
Nie rozumiem, dlaczego dziś w "Saloniku Politycznym" zrobiono przepiękną kampanię Platformie Obywatelskiej. Tę odsłonę mógłby spokojnie poprowadzić jakiś - nie przymierzając- Morozowski.
Od dawna piszę, że straciłam cierpliwość do mendiów głównego ścieku: na hasło "Lis" dostaję wysypki, mniej elegancko zwanej parchami i omal zapomniałam, jak facet wygląda. Wściekłość na Monisię była powodem, dla którego pierwszy raz zalogowałam się na "salonie", jednak z czasem przestała mnie denerwować z powodu totalnej, kosmicznej głupoty, podlanej cuchnącym sosem GW. Nie dało się ogladać - nawet jako "oto leci kabarecik". No i tak mi się eliminowały kolejno wszystkie te idiotyczne prop-agit. A coś przecież oglądać trzeba - w końcu wciąż żyję i chciałabym wiedzieć coś o świecie, jako że "ostrzeżony - uzbrojony".
I nagle pomocną dłoń podała mi TV Republika, telewizja zupełnie niepodobna do żadnej innej: spokój, rozsądek, reklamy krótkie, wiadomości treściwe, ludzie ciekawi, nie przywalający mikrofonem interlokutorowi. Coś pięknego! Coś, czego nigdy nie było - a przynajmniej ja takiej telewizji nie pamiętam. Więc ją eksploatuję od skowronka do żaby, z otwartą paszczęką, kiedy tylko "przelecę" dzienniki i różne tam Interia. No, żeby nie dać się zdominować jednej stronie mocy.
Dziś od rana widzę tam Ziemkiewicza, w stu odsłonach - i podoba mi się coraz mniej. Mam wrażenie, że Ziemkiewicz "robi pod siebie": w każdej z audycji jest jakby ciut inny, jakby - metodą Tuska - chciał się podobać wszystkim, zarówno prowadzącym, jak mnie. To jest jedno słówko mniej lub jedno więcej, opinia mniej lub bardziej stonowana - ale zawsze tak jakoś wykręcone, że RAZ dmie w tę samą tutkę.
Chce gdzieś kandydować?
Ale w "Saloniku Politycznym" porobiło się coś szczególnie dziwnego. Panowie Stankiewicz, Janecki, Warzecha i niezawodny Ziemkiewicz, z absolutną przewagą werbalną tego ostatniego, darli ewidentnie łacha z PiSu, pod tytułem (absolutnie w starym stylu) - wyciągnie w kampanii Katastrofę, czy nie wyciągnie, oraz - co z tego wyniknie.
Oglądało się to z bardzo mieszanymi uczuciami: już od rana Ziemkiewicz grzmiał oburzeniem na wszystkich tych, którzy skrzywdzili wdowę po gen. Błasiku, w stylu "nie ma kto przeprosić". Słuchałam tego z niesmakiem: co właściwie miałaby zrobić Ewa Błasik, gdyby nagle GW, czy inne ścierwojady zamieściły przeprosiny? Rozpłakać się ze szczęścia?
Miałam wrażenie, że cała ta gadka jest kolejnym nadużyciem - z pewnością nie służy rodzinie generała.
No i potem ten "Salonik"...Nie dam linku, jeszcze nie widzę dzisiejszego odcinka na stronie TV.Republika, ale serdecznie polecam. Brzmiało to mniej - więcej tak: oczywiście wszystko jest spóźnione, spieprzone do dna, zakłamane, resztę materiałów wciąż się bada, bada, bada - nie wiadomo dlaczego, ale to jeszcze nie znaczy, że Putin jest winien katastrofy, którą najprawdopodobniej spowodował pijany kontroler.
A jeśli PiS znowu to wyciągnie...biada mu. Wtedy Ziemkiewicz zastanowi się - i to jest cytat - jak głosować.
Ja podpowiem - na Palikota. On głosi coś wręcz przeciwnego, niż PiS. Nie ma wątpliwości, że winien jest Lech Kaczyński. Na coś się trzeba zdecydować.
Żeby nie było: dominującego Ziemkiewicza trudno przekrzyczeć, nie mam pewności, że dyskutanci byli dokładnie tego samego zdania, ale sytuacja przypominała mi tą, w której "było na najgłupszego" - czyli na polskich pilotów. Panom (bodaj Stankiewiczowi) wyszło na kontrolera, który - jak słychać na taśmach, rozpaczliwie nie chciał sprowadzać samolotu w istniejących warunkach, przemawiając głównie "jobami".
