Agresja sowiecka na Polskę wywołała w pierwszych dniach powszechne oburzenie większości zachodniej opinii publicznej.
Nazajutrz po agresji londyński „Times” zamieścił znamienny artykuł „Nóż w plecy” – „A Stab in the Back”. Specjalny korespondent dziennika donosił z Helsinek pod datą 17 września: „Związek Radziecki nakazał dzisiaj swoim oddziałom przekroczenie granicy, aby uderzyć Polskę nożem w plecy” („The Soviet Union today sent troops across the frontier to stab Poland in back”). Warto zwrócić uwagę, że to znamienne określenie jest nie polskiego, lecz brytyjskiego autorstwa.
„Zamiarem [ZSRS] jest najwidoczniej przyłączenie Białorusi i Ukrainy. - napisano w artykule - W Moskwie inwazja nie jest uważana za wojnę, ponieważ, według tezy radzieckiej państwo polskie przestało istnieć. […] Zauważono, iż argumenty radzieckie zdumiewająco przypominają uzasadnienia wygłaszane ciągle przez Hitlera i często miażdżone uprzednio przez prasę radziecką. Stąd i zdumienie społeczeństwa radzieckiego po wygłoszeniu przez p. Mołotowa mowy radiowej dziś rano”.
Na tej samej kolumnie redakcja „Times” zamieściła przejrzystą mapę Polski z linią frontu o świcie 17 września, unaoczniającą, iż – wbrew sowieckiej tezie o upadku Polski - ponad połowa terytorium kraju znajdowała się nadal pod kontrolą Rządu RP. Według mapy brytyjskiej linia frontu biegła (od północy) przez Grajewo, Łomżę, Pułtusk, Modlin, Płock, Kutno, Łęczycę, Skierniewice, Górę Kalwarię, Radom, Sandomierz, Rzeszów i Przemyśl – do granicy węgierskiej.
Komentarz „Timesa” z 18 września tak zdecydowanie potępił akcję ZSRR, iż wzbudziło to w Londynie nawet pewne zdumienie w kołach opiniotwórczych nienawykłych do czytania na łamach tego dziennika podobnie ostrych wystąpień.
Z kolei w artykule „Załamanie się Polski” – „Collapse in Poland” korespondent „Timesa” donosił o katastrofie militarnej, podkreślając jednakże, iż w żadnym wypadku nie można tego przypisać jakimkolwiek mankamentom ducha bojowego wojsk polskich. Klęskę tłumaczył przewagą niemiecką na ziemi i w powietrzu oraz załamaniem się polskiej łączności radiowej.
Następnego dnia, we wtorek 19 września, ten sam dziennik zamieścił komentarz „Radzieckie cele i plany” – „Soviet Aims and Plans”. Nastąpiło to już po rozmowie amb. Raczyńskiego w Foreign Office, w którym przedstawił depeszę Becka, zgodnie z którą „Rząd Polski oczekuje ze strony rządu JKMości zdecydowanego protestu przeciwko agresji ZSRR” . Tak defensywne stanowisko rządu RP oraz brak decyzji o stanie wojny z ZSRS pozwoliło rządowi brytyjskiemu uznać, iż w myśl postanowień układu z 25 sierpnia 1939 roku zobowiązania Londynu wobec Warszawy ograniczają się jedynie do sprawy wojny z Niemcami.
W tej sytuacji korespondent dyplomatyczny redakcji „Times” z wyraźną ulgą wskazywał, iż „Nie ma powodów do przypuszczeń, aby Rząd brytyjski, aczkolwiek wzburzony faktem rosyjskiej okupacji wschodniej Polski, musiał uczynić coś więcej poza odmową uznania fait accompli. Przed przekroczeniem granicy rumuńskiej Rząd polski nie wezwał brytyjskiej, francuskiej czy rumuńskiej pomocy wojskowej przeciwko rosyjskiej agresji”.
Jednocześnie brytyjski dziennikarz podkreślił, iż „jest całkiem jasne, iż rząd rosyjski i niemiecki ugodziły się uprzednio na temat zasięgu okupacji terytorium przez Armię Czerwoną […] w niedzielę [17 września] znaczna część dobrze poinformowanej opinii publicznej podejrzewała już istnienie odnośnego porozumienia rosyjsko-niemieckiego dotyczącego nawet więcej, niż tylko rozbioru Polski”
Tak więc we wrześniu 1939 roku Londyn był całkowicie przekonany o istnieniu tajnego protokołu do sowiecko-niemieckiego paktu z 23 sierpnia 1939 roku. A agresja sowiecka na Polskę była elementem realizacji tego tajnego protokołu.
