddania Rosji Intermarium, a głównie Polski. Chodzi o to, by podła Ameryka zorganizowała Intermarium, doprosiła do struktury Rosję, a sama się wycofała.

Cały tekst oparty na lękach, strachach i upiorach, dręczących Polaków od trzystu lat i trzeba przyznać, że Roman Kuźniar mistrzowsko zebrał je w lakonicznej formie. Jednak sposób, w jaki zrelacjonowałem tekst jest przejrzysty, wersja oryginalna ućkana jest natomiast aluzjami, słowami-kluczami, tworzy obraz przypominający fantazje paranoików – uporządkowane i zdyscyplinowane. Permanentne i wielopiętrowe sprzeczności logiczne, w których oba diabły występują raz jako sprawcy nieszczęść, a raz jako ich bezstronni komentatorzy, w których literat bazuje na domniemanej wiedzy czytelnika w taki sposób, by ją poskręcać w węzeł gordyjski, nie są istotne, bo autor już dawno zmanipulował sam siebie; przyjął za dogmaty kłamstwa, a następnie dobudował do nich technikę argumentacyjną opartą na kłamstwie. Tekst warto przeczytać dla celów poznawczych, jednak nie przystoi go cytować.

Na koniec jednak mały cytat, z tekstu Wojciecha Czuchnowskiego (s. 3), którym podsumuję wszystko. Czytamy w nim mianowicie, że nagrania Marka Falenty „...uderzały zaś w szefów MSZ Radosława Sikorskiego i MSW Bartłomieja Sienkiewicza, zwolenników twardego kursu wobec Rosji”… Autorzy GW liczą na kurzą pamięć swoich czytelników i zapewne się nie zawiodą.

 

Jakub Brodacki

5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>