OK, ile jednak mamy tych policzków?
Dwa i tylko dwa.
Po nadstawieniu, w pokorze, drugiego policzka tolerancja musi się kończyć, bo słowo „tolerancja” nie oznacza godzenia się na wszystko (szczególnie na czyjąś krzywdę, w tym - własną).
Mamy też, nie mniejszy niż nakaz miłości bliźniego, obowiązek przeciwstawiania się złu.
Nie ulega już wątpliwości, że lewactwo (i liberalni poza granice rozsądku cynicy) próbują zepchnąć nas, katolików, patriotów, konserwatystów do skansenu, gdzie będziemy służyć w najlepszym wypadku za ciekawostkę turystyczną, w najgorszym – za... odstraszający przykład.
Albo dwa w jednym.
Zamieściłem wyżej fragment filmu „Świadek” Petera Weira (polecam!), który od lat, i coraz częściej, staje mi przed oczami, kiedy plują nam w twarz i... uznają, że to norma, oczywistość, nawet ich święte (sic!) prawo.
Nasze zaś oburzenie – za coś śmiesznego.
Ba, próbują zarzucać nam... agresję.
Straszą nami.
No to niech, ku.wa, naprawdę mają powody do strachu!
Szybko wyjaśnię, tym, którzy nie widzieli filmu, o co chodzi..
Otóż bohater grany przez Harrisona Forda, policjant, stara się chronić małego chłopca, świadka morderstwa popełnionego przez innych, skorumpowanych funkcjonariuszy policji. Dzieciak jest amiszem (https://pl.wikipedia.org/wiki/Amisze), członkiem bardzo konserwatywnego i nadzwyczaj fundamentalistycznego odłamu protestantyzmu. Społeczność ta mieszka w wydzielonych enklawach (gettach). Ranny policjant ukrywa się w jednej z wiosek amiszów. Na przedstawionym fragmencie filmu widzimy, jak reaguje on na bezczelność, arogancję i, co tu owijać w bawełnę, agresję turystów (byczków a la Rambo:):):)), nadużywających znanej powszechnie „dobrotliwości” (czyt. „bezbronności”) amiszów. Nota bene tym właśnie się demaskuje.
Ostatecznie jednak sprawiedliwość triumfuje i... to napawa optymizmem:):):)
Jeśli teraz piszę „zero tolerancji”, to nie posługuję się jakimś sloganem, ale namawiam, żeby takie hasło potraktować całkiem dosłownie.
Nie chodzi o to, by od razu łamać nosy (poza obroną konieczną - szerooooko pojętą:):):)), ale przecież można dotkliwie kogoś skopać... nie dotykając go nawet palcem:):):)
Jeśli nie będziemy się bronić, odważnie, z determinacją i pełną konsekwencją, to lewactwo zaszczuje nas do cna (a potem wpadniemy pod władzę islamu, o ile zachowamy głowy).
Zero tolerancji dla antykatolicyzmu, zero tolerancji dla niszczycieli naszych tradycji i systemu wartości, zero tolerancji dla zdrajców, sprzedawczyków, złodziei i agentów!
Zero tolerancji, dodam, dla „trzeciej drogi” i antykaczystów!
Brzmi to nadzwyczaj podniośle, wręcz patetycznie – sam się sobie dziwię, ale, cholera, czemu miałbym się tego wstydzić?
Manifest?
Niech będzie manifest:):):)
Zawsze stosowałem się do tej „ortodoksyjnej” zasady, więc wiem, ile to kosztuje w „realu”, niemniej teraz gramy już o życie, a to najwyższa stawka.
PS
Dodam, że dziś jest, paradoksalnie, łatwiej, bo płyniemy na fali wznoszącej. Prawicowi „hejterzy” budzą strach w kręgach skorumpowanej, sprzedajnej władzy. Coraz więcej osób ośmiela się na coś więcej niż tylko pokazywanie figi pod stołem i mamrotanie po kątach oraz tchórzliwe „filozowanie” (które zresztą, moim zdaniem, tylko nas rozmiękczało)...
Udowadniajmy codziennie, że jest nas wielu i jesteśmy silni, nieprzejednani i zdeterminowani.
Ci, których to przestraszy (wielu ma powody do poważnych obaw), są i tak niereformowalni, inni może jeszcze otrzeźwieją (pod presją, a jakże:):):)), obudzą w sobie sumienie lub... zechcą przyłączyć się do przyszłych zwycięzców.
A po zwycięstwie – nadal zero tolerancji:):):)
Żeby nie nastąpiła recydywa.