Jeśli już - to wykonał rozkaz. Ale rozkazy skądś przychodzą, czyż nie?
Pamiętam moje zdumienie, kiedy Skwieciński napisał coś podobnego: zamach nie jest możliwy, bo Rosji się to nie opłacało. Cóż by, nieszczęsna, zrobiła, gdyby sprawa się rypła? Kwiecińskiemu po pewnym czasie przeszło - wyraził zdanie wręcz odmienne, a nawet jakiś cień skruchy.
Wszyscy panowie udają, że zapomnieli o namolnym, prowadzonym za plecami prezydenta rozdzielaniu wizyt - już od 14. lutego.
Mówią o ewidentnych kłamstwach, ślimaczącym się latami śledztwie, o całej ciągnącej się latami przerażającej, brudnej historii - ale według nich cała ta wielka machina kłamstw została uruchomiona w sprawie jakiegoś nieszczęsnego "sierżanta". I już.
Zupełnie za to zapominają o faktach, świadczących o tym, że komuś bardzo zależało, żeby prezydent Kaczyński, w licznym towarzystwie polskiej elity intelektualnej i dowódców, którzy ocaleli szczęściem z Mierosławca - nie zabrał czasem premiera swojego (?) rządu. Tak bardzo komuś zależało, że urządził temuż premierowi osobną wycieczkę. Premier na takich uroczystościach nie ma nic do roboty - nie jest od reprezentowania Rzeczpospolitej. Więc wymyślono mu inne zajęcie - położenie kamienia węgielnego pod cerkiew. Tego mógł sobie Putin zażyczyć - to jego cerkiew.
Panowie przecież to wszystko wiedzą, ale na końu im wychodzi im ten nieszczęsny kontroler...Bo jakże tak - na Putina...O Tusku nie było, ale jedno w drugie wpisuje się bez mydła.
Czepiam się Ziemkiewicza, bo on od rana wylatuje mi "z lodówki", bardzo ładnie gada to, co trzeba i u kogo trzeba - a w finale jest cały zmartwiony i zastanowi się na kogo zagłosuje, jeśli PiS dalej będzie twierdzil, że katastrofa była aktem zamierzonym. I tu - trzeba przyznać - bez wielkiego zapału, ale jednak panowie mu sekundowali dzielnie.
Może by mi tak nie wychodziło, ale w jednej z książek RAZa to jemu wyszło, że pewien przyjaciel "z drugiej strony płotu" usilnie, a konstruktywnie namawiał go na "korzystną" zmianę frontu. I autor już- już gotów był się zacząć namyślać, ale...zdarzyła się katastrofa, w której przyjaciel poległ. Razem z inymi poległymi.
Odtąd po trochu śledzę wypowiedzi Ziemkiewicza i trochę strzygę organami wzroku i słuchu. I przestaję być pewna intencji.
Oczywiście wiem, że w pewnych kwestiach Ziemkiewicz nigdy nie zgadzał się do końca z PiS, przedstawijąc się jako przysięgły liberał. Skradzionym hasłem PiS była "Polska solidarna", które to hasło niekoniecznie pasuje do wyznawców skrajnego liberalizmu, ale co to ma do katastrofy smoleńskiej i wciskaniu publisi, że Putin jest jako ta lelija przeczysta, a winowajcą jest ostatnie ogniwo - kontroler? I dlaczego inni panowie redaktorzy nie mają choćby tyle odwagi cywilnej, żeby powiedzieć " może jednak poczekamy...". Już policzyli szanse wiedzą, kto zasiądzie w rydwanie zwycięzcy?
Przypomina się - "policzmy głosy"...
Panowie, myślenie nie boli. Pomyślcie więc: ja audycję tak właśnie odebrałam, a ja Was szanuję!
I nie pojmuję - nie możecie w żaden sposób uwierzyć w fakty, które sami przytaczacie? A w konskwencji "na duś" przeinaczacie ich proste wytłumaczenie: nic nie bierze się z niczego.
Głupoty mówiące o tym, że cała afera Anodiny, potem Millera, a teraz Laska, wszystkie kłamstwa Kopacz, Arabskiego, prokuratury - to tylko rozpaczliwa obrona "sierżanta, który miał krzywo zapięty guzik" ( do czego podobno Rosjanie nie zwykli się przyznawać) - ni cholery nie pasuje. Obyśmy od Was się nie dowiedzieli któregoś dnia, że to my podżegaliśmy Majdan, po cichu robiąc w Kijowie pogromy i prześladując niewinnych Rosjan.