Wiadomość o agresji sowieckiej na Polskę wywołała znaczne wrażenie we Włoszech, w których opinia publiczna i sfery rządowe, mimo oficjalnego sojuszu z Niemcami, żywiły wobec Rzeczypospolitej uczucia przyjazne. Szczególnie ostro zareagował organ Watykanu „Osservatore Romano”, który w artykule redakcyjnym z 18 września zdecydowanie napiętnował agresję, przypominając współpracę Prus i Rosji przy rozbiorach Polski w XVIII wieku. Komentator dziennika watykańskiego przestrzegał, iż ekspansja sowiecka zwróci się nie tylko ku zachodowi, ale również w stronę Bałkanów, Iranu i Afganistanu.
Szczególne zaniepokojenie z powodu agresji ZSRR przeciwko Polsce i możliwej reakcji Aliantów zapanowało w dniach 17-18 września w Waszyngtonie. Administracja Roosevelta uznała za bardzo prawdopodobne, że Francja i Anglia ogłoszą stan wojny z ZSRR – co zdaniem Departamentu Stanu mogło ogromnie skomplikować sytuację w Europie. Wydawany w Baltimore dziennik „Sun”, który powszechnie uchodził za pismo stale inspirowane przez Departament Stanu, opublikował komentarz, sugerujący rządom Wielkiej Brytanii i Francji, aby wstrzymały się na razie z wypowiedzeniem wojny ZSRS i poczekały na rozwój sytuacji.
Prasa amerykańska nadzwyczaj surowo potępiła akcję ZSRS – „New York Times” ogłosił 18 września 1939 artykuł wstępny pod tytułem „Rosyjska zdrada” – „The Russian Betrayal”, w którym znalazły się znamienne zdania: „Skoro Niemcy dobiły ofiarę, Rosja radziecka porwała część łupu, której Rzesza nie mogła spożytkować. Przypadła Rosji szlachetna rola hieny u boku niemieckiego lwa”.
Określenie „Noble Role of Hyena to the German Lion” zyskało sporą popularność i było powtórzone przez wiele dzienników i czasopism w świecie. Stwierdzając, że aktualna sytuacja jest „beznadziejna dla Polski, a groźna dla Anglii i Francji”, redakcja „New York Times” wyraziła trafną opinię: „Wszystko stało się wreszcie jasne: hitleryzm jest brunatnym komunizmem, stalinizm czerwonym faszyzmem. Świat zrozumie teraz, że jedynym realnym podziałem ideologicznym jest podział na demokrację, wolność i pokój z jednej, a despotyzm, terror i wojnę z drugiej strony”.
W Londynie poza „Timesem” obszerne krytyczne artykuły o agresji sowieckiej na Polskę zamieściły także „Daily Telegraph” i „Manchester Guardian”. Poza komunistami decyzji Moskwy bronili jedynie liberałowie. „New Statesman” zaatakował namiętnie „Timesa”, utrzymując, że komentarze dziennika brytyjskiego spowodują jedynie umocnienie sojuszu niemiecko-radzieckiego, dotąd koniunkturalnego i chwilowego.
Francuski ambasador w Londynie Andre Charles Corbin trafnie spostrzegł, że tradycje polityczne whigowsko-liberalne w Wielkiej Brytanii były z reguły wrogie Polsce, nie tyle zresztą z powodu jakiejś antypatii do Polski i Polaków, ile z racji niewytłumaczalnego sentymentu liberałów do despotyzmu rosyjskiego, dawniej carskiego, potem sowieckiego. Tymi właśnie tradycjami była w wielkim stopniu uwarunkowana wprost maniakalnie antypolska postawa liberalnego premiera Wielkiej Brytanii Davida Lloyd George’a w czasie Konferencji Wersalskiej 1919 roku.