16 Comments
@Dixi
18 September, 2015 - 16:29
Ale wczuć sie w życie rolników (poza bajeczką o "chrześcijańskiej komunie") autorzy filmu nie potrafią. Jak zresztą autorzy wielu innych filmów o rolnikach, ale to inny problem...
Łooooj, Alchymisto!
18 September, 2015 - 16:58
Przede wszystkim posłużyłem się amiszami jako przykładem połączenia skansenu z gettem.
Amisze "zakonserwowali się" w formie XIX-o wiecznej, co mnie raczej bawi, niż skłania do naśladownictwa, bo inaczej rozumiem konserwatyzm.
Nie wiem, czy mają "cukierkowe domki", ale wiem, że na przykład uważają guziki za... zbytek (na filmie tego nie widać). Są więc, na swój sposób, ortodoksyjni do bólu.
W ogóle, jako katolik, nie jestem... hmmm... fanem protestantów, szczególnie że ci, zbyt często, prezentują agresywne postawy antykatolickie (na co mało kto zwraca uwagę i zbyt wiele im uchodzi - że przywołam przykład bestselerów Dana Browna, ale warto też pamietać pogardliwym i wrogim podejściu amerykańskich WASP-ów do katolickich nacji w USA).
Mój przekaz był prosty (jak widać - nie dość jasny, szkoda) - nie dajmy się zepchnąć do skansenu-getta, a jak zajdzie potrzeba... walmy w mordę (inaczej niż amisze - wyidealizowani czy nie):):):):)
PS
Specjalnością Weira, pochodzacego z Australii, byli Aborygeni i ich wierzenia.
Upajał się niezbadaną magią interioru i mistyką "czasu snów".
Czarował tez nimi widza.
Kwestia gustu, ale swego czasu było to dość świeże i atrakcyjne.
Potem pojechał do Hollywood i mocno sie skomercjalizował.
Niemniej spotkanie ze"Świadkiem" przeżyłem bez specjalnych boleści, a nawet z - przyjemnoscią, bo to jednak bardzo dobre kino.
W ogóle Weir nieźle trzyma poziom.
Dixi
18 September, 2015 - 19:34
Dobrze że część Polaków uwarza podobnie jak ja, i ma kto tej Polski bronić, przed żydo ubeckim POmiotem, a już nie długo przed wyznawcami Allacha i ich hordami, na siłę ściąganymi, przeż towarzyszkę koparę Ewę, na rozkaz z Berlina.
Tylko wygrana PIS może to odwrócić.
Pozdrawiam
No, drugi...
18 September, 2015 - 20:29
...by wypadało..
Napisałem, że nie jest to łatwe.
Nie powiedziałem, inie powiem, że trzeba czekać aż do drugiego przestępstwa:):):)
@Dixi
19 September, 2015 - 09:02
- muzułmanie od razu celują w brzuch, przez co łatwo dają się sprowokować;
- chrześcijanie są bardziej cierpliwi, ale powinni pamiętać, że trzeciego policzka już nie ma.
- w relacjach z Moskowią proponuje Polakom, którzy są chrześcijanami, aby przyjeli do wiadomości, że reguła drugiego policzka ulega zawieszeniu. Należy oddać Moskalowi dokładnie tam, gdzie uderzył, czyli w policzek
Co do Moskala
20 September, 2015 - 16:03
Moskala należy od razu bić w oba policzkio, zanim nawet on zacznie.
Dla Moskala "dobry" - znaczy silniejszy, ten kto jest niebezpieczny.
Ze słabszym nie będą się liczyć nigdy! "Dobry pan, bo dobrze bije!"
"Bij Moskala, bij,...
20 September, 2015 - 16:41
... wziąwszy tęgi kij".
Powiedziałem już Hunowi, że często oddaję... pierwszy:):):)
Podtrzymuję też zdanie, że należy tak się zachowywać (vide: "Si vis pace, para bellum"), by nikomu nawet nie wpadło do głowy, żeby uderzyć nas, nawet po raz pierwszy, w policzek.
Amerykanie długo (od Perl Harbor) potrafili odstraszać potencjalnych agresorów (nawet wtedy, gdy wprowadzali "Pax Americana"). Po Word Trade Center (pierwszym w historii ataku na "amerykańskie" USA) zmobilizowali wszystkie siły i środki, by dokonać odwetu. Skutecznego (o tyle, że dopadli Bin Ladena i wielu jego wspólników).