Zbyt szanuję Waszą inteligencję, żeby sądzić, że o tym nie wiecie. Nie robcie wiochy.
Nie chciałabym któregoś dnia usłyszeć, że to my podżegaliśmy Majdan, po cichu robiąc w Kijowie pogromy i prześladując niewinnych Rosjan. Jeśli zaczyna się od niezaprzeczalnej winy "kontrolera" - skończyć można różnie.
Mam też nadzieję, że widzieliście popoludniową rozmowę Joasi Lichockiej z paniami Kochanowską i Mertą. Warto było, choć niby nihil novi. Po prostu -żeby pamiętać, żeby nie przekraczać granic.
A na deser, jak kto ma czas, poczytajcie sobie, co Ziemkiewicz pisał w czasach nie tak znowu zamierzchych. Wrzuciłabym jakiś smaczny fragmencik, ale pod artykułem jest srogo zakazane rozpowszechnianie " w częściach lub fragmentach", etc.
http://www.rp.pl/artykul/788044.html?print=tak&p=0
Od dawna piszę, że straciłam cierpliwość do mendiów głównego ścieku: na hasło "Lis" dostaję wysypki, mniej elegancko zwanej parchami i omal zapomniałam, jak facet wygląda. Wściekłość na Monisię była powodem, dla którego pierwszy raz zalogowałam się na "salonie", jednak z czasem przestała mnie denerwować z powodu totalnej, kosmicznej głupoty, podlanej cuchnącym sosem GW. Nie dało się ogladać - nawet jako "oto leci kabarecik". No i tak mi się eliminowały kolejno wszystkie te idiotyczne prop-agit. A coś przecież oglądać trzeba - w końcu wciąż żyję i chciałabym wiedzieć coś o świecie, jako że "ostrzeżony - uzbrojony".
I nagle pomocną dłoń podała mi TV Republika, telewizja zupełnie niepodobna do żadnej innej: spokój, rozsądek, reklamy krótkie, wiadomości treściwe, ludzie ciekawi, nie przywalający mikrofonem interlokutorowi. Coś pięknego! Coś, czego nigdy nie było - a przynajmniej ja takiej telewizji nie pamiętam. Więc ją eksploatuję od skowronka do żaby, z otwartą paszczęką, kiedy tylko "przelecę" dzienniki i różne tam Interia. No, żeby nie dać się zdominować jednej stronie mocy.
Dziś od rana widzę tam Ziemkiewicza, w stu odsłonach - i podoba mi się coraz mniej. Mam wrażenie, że Ziemkiewicz "robi pod siebie": w każdej z audycji jest jakby ciut inny, jakby - metodą Tuska - chciał się podobać wszystkim, zarówno prowadzącym, jak mnie. To jest jedno słówko mniej lub jedno więcej, opinia mniej lub bardziej stonowana - ale zawsze tak jakoś wykręcone, że RAZ dmie w tę samą tutkę.
Chce gdzieś kandydować?
Ale w "Saloniku Politycznym" porobiło się coś szczególnie dziwnego. Panowie Stankiewicz, Janecki, Warzecha i niezawodny Ziemkiewicz, z absolutną przewagą werbalną tego ostatniego, darli ewidentnie łacha z PiSu, pod tytułem (absolutnie w starym stylu) - wyciągnie w kampanii Katastrofę, czy nie wyciągnie, oraz - co z tego wyniknie.
Oglądało się to z bardzo mieszanymi uczuciami: już od rana Ziemkiewicz grzmiał oburzeniem na wszystkich tych, którzy skrzywdzili wdowę po gen. Błasiku, w stylu "nie ma kto przeprosić". Słuchałam tego z niesmakiem: co właściwie miałaby zrobić Ewa Błasik, gdyby nagle GW, czy inne ścierwojady zamieściły przeprosiny? Rozpłakać się ze szczęścia?
Miałam wrażenie, że cała ta gadka jest kolejnym nadużyciem - z pewnością nie służy rodzinie generała.
No i potem ten "Salonik"...Nie dam linku, jeszcze nie widzę dzisiejszego odcinka na stronie TV.Republika, ale serdecznie polecam. Brzmiało to mniej - więcej tak: oczywiście wszystko jest spóźnione, spieprzone do dna, zakłamane, resztę materiałów wciąż się bada, bada, bada - nie wiadomo dlaczego, ale to jeszcze nie znaczy, że Putin jest winien katastrofy, którą najprawdopodobniej spowodował pijany kontroler.