W niedzielę 24 września 1939 Lloyd George opublikował na łamach „Sunday Express” artykuł „What Is Stalin Up To?”, utrzymany w duchu skrajnie antypolskim i zdecydowanie prosowieckim. B. brytyjski premier, który jeszcze niedawno zafascynowany był Hitlerem, utrzymywał iż na długo przed agresją sowiecką państwo polskie faktycznie już nie egzystowało. Piętnował ustrój Rzeczypospolitej przedwojennej jako „klasowy”. Z całą powagą zapewniał, że „Białoruś nie jest polska, nie jest nią Ukraina. Oba te kraje zamieszkane są przez rasy zupełnie odmienne od Polaków. Polacy podbili Białoruś i odebrali ją Rosji w czasie wojny 1920 roku. Polska część Ukrainy została zaanektowana w 1919 roku przy użyciu sił zbrojnych, mimo zbrojnego oporu ludności tej prowincji”.
Równocześnie przekonywał, że cała polityka ZSRS jest zdecydowanie antyniemiecka i antyhitlerowska, a akt 17 września był wymierzony przeciwko ekspansji Rzeszy w Europie Środkowej. Wyśmiewał supozycję, że między Berlinem a Moskwą zawarte zostało jakieś tajne porozumienie w kwestii polskiej. „Jest chyba jasne dla każdego – dowodził – że Rosja nie mobilizowałaby 4-milionowej armii po to tylko, aby umożliwić Niemcom przełamanie polskiego oporu, i tak bardzo słabiutkiego. Jest faktem, że ta ogromna siła skierowana jest nie przeciwko Polsce, lecz przeciwko Niemcom”.
Jest warte podkreślenia, że ogromne wzburzenie brytyjskiej (i w ogóle światowej) opinii publicznej z powodu agresji ZSRS przeciwko Polsce, które wybuchło z całą mocą dnia 17-18 września po kilku dniach zaczęło przygasać. Przez trzy lub cztery dni opinia publiczna Wielkiej Brytanii skłonna była, jak się wydaje – w większości, poprzeć nawet deklarację wojny przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Potem nastroje się zmieniły, górę wziął „rozsądek”. Nie było już czego bronić. Naczelne władze RP opuściły terytorium państwa.
Należy zgodzić się z oceną Jerzego Łojka, iż „gdyby Rząd RP żądał przeciwko nowej agresji pomocy (choćby tylko dyplomatycznej, nie wojskowej, bo ta ostatnia – realnie rzecz biorąc – była zupełnie niemożliwa) od obu mocarstw sprzymierzonych – ale z terytorium Rzeczypospolitej, opinia publiczna Francji i Wielkiej Brytanii wywarłaby zapewne w tej kwestii silny nacisk na rządy swoich państw. Po 21 września nastroje poczęły stygnąć, Polskę uznano za straconą, górę brać poczęło wishful thinking: a może jednak Stalin zerwie z Hitlerem, może Armia Czerwona uderzy na Niemcy?”.
Brak koordynacji politycznej w dniach 17–30 września 1939 zaważył na całkowitym zmarnowaniu realnych możliwości propagandowego wykorzystania agresji ZSRS przeciwko Polsce dla poruszenia światowej opinii publicznej. Jest faktem zastanawiającym, że w 1939 roku nikomu nie przyszło nawet do głowy wyzyskanie forum Ligi Narodów w Genewie dla napiętnowania ZSRS jako agresora i sojusznika Niemiec. Choć uchwały Ligi Narodów nie miały realnego znaczenia politycznego mogły mieć jednak ogromne znaczenie propagandowe.
Należy przypomnieć, iż 2 grudnia 1939 rząd fiński odwołał się do Rady Ligi Narodów. Wobec jawnej agresji przeciwko jednemu z członków Ligi i lekceważenia jej zaleceń przez rząd moskiewski, dnia 14 grudnia 1939 Rada Ligi Narodów jednomyślnie usunęła ZSRR z grona członków tej organizacji.
Finowie nie zlękli się konsekwencji politycznych takiego posunięcia dla przyszłości swego państwa, a polski rząd oddał sprawę walkowerem. Polskie zaniechania znacznie ułatwiły Anglosasom po 22 czerwca 1941 roku wybielenie polityki Stalina i „zapomnienie” o sojuszu sowiecko-niemieckim w latach 1939-1941.
Wybrana literatura:
J. Łojek Agresja 17 września 1939. Studium aspektów politycznych
E. Raczyński – W sojuszniczym Londynie. Dziennik ambasadora Edwarda Raczyńskiego 1939-1945
A. Bregman – Najlepszy sojusznik Hitlera. Studium o współpracy niemiecko-sowieckiej 1939-1941
W. Pobóg-Malinowski – Najnowsza historia polityczna Polski 1914-1939
J. Beck – Ostatni raport
Nazajutrz po agresji londyński „Times” zamieścił znamienny artykuł „Nóż w plecy” – „A Stab in the Back”. Specjalny korespondent dziennika donosił z Helsinek pod datą 17 września: „Związek Radziecki nakazał dzisiaj swoim oddziałom przekroczenie granicy, aby uderzyć Polskę nożem w plecy” („The Soviet Union today sent troops across the frontier to stab Poland in back”). Warto zwrócić uwagę, że to znamienne określenie jest nie polskiego, lecz brytyjskiego autorstwa.
„Zamiarem [ZSRS] jest najwidoczniej przyłączenie Białorusi i Ukrainy. - napisano w artykule - W Moskwie inwazja nie jest uważana za wojnę, ponieważ, według tezy radzieckiej państwo polskie przestało istnieć. […] Zauważono, iż argumenty radzieckie zdumiewająco przypominają uzasadnienia wygłaszane ciągle przez Hitlera i często miażdżone uprzednio przez prasę radziecką. Stąd i zdumienie społeczeństwa radzieckiego po wygłoszeniu przez p. Mołotowa mowy radiowej dziś rano”.
Na tej samej kolumnie redakcja „Times” zamieściła przejrzystą mapę Polski z linią frontu o świcie 17 września, unaoczniającą, iż – wbrew sowieckiej tezie o upadku Polski - ponad połowa terytorium kraju znajdowała się nadal pod kontrolą Rządu RP. Według mapy brytyjskiej linia frontu biegła (od północy) przez Grajewo, Łomżę, Pułtusk, Modlin, Płock, Kutno, Łęczycę, Skierniewice, Górę Kalwarię, Radom, Sandomierz, Rzeszów i Przemyśl – do granicy węgierskiej.
Komentarz „Timesa” z 18 września tak zdecydowanie potępił akcję ZSRR, iż wzbudziło to w Londynie nawet pewne zdumienie w kołach opiniotwórczych nienawykłych do czytania na łamach tego dziennika podobnie ostrych wystąpień.
Z kolei w artykule „Załamanie się Polski” – „Collapse in Poland” korespondent „Timesa” donosił o katastrofie militarnej, podkreślając jednakże, iż w żadnym wypadku nie można tego przypisać jakimkolwiek mankamentom ducha bojowego wojsk polskich. Klęskę tłumaczył przewagą niemiecką na ziemi i w powietrzu oraz załamaniem się polskiej łączności radiowej.
Następnego dnia, we wtorek 19 września, ten sam dziennik zamieścił komentarz „Radzieckie cele i plany” – „Soviet Aims and Plans”. Nastąpiło to już po rozmowie amb. Raczyńskiego w Foreign Office, w którym przedstawił depeszę Becka, zgodnie z którą „Rząd Polski oczekuje ze strony rządu JKMości zdecydowanego protestu przeciwko agresji ZSRR” . Tak defensywne stanowisko rządu RP oraz brak decyzji o stanie wojny z ZSRS pozwoliło rządowi brytyjskiemu uznać, iż w myśl postanowień układu z 25 sierpnia 1939 roku zobowiązania Londynu wobec Warszawy ograniczają się jedynie do sprawy wojny z Niemcami.
W tej sytuacji korespondent dyplomatyczny redakcji „Times” z wyraźną ulgą wskazywał, iż „Nie ma powodów do przypuszczeń, aby Rząd brytyjski, aczkolwiek wzburzony faktem rosyjskiej okupacji wschodniej Polski, musiał uczynić coś więcej poza odmową uznania fait accompli. Przed przekroczeniem granicy rumuńskiej Rząd polski nie wezwał brytyjskiej, francuskiej czy rumuńskiej pomocy wojskowej przeciwko rosyjskiej agresji”.
Jednocześnie brytyjski dziennikarz podkreślił, iż „jest całkiem jasne, iż rząd rosyjski i niemiecki ugodziły się uprzednio na temat zasięgu okupacji terytorium przez Armię Czerwoną […] w niedzielę [17 września] znaczna część dobrze poinformowanej opinii publicznej podejrzewała już istnienie odnośnego porozumienia rosyjsko-niemieckiego dotyczącego nawet więcej, niż tylko rozbioru Polski”
Tak więc we wrześniu 1939 roku Londyn był całkowicie przekonany o istnieniu tajnego protokołu do sowiecko-niemieckiego paktu z 23 sierpnia 1939 roku. A agresja sowiecka na Polskę była elementem realizacji tego tajnego protokołu.
Wiadomość o agresji sowieckiej na Polskę wywołała znaczne wrażenie we Włoszech, w których opinia publiczna i sfery rządowe, mimo oficjalnego sojuszu z Niemcami, żywiły wobec Rzeczypospolitej uczucia przyjazne. Szczególnie ostro zareagował organ Watykanu „Osservatore Romano”, który w artykule redakcyjnym z 18 września zdecydowanie napiętnował agresję, przypominając współpracę Prus i Rosji przy rozbiorach Polski w XVIII wieku. Komentator dziennika watykańskiego przestrzegał, iż ekspansja sowiecka zwróci się nie tylko ku zachodowi, ale również w stronę Bałkanów, Iranu i Afganistanu.
Szczególne zaniepokojenie z powodu agresji ZSRR przeciwko Polsce i możliwej reakcji Aliantów zapanowało w dniach 17-18 września w Waszyngtonie. Administracja Roosevelta uznała za bardzo prawdopodobne, że Francja i Anglia ogłoszą stan wojny z ZSRR – co zdaniem Departamentu Stanu mogło ogromnie skomplikować sytuację w Europie. Wydawany w Baltimore dziennik „Sun”, który powszechnie uchodził za pismo stale inspirowane przez Departament Stanu, opublikował komentarz, sugerujący rządom Wielkiej Brytanii i Francji, aby wstrzymały się na razie z wypowiedzeniem wojny ZSRS i poczekały na rozwój sytuacji.
Prasa amerykańska nadzwyczaj surowo potępiła akcję ZSRS – „New York Times” ogłosił 18 września 1939 artykuł wstępny pod tytułem „Rosyjska zdrada” – „The Russian Betrayal”, w którym znalazły się znamienne zdania: „Skoro Niemcy dobiły ofiarę, Rosja radziecka porwała część łupu, której Rzesza nie mogła spożytkować. Przypadła Rosji szlachetna rola hieny u boku niemieckiego lwa”.
Określenie „Noble Role of Hyena to the German Lion” zyskało sporą popularność i było powtórzone przez wiele dzienników i czasopism w świecie. Stwierdzając, że aktualna sytuacja jest „beznadziejna dla Polski, a groźna dla Anglii i Francji”, redakcja „New York Times” wyraziła trafną opinię: „Wszystko stało się wreszcie jasne: hitleryzm jest brunatnym komunizmem, stalinizm czerwonym faszyzmem. Świat zrozumie teraz, że jedynym realnym podziałem ideologicznym jest podział na demokrację, wolność i pokój z jednej, a despotyzm, terror i wojnę z drugiej strony”.
W Londynie poza „Timesem” obszerne krytyczne artykuły o agresji sowieckiej na Polskę zamieściły także „Daily Telegraph” i „Manchester Guardian”. Poza komunistami decyzji Moskwy bronili jedynie liberałowie. „New Statesman” zaatakował namiętnie „Timesa”, utrzymując, że komentarze dziennika brytyjskiego spowodują jedynie umocnienie sojuszu niemiecko-radzieckiego, dotąd koniunkturalnego i chwilowego.
Francuski ambasador w Londynie Andre Charles Corbin trafnie spostrzegł, że tradycje polityczne whigowsko-liberalne w Wielkiej Brytanii były z reguły wrogie Polsce, nie tyle zresztą z powodu jakiejś antypatii do Polski i Polaków, ile z racji niewytłumaczalnego sentymentu liberałów do despotyzmu rosyjskiego, dawniej carskiego, potem sowieckiego. Tymi właśnie tradycjami była w wielkim stopniu uwarunkowana wprost maniakalnie antypolska postawa liberalnego premiera Wielkiej Brytanii Davida Lloyd George’a w czasie Konferencji Wersalskiej 1919 roku.
W niedzielę 24 września 1939 Lloyd George opublikował na łamach „Sunday Express” artykuł „What Is Stalin Up To?”, utrzymany w duchu skrajnie antypolskim i zdecydowanie prosowieckim. B. brytyjski premier, który jeszcze niedawno zafascynowany był Hitlerem, utrzymywał iż na długo przed agresją sowiecką państwo polskie faktycznie już nie egzystowało. Piętnował ustrój Rzeczypospolitej przedwojennej jako „klasowy”. Z całą powagą zapewniał, że „Białoruś nie jest polska, nie jest nią Ukraina. Oba te kraje zamieszkane są przez rasy zupełnie odmienne od Polaków. Polacy podbili Białoruś i odebrali ją Rosji w czasie wojny 1920 roku. Polska część Ukrainy została zaanektowana w 1919 roku przy użyciu sił zbrojnych, mimo zbrojnego oporu ludności tej prowincji”.
Równocześnie przekonywał, że cała polityka ZSRS jest zdecydowanie antyniemiecka i antyhitlerowska, a akt 17 września był wymierzony przeciwko ekspansji Rzeszy w Europie Środkowej. Wyśmiewał supozycję, że między Berlinem a Moskwą zawarte zostało jakieś tajne porozumienie w kwestii polskiej. „Jest chyba jasne dla każdego – dowodził – że Rosja nie mobilizowałaby 4-milionowej armii po to tylko, aby umożliwić Niemcom przełamanie polskiego oporu, i tak bardzo słabiutkiego. Jest faktem, że ta ogromna siła skierowana jest nie przeciwko Polsce, lecz przeciwko Niemcom”.
Jest warte podkreślenia, że ogromne wzburzenie brytyjskiej (i w ogóle światowej) opinii publicznej z powodu agresji ZSRS przeciwko Polsce, które wybuchło z całą mocą dnia 17-18 września po kilku dniach zaczęło przygasać. Przez trzy lub cztery dni opinia publiczna Wielkiej Brytanii skłonna była, jak się wydaje – w większości, poprzeć nawet deklarację wojny przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Potem nastroje się zmieniły, górę wziął „rozsądek”. Nie było już czego bronić. Naczelne władze RP opuściły terytorium państwa.
Należy zgodzić się z oceną Jerzego Łojka, iż „gdyby Rząd RP żądał przeciwko nowej agresji pomocy (choćby tylko dyplomatycznej, nie wojskowej, bo ta ostatnia – realnie rzecz biorąc – była zupełnie niemożliwa) od obu mocarstw sprzymierzonych – ale z terytorium Rzeczypospolitej, opinia publiczna Francji i Wielkiej Brytanii wywarłaby zapewne w tej kwestii silny nacisk na rządy swoich państw. Po 21 września nastroje poczęły stygnąć, Polskę uznano za straconą, górę brać poczęło wishful thinking: a może jednak Stalin zerwie z Hitlerem, może Armia Czerwona uderzy na Niemcy?”.
Brak koordynacji politycznej w dniach 17–30 września 1939 zaważył na całkowitym zmarnowaniu realnych możliwości propagandowego wykorzystania agresji ZSRS przeciwko Polsce dla poruszenia światowej opinii publicznej. Jest faktem zastanawiającym, że w 1939 roku nikomu nie przyszło nawet do głowy wyzyskanie forum Ligi Narodów w Genewie dla napiętnowania ZSRS jako agresora i sojusznika Niemiec. Choć uchwały Ligi Narodów nie miały realnego znaczenia politycznego mogły mieć jednak ogromne znaczenie propagandowe.
Należy przypomnieć, iż 2 grudnia 1939 rząd fiński odwołał się do Rady Ligi Narodów. Wobec jawnej agresji przeciwko jednemu z członków Ligi i lekceważenia jej zaleceń przez rząd moskiewski, dnia 14 grudnia 1939 Rada Ligi Narodów jednomyślnie usunęła ZSRR z grona członków tej organizacji.
Finowie nie zlękli się konsekwencji politycznych takiego posunięcia dla przyszłości swego państwa, a polski rząd oddał sprawę walkowerem. Polskie zaniechania znacznie ułatwiły Anglosasom po 22 czerwca 1941 roku wybielenie polityki Stalina i „zapomnienie” o sojuszu sowiecko-niemieckim w latach 1939-1941.
Wybrana literatura:
J. Łojek Agresja 17 września 1939. Studium aspektów politycznych
E. Raczyński – W sojuszniczym Londynie. Dziennik ambasadora Edwarda Raczyńskiego 1939-1945
A. Bregman – Najlepszy sojusznik Hitlera. Studium o współpracy niemiecko-sowieckiej 1939-1941
W. Pobóg-Malinowski – Najnowsza historia polityczna Polski 1914-1939
J. Beck – Ostatni raport
(2)