Co to była za impreza! Poszło na nią aż sto baniek! To nie ma to tamto! Zabawa przednia!
Słowa podane przez wyborców, do układania rymowanki: jesień, góry, pielucha, koksownik, poseł, referendum, uchodźca, trampolina, słota, automobil, kogut, McDonald, laparoskop, wyjście
Obywatele!
Oto świetna wiadomość dla fanów naszej starej audycji. Po wielu miesiącach Konserwa powraca! Niczym Gandalf z popiołów, któren już nie jest tym samym Gandalfem. Niczym powracające Jedi, którego nawet imperium nie skontratakuje. Konserwa wideło i stereło. Konserwa dwa zeło!
Konserwa 2.0 - odcinek 1.
PS. Dziś ostrzymy wasze apetyty, bo już niedługo, w odcinku drugim wystąpi... sam Krul. W swej totemicznej osobie. ;)
Odzyskujemy Polskę! A gówno prawda! Jeszcze Platforma nie umarła. Może czarny scenariusz, który tutaj kreślę nie ma podstaw. Obawiam się jednak, że ma.
Nie będziesz mnie, Czapiński, z mojego domu wyrzucał!
Nie ma końca to więzienie! O(!), jak trudno wyczekać końca wyroku. Móc odetchnąć powietrzem przecież tym samym! A przecież nie wiąże mnie krata. Ulicami chadzam swobodnie. A i nawet pozwolić bym sobie mógł na kawiarniane pogaduchy od czasu do czasu. Dziś stać mnie na to! A czuję się jak więzień. Jestem więźniem.
Ja już od bardzo dawna nie mam złudzeń – żadnych! – co do tego państwa. Ono jest obce, co najwyżej polskojęzyczne. Ale i to coraz mniej – jeśliby spojrzeć chociażby na szyldy sklepów. Ale doskonale rozumiem, że można co do niego jeszcze jakieś złudzenia żywić. W końcu nie każdego dotknęły bezpośrednio szpony lewiatana. Ktoś może uważać, że panują tutaj zasady fair play. Nie życzę nikomu bezpośredniego starcia z bestią, by wzniósł się na wyższy poziom świadomości. Zamiast tego, daję pod rozwagę, co następuje.
Nie wolno pozwolić na zwycięstwo systemu w tych wyborach. Systemu, który np. w Katowicach potrafił zgubić 130 tysięcy głosów. Systemu, który 3 lata temu chciał zamknąć nam usta cenzurą internetu (ACTA). Systemu, który już wygonił stąd co najmniej 3 miliony Polaków. Basta!
Rapalla, Monachia, Anschlussy, Sudety, Miński...
Europejska deklasa polityczna zachowuje się, jak dorastające gnojki. Chcą pokazać, jacy to oni są dorośli. Łamią kolejne granice przyzwoitości, żeby zobaczyć, czy znajdzie się bariera, na której się zatrzymają. Zaklinają rzeczywistość, że akurat w ich wypadku wszystko będzie ok. Kumplują się z rzezimieszkami i menelami – wówczas czują się silniejsi.
Czy w nocy dobrze śpicie?
Czy śmierci się boicie?
Czy zabił ktoś tokarza?
Czy często się to zdarza?
Polacy zarobili u różnorakich cwelebrytów na przeróżne obraźliwe epitety. (Nie tylko polskojęzycznych, przecież od lat robimy za świnie w komiksie Maus). Ja najchętniej porównałbym nas – Polaków – do psów i małp. Muszę o tym napisać, bo znów mnie ktoś wyprzedzi!
Jeśli kupujesz krowi pracek sądząc, że to jednak coś innego – kupiłeś sobie bardzo wartościową lekcję życia.
Jak podaje biztok.pl w Stanach Zjednoczonych doszło do pewnego ekstremalnego eksperymentu. 27 listopada, w tradycyjnym już dniu wyprzedaży, sprzedano nałogowym konsumentom 30 tysięcy stylowych pudełeczek po 6 zielonych od sztuki. Czarny, markowy sześcianik podpisany stylową czcionką, z eleganckim i wykwintnym tekstem Bullshit (dosłownie: „krowi placek”, w przenośni: „g-prawda”) zawierał zasuszony bullshit właśnie.