Oczywiście "kuda" nam do USA, ale przeceż Izrael to skrawek ziemi.
Cięgle atakowany.
Liczy się determinacja.
Determinacja i odwaga jasnego, twardego artykułowania własnego interesu.
A także umiejętność znajdowania sobie sojuszników.
No, wrogów też:):):), ale te pierwsze elementy decydują.
jest jeszcze jedna droga:):):)
19 September, 2015 - 10:19
Od kiedy wymieniłem empatię...
20 September, 2015 - 12:53
Tak więc to naprawdę działa,
Pzdr,
Asertywny H.
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
i tak trzymać, Hun!
20 September, 2015 - 13:18
Mnie też lepiej nie zaczepiać.
Czasem nawet oddaję... pierwszy:):):)
PS
Warto odróżniać "ciężkie słowa" od "ostrych" i nie mieszać ciętości z wulgarnością:):):)
A tak przy okazji.
Zasada "Kto zaczyna, tego wina" obowiązuje w... piaskownicy, a zawsze można odpowiedzieć na to (mnie nie chce się wracać do przedszkola): "Kto się przezywa, sam się tak nazywa":):):)
Ściski
Cięty D.
Film pamiętam, choć dawno
19 September, 2015 - 15:39
A scena, którą wkleiłeś jest świetna. Czy jest ktokolwiek, kto ogladając ją nie odczuwałby głębokiej satysfakcji? Nie wierzę. Oto sprawiedliwości staje się zadość. Dobrym i sympatycznym ludziom, wykpiwanym i poniżanym, zostaje "zesłany" obrońca.
A teraz - stop. Popatrzmy jeszcze raz. Przecież kpiny były stosunkowo niewinne. Nikt amiszom nie chciał zrobić krzywdy, tak naprawdę. A nasz "anioł sprawiedliwości" po prostu brutalnie "skuł mordę" chłopakowi. Adekwatne do winy? Nie. A nam wydaje się to nie tylko uzasadnione, ale i odczuwamy wspomnianą satysfakcję.
Nadstawianie drugiego policzka? Nieosiągalny ideał.
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
podobną satysfakcję...
19 September, 2015 - 16:08
... moze nawet większą, odczułem, kiedy McMurphy zaczął dusić siostrę Ratched w "Locie nad kukułczym gniazdem".
Sam bym to zrobił:):):)
dałbyś sobie, Max...
19 September, 2015 - 15:56
... rozmazywać lody po twarzy???
Wątpię.
To nie były jakieś śmieszki na boku, tylko czynna napaść.
Fizyczna.
I zawierała w sobie prowokację do rekoczynów.
Reakcję trudno nazwać... hmmm... proporcjonalną, ale...
Nalezało się gnojkom jak psu zupa:):):)
Oczywiście, że bym sobie nie
19 September, 2015 - 16:20
I całym sercem zachowanie głównego bohatera popieram.
Mimo, że była to "eskalacja gwałtu".
Ale też w moim kodeksie postępowania nie znajduję miejsca dla szczytnego "nadstawiania drugiego policzka". Przy okazji zdaję sobie sprawę, że rozmazywanie lodów i łamanie nosa to, cokolwiek, różne sprawy. :)
A pamiętasz taki western "Dzika banda"? W oryginale "Wild Bunch" jeśli mnie pamięć nie myli.
Dobrze zrobione filmy czy książki, które grają na emocjach odbiorcy mają to do siebie, że ten ostatni potrafi każde draństwo popełnione w dobrej sprawie usprawiedliwić. :)
Bo tamci byli gorsi... (?)
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Max
19 September, 2015 - 16:26
Fizycznych szkód opluty nie ponosi przecież żadnych. Ot, parę kropli śliny.
:-)
no tak, ale to antywestern.
19 September, 2015 - 16:38
Antywesterny stawiały, po lewacku, całą moralność na głowie i miały jawny, propagandowy, kontrkulturowy i antyspołeczny wydźwięk.
Rozwalić porządek (i same USA) próbowali też inni, a wyliczać można dłuuuugo... (ot, taki na przykład "Bonnie i Clyde).
Jednak Amerykanie nie wstydzili się, nadal nie wstydzą, patriotyzmu czy przywiązania do konstytucji i tradycyjnych zasad.
Był (że poprzestanę na filmach wojennych, "Pluton" i tym podobne antyamerykańskie, dywersyjne "dzieła", ale był też "Szeregowiec Ryan", całkiem zaś współcześnie jest choćby "Amerykański snajper", a lista podobnych filmów na tym się nie kończy).