A jeśli PiS znowu to wyciągnie...biada mu. Wtedy Ziemkiewicz zastanowi się - i to jest cytat - jak głosować.
Ja podpowiem - na Palikota. On głosi coś wręcz przeciwnego, niż PiS. Nie ma wątpliwości, że winien jest Lech Kaczyński. Na coś się trzeba zdecydować.
Żeby nie było: dominującego Ziemkiewicza trudno przekrzyczeć, nie mam pewności, że dyskutanci byli dokładnie tego samego zdania, ale sytuacja przypominała mi tą, w której "było na najgłupszego" - czyli na polskich pilotów. Panom (bodaj Stankiewiczowi) wyszło na kontrolera, który - jak słychać na taśmach, rozpaczliwie nie chciał sprowadzać samolotu w istniejących warunkach, przemawiając głównie "jobami".
Jeśli już - to wykonał rozkaz. Ale rozkazy skądś przychodzą, czyż nie?
Pamiętam moje zdumienie, kiedy Skwieciński napisał coś podobnego: zamach nie jest możliwy, bo Rosji się to nie opłacało. Cóż by, nieszczęsna, zrobiła, gdyby sprawa się rypła? Kwiecińskiemu po pewnym czasie przeszło - wyraził zdanie wręcz odmienne, a nawet jakiś cień skruchy.
Wszyscy panowie udają, że zapomnieli o namolnym, prowadzonym za plecami prezydenta rozdzielaniu wizyt - już od 14. lutego.
Mówią o ewidentnych kłamstwach, ślimaczącym się latami śledztwie, o całej ciągnącej się latami przerażającej, brudnej historii - ale według nich cała ta wielka machina kłamstw została uruchomiona w sprawie jakiegoś nieszczęsnego "sierżanta". I już.
Zupełnie za to zapominają o faktach, świadczących o tym, że komuś bardzo zależało, żeby prezydent Kaczyński, w licznym towarzystwie polskiej elity intelektualnej i dowódców, którzy ocaleli szczęściem z Mierosławca - nie zabrał czasem premiera swojego (?) rządu. Tak bardzo komuś zależało, że urządził temuż premierowi osobną wycieczkę. Premier na takich uroczystościach nie ma nic do roboty - nie jest od reprezentowania Rzeczpospolitej. Więc wymyślono mu inne zajęcie - położenie kamienia węgielnego pod cerkiew. Tego mógł sobie Putin zażyczyć - to jego cerkiew.
Panowie przecież to wszystko wiedzą, ale na końu im wychodzi im ten nieszczęsny kontroler...Bo jakże tak - na Putina...O Tusku nie było, ale jedno w drugie wpisuje się bez mydła.
Czepiam się Ziemkiewicza, bo on od rana wylatuje mi "z lodówki", bardzo ładnie gada to, co trzeba i u kogo trzeba - a w finale jest cały zmartwiony i zastanowi się na kogo zagłosuje, jeśli PiS dalej będzie twierdzil, że katastrofa była aktem zamierzonym. I tu - trzeba przyznać - bez wielkiego zapału, ale jednak panowie mu sekundowali dzielnie.
Może by mi tak nie wychodziło, ale w jednej z książek RAZa to jemu wyszło, że pewien przyjaciel "z drugiej strony płotu" usilnie, a konstruktywnie namawiał go na "korzystną" zmianę frontu. I autor już- już gotów był się zacząć namyślać, ale...zdarzyła się katastrofa, w której przyjaciel poległ. Razem z inymi poległymi.
Odtąd po trochu śledzę wypowiedzi Ziemkiewicza i trochę strzygę organami wzroku i słuchu. I przestaję być pewna intencji.
Oczywiście wiem, że w pewnych kwestiach Ziemkiewicz nigdy nie zgadzał się do końca z PiS, przedstawijąc się jako przysięgły liberał. Skradzionym hasłem PiS była "Polska solidarna", które to hasło niekoniecznie pasuje do wyznawców skrajnego liberalizmu, ale co to ma do katastrofy smoleńskiej i wciskaniu publisi, że Putin jest jako ta lelija przeczysta, a winowajcą jest ostatnie ogniwo - kontroler? I dlaczego inni panowie redaktorzy nie mają choćby tyle odwagi cywilnej, żeby powiedzieć " może jednak poczekamy...". Już policzyli szanse wiedzą, kto zasiądzie w rydwanie zwycięzcy?
