
Polska u schyłku drugiej kadencji rządów Platformy Obywatelskiej ma pewną bardzo charakterystyczną cechę – mianowicie całkowity rozdźwięk pomiędzy tym co mówią politycy i znaczna część wyborców partii rządzącej, a tym czego reszta społeczeństwa doświadcza na co dzień w życiu czy w pracy.
Jednak tym, co najbardziej fascynuje w tej grupie społecznej, to podziw dla sofizmatu, czyli umiejętności znalezienia takiego opisu dowolnego zjawiska aby na koniec wyciągnąć zamierzony wniosek. Dzięki temu dokładnie to samo zjawisko może być jednocześnie bardzo korzystne i zamierzone, lub bardzo szkodliwe i nieuniknione. Przy czym, co bardzo charakterystyczne, próba weryfikacji tych projekcji za pomocą przytoczenia faktów, jest postrzegane jako niedomaganie intelektualne – i brak zdolności do abstrakcyjnego myślenia. Celem nie jest szukanie prawdy ale przedstawienie korzystnej definicji. A skoro da się coś uzasadnić za pomocą środków retorycznych to znaczy że jest to prawdą.
Co gorsza, walory takiego postrzegania rzeczywistości sprawdzają się znakomicie tylko na poziomie rzeczywistości retorycznej – innymi słowy umiejętność ta pozwala zdominować lub wygrać dyskusję. Natomiast decyzje podejmowane w oparciu o tą projekcję powoduje ogromne koszty i straty materialne, które pozostają jednak tylko na poziomie realnym. Człowiek wytwarzający realny - materialny produkt stał się obiektem pogardy, prawdziwy podziw budzi za to człowiek potrafiący zaoferować „produkt retoryczny” - użyteczny i gotowy do wykorzystania. Mówiąc obrazowo towarem stała się narracja.
Przykłady można oczywiście mnożyć bez końca: pakiet klimatyczny jednocześnie może być ogromnym sukcesem Polski i pogrążyć naszą gospodarkę w długach, zabiegi o ulokowanie wojsk NATO na naszym terytorium z powodu rozwoju działań wojennych za naszą wschodnią granicą i pogróżek ze strony Rosji, może być jednocześnie przejawem naszego zagrożenia jak i efektem naszego największego od wielu dekad bezpieczeństwa, wyrzucenie Gombrowicza z listy lektur może być zamachem na rodzimą literaturę a jednocześnie posunięciem dobrym i potrzebnym. Wszystko może być korzystne i niekorzystne równocześnie – zależy tylko czyje dokonania oceniamy i co się akurat opłaca powiedzieć.
W środowisku artystycznym ta zasada recenzji działa od wielu dekad, w debacie politycznej bryluje od dwóch kadencji – czyli od czasu przejęcia władzy przez środowisko polskich sofistów. Żeby daleko nie szukać: Bronisław Komorowski jest jednocześnie kandydatem Platformy i kandydatem niezależnym, jednocześnie aktywnym w polityce wewnętrznej i wykluczający ją ze swojego modelu prezydentury. Wszystko może być prawdą i kłamstwem równocześnie – to wyłącznie kwestia „obsługi” narracyjnej.
Retoryka ta powoduje że debata publiczna z przedstawicielami władzy po prostu straciła swój sens i funkcję. Trudno bowiem określić jakąkolwiek linię programową, cele rządu czy nawet ustalić jakieś wspólne priorytety. To sofiści ustalają kanony uczciwości, dopuszczalnych form manipulacji czy granic demokracji. Nawet pospolite kłamstwo przez wyznawców polskiej sofistyki politycznej jest w pełni akceptowalne – jako dopuszczony do użytku „produkt intelektualny”, pod warunkiem że sprzyja osiągnięciu zysku. Natomiast nawet drobna nieścisłość w argumentacji rywala jest natychmiast z największym oburzeniem odrzucana jako podłość i nieuczciwość a on sam wykluczany z debaty. Nie da się wygrać dyskusji ze współczesnym polskim sofistą – można mu albo przyznać rację albo wycofać się z dyskusji widząc że straciła ona sens.
Śmiem jednak twierdzić, że powodem nie jest tu jakiś otwarcie założony cynizm czy zamierzenie jakie niegdyś zdefiniował na Węgrzech premier Gyurscany. Ta fascynująca popularność relatywizmu i wyłącznie „użytkowego” postrzegania rzeczywistości nie jest przecież polskim wynalazkiem, ale raczej naturalnym skutkiem odrzucenia i zdewaluowania się po 1989 roku wartości pracy fizycznej i wytwarzania dóbr materialnych. I dokładnie tak jak niegdyś w starożytnej Grecji, antyczni sofiści nadawali wartość i dominację kreatywnej retoryce, tak dziś, we współczesnym polskim społeczeństwie, pogarda dla robotnika czy rolnika zaowocowała gloryfikacją „towaru intelektualnego”. Towar ten musi być atrakcyjny i użyteczny – nie ma natomiast znaczenia czy będzie miał związek z rzeczywistością. Bowiem rzecz realna w dzisiejszych czasach całkowicie się zdewaluowała – wartość użytkową ma jedynie „produkt intelektualny” a narracja polityczna jest jednym z podstawowych jego typów .
Posłużę się tu fragmentem charakterystyki opisanej w Wikipedii, aby, być może czytelniej, ukazać przytoczone analogie:
„Sofiści byli z zawodu nauczycielami i wychowawcami przygotowującymi do życia publicznego i zawód ten stanowił główny łącznik dla tej zróżnicowanej grupy ludzi. /.../, znaczącą rolę w życiu intelektualnym Grecji zaczęli odgrywać jednak dopiero w V w. p.n.e, gdy w wychowaniu zaczęto większy nacisk kłaść na wykształcenie niż na tężyznę fizyczną. Uczyli zarówno młodzież jak i dorosłych wszystkiego, co było potrzebne w życiu prywatnym i publicznym. Za nauczanie, co było w stosunkach greckich nowością, pobierali opłatę. Głównym ośrodkiem ich działalności były Ateny. Ze względu na swe zainteresowania naukowe, głównie związane z wymową, przyczynili się do rozwoju retoryki i językoznawstwa. Jako pierwsi badaniom naukowym nadali kierunek humanistyczny. Nie mając zaufania do wiedzy rozumowej, odwoływali się do poznania zmysłowego (sensualizm). Głosili względność prawdy, dla każdego innej (relatywizm), powszechnie obowiązujące prawdy i zasady moralne uważali za wynik umowy (konwencjonalizm). /.../.
Przychylny początkowo stosunek społeczeństwa do sofistów z biegiem czasu uległ radykalnej zmianie. Krytykowano ich za to że sprzedawali wiedzę za pieniądze. Konserwatyści wystąpili wobec nich z zarzutem, że swym nauczaniem burzą wiarę i tradycję. /.../ [1]
Współcześni polscy sofiści – wyrośli na pogardzie dla pracy fizycznej – również działają głównie na terenach „polis”, czyli tam gdzie skupiają się główne ośrodki pośrednictwa w spieniężaniu wypracowanych dóbr materialnych oraz w skupiskach ludzi, mających potrzebę zaakcentowania i zdefiniowania swojej pozycji społecznej w oparciu o wykształcenie (choć nie tylko humanistyczne).
Kadrę mistrzów wśród współczesnych polskich sofistów zajmuje od ćwierć wieku jedno środowisko tworzące swoje szkoły na różnych płaszczyznach działalności: od publicystyki prasowej, przez „certyfikowane” elity kulturalne po środowiska polityczne. Te ostatnie zresztą o bardzo ważnej roli bo zapewniające im dominującą pozycję w obsadzie stanowisk decyzyjnych i dostęp do środków publicznych. Mistrzowie współczesnej polskiej sofistyki mogą wciąż liczyć na duże zrozumienie dla wysokich kosztów jakie są im wypłacane z publicznych funduszy w zamian za oferowane usługi. Dzieje się tak w dużej mierze dlatego , że bycie absolwentem i głosicielem polskiej szkoły sofistyki, czy to w kręgu dziennikarstwa, kultury czy polityki, daje o wiele większą szansę awansu w swojej dziedzinie. Choć w ostatnich latach dochodzi do pewnego rodzaju konfliktu pomiędzy środowiskami kulturalnymi a politycznymi wśród polskich sofistów, głównie z uwagi na to że ci pierwsi zaczęli ponosić koszty materialne wynikające z oderwania się retoryki „polityków’ od rzeczywistych potrzeb. W wyniku tych błędów zabrakło pieniędzy i trzeba było zaprzestać odliczania artystom połowy wynagrodzenia jako kosztów uzyskania dochodu, niezależnie od ich faktycznej wartości.
Na scenie politycznej dominującą pozycję w polskiej sofistyce zajmują środowiska związane obecnie Platformą Obywatelską, jednak wyjątki od tej reguły także pokazują że we współczesnym społeczeństwie jest dziś spore zapotrzebowanie na „produkty intelektualne”. I to niezależnie od zabarwienia ideowego. Przykładem może być tu zarówno Palikot – operujący klasyczną projekcją i pospolitym kłamstwem na bazie których definiuje intrygujący obraz świata, czy Janusz Korwin – Mikke , ultraliberał (aktualnie określający się jako prawica) który każde rozpatrywane zjawisko za pomocą sofizmatu najpierw doprowadza do kompletnego absurdu, a potem na bazie tej karykatury rzeczywistości proponuje swoje radykalne rozwiązania.
Sądzę że, podobnie jak w starożytnej Grecji, także w Polsce, społeczeństwo uzna z czasem że oferta rodzimych mentorów jest zbyt kosztowna a jej realna wartość mizerna i mało przydatna. Sądzę jednak, że w przeciwieństwie do czasów antycznych, to nie konserwatyści otworzą ludziom oczy ale, fakt że za błędy sofistów oderwanych od rzeczywistości będzie trzeba coraz drożej płacić.
[1] http://pl.wikipedia.org/wiki/Sofi%C5%9Bci
Jednak tym, co najbardziej fascynuje w tej grupie społecznej, to podziw dla sofizmatu, czyli umiejętności znalezienia takiego opisu dowolnego zjawiska aby na koniec wyciągnąć zamierzony wniosek. Dzięki temu dokładnie to samo zjawisko może być jednocześnie bardzo korzystne i zamierzone, lub bardzo szkodliwe i nieuniknione. Przy czym, co bardzo charakterystyczne, próba weryfikacji tych projekcji za pomocą przytoczenia faktów, jest postrzegane jako niedomaganie intelektualne – i brak zdolności do abstrakcyjnego myślenia. Celem nie jest szukanie prawdy ale przedstawienie korzystnej definicji. A skoro da się coś uzasadnić za pomocą środków retorycznych to znaczy że jest to prawdą.
Co gorsza, walory takiego postrzegania rzeczywistości sprawdzają się znakomicie tylko na poziomie rzeczywistości retorycznej – innymi słowy umiejętność ta pozwala zdominować lub wygrać dyskusję. Natomiast decyzje podejmowane w oparciu o tą projekcję powoduje ogromne koszty i straty materialne, które pozostają jednak tylko na poziomie realnym. Człowiek wytwarzający realny - materialny produkt stał się obiektem pogardy, prawdziwy podziw budzi za to człowiek potrafiący zaoferować „produkt retoryczny” - użyteczny i gotowy do wykorzystania. Mówiąc obrazowo towarem stała się narracja.
Przykłady można oczywiście mnożyć bez końca: pakiet klimatyczny jednocześnie może być ogromnym sukcesem Polski i pogrążyć naszą gospodarkę w długach, zabiegi o ulokowanie wojsk NATO na naszym terytorium z powodu rozwoju działań wojennych za naszą wschodnią granicą i pogróżek ze strony Rosji, może być jednocześnie przejawem naszego zagrożenia jak i efektem naszego największego od wielu dekad bezpieczeństwa, wyrzucenie Gombrowicza z listy lektur może być zamachem na rodzimą literaturę a jednocześnie posunięciem dobrym i potrzebnym. Wszystko może być korzystne i niekorzystne równocześnie – zależy tylko czyje dokonania oceniamy i co się akurat opłaca powiedzieć.
W środowisku artystycznym ta zasada recenzji działa od wielu dekad, w debacie politycznej bryluje od dwóch kadencji – czyli od czasu przejęcia władzy przez środowisko polskich sofistów. Żeby daleko nie szukać: Bronisław Komorowski jest jednocześnie kandydatem Platformy i kandydatem niezależnym, jednocześnie aktywnym w polityce wewnętrznej i wykluczający ją ze swojego modelu prezydentury. Wszystko może być prawdą i kłamstwem równocześnie – to wyłącznie kwestia „obsługi” narracyjnej.
Retoryka ta powoduje że debata publiczna z przedstawicielami władzy po prostu straciła swój sens i funkcję. Trudno bowiem określić jakąkolwiek linię programową, cele rządu czy nawet ustalić jakieś wspólne priorytety. To sofiści ustalają kanony uczciwości, dopuszczalnych form manipulacji czy granic demokracji. Nawet pospolite kłamstwo przez wyznawców polskiej sofistyki politycznej jest w pełni akceptowalne – jako dopuszczony do użytku „produkt intelektualny”, pod warunkiem że sprzyja osiągnięciu zysku. Natomiast nawet drobna nieścisłość w argumentacji rywala jest natychmiast z największym oburzeniem odrzucana jako podłość i nieuczciwość a on sam wykluczany z debaty. Nie da się wygrać dyskusji ze współczesnym polskim sofistą – można mu albo przyznać rację albo wycofać się z dyskusji widząc że straciła ona sens.
Śmiem jednak twierdzić, że powodem nie jest tu jakiś otwarcie założony cynizm czy zamierzenie jakie niegdyś zdefiniował na Węgrzech premier Gyurscany. Ta fascynująca popularność relatywizmu i wyłącznie „użytkowego” postrzegania rzeczywistości nie jest przecież polskim wynalazkiem, ale raczej naturalnym skutkiem odrzucenia i zdewaluowania się po 1989 roku wartości pracy fizycznej i wytwarzania dóbr materialnych. I dokładnie tak jak niegdyś w starożytnej Grecji, antyczni sofiści nadawali wartość i dominację kreatywnej retoryce, tak dziś, we współczesnym polskim społeczeństwie, pogarda dla robotnika czy rolnika zaowocowała gloryfikacją „towaru intelektualnego”. Towar ten musi być atrakcyjny i użyteczny – nie ma natomiast znaczenia czy będzie miał związek z rzeczywistością. Bowiem rzecz realna w dzisiejszych czasach całkowicie się zdewaluowała – wartość użytkową ma jedynie „produkt intelektualny” a narracja polityczna jest jednym z podstawowych jego typów .
Posłużę się tu fragmentem charakterystyki opisanej w Wikipedii, aby, być może czytelniej, ukazać przytoczone analogie:
„Sofiści byli z zawodu nauczycielami i wychowawcami przygotowującymi do życia publicznego i zawód ten stanowił główny łącznik dla tej zróżnicowanej grupy ludzi. /.../, znaczącą rolę w życiu intelektualnym Grecji zaczęli odgrywać jednak dopiero w V w. p.n.e, gdy w wychowaniu zaczęto większy nacisk kłaść na wykształcenie niż na tężyznę fizyczną. Uczyli zarówno młodzież jak i dorosłych wszystkiego, co było potrzebne w życiu prywatnym i publicznym. Za nauczanie, co było w stosunkach greckich nowością, pobierali opłatę. Głównym ośrodkiem ich działalności były Ateny. Ze względu na swe zainteresowania naukowe, głównie związane z wymową, przyczynili się do rozwoju retoryki i językoznawstwa. Jako pierwsi badaniom naukowym nadali kierunek humanistyczny. Nie mając zaufania do wiedzy rozumowej, odwoływali się do poznania zmysłowego (sensualizm). Głosili względność prawdy, dla każdego innej (relatywizm), powszechnie obowiązujące prawdy i zasady moralne uważali za wynik umowy (konwencjonalizm). /.../.
Przychylny początkowo stosunek społeczeństwa do sofistów z biegiem czasu uległ radykalnej zmianie. Krytykowano ich za to że sprzedawali wiedzę za pieniądze. Konserwatyści wystąpili wobec nich z zarzutem, że swym nauczaniem burzą wiarę i tradycję. /.../ [1]
Współcześni polscy sofiści – wyrośli na pogardzie dla pracy fizycznej – również działają głównie na terenach „polis”, czyli tam gdzie skupiają się główne ośrodki pośrednictwa w spieniężaniu wypracowanych dóbr materialnych oraz w skupiskach ludzi, mających potrzebę zaakcentowania i zdefiniowania swojej pozycji społecznej w oparciu o wykształcenie (choć nie tylko humanistyczne).
Kadrę mistrzów wśród współczesnych polskich sofistów zajmuje od ćwierć wieku jedno środowisko tworzące swoje szkoły na różnych płaszczyznach działalności: od publicystyki prasowej, przez „certyfikowane” elity kulturalne po środowiska polityczne. Te ostatnie zresztą o bardzo ważnej roli bo zapewniające im dominującą pozycję w obsadzie stanowisk decyzyjnych i dostęp do środków publicznych. Mistrzowie współczesnej polskiej sofistyki mogą wciąż liczyć na duże zrozumienie dla wysokich kosztów jakie są im wypłacane z publicznych funduszy w zamian za oferowane usługi. Dzieje się tak w dużej mierze dlatego , że bycie absolwentem i głosicielem polskiej szkoły sofistyki, czy to w kręgu dziennikarstwa, kultury czy polityki, daje o wiele większą szansę awansu w swojej dziedzinie. Choć w ostatnich latach dochodzi do pewnego rodzaju konfliktu pomiędzy środowiskami kulturalnymi a politycznymi wśród polskich sofistów, głównie z uwagi na to że ci pierwsi zaczęli ponosić koszty materialne wynikające z oderwania się retoryki „polityków’ od rzeczywistych potrzeb. W wyniku tych błędów zabrakło pieniędzy i trzeba było zaprzestać odliczania artystom połowy wynagrodzenia jako kosztów uzyskania dochodu, niezależnie od ich faktycznej wartości.
Na scenie politycznej dominującą pozycję w polskiej sofistyce zajmują środowiska związane obecnie Platformą Obywatelską, jednak wyjątki od tej reguły także pokazują że we współczesnym społeczeństwie jest dziś spore zapotrzebowanie na „produkty intelektualne”. I to niezależnie od zabarwienia ideowego. Przykładem może być tu zarówno Palikot – operujący klasyczną projekcją i pospolitym kłamstwem na bazie których definiuje intrygujący obraz świata, czy Janusz Korwin – Mikke , ultraliberał (aktualnie określający się jako prawica) który każde rozpatrywane zjawisko za pomocą sofizmatu najpierw doprowadza do kompletnego absurdu, a potem na bazie tej karykatury rzeczywistości proponuje swoje radykalne rozwiązania.
Sądzę że, podobnie jak w starożytnej Grecji, także w Polsce, społeczeństwo uzna z czasem że oferta rodzimych mentorów jest zbyt kosztowna a jej realna wartość mizerna i mało przydatna. Sądzę jednak, że w przeciwieństwie do czasów antycznych, to nie konserwatyści otworzą ludziom oczy ale, fakt że za błędy sofistów oderwanych od rzeczywistości będzie trzeba coraz drożej płacić.
[1] http://pl.wikipedia.org/wiki/Sofi%C5%9Bci
(3)
4 Comments
@waw
30 April, 2015 - 07:16
- był trotyl a jednocześnie go nie było,
- było badanie wraku a jednocześnie go nie było bo nie było potrzeby,
- dwa (?) wzajemnie sprzeczne stenogramy są prawdziwe.
Krzyczę wszem i wobec "Ludzie, przecież to jakiś absurd", ale bez specjalnego zrozumienia
Przy okazji Twojego tekstu znalazłem coś takiego. Co prawda szukałem konfliktu sofistów z Arystotelesem, ale znalazłem coś o Sokratesie:
Nie można pisać o sporze Sokratesa z sofistami, nie wyjaśniając na czym takowy spór polegał. Dla Sokratesa moralność była tożsama z prawdą: była niezmienna i jednakowa we wszystkich aspektach życia. Filozof, negował poglądy sofistów, jakoby prawda, a zarazem moralność była zależna od sytuacji, tym samym nie istniałoby uniwersalne dla wszystkich ludzi pojęcie tego co dobre, co złe, co prawdziwe, a co nie. Głoszony przez nich relatywizm moralny, zastąpił absolutyzmem. Absolutyzm ów oznacza, że istnieje niezmienne, ponadczasowe prawo moralne, posiadające sankcję nadprzyrodzoną, którego żadn wartości partykularne takie jak choćby racja stanu, interes narodowy, klasowy czy też wola jednostki naruszać i kwestionować nie mogą.
http://sokratesisofisci.blog.pl/2008/04/18/czy-spor-sokratesa-z-sofistam...
Polfic
30 April, 2015 - 10:39
Ale popatrz do jakiego absurdu w debacie publicznej - a co gorsza nawet w dyskusjach prywatnych, zaczeło już dochodzić że do cżłowieka zaczyna docierać że coś złego dzieje sie z całym naszym systemem światopoglądowym.
I co gorsza przyczyny odnajduje w historii - w uniwersalnych mechanizmach które już miały miejsce. Mój tekst jest być może miejscami ciekawy ale moim zdaniem źle napisany - temat mnie chyba trochę przerósł. Zaintrygowało mnie jednak przede wszystkim to że zarówno w starożytnej Grecji jak i w obecnej Polsce negacja i pogarda dla pracy fizycznej kończy się dokładnie tak samo: umiłowaniem produktu intelektualnego z jego najbardziej widowiskowym towarem jakim jest sofizmat.
Pozdrawiam Serdecznie, Dziękuję Polfiku :)
@waw
30 April, 2015 - 14:08
Ja bym sprawę nieco uprościł
30 April, 2015 - 13:43
Jeśli przeciwnik stosuje propagandę (nie cierpię zakłamujących istotę sprawy nazw w rodzaju "narracja"), do której bez wątpienia można zaliczyć także zmasowane przeniesienie sofizmatu w sferę publiczną i polityczną, to znaczy, że rozpoczął z nami wojnę w sferze komunikacji, poglądów i postaw. A na wojnie, gdy przeciwnik atakuje, nie rozpoczyna się uczonej dyskusji nad konstrukcją jego AK-47, ani nie wychodzi z okopów z naręczami kwiatów, proponując - "To może byśmy sobie pogadali?".
Na wojnie należy się bronić i kontratakować, dobierając broń pod względem jej skuteczności. Nie, nie narobimy w ten sposób więcej szkód sobie, niż przeciwnik, bo etyka wojny, jeśli wyeliminujemy godną śmierć, jako jedyne wyjście, ma się nijak do etyki czasów pokoju. Poza tym, dla ogromnej większości widzów takich, propagandowych wojen, rację ma ten, który wygrywa, czyli "wychodzi" z takiego sporu z najczytelniejszym, i w związku z tym przeznaczonym dla największej liczby odbiorców, przekazem. To może być powtarzany, byle uparcie i niezłomnie, i nie mający nic wspólnego z istotą całej kłótni, banał. I tak dalej.
Bo, szczerze mówiąc, nie ma sensu, żebym się tutaj wymądrzał. Na ten temat są całe biblioteki fachowych podręczników. I ja bym tylko bardzo chciał, żeby "nasi" jak najczęściej do nich zaglądali, a do tak zwanych mediów szli jedynie ci z nich, którzy przeszli odpowiednie, wewnątrzpartyjne egzaminy z tej wiedzy i tych sprawności.