
Gdyby nie człowieczeństwo Chrystusa chrześcijaństwo byłoby tylko jedną z doktryn filozoficznych. Bardzo ważną i poręczną, dającą wiele wskazówek jak przeżyć i postrzegać wydarzenia swojego życia, ale pozbawioną zaangażowania emocjonalnego. Bez Chrystusa Bóg byłby tylko symbolem – ideowym logo kościoła. To dzięki Chrystusowi postrzegamy Go jako Ojca, dzięki Chrystusowi obejmujemy Go tymi samymi – choć pewnie nie takimi samymi emocjami.
Propozycja Jezusa Chrystusa to obietnica poznania i zaakceptowania drugiego człowieka w każdym jego wieku – w dzieciństwie, młodości, wieku dojrzałym i w trudnościach starości. I tak jak obiecanie komuś miłości tylko w jednym okresie jego życia nie ma większej wartości, tak cały potencjał miłości jaką proponuje Jezus Chrystus obejmuje empatię i zrozumienie człowieka od poczęcia aż do śmierci. To potencjał rozumienia optyki, ambicji, emocji i obaw człowieka w każdym wieku.
Od nas zależy jednak czy miłość jaką obdarzył nas Chrystus będzie miłością jednostronną czy też zdecydujemy się Go poznać i postrzegać jako kogoś wyjątkowego i bliskiego. Wymaga więc od nas umiejętności poznania i zrozumienia Go w każdym okresie Jego życia. Wymaga dojrzałej i mądrej miłości. Takiej jakiej uczą nas, jaką ćwiczymy w relacjach z rodzicami, dziadkami, z rodzeństwem, chłopakiem czy dziewczyną, mężem albo żoną a wreszcie tej jaka rodzi się w nas kiedy patrzymy na swoje dzieci i wnuki. Każda z tych więzi, każda z tych emocji jest składową miłości do drugiego człowieka – każda z nich uczy nas czułości na czyjeś ambicje, marzenia czy potrzeby w różnych okresach ludzkiego życia. Miłość jaką zaoferował Chrystus to bogactwo i mądrość wszystkich tych emocji – to potencjał poznania drugiego człowieka we wszystkich tych relacjach. Dlatego ślepota nawet na „najmniejszego z tych braci” buduje kontrast wobec Jego oferty.
Chrystus chce partnerstwa w miłości dojrzałej czyli zdolnej do poznania człowieka we wszystkich odsłonach jego życia. Myślę że właśnie dlatego pozwalał siostrze Faustynie Kowalskiej widzieć Siebie także jako niemowlę. Choć przyznam uczciwe że zawsze wydawało mi się to dość ... osobliwe. Nie rozumiałem tego. A jednak tkwi w tym bardzo konkretny cel. Faustyna miała zadanie i możliwość Go poznać i – parafrazując słowa z Małego Księcia – oswoić, poznając Go od narodzin, poprzez czas sądu i męczeńskiej śmierci aż po okres życia po zmartwychwstaniu.
Chrystus jaki narodzi się znów za kilka dni to nie symbol. To człowiek którego życie jak w pigułce będziemy poznawać w cyklu całego roku. Od jego narodzin aż do śmierci. Ale jeśli przegapimy, jeśli nie dostrzeżemy słabości i płaczu tego maleństwa w żłóbku to nasz potencjał emocjonalny wobec Chrystusa jako dojrzalej Osobowości zawsze będzie niepełny. Bo to Człowiek „zrodzony a nie stworzony –nieprzypadkowo.
Propozycja Jezusa Chrystusa to obietnica poznania i zaakceptowania drugiego człowieka w każdym jego wieku – w dzieciństwie, młodości, wieku dojrzałym i w trudnościach starości. I tak jak obiecanie komuś miłości tylko w jednym okresie jego życia nie ma większej wartości, tak cały potencjał miłości jaką proponuje Jezus Chrystus obejmuje empatię i zrozumienie człowieka od poczęcia aż do śmierci. To potencjał rozumienia optyki, ambicji, emocji i obaw człowieka w każdym wieku.
Od nas zależy jednak czy miłość jaką obdarzył nas Chrystus będzie miłością jednostronną czy też zdecydujemy się Go poznać i postrzegać jako kogoś wyjątkowego i bliskiego. Wymaga więc od nas umiejętności poznania i zrozumienia Go w każdym okresie Jego życia. Wymaga dojrzałej i mądrej miłości. Takiej jakiej uczą nas, jaką ćwiczymy w relacjach z rodzicami, dziadkami, z rodzeństwem, chłopakiem czy dziewczyną, mężem albo żoną a wreszcie tej jaka rodzi się w nas kiedy patrzymy na swoje dzieci i wnuki. Każda z tych więzi, każda z tych emocji jest składową miłości do drugiego człowieka – każda z nich uczy nas czułości na czyjeś ambicje, marzenia czy potrzeby w różnych okresach ludzkiego życia. Miłość jaką zaoferował Chrystus to bogactwo i mądrość wszystkich tych emocji – to potencjał poznania drugiego człowieka we wszystkich tych relacjach. Dlatego ślepota nawet na „najmniejszego z tych braci” buduje kontrast wobec Jego oferty.
Chrystus chce partnerstwa w miłości dojrzałej czyli zdolnej do poznania człowieka we wszystkich odsłonach jego życia. Myślę że właśnie dlatego pozwalał siostrze Faustynie Kowalskiej widzieć Siebie także jako niemowlę. Choć przyznam uczciwe że zawsze wydawało mi się to dość ... osobliwe. Nie rozumiałem tego. A jednak tkwi w tym bardzo konkretny cel. Faustyna miała zadanie i możliwość Go poznać i – parafrazując słowa z Małego Księcia – oswoić, poznając Go od narodzin, poprzez czas sądu i męczeńskiej śmierci aż po okres życia po zmartwychwstaniu.
Chrystus jaki narodzi się znów za kilka dni to nie symbol. To człowiek którego życie jak w pigułce będziemy poznawać w cyklu całego roku. Od jego narodzin aż do śmierci. Ale jeśli przegapimy, jeśli nie dostrzeżemy słabości i płaczu tego maleństwa w żłóbku to nasz potencjał emocjonalny wobec Chrystusa jako dojrzalej Osobowości zawsze będzie niepełny. Bo to Człowiek „zrodzony a nie stworzony –nieprzypadkowo.
(3)
2 Comments
Wawie!
19 December, 2014 - 22:41
Niech komentarzem będą słowa św. Pawła:
"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał, byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał. " (1 Kor. 13, 1-3)
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Szary Kot
19 December, 2014 - 22:51
Mnie też ten młyn wypluł dopiero wieczorem. Włączyłem telewizor i ... stwierdzilem że czas nazbierać sił bo ten absurd nas wszystkich wykończy.