Przypomina się - "policzmy głosy"...
Panowie, myślenie nie boli. Pomyślcie więc: ja audycję tak właśnie odebrałam, a ja Was szanuję!
I nie pojmuję - nie możecie w żaden sposób uwierzyć w fakty, które sami przytaczacie? A w konskwencji "na duś" przeinaczacie ich proste wytłumaczenie: nic nie bierze się z niczego.
Głupoty mówiące o tym, że cała afera Anodiny, potem Millera, a teraz Laska, wszystkie kłamstwa Kopacz, Arabskiego, prokuratury - to tylko rozpaczliwa obrona "sierżanta, który miał krzywo zapięty guzik" ( do czego podobno Rosjanie nie zwykli się przyznawać) - ni cholery nie pasuje. Obyśmy od Was się nie dowiedzieli któregoś dnia, że to my podżegaliśmy Majdan, po cichu robiąc w Kijowie pogromy i prześladując niewinnych Rosjan.
Zbyt szanuję Waszą inteligencję, żeby sądzić, że o tym nie wiecie. Nie robcie wiochy.
Nie chciałabym któregoś dnia usłyszeć, że to my podżegaliśmy Majdan, po cichu robiąc w Kijowie pogromy i prześladując niewinnych Rosjan. Jeśli zaczyna się od niezaprzeczalnej winy "kontrolera" - skończyć można różnie.
Mam też nadzieję, że widzieliście popoludniową rozmowę Joasi Lichockiej z paniami Kochanowską i Mertą. Warto było, choć niby nihil novi. Po prostu -żeby pamiętać, żeby nie przekraczać granic.
A na deser, jak kto ma czas, poczytajcie sobie, co Ziemkiewicz pisał w czasach nie tak znowu zamierzchych. Wrzuciłabym jakiś smaczny fragmencik, ale pod artykułem jest srogo zakazane rozpowszechnianie " w częściach lub fragmentach", etc.
http://www.rp.pl/artykul/788044.html?print=tak&p=0
(11)
19 Comments
Wpis - gigant ;o)
24 March, 2014 - 20:32
Naprawdę musisz oglądać TV i Ziemkiewicza?
Nie podyskutuję na temat RAZa, bo czerpię z innych mediów, trochę mniej mających czytelnika za idiotę.
Kiedyś dał się czytać, mam cośtam jego, łyknąłem jak pamiętam - szybko.
Dzisiaj nie daje się już - jak piszesz - oglądać.
Widocznie też ma kredyty.
Pozdrawiam
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
Za mało wyraźnie napisałam
24 March, 2014 - 21:25
Może za mało wyraźnie, bo ostatecznie nie każdy wie, że "Salonik polityczny" to właśnie tam.Co w sumie czyni sprawę dziwną, przynajmniej w dzisiejszym wydaniu.
Nie przeklejałam. A dlaczego pytasz?
Telewizor oglądam codziennie.
24 March, 2014 - 21:33
Ziemkiewicza natomiast słucham w Klubie Ronina, bo tam się go jeszcze da słuchać, zwłaszcza gdy razem z nim jest Janecki. Raczej nie czytam - dla mnie RAZ napisał już wszystko, gdy po hucznym exodusie z "Rzepy" i zapewnieniach, że nigdy, przenigdy z żadnym Hajdarowiczem, wrócił "zamknąć niedokończone sprawy". A że ten jego come back zbiegł się w czasie z odpalaniem "TV Republika", i kolegom po mikrofonie nie pasowało skrzywić palca na jednego z ojców założycieli Telewizji, to i mnie "Zupełnie Niepodobna do Żadnej Innej" jakoś nie skusiła.
I niech tak zostanie.
Zresztą w ogóle - trochę z braku czasu, a trochę z... innych powodów pokasowałem w Ulubionych adresy do Karnowskich, do portali Sakiewicza. Czasem tylko jakaś litościwa dusza podeśle mi ciekawy link. I właściwie gdyby nie B-nR byłbym jak to dziecko we mgle, skazany na dzienniki radiowe... gdy akurat jestem w restauracji, lub w innym miejscu publicznym, gdzie obowiązuje przymus słuchania radia.
Tak więc dziękuję bardzo za przypomnienie mi, że u Ziemkiewicza bez zmian.
Ro,
24 March, 2014 - 21:46
Zwłaszcza po grillu u Giertycha czy tam innego powsinogi.
No i po potraktowaniu Nicponia. A raczej kompletnym zamilczeniu.
Te czerwone gacie musiał Owsiakowi spróbować ściągnąć mały i wątły bloger Matka Kurka ( nb. zahaczony głupio przez niedouka i jego prawników) - RAZ był na to za duży...
Cóż, RAZ to nie Stefan, na mirabelkach i szczawiu nie pojedzie .
Pozdrawiam
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
All,
24 March, 2014 - 22:16
tym większe pokłony dla Ursy.
Bez niej błąkalibyśmy się jak nieoznakowane uniformy na Krymie.
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
Ja nie mam
24 March, 2014 - 21:36
TV Republika też.
Ostatnio kilka tygodni temu widziałem tego Kolonko, co taki był zakochany w Joli Jablonex,
żonie Pijaka.
Pytałem o przeklejanie, bo u mnie wyświetla się Twój post podwójnie.
Dlatego nazwałem swój komentarz "Post-gigant".
Sprawdź edycję.
Pozdrawiam
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
Jejku, prosiłam
24 March, 2014 - 22:06
Acha, oczywiście przeklejałam, jesli masz na myśli edytor.
@Mona
24 March, 2014 - 22:09
Pozdrawiam serdecznie.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
Mona
24 March, 2014 - 22:21
Jedyna rada - take it easy ;-)
Ziemkiewiczowi pasowałaby
24 March, 2014 - 22:29
Raz
24 March, 2014 - 22:45
Grill u Giertycha był tylko
24 March, 2014 - 23:00
A ta prosta diagnoza,
24 March, 2014 - 23:11
Co mu ze sztamy z Giertychem i Komoroskim.
Ostał mu się ino
24 March, 2014 - 23:21
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
Mona
25 March, 2014 - 00:24
Ziemkiewicza przestałam słuchać, oglądać i czytać mniej więcej rok temu, gdy z najprostszych własnych statystyk mi wyszło, że to, co uważałam za przypadkowe wpadki znacząco przekroczyło ilościowo wypowiedzi z sensem. A już na pewno nie powinno się traktować poważnie wypowiedzi RAZ-a na temat katastrofy smoleńskiej, ponieważ wykazuje w tej kwestii absolutne braki w orientacji co do ustaleń dokonanych przez ekspertów ZP oraz konferencji smoleńskich. Widać, że tego nie śledzi i niespecjalnie mu przeszkadza, że zatrzymał się na etapie wiedzy sprzed ponad trzech lat.
TV Republika natomiast oglądam, a jeszcze częściej słucham - otwartej w drugim oknie przeglądarki. Cieszy mnie, że powstała (choć miewam do niej czasem zatrzeżenia, szczególnie gdy idzie o dobór gości), bo z wszelkich innych - naziemnych, podziemnych czy kosmicznych
Oczywiście wiem, że w pewnych
25 March, 2014 - 08:35
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Czyli
25 March, 2014 - 09:26
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
No, jak raz. :)
25 March, 2014 - 10:11
Od lat to samo: zaczynamy od pseudoobiektywnej politologicznbej analizy sytuacji, epatując erudycją na poziomie czytelników witryny "Pudelek" (żeby nie odstraszyć, a zafascynować). Jak już dochodzimy do "oczywistego" wniosku, że w Polsce źle, partie do czterech liter, niebezpieczeństwa chyhają za każdym z pięciu węgłów - delikatnie wskazujemy (ale delikatnie, wszak audytorium RAZ-a nalezy do ludzi inteligetnych, już po jednej delikatnej wskazówce potrafi myśleć samodzielnie) "nasuwające się" rozwiązanie: kogo popierać.
Analityk scen i rządca dusz.
Tyle w kwestii publicytyki gazeciano-żurnalowej pana Ziemkiewicza.
W książkach jest z grubsza to samo, tylko, że są dłuższe i nudniejsze. Przeczytawszy jedną zna się wszystkie (czytałem trzy, o zgrozo). Wyjątek stanowią "Myśli nowoczesnego endeka", poniekąd. Te potrafią chwilami również rozbawić, aczkolwiek nie wie, czy autor tak właśnie planował.
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Max!
25 March, 2014 - 19:18
Słucham Pietrzaka, bo to jest Pietrzak; głosowałem na Niego.
Słucham Górskiego, bo jest zabawny.