Sukces w wojnie 1920 roku został odniesiony dzięki wspaniałej postawie świadomych Polaków.
Powodzenie realizacji polskiego planu kontrofensywy zależało przede wszystkim od utrzymania Warszawy, na której przedpolu toczyły się ciężkie boje, Dlatego też 12 sierpnia Piłsudski opuszczając Warszawę i przenosząc się do Puław, gdzie objął dowództwo nad formowaną grupą uderzeniową, zażądał od Sosnkowskiego, by osobiście czuwał nad obroną stolicy I nie dopuścił do powstania antagonizmów wśród dowódców poszczególnych jednostek.
Dnia 10 sierpnia 1920 roku gubernator wojskowy Warszawy gen. Franciszek Latinik wprowadził stan oblężenia w stolicy i przyległych do niej powiatach. Na czas trwania stanu oblężenia wszystkie miejscowe władze wojskowe i cywilne zostały podporządkowane władzy gubernatora wojskowego.
12 sierpnia 1920 roku około godziny 17.00 padły pierwsze strzały w bitwie o przedmoście warszawskie. Placówki 46 pułku piechoty, który obsadził front na wschód od Radzymina stoczyły walkę z patrolami sowieckiej 21 DS. Następnego dnia sowiecka 21 DS rozpoczęła atak na Radzymin, zakończony opanowaniem miasta. 14 sierpnia Radzymin został odbity przez jednostki 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej.
W tym samym czasie bolszewicka 2 DS zmusiła do odwrotu Polaków pod Leśniakowizną i Ossowem. Zaniepokojony dowódca 8 DP płk. Stanisław Burhardt-Bukacki wysłał do Ossowa trzy bataliony piechoty, które wykonały kontratak odzyskując pierwotne pozycje.
13 sierpnia 1920 roku bolszewicy zajęli Radzymin – odległy zaledwie o 19 km od stolicy. Minister spraw zagranicznych Eustachy Sapieha zawiadomił przebywających w Warszawie przedstawicieli państw obcych, że od 14 sierpnia rząd nie bierze na siebie odpowiedzialności za ich bezpieczeństwo. Jeszcze tego dnia cały korpus dyplomatyczny (z wyjątkiem nuncjusza apostolskiego Achille Ratti’ego oraz dyplomatów włoskich) ewakuował się do Poznania, a członkowie francuskiej misji wojskowej przenieśli się do Łodzi. Tymczasem rząd polski jednomyślnie postanowił pozostać w stolicy do ostatniej chwili. Do Poznania wywieziono jednak znaczną część złota i srebra ze skarbu narodowego oraz akta ministerstw.
Ulicami Warszawy przeciągały oddziały wojska. „Nieustanny turkot kół – opisywały sytuację gazety – stuk kopyt końskich pomieszany z ulicznym zgiełkiem, nawoływaniem woźniców, porykiwaniem syren, transporty obozowe, sanitarne, zresztą wszystko co z wojną jakikolwiek ma stosunek. (…) Chodniki zawalone przechodniami, Wszędzie mundury i mundury. Co krok biało-amarantowe kokardki”. Lord d’Abernon zapisał 13 sierpnia: „Brak wszelkiej paniki śród szerokich mas ludności jest wprost niezwykły. (…) Warszawa tylekroć była już okupywane przez obce wojska, że grożące jej dzisiaj niebezpieczeństwo nie wywołuje śród mieszkańców ani podniecenia, ani paniki, spotykanej w miastach, które nie doświadczyły jeszcze zbrojnych nieprzyjacielskich podbojów”.
14 sierpnia wczesnym rankiem silne natarcie na Leśniakowiznę-Ossów rozpoczęła bolszewicka 79 brygada strzelców. Polskie jednostki 36 i 33 pp. nie były w stanie powstrzymać wroga i zaczęły cofać się w kierunku Ossowa. W ślad za wycofującymi się Polakami posuwali się bolszewicy, zajmując stanowiska we wschodniej części Ossowa. W szeregach wybuchła panika. „Liczne grupy ochotników – relacjonował płk. Burhardt-Bukacki -wycofywały się w popłochu do wsi. Oficerowie starają się przy pomocy groźby i rewolweru powstrzymać uciekających. Uda im się tylko częściowo. Powstają w ten sposób wzdłuż drogi nieliczne i nieregularne grupki, które trwają w terenie, reszta zaś niepowstrzymanym potokiem przesącza się na zachód od Ossowa”.
Kontratak podjęty przez dwie kompanie I batalionu 236 p.p. załamał się w ogniu sowieckich karabinów maszynowych. Wśród poległych żołnierzy 1 kompanii ppor. Mieczysława Słowikowskiego znajdował się kapelan pułku ks. Stanisław Skorupka.
Tego samego dnia bolszewickie patrole dotarły do Kątów Węgierskich, oddalonych zaledwie 7 km od Wisły pod Jabłonną, gdzie zamierzano przekroczyć rzekę. Jednocześnie we wszystkich warszawskich kościołach modlono się o powodzenie dla polskich wojsk walczących pod Warszawą. Józef Piłsudski spotkał się z warszawskim kardynałem Aleksandrem Kakowskim, prosząc go większą liczbę księży, „którzyby szli w szeregach razem z żołnierzem, w okopach podnosili go na duchu”. „Spełniłem życzenie Piłsudskiego – wspominał kardynał – i ogłosiłem wezwanie do duchowieństwa. Usłuchano wezwania mojego i innych biskupów. Księża stanęli w szeregach jedni jako kapelani, inni jako sanitariusze. Szczególniej młodzież seminariów duchownych poszła z zapałem do szeregów”.
Bolszewicy byli tak przekonani o zwycięstwie, że dowódca 16 armii miał już wydrukowaną odezwę do mieszkańców z datą 15 sierpnia, w której m.in. wstępnie określono nowy porządek prawny obowiązując w „oswobodzonej” stolicy. Zapowiadano oddanie władzy cywilnej w ręce „stworzonego przez warszawskich robotników rządu”, jednocześnie ostrzegano, iż „najmniejszy zamach na bezpieczeństwo wojennych oddziałów i urzędów Armii pociągnie za sobą ze strony Rewolucyjnego Sowietu jak najostrzejsze środki”.
15 sierpnia obchodzono uroczyście święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. „Procesja – wspominał gen. Weygand – przeciągała ulicami miasta. Skupienie wiernych, którzy w niej brali udział, zarówno postawa, świadcząca o głębokiej wierze tłumu, który przyklękał przed przechodzącym przenajświętszym Sakramentem, (…) budzi we mnie zawsze wzruszenie. (…) Niebezpieczeństwo, zagrażające ich ojczyźnie, obawa zobaczenia jej umierającej na nowo po jej zmartwychwstaniu wznosiły ich żarliwość na bardzo wysoki stopień”.
W tym samym momencie zupełnie inne były nadzieje części ludności żydowskiej. „Nie mogąc jechać – wspomina Witos – autem prędzej, gdyż Żydzi zatarasowali ulicę i usuwali się bardzo niechętnie, szliśmy piechotą miedzy tłumami, ażeby zaobserwować ich nastroje. Aż nadto było tam widać jakąś gorączkę i niecierpliwość, pozbawione zupełnie obawy i strachu. Nie miałem żadnej wątpliwości, że znaczna część ludności żydowskiej z ustęsknieniem oczekiwała na zwycięstwo bolszewików i wejście ich do stolicy. W tym przekonaniu utwierdził mnie główny komendant policji, który silnie zaniepokojony ruchami i zachowaniem się ludności żydowskiej, czekał na rozkazy ministra spraw wewnętrznych. Rozkazy te zostały natychmiast wydane, a zgodnie z nimi ulice zostały oczyszczone i spokój przywrócony. Kosztowało to trochę czasu, trudu, a nawet ofiar.”
Do Warszawy ściągnięto w sumie 49 czołgów z 1,2,4 i 5 kompanii (3 kompania pozostała w składzie 6 armii). Kompanie czołgów zostały jednak porozrzucane poszczególnymi plutonami po całym przedmościu tak, że w kontrnatarciu polskim pod Radzyminem wzięło udział zaledwie 6 czołgów, mimo, iż marszałek Piłsudski nakazał „rzucić atak tankowy na masę, czyli w kierunku Radzymina”.
16 sierpnia 2 plutony 5 kompanii por. Langera z sukcesem powstrzymały atak sowieckich samochodów pancernych. Następnie polskie czołgi wspierały natarcie piechoty na Dybów. Bolszewicy na ich widok wpadli w panikę i jak wspominał J. Kuszelewski: „Bolszewicka horda, przygnana z daleki stron Azji, nie mogła wyjść z podziwu na widok poruszających się z łoskotem tych gór żelaza, a ogniem niewidocznej dla niej broni zdumiała się do reszty”.
Następnego dnia cała 2 kompania czołgów wzięła udział w walkach o Mińsk Mazowiecki, który zakończył się wyparciem bolszewików z miasta. Następnie kompania wzięła udział w pościgu za czerwonoarmistami pod Mławą, biorąc do niewoli prawie 750 jeńców.
Ciężkie walki o Radzymin trwały aż do 16 sierpnia, gdy bolszewicy rozpoczęli generalny odwrót, będący skutkiem sukcesu polskiej kontrofensywy znad Wieprza.
„Warszawa swoją postawą – podkreślił Józef Piłsudski – spokojem i wiarą ułatwiła żołnierzowi zadanie i pomogła w zwycięstwie. Bowiem walka o Warszawę, walka o miasto – była rzeczą najtrudniejszą, gdyż o zwycięstwie stanowiło tu właśnie zachowanie się obywateli. I Warszawa nie zawiodła.”
Pokonanie bolszewików w 1920 roku nastąpiło dzięki wspaniałej postawie większości narodu polskiego, heroizmowi polskiego żołnierza, licznych bohaterów – ks. Ignacego Skorupki, por. Stefana Pogonowskiego oraz wybitnych dowódców – Marszałka Piłsudskiego, gen. Rozwadowskiego, gen. Śmigłego-Rydza, gen. Sikorskiego, gen. Hallera oraz gen. Sosnkowskiego.
Polacy nie ulegli demagogicznej propagandzie bolszewików, nie dali się nabrać na oszukańcze hasła „równości i sprawiedliwości”. Pozostali wierni Polsce i wspólnie odparli czerwony najazd.
Miał rację Stefan Żeromski pisząc, iż „cały bowiem lud polski poszedł w bój za ojczyznę. Opasali się pasem żołnierskim nędzarze, którzy na własność w ojczyźnie mają tylko grób, i z męstwem, na którego widok oniemiał z zachwytu świat, uderzyli w wojska najeźdźców. Od krańca ziemi polskiej do drugiego krańca, gdziekolwiek brzmi nasza mowa, jeden podniósł się krzyk: nich żyje ojczyzna!”.
Wybrana literatura:
Protokoły Rady Obrony Państwa
J. Piłsudski – Rok 1920
Dziennik Rozkazów Dziennych MSWoj.
L. Żeligowski – Wojna w roku 1920
M. Rataj – Pamiętniki
Bitwa warszawska 1920 – wybór dokumentów
M. Tarczyński – Cud nad Wisłą. Bitwa Warszawska 1920 r.
Rok 1920. Wojna polsko-sowiecka we wspomnieniach i innych dokumentach
Zwycięstwo 1920. Warszawa wobec agresji bolszewickiej
Rok 1920. Wojna polsko-radziecka we wspomnieniach i innych dokumentach.
E. d’Abernon – Osiemnasta decydująca bitwa w dziejach świata pod Warszawą 1920 r.
W. Witos – Moje wspomnienia
M. Drozdowski – Warszawa w obronie Rzeczypospolitej czerwiec-sierpień 1920
J. Oziemkowski – Bitwa warszawska 1920 roku
B. Skaradziński – Polskie lata 1919-1920
W. Jędrzejewicz, J. Cisek – Kronika życia Józefa Piłsudskiego 1867-1935
S. Żeromski – Na probostwie w Wyszkowie
Powodzenie realizacji polskiego planu kontrofensywy zależało przede wszystkim od utrzymania Warszawy, na której przedpolu toczyły się ciężkie boje, Dlatego też 12 sierpnia Piłsudski opuszczając Warszawę i przenosząc się do Puław, gdzie objął dowództwo nad formowaną grupą uderzeniową, zażądał od Sosnkowskiego, by osobiście czuwał nad obroną stolicy I nie dopuścił do powstania antagonizmów wśród dowódców poszczególnych jednostek.
Dnia 10 sierpnia 1920 roku gubernator wojskowy Warszawy gen. Franciszek Latinik wprowadził stan oblężenia w stolicy i przyległych do niej powiatach. Na czas trwania stanu oblężenia wszystkie miejscowe władze wojskowe i cywilne zostały podporządkowane władzy gubernatora wojskowego.
12 sierpnia 1920 roku około godziny 17.00 padły pierwsze strzały w bitwie o przedmoście warszawskie. Placówki 46 pułku piechoty, który obsadził front na wschód od Radzymina stoczyły walkę z patrolami sowieckiej 21 DS. Następnego dnia sowiecka 21 DS rozpoczęła atak na Radzymin, zakończony opanowaniem miasta. 14 sierpnia Radzymin został odbity przez jednostki 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej.
W tym samym czasie bolszewicka 2 DS zmusiła do odwrotu Polaków pod Leśniakowizną i Ossowem. Zaniepokojony dowódca 8 DP płk. Stanisław Burhardt-Bukacki wysłał do Ossowa trzy bataliony piechoty, które wykonały kontratak odzyskując pierwotne pozycje.
13 sierpnia 1920 roku bolszewicy zajęli Radzymin – odległy zaledwie o 19 km od stolicy. Minister spraw zagranicznych Eustachy Sapieha zawiadomił przebywających w Warszawie przedstawicieli państw obcych, że od 14 sierpnia rząd nie bierze na siebie odpowiedzialności za ich bezpieczeństwo. Jeszcze tego dnia cały korpus dyplomatyczny (z wyjątkiem nuncjusza apostolskiego Achille Ratti’ego oraz dyplomatów włoskich) ewakuował się do Poznania, a członkowie francuskiej misji wojskowej przenieśli się do Łodzi. Tymczasem rząd polski jednomyślnie postanowił pozostać w stolicy do ostatniej chwili. Do Poznania wywieziono jednak znaczną część złota i srebra ze skarbu narodowego oraz akta ministerstw.
Ulicami Warszawy przeciągały oddziały wojska. „Nieustanny turkot kół – opisywały sytuację gazety – stuk kopyt końskich pomieszany z ulicznym zgiełkiem, nawoływaniem woźniców, porykiwaniem syren, transporty obozowe, sanitarne, zresztą wszystko co z wojną jakikolwiek ma stosunek. (…) Chodniki zawalone przechodniami, Wszędzie mundury i mundury. Co krok biało-amarantowe kokardki”. Lord d’Abernon zapisał 13 sierpnia: „Brak wszelkiej paniki śród szerokich mas ludności jest wprost niezwykły. (…) Warszawa tylekroć była już okupywane przez obce wojska, że grożące jej dzisiaj niebezpieczeństwo nie wywołuje śród mieszkańców ani podniecenia, ani paniki, spotykanej w miastach, które nie doświadczyły jeszcze zbrojnych nieprzyjacielskich podbojów”.
14 sierpnia wczesnym rankiem silne natarcie na Leśniakowiznę-Ossów rozpoczęła bolszewicka 79 brygada strzelców. Polskie jednostki 36 i 33 pp. nie były w stanie powstrzymać wroga i zaczęły cofać się w kierunku Ossowa. W ślad za wycofującymi się Polakami posuwali się bolszewicy, zajmując stanowiska we wschodniej części Ossowa. W szeregach wybuchła panika. „Liczne grupy ochotników – relacjonował płk. Burhardt-Bukacki -wycofywały się w popłochu do wsi. Oficerowie starają się przy pomocy groźby i rewolweru powstrzymać uciekających. Uda im się tylko częściowo. Powstają w ten sposób wzdłuż drogi nieliczne i nieregularne grupki, które trwają w terenie, reszta zaś niepowstrzymanym potokiem przesącza się na zachód od Ossowa”.
Kontratak podjęty przez dwie kompanie I batalionu 236 p.p. załamał się w ogniu sowieckich karabinów maszynowych. Wśród poległych żołnierzy 1 kompanii ppor. Mieczysława Słowikowskiego znajdował się kapelan pułku ks. Stanisław Skorupka.
Tego samego dnia bolszewickie patrole dotarły do Kątów Węgierskich, oddalonych zaledwie 7 km od Wisły pod Jabłonną, gdzie zamierzano przekroczyć rzekę. Jednocześnie we wszystkich warszawskich kościołach modlono się o powodzenie dla polskich wojsk walczących pod Warszawą. Józef Piłsudski spotkał się z warszawskim kardynałem Aleksandrem Kakowskim, prosząc go większą liczbę księży, „którzyby szli w szeregach razem z żołnierzem, w okopach podnosili go na duchu”. „Spełniłem życzenie Piłsudskiego – wspominał kardynał – i ogłosiłem wezwanie do duchowieństwa. Usłuchano wezwania mojego i innych biskupów. Księża stanęli w szeregach jedni jako kapelani, inni jako sanitariusze. Szczególniej młodzież seminariów duchownych poszła z zapałem do szeregów”.
Bolszewicy byli tak przekonani o zwycięstwie, że dowódca 16 armii miał już wydrukowaną odezwę do mieszkańców z datą 15 sierpnia, w której m.in. wstępnie określono nowy porządek prawny obowiązując w „oswobodzonej” stolicy. Zapowiadano oddanie władzy cywilnej w ręce „stworzonego przez warszawskich robotników rządu”, jednocześnie ostrzegano, iż „najmniejszy zamach na bezpieczeństwo wojennych oddziałów i urzędów Armii pociągnie za sobą ze strony Rewolucyjnego Sowietu jak najostrzejsze środki”.
15 sierpnia obchodzono uroczyście święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. „Procesja – wspominał gen. Weygand – przeciągała ulicami miasta. Skupienie wiernych, którzy w niej brali udział, zarówno postawa, świadcząca o głębokiej wierze tłumu, który przyklękał przed przechodzącym przenajświętszym Sakramentem, (…) budzi we mnie zawsze wzruszenie. (…) Niebezpieczeństwo, zagrażające ich ojczyźnie, obawa zobaczenia jej umierającej na nowo po jej zmartwychwstaniu wznosiły ich żarliwość na bardzo wysoki stopień”.
W tym samym momencie zupełnie inne były nadzieje części ludności żydowskiej. „Nie mogąc jechać – wspomina Witos – autem prędzej, gdyż Żydzi zatarasowali ulicę i usuwali się bardzo niechętnie, szliśmy piechotą miedzy tłumami, ażeby zaobserwować ich nastroje. Aż nadto było tam widać jakąś gorączkę i niecierpliwość, pozbawione zupełnie obawy i strachu. Nie miałem żadnej wątpliwości, że znaczna część ludności żydowskiej z ustęsknieniem oczekiwała na zwycięstwo bolszewików i wejście ich do stolicy. W tym przekonaniu utwierdził mnie główny komendant policji, który silnie zaniepokojony ruchami i zachowaniem się ludności żydowskiej, czekał na rozkazy ministra spraw wewnętrznych. Rozkazy te zostały natychmiast wydane, a zgodnie z nimi ulice zostały oczyszczone i spokój przywrócony. Kosztowało to trochę czasu, trudu, a nawet ofiar.”
Do Warszawy ściągnięto w sumie 49 czołgów z 1,2,4 i 5 kompanii (3 kompania pozostała w składzie 6 armii). Kompanie czołgów zostały jednak porozrzucane poszczególnymi plutonami po całym przedmościu tak, że w kontrnatarciu polskim pod Radzyminem wzięło udział zaledwie 6 czołgów, mimo, iż marszałek Piłsudski nakazał „rzucić atak tankowy na masę, czyli w kierunku Radzymina”.
16 sierpnia 2 plutony 5 kompanii por. Langera z sukcesem powstrzymały atak sowieckich samochodów pancernych. Następnie polskie czołgi wspierały natarcie piechoty na Dybów. Bolszewicy na ich widok wpadli w panikę i jak wspominał J. Kuszelewski: „Bolszewicka horda, przygnana z daleki stron Azji, nie mogła wyjść z podziwu na widok poruszających się z łoskotem tych gór żelaza, a ogniem niewidocznej dla niej broni zdumiała się do reszty”.
Następnego dnia cała 2 kompania czołgów wzięła udział w walkach o Mińsk Mazowiecki, który zakończył się wyparciem bolszewików z miasta. Następnie kompania wzięła udział w pościgu za czerwonoarmistami pod Mławą, biorąc do niewoli prawie 750 jeńców.
Ciężkie walki o Radzymin trwały aż do 16 sierpnia, gdy bolszewicy rozpoczęli generalny odwrót, będący skutkiem sukcesu polskiej kontrofensywy znad Wieprza.
„Warszawa swoją postawą – podkreślił Józef Piłsudski – spokojem i wiarą ułatwiła żołnierzowi zadanie i pomogła w zwycięstwie. Bowiem walka o Warszawę, walka o miasto – była rzeczą najtrudniejszą, gdyż o zwycięstwie stanowiło tu właśnie zachowanie się obywateli. I Warszawa nie zawiodła.”
Pokonanie bolszewików w 1920 roku nastąpiło dzięki wspaniałej postawie większości narodu polskiego, heroizmowi polskiego żołnierza, licznych bohaterów – ks. Ignacego Skorupki, por. Stefana Pogonowskiego oraz wybitnych dowódców – Marszałka Piłsudskiego, gen. Rozwadowskiego, gen. Śmigłego-Rydza, gen. Sikorskiego, gen. Hallera oraz gen. Sosnkowskiego.
Polacy nie ulegli demagogicznej propagandzie bolszewików, nie dali się nabrać na oszukańcze hasła „równości i sprawiedliwości”. Pozostali wierni Polsce i wspólnie odparli czerwony najazd.
Miał rację Stefan Żeromski pisząc, iż „cały bowiem lud polski poszedł w bój za ojczyznę. Opasali się pasem żołnierskim nędzarze, którzy na własność w ojczyźnie mają tylko grób, i z męstwem, na którego widok oniemiał z zachwytu świat, uderzyli w wojska najeźdźców. Od krańca ziemi polskiej do drugiego krańca, gdziekolwiek brzmi nasza mowa, jeden podniósł się krzyk: nich żyje ojczyzna!”.
Wybrana literatura:
Protokoły Rady Obrony Państwa
J. Piłsudski – Rok 1920
Dziennik Rozkazów Dziennych MSWoj.
L. Żeligowski – Wojna w roku 1920
M. Rataj – Pamiętniki
Bitwa warszawska 1920 – wybór dokumentów
M. Tarczyński – Cud nad Wisłą. Bitwa Warszawska 1920 r.
Rok 1920. Wojna polsko-sowiecka we wspomnieniach i innych dokumentach
Zwycięstwo 1920. Warszawa wobec agresji bolszewickiej
Rok 1920. Wojna polsko-radziecka we wspomnieniach i innych dokumentach.
E. d’Abernon – Osiemnasta decydująca bitwa w dziejach świata pod Warszawą 1920 r.
W. Witos – Moje wspomnienia
M. Drozdowski – Warszawa w obronie Rzeczypospolitej czerwiec-sierpień 1920
J. Oziemkowski – Bitwa warszawska 1920 roku
B. Skaradziński – Polskie lata 1919-1920
W. Jędrzejewicz, J. Cisek – Kronika życia Józefa Piłsudskiego 1867-1935
S. Żeromski – Na probostwie w Wyszkowie
